wtorek, 12 sierpnia 2014

Rusofobia przynosi Polsce straty

Rusofobia przynosi Polsce straty moralne i gospodarcze


Przerażające, z jaką ilością kłamstw i manipulacji mamy do czynienia w wiadomościach mediów polskich z faszystowskiej Ukrainy w roku 2014. Wystarczy włączyć w Polsce telewizor, żeby znaleźć się w centrum obrzydliwych kłamstw i manipulacji, prawdziwej matni, która jest fabrykowana w celu przekazania pożądanego w Polsce ale totalnie zakłamanego paranoidalną rusofobią obrazu ludobójczego konfliktu opinii publicznej na zachodzie. Chorował na rusofobię Napoleon, chorował Adolf Hitler. Najbardziej to nazista Adolf Hitler ciężko na rusofobię chorował i ciężko poległ od tej choroby, bo w historii wojownicza rusofobia to zawsze była niebezpiecznie śmiertelna choroba. Istnieje też fobia psychotyczna, w tym rusofobia paranoidalna i pieniacza! Każdy atak na Rosję to atak zająca na niedźwiedzia, i tylko w bajkach dla najgłupszych dzieci zając wygrywa. Rusofobia to choroba psychiczna o charakterze lękowym i suicydalnym, podobna do sytuacji, gdy osoba bojąc się jadącego tira atakuje go czołowo z główki albo prawym sierpowym. 

Wirus rusofobii niszczy Ukrainę i Polskę
W psychozie paranoidalnej lęk jest bardzo silny i związany z treścią urojeń oraz omamów. Można powiedzieć, że jest to fobia z urojeniami, tutaj rusofobia z urojeniami. Rusofobia czy inna ksenofobia w takiej postaci psychotycznej jest bardzo niebezpieczna, gdyż osoba fałszywie oskarżająca innych o rzekome zagrożenie, terroryzm czy zażydzenie może dopuścić się przeciw ludziom o odmiennej narodowości czynów przestępczych o szkodliwym charakterze, takich jak publiczne znieważanie, wszczynanie awantur w miejscach pamięci, palenie ośrodków przyjaźni polsko-rosyjskiej czy cerkwi prawosławnych, fikcyjne i irracjonalne oskarżenia przed sądami i organami międzynarodowymi, jakoby Rosja czy Rosjanie szkodzili pacjentowi, krępowali go w jakiś sposób lub byli społecznym lub militarnym zagrożeniem. W istocie to psychotycznie fobiczny pacjent jest społecznie szkodliwy dla mniejszości narodowościowej, religijnej czy rasowej. Chory rusofob wypowiada rozmaite urojenia prześladowcze o strasznej treści i ksobnym charakterze. Urojenia takie, na temat Rosjan czy prawosławia, mogą się wydać prawdopodobne, ponieważ osoba chora psychicznie bardzo chce uwiarygodnić swoje chorobliwe urojenia i omamy wytworzone na podłożu lękowym. 

Polityczne i medialne nagonki na inne państwo, na cały jakiś naród, to zwykle objaw psychozy natężonej aż do paranoicznego pieniactwa. Pieniactwo zamieniało się w polskiej historii w pieniaczy obłęd i pieniaczą agresję, a polscy najemnicy ruszali w boje na Rosję, podbijać Moskwę. Wracali w trumnach lub szczątkowo w kawałkach, ginęli tysiącami za swoją psychotyczną rusofobiczną chorobę psychiczną, podobnie jak pieniacze napoleońscy czy kato-hitlerowscy. Wszystkich, którzy podsycają ten katolicki morderczy obłęd przeciwko Rosji, Rosjanom i Putinowi powinni się z rusofobii i psychoz lękowo-pieniaczych leczyć w odpowiednich zakładach psychiatrycznych, a nie z pieniaczym obłędem szturmować Kreml z szabelkami jak onegdaj w porywie tej polskiej choroby umysłowej, robiono. Judzenie Polski i Polaków przeciwko Rosji i Rosjanom oraz prawosławiu przez żądny imperialistycznych podbojów kler katolicki rzymski i rozmaitych imperialistów dawało Polsce zawsze opłakane skutki. A napady rusofobicznego szału Polsce przynosiły jeno tysiące trupów i skalanie zbrodnią na Słowiańskich Braciach, a także ogromne straty gospodarcze i nędzę milionów obywateli. 


Przewidywania się sprawdziły, sankcje ze strony Rosji na przestępczą UE i NATO, Ukrainę, USA, Kanadę i Australię za zbrodnie faszystowskie na Ukrainie są od 1 sierpnia 2014 roku. UE straci rocznie jakieś 40 miliardów euro, licząc warzywa, owoce, mleko i jego przetwory oraz ryby i mięso. Rosyjski rynek się poważnie wzmocni, a i tak jest praktycznie samowystarczalny. Szkoda, że nasze media znacznie zaniżają wysokość strat Polski i UE z powodu sankcji nałożonych za szkodliwą i zbrodniczą, ludobójczą działalności popieranych przez USA i UE faszystów banderowskich i ich nielegalną juntę majdaniarzy. Ukraińcom żywność którą sprzedawali Rosji pewnie całkiem zgnije, UE tego co sprzedawała Rosji nigdzie nie sprzeda, a latać nad Rosją nic Ukropowego, banderowskiego w ramach sankcji też już nie będzie. Rolnicy całej UE mają poważnego kopa w dupska i i po kieszeniach. 

Włodzimierz Putin wytrawny szachista i dżudoka, odpowiedział szachowym posunięciem. Szach dla Unii Europejskiej na dziesiątki miliardów euro. 700 milionów kilogramów (700 tysięcy ton) samych jabłek z Polski w średniej cenie 2 złote za kg to dla Polski strata rzędu 1,4 miliarda złotych, a wszystkie owoce i warzywa to Polska ma w katolickie dupsko do tyłu jakieś 5 miliardów złotych na dzień dobry czyli 1,2 miliarda euro straty. Pomnóżmy szacunek przybliżony przez jakieś 30 państw Unii średnio i mamy kasację rolnictwa Unii na jakieś 36 miliardów euro średnio czyli 30-40 miliardów euro w realu. I tyle ma miernota Polska i bezmyślna Unia Europy strat na sankcjach nałożonych słusznie przez Rosję, która wszystko co potrzebuje może sobie kupić nawet w Północnej Korei, nie tylko w Indiach czy Brazylii albo w całym BRICS-ie. Putin oczywiście 3 miesiące myślał jak nałożyć sankcje na zachodnich faszystów, żeby Rosja nic lub niewiele na tym straciła. Mądry Włodek, Włodarz! 

Bank Rosji oraz Ludowy Bank Chińskiej Republiki Ludowej przyjęły projekt umowy o rezygnacji z amerykańskiego dolara we wzajemnym rozliczaniu się. Zamiast waluty USA oba kraje będą się rozliczać w juanach i rublach, a to są dopiero miliardy strat dla samego USA. 


Wielkie stary ukraińskiego reżymu w Donbasie 


Grupa ukraińskich parlamentarzystów zaapelowała 8 sierpnia 2014 roku do reżymowego prezydenta Poroszenki o odtajnienie rzeczywistych liczb zabitych i rannych  żołnierzy oraz cywili w trakcie trwania operacji pacyfikacyjnej na wschodzie kraju. Apel wywołał wściekłą furię przywódców faszystowskiej junty w Kijowie. Grupa parlamentarna „Dla pokoju i stabilności”, powołując się na dane zebrane przez wolontariuszy, oświadczyła w piątek 8 sierpnia 2014 roku, że oficjalnie publikowane dane o stratach ukraińskiego wojska są bardzo mocno zaniżone. Określiliśmy, że tylko w ciągu dwóch tygodni lipca 2014 roku blisko 2500 ukraińskich żołnierzy zginęło w rejonie tak zwanej „operacji antyterrorystycznej”, w tym kilkuset obywateli polskich. W tym samym okresie liczba rannych wyniosła powyżej 5 tysięcy.  Tysiące cywili padło ofiarami działań wojskowych w okupowanym po legalnym referendum niepodległościowym Donbasie. Większość z nich zginęła od odłamków pocisków i rakiet. Stąd wywodzimy szacunkową liczbę zabitych od początku reżymowej ATO:  ponad 10 tysięcy osób. Wiceprzewodniczący grupy obywatelskiej, Siergiej Gorochow, wystosował w jej imieniu apel o odtajnienie codziennych raportów na temat strat faszystowskich sił ukraińskich w walkach z siłami noworosyjskimi, jakie otrzymuje prezydent Ukrainy.  Świadkowie mówią, że ciała Ukraińców i obcych komandosów są codziennie ładowane na ciężarówki i wywożone w nieznanych kierunkach. Żądamy, by powiedzieć wreszcie prawdę – gorzką, trudną, ale prawdę. 

Noworosja, Donbas - Tereny zamieszkałe przez Rosjan!
Według podsumowania ministra MWD Awakowa, tylko w okresie bojów od 9 do 15 lipca 2014 roku zostało zabitych 1600 a rannych 4723 członków wojskowych i zmilitaryzowanych oddziałów ukraińskich faszystów z Kijowskiej junty. A według dostarczonej notatki szefa SBU Naliwajczenki, od 14 do 19 lipca 2014 roku przepadło bez wieści i zdezerterowało z oddziałów siłowych reżimu Ukrainy 3473 ludzi. 


Boeing 777 - lot MH17 jednak zestrzelony przez ukraiński Su-25


Nieoficjalne jeszcze dane ekspertów malezyjskich, którzy w pierwszym tygodniu sierpnia 2014 roku dotarli do silników i kabiny pilotów: jeden z dwóch silników stopiony od wybuchu rakiety powietrze-powietrze, kabina pilotów podziurawiona pociskami z działka samolotowego. W dniu 5 sierpnia 2014 polskiego czasu największy dziennik Malezji – „New Straits Times”, opublikował artykuł na ten temat. Rzecz jasna jednak rosyjska agencja prasowa RIA Nowosti nie przeoczyła takiej rewelacji i z tego źródła można się dowiedzieć o kluczowych zdaniach opublikowanych przez dziennikarzy z państwa, którego linii lotniczych samolot pasażerski został zestrzelony nad Ukrainą/Noworosją. Tak więc za pośrednictwem anglojęzycznego serwisu RIA dowiadujemy się, że: „specjaliści wychodzą z założenia, że lot MH17 został zestrzelony rakietą powietrze-powietrze wystrzeloną z myśliwca [bombardującego], który potem dokończył dzieła gradem pocisków z działka kaliber 30 mm.” Cytując dosłownie malezyjską gazetę: „Niektóre poddane oględzinom podziurawione od wybuchów części wyglądają na zniszczone przez szrapnel, podczas gdy inne wykazują o wiele bardziej regularne przebicia wskazujące na ślady użycia działka.” Wiadomo już, że to kijowska junta wydała rozkaz zestrzelenia samolotu pasażerskiego, gdyż pomyliła go z samolotem prezydenckim Putina, który mijał się blisko z samolotem malezyjskim na pograniczu Polski i Ukrainy. 


ONZ: Ukraina nie jest suwerennym państwem, a Rosja nie dokonała agresji 


Eksperci Organizacji Narodów Zjednoczonych ustalili, że w świetle obowiązującego prawa międzynarodowego państwo Ukraina nie ma granic i w zasadzie nie istnieje – alarmuje agencja novorus.info. Idąc dalej, skoro kraj nie ma oficjalnej granicy, to nie tylko nie można mówić o jej naruszaniu, lecz również o separatyzmie. Po upadku Związku Radzieckiego Ukraina nie sformalizowała w odpowiedni sposób w ONZ swoich granic i nadal pozostaje okręgiem administracyjnym dawnego ZSRR. Okazuje się, że kwestia demarkacji granic Ukrainy została uwzględniona jedynie w projekcie porozumienia z Unią Europejską – ta ostatnia zobowiązała się do pomocy w przeprowadzeniu legalizacji jej granic z państwami sąsiednimi. Przy czym nie określono, kiedy miałoby to nastąpić. 

Wprawdzie Ukraina w granicach sprzed konfliktu z Rosją była uznawana za państwo i prawie nikt nie podważał jej terytorialnego kształtu, niemniej jednak lukę w sformalizowaniu stanu faktycznego z pewnością może wykorzystać Federacja Rosyjska i Pan Prezydent FR Władimir Putin. Zresztą Kreml już odniósł pierwsze zwycięstwo: 7 kwietnia 2014 roku ósmy Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon wygłosił oświadczenie, które zostało zakazane do dystrybucji w ukraińskich mediach i zachodnim Internecie, a w którym stwierdził, że ONZ nie może uznać działania Federacji Rosyjskiej względem Ukrainy jako naruszenia prawa międzynarodowego, ponieważ zgodnie z dokumentami terytorium Ukrainy jest okręgiem administracyjnym ZSRR czyli dawnego Związku Radzieckiego, nie jest zatem suwerennym państwem. Federacja Rosyjska jest powszechnie uznawana za spadkobierczynię majątku i potencjału gospodarczego, w tym nuklearnego po ZSRR, zatem także jest spadkobierczynią Ukrainy, tyle, że chyba nie ma ochoty zaprowadzić tam porządku prawnego. 

Swoiste kuriozum stanowi fakt, iż – zdaniem ekspertów – Rosja może teraz złożyć oświadczenie o przynależności terytorium ukraińskiego do państwa rosyjskiego, zastrzegając, iż wszystko, co dzieje się w tym regionie stanowi wewnętrzną sprawę Rosji. Oznacza to, iż z punktu widzenia prawa międzynarodowego wybory z dnia 25 maja 2014 roku są całkowicie nieważne, a faszystowska junta Jaceniuka i Poroszenko to uzurpatorzy. Ciekawe zatem, kiedy skończy się cierpliwość Rosji i Kremla wobec zbuntowanej prowincji, której lokalni postbanderowscy faszyści powołali nielegalny rząd. 

Kreml najwyraźniej jednak nie zamierza albo nie chce wykorzystywać w ten sposób sytuacji prawnej Ukrainy. Podobną zresztą inercję zachowują Stany Zjednoczone i Unia Europejska. Być może wszystkie państwa bezpośrednio zaangażowane w konflikt stwierdziły, że metoda faktów dokonanych może jedynie zaognić i tak napiętą sytuację oraz uniemożliwić realizację celów, jakie stawiają sobie poszczególne strony. Nie jest jednak wykluczone, że koniec końców Zachód odda Rosji terytorium Ukrainy, jeżeli na horyzoncie pojawi się widmo zysku. W końcu nie raz tak robił a przez kolejne wieki w prowadzonej przez niego polityce niewiele się zmieniło. 


Legalny Prezydent Janukowycz o Ukrainie


"Panuje bandytyzm i faszyzm. Krwawa junta się nie zatrzyma!" - mówił w marcu 2014 legalny Prezydent Janukowycz. - W wyniku bezprecedensowego zbrojnego przewrotu, nielegalnego przejęcia władzy straciliśmy to, co codziennie, ziarnko po ziarnku, zbieraliśmy do "skarbonki" jedności Ukrainy. Dziś wszędzie panuje nienawiść, strach, beznadzieja, próby zemsty, jawny bandytyzm i faszyzm - oświadczył w Rostowie nad Donem cytowany przez RIA Nowosti obalony przez faszystowską juntę banderowców prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz.

Prezydent Janukowycz, który ewakuował się z kraju po wydaniu rozkazu dowództwu MSW o przeprowadzeniu masakry na majdanie (20-22 lutego), po raz ostatni zabrał głos 21 kwietnia 2014. Wtedy w oświadczeniu do Kijowa apelował o "uniknięcie rozlewu krwi" na wschodzie Ukrainy.  W połowie maja 2014 roku Prezydent Wiktor Janukowycz mówił zaś: - Junta, na której rękach jest krew zabitych cywili, nie zatrzyma się, ponieważ nie rozumie, że przekroczyła wszelkie możliwe granice, odpłata będzie nieunikniona. I dodał: - Dlatego wzywam wszystkich obywateli, by uważnie i obiektywnie spojrzeli na wszystkie wydarzenia i ocenili je trzeźwo, i uczciwie.

Janukowycz oskarżany przez faszystowskie władze neobanderowców mających swoje korzenie w agresywnych bandach UPA w Kijowie m.in. o wywiezienie do Rosji ponad 30 mld dolarów, ubolewał w swoim oświadczeniu nad anarchią, w jaką popadł jego kraj, nad zniszczeniem Ojczyzny Ukrainy przez żądną władzy wywrotową mafię faszystów banderowskich. 

- Jeszcze cztery miesiące temu trudno było sobie wyobrazić, że Ukraina straci Krym, w Odessie zostaną bestialsko zamordowani i żywcem spaleni ludzie, a w Donbasie ukraińska armia rozpocznie działania wojskowe przeciwko swojemu własnemu narodowi; że rozpoczną się masowe ludobójcze zabójstwa mieszkańców nie zgadzających się z nielegalnymi władzami banderowskich faszystów. Nie uwierzyłbym, że to się może stać. Rozsądnemu człowiekowi coś podobnego nigdy by nie przyszło do głowy - powiedział dziennikarzom Prezydent Wiktor Janukowycz.


Ukraina – Tajne bogactwa naturalne Noworosji


Ukraina - Krwawy chaos wprowadzony przez juntę faszystów banderowskich o korzeniach w dawnej nazistowskiej UPA, w obwodach donieckim i ługańskim, tworzony od kilku miesięcy przez kijowskie władze, ich wspólników nazistów i przez zagranicznych najemników, jest związany nie tylko z rusofobią agresorów. Ale okazuje się także i to, że w tym regionie znajdują się ogromne złoża uranu i ropy naftowej, których szczegółowe dane nie są publicznie ujawnione. Właśnie te bogactwa naturalne, w pierwszej kolejności, interesują Zachód i to od dawna. Według dokumentów archiwalnych „Gospłan CCCP” i szeregu innych radzieckich instytucji, w obwodzie ługańskim w końcu lat 40-tych i na początku lat 50-tych XX wieku były odkryte na dużej głębokości, nie mniejszej niż 1600 metrów, duże złoża ropy naftowej. Od 1952 roku zaczęto je badać ale już w 1957 roku dowody o nich zostały utajnione przez ZSRR. A przywództwo ukraińskiej kompartii uzyskało od Moskwy zapewnienie, że, po pierwsze, Ukraina będzie miała zapewnioną, głównie rosyjską, ropę naftową. Po drugie, trasa przebiegu, pracującego na eksport, rurociągu „Przyjaźń” (zbudowany w 2 połowie lat 60-tych XX wieku): Tatarstan-Europa Wschodnia, nie będzie przechodził przez wschodnią Ukrainę. 

Jednakże, eksperymentalne rozpoznanie i wydobycie ropy naftowej, a także towarzyszącego gazu, w obwodzie ługańskim były kontynuowane. Tak więc na początku roku 2000 ukraińscy geolodzy wykonali badania próbne w trakcie których odkryto nowe złoża. Dane o nich zostały także utajnione. Jak poinformowała ługańska agencja informacyjna „LKT-info”: „Ługańszczyzna tradycyjnie klasyfikowana jako kraj węglowy okazuje się być także bogata w gaz i ropę. Wydobycie gazu w obwodzie ługańskim rozpoczęło się na początku lat 60-tych XX wieku po odkryciu krasnopopowskiego złoża gazowego w rejonie kriemieńskim. Po tym, w ciągu 10-15 lat, w północnej części obwodu został odkryty cały łańcuch złóż gazowych przecinających cały obwód. Przecinają one cały obwód, terytorium to jest ograniczone od południa umowną linią Kriemiennaja-Ługańsk-Dawydo-Nikolskoje, a od północy Swatowo-Starobielsk-Gorodiszcze”. Do roku 2013 ten temat znowu był nieobecny w przestrzeni publicznej. „LKT-info” pisze: „…jak się wyjaśniło na miejscu to temat gazowo-ropny jest pod gryfem „tajne”. Fotografować obiekt zabroniono i udzielania informacji odmówiono. Z przedstawicielem zarządu przemysłu gazowego telefonicznie: „U was na obszarze znajduje się około 12 odwiertów, a jak duże są złoża? To jest informacja poufna”. Słowem, wielkość złóż ropy naftowej i gazu jest tajna”. 

Jest i inna informacja potwierdzająca te świadectwa, które są powodem do wspierania junty ukraińskich faszystów z kijowskiego majdanu do agresywnego przewrotu celem destabilizacji sytuacji w regionie. Tak więc na początku roku 2013 firma „Ukrgazwidobuwannia” odkryła nowe złoża ropy naftowej i gazu w obwodzie ługańskim, z wstępnie udowodnionymi zasobami, 500 tysięcy ton konwencjonalnego paliwa. Według wyników geologicznych prac badawczych przeprowadzonych w końcu roku 2012 i na początku 2013 roku okazało się, że na głębokości 3 tysięcy metrów znajdują się spore pokłady ropy i gazu. Nowe ropo-gazowe złoże już zdoła dawać 2 tony ropy dziennie. W związku z tym godna uwagi jest następująca wypowiedź ukraińskiego ekonomisty i polityka Igora Rybakowa (wrzesień 2011): „Unikalne dla obwodu ługańskiego wydobycie ropy odbywa się w rejonie staniczno-ługańskim gdzie znajduje się 10 odwiertów z których każdy daje do 51 metrów sześciennych „czarnego złota” na dobę”. Oczywiście, że w nadchodzącym okresie ropo-gazowego „głodu” na Ukrainie te i inne złoża są potrzebne władzom kijowskim jak nigdy. Nietrudno wyciągnąć wniosek, że operacja faszystowskiej inwazji zwana kłamliwie antyterrorystyczna w tym regionie jest prowadzona także po to ażeby oczyścić drogi do roponośnych złóż regionu. 

Odnośnie złóż uranowych to są one ześrodkowane głównie w obwodzie donieckim i były odkryte jeszcze w drugiej połowie lat 30-tych XX wieku. Ale pierwsze kompleksowe rozpoznanie miało miejsce dopiero w latach 1944-1946. W drugiej połowie lat 40-tych XX wieku donbasski uran był użyty do zbudowania radzieckiej broni jądrowej. Nawiasem mówiąc w lokalnych rudach rzeczywista zawartość uranu jest dużo wyższa niż w większości innych uranowych złożach byłego ZSRR (CCCP). Oto co pisały, przykładowo, „Donieckije nowosti” (29.06.2006 rok): „To zaledwie nieco ponad 200 kilometrów od Doniecka wydobywa się radioaktywne materiały. W wyniku prac rozpoznawczych określających złoża uranu, rozpoczętych w 1944 roku, odkryto 21 złóż. Większość z nich znajduje się w granicach zagłębia dnieprowskiego a niektóre z nich znajdują się w dorzeczach rzek Jużnyj Bug i Siewierskij Doniec”. Podkreślono także, że władze Ukrainy „zamierzają rozwijać kopalnie uranu (przedsiębiorstwo WostGOK) i dlatego premier Jurij Jechanurow polecił odtajnienie informacji o ukraińskim wydobyciu uranu”. Te obiekty, jak informowały „Donieckije nowosti” i szereg innych źródeł znajdują się w Adamowce, Majakach, Makatychie i wzdłuż koryta byłej rzeki Kałka (Sławiański rejon Donieckiej Republiki Ludowej). Co więcej te same źródła informują, o „…niebezpiecznie ogólnie wysokim (dyfuzyjnym) poziomie promieniowania radioaktywnego słynnych uranowych kopalni i szybów obwodu ługańskiego i południowo-wschodniej Ukrainy-znanego miejsca „podziemnej wędrówki Odyseusza („wrota Piekieł” i „wejście do Piekła”). Samowolne wejścia bez specjalnego zezwolenia są surowo zabronione”. 

Według ukraińskiego portalu „UATOM” uranowa geografia regionu jest znaczne większa. Wśród największych złóż jest Nikołajewskoje, Krasnooskolskoje (obwód doniecki), Markowskoje (obwód ługański), Bieriegskoje (na granicy obwodów donieckiego i charkowskiego). Część rudy ze złoża Nikołajewskiego położonego około 60 kilometrów na północ od portu Mariupol, ukraińskie władze planowały wywozić drogą morską do Europy Zachodniej. Istnieją podobne zasoby i w sąsiednich obwodach, zaporożskim i charkowskim. Do uranowego surowca, od 2005 roku, „przymierzała się” francuska firma AREVA, kanadyjska GOLD Corporation, niektóre firmy z USA i Wielkiej Brytanii, które stać na wynajmowanie prywatnych armii do agresywnego destabilizowania sytuacji w regionie. Zrozumiałe, że faszystowsko-banderowskie „czyszczenie” Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej znacznie ułatwi dostęp Zachodu do tych bogactw naturalnych. I na takie „rozwiązanie” problemów bogactw naturalnych są przykłady. 

Można przypomnieć o krwawym stłumieniu przez belgijskie wojska (razem z towarzyszącymi im wojskami USA i międzynarodowymi najemnikami) ruchu wyzwoleńczego w prowincji Katanga (południowa prowincja Demokratycznej Republiki Kongo) w latach 1961-1963. Tutaj znajdują się największe w świecie złoża uranu. Powstańcy spróbowali znacjonalizować te złoża ale bogactwa naturalne kraju od dawna należały do zachodniego, głównie belgijskiego, kapitału. Kongijczyków po prostu „oczyścili”, tak jak teraz „czyści się” niepokornych wobec kijowskiej junty faszystowskiej mieszkańców obwodów donieckiego i ługańskiego. Oni bardzo Zachodowi przeszkadzają, przede wszystkim, znienawidzonym Stanom Zjednoczonym Ameryki. Bogactwa naturalne Noworosji stały się dzisiaj, dla zamieszkujących ją ludzi, przekleństwem! A wszystkie zbrodnie dokonywane na południowym wschodzie Ukrainy dokonywane są w celu dalszego wzbogacenia zachodnich koncernów ponadnarodowych czyli imperialistycznych i krwiożerczych oligopoli dzikiego kapitalizmu, którzy w szale dążenia do zysku za wszelką cenę nie cofa się przed niczym nawet przed ludobójstwem i rozstrzeliwaniem dzieci w przedszkolach. 


Polskie szwadrony śmierci na Ukrainie 


„Polskie szwadrony śmierci walczą na Ukrainie”. Pod takim tytułem ukazał się na łamach portalu Global Research tekst przekonujący, że Polska szkoliła w Legionowie ukraińskich nacjonalistów z Prawego Sektora. Tekst rozpoczyna się od opisania wydarzeń, jakie miały miejsce 11 maja 2014 roku na kijowskim lotnisku. Tego dnia do stolicy Ukrainy przyleciał samolot, z którego wyładowano m.in. pojemniki zawierające trujące substancje, a artykuł sugeruje, że znajdowała się w nich broń chemiczna, prawdopodobnie bomby i pociski fosforowe. Ładunek został zapakowany do samochodów z przyciemnionymi szybami i zabrany z terenu lotniska. Na pokładzie samolotu znajdował się także agent CIA Richard Michael oraz bojownicy z Prawego Sektora i prywatnej firmy militarnej Bartłomieja Sienkiewicza ASBS Othago (straciła na wschodzie Ukrainy sześciu ludzi). Dla kijowskiej „junty” pracują także najemnicy z firm amerykańskich. 

W dalszej części artykułu napisano o zaproszeniu, jakie we wrześniu 2013 roku wystosował do 86 członków Prawego Sektora minister Radosław Sikorski. Ukraińscy nacjonaliści, którzy przybyli do Polski w ramach „wymiany uniwersyteckiej”, trenowali w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. – Polski tygodnik „Nie” opublikował fotografię z Legionowa, pokazującą ukraińskich faszystów ubranych w nazistowskie mundury, którzy stali obok swoich polskich instruktorów w cywilnych ubraniach – napisał autor tekstu. 

Następnie jego uwaga skupiła się na polskim rządzie. Dnia 2 lutego 2014 roku polskie MSZ oficjalnie poparło radykalne działania banderowskiego Prawego Sektora czyli ukraińskich faszystów. Później premier Donald Tusk, którego dziadek, Józef Tusk - jak napisano - „służył w hitlerowskim Wehrmachcie”, miał zażądać, by „kijowska junta” twardo zajęła się rebeliantami, traktując ich jak terrorystów. Dalsza cześć wskazanego przez Sikorskiego artykułu utrzymana jest w podobnym tonie. Wskazano w niej m.in., że „kijowski reżim” służy interesom elit rządzących Stanami Zjednoczonymi i Polską. Tyle, że jedynymi terrorystami są w Kijowie okupanci banderowscy junty Jaceniuka i Poroszenko, gdyż obalili legalne władze Prezydenta Wiktora Janukowycza i rozpoczęli bojówkarski terror na ludności Noworosji czyli w Donbasie. 


Ukraińska Swoboda na austriackich papierach NSDAP


Działalność publiczna aktywistów tak czynnych na Majdanie i w nowym rządzie faszystowskiej Swobody ukraińskiej sprawia wrażenie ciągu antyukraińskich prowokacji. Antysemickie wypowiedzi, ataki na dzieci o rosyjskich imionach, pochwały Hamasu. Można mówić, że to folklor - ale przecież to Ukraińcy, od lat głosują na faszystowską Swobodę. A Kreml czeka na kolejne wybryki faszyzujących narodowców. Jakiś czas temu marginalna partia polityczna, chcąc przyciągnąć uwagę, ubrała się w niemiecki narodowy socjalizm - zapożyczyła nazwę od NSDAP i szczodrze obwiesiła się jej estetyką. SNPU, Socjalistyczno-Narodowa Partia Ukrainy, ogłosiła się ostatnią nadzieją białej rasy i generalnie ludzkości, co zapewniło chwilowe zainteresowanie wyborców, ale na dłuższą metę skazało partię na marginalizację i ostracyzm. Kiedy kierownictwo faszystowskiej SNPU zdało sobie sprawę, że potencjał historycznego małpowania został wyczerpany, postanowiło się zmodernizować. Tym razem wzorcem dla ukraińskich narodowych socjalistów czyli nazistów miała być nie niemiecka historia, lecz austriacka teraźniejszość. Urzeczeni sukcesem Jörga Haidera z populistycznej faszystowskiej Partii Wolności ukraińscy nazi nacjonaliści postanowili pójść jego drogą, przyjmując nawet identyczną nazwę. 

Bardziej neutralny szyld umożliwił nazistom ukraińskim - narodowym socjalistom - polityczne zaistnienie. Chociaż program nie zawierał - podobnie jak poprzedni - praktycznie żadnych propozycji rozwoju Ukrainy, radykalna populistyczna retoryka i gra stereotypami wyniosły faszystowską Swobodę do władzy w niektórych obwodach Ukrainy Zachodniej. A że partia wmawiała wyborcom, że jest bezkompromisowym przeciwnikiem rzekomego reżimu, w wyborach parlamentarnych w 2012 roku zdobyła aż 10,44 procent  głosów. W praktyce okazało się, że Swoboda rwie się do udziału we władzy, ale fakt jest faktem: do parlamentu dostała się, i to z dobrym wynikiem, partia, która twardo głosi nacjonalizm etniczny, izolacjonizm i nazistowską nacjokrację. Tymczasem egoizm etniczny w wielonarodowym państwie jest śmiertelnie niebezpieczny. Próba wprowadzenia choć jednego elementu etnicznego nacjonalizmu w praktyce oznacza pożegnanie z suwerennym państwem oraz tragiczną wojnę domową naznaczoną ludobójstwem o charakterze czystek etnicznych. 

Bajki o tym, że Swoboda ma szerokie kontakty z ideologicznymi kolegami z Europy, wyparowały jak rosa na słońcu. Owszem, partia podtrzymywała kontakty z francuskim Frontem Narodowym, austriacką Partią Wolności i z węgierskim Jobbikiem, jednak wszystkie te siły jednoznacznie poparły krymską politykę Putina. Sojuszników zabrakło, więc jedyne, na co Swoboda może liczyć, by przetrwać, to polityka izolacji narodowej. Jedyna rola, jaką "nacjokracja" może odegrać, to rola straszaka i niszczyciela nowej ukraińskiej wspólnoty obywatelskiej. Przez dziesiątki lat potężna propaganda starała się zapobiec narodzinom ponadetnicznej solidarności. Ale stało się - w obliczu agresji zewnętrznej i w sprzeciwie przeciwko kleptokratyczej władzy obywatele Ukrainy w końcu zaczęli się czuć patriotami swojego kraju, bez względu na pochodzenie, język i wyznanie.

Niedawni wyborcy faszystowskiej ukraińskiej Swobody wygodnie chowają się za stwierdzeniami: "Nie głosowaliśmy na ten program", "Nie widzimy w działaniach i wypowiedziach członków Swobody ksenofobii i antysemityzmu", "To tylko nacjonaliści, a być nacjonalistą znaczy kochać swoją ojczyznę". A przecież to właśnie owa pozorna ospałość polityczna oraz chęć przeciwstawienia w parlamencie brutalnej Partii Regionów swoich równie brutalnych przedstawicieli umożliwiły Swobodzie wejście w wielką politykę. I nie jest to kwestia niskiej ukraińskiej kultury politycznej, ale raczej wskazówka, że znacznej części społeczeństwa brakuje wrażliwości na przejawy autorytaryzmu, ksenofobii i antysemityzmu. Jeżeli na nazistkę Irynę Farion, która pojawiła się w jednym z lwowskich przedszkoli, by znieważyć dzieci o rosyjskich imionach, głosuje ponad 68 procent wyborców, to pytania o mentalność Ukraińców nasuwają się same. Również o to, dlaczego wyborcy na Ukrainie Zachodniej tak łatwo nabierali się na retorykę i estetykę narodowego socjalizmu. 

Wkrótce po wyborach w 2012 roku okazało się, że populistyczne hasła były potrzebne faszystowskiej Swobodzie tylko w czasie kampanii. Po zdobyciu władzy w niektórych obwodach członkowie partii nie tylko nie wyeliminowali korupcji, lecz uczynili ją jeszcze bardziej bezwstydną i bezwzględną. Zachodnia Ukraina była przedstawiana jako nacjonalistyczna enklawa banderowskicj UPA, gdzie nie przestrzega się norm demokratycznych, a ton nadają ksenofoby, rasiści i skrajni antysemici. Faszystowska Swoboda wspierała ów obraz poprzez rzekomo przypadkowe działania i wypowiedzi, np. wywody Iryny Farion o wrogich religiach i narodach, rasistowskie uwagi Jurija Syrotiuka pod adresem Gaitany, piosenkarki o korzeniach afrykańskich, promujące narodowy socjalizm działania Jurija Mychalczyszyna czy paranoiczne ataki na radzieckich weteranów. 

Faszystowska partia Swoboda (Ołeh Tiahnybok, Iryna Farion, Jurij Mychalczyszyna i Ihor Mirosznyczenko) uznała, że sukces wyborczy oznacza, iż Ukraińcy akceptują jej nazi program, strategię i taktykę - i dalej kontynuowała działalność w znanym stylu. Pojawiwszy się w parlamencie, partia zażądała od innych ugrupowań prawicowych stworzenia wspólnego opozycyjnego frontu. UDAR Witalija Kliczki i Batkiwszczyna Julii Tymoszenko znalazły się w sytuacji bez wyjścia: aby nie rozpraszać sił, musiały wejść w koalicję z nacjonalistami. To małżeństwo kosztowało demokratów utratę wsparcia na wschodzie i południu Ukrainy oraz znaczący upadek reputacji w świecie. Obecność Swobody w demokratycznym sojuszu stało się piętnem dla całej opozycji ukraińskiej. Faszystowska Swoboda narzuciła całemu Majdanowi swoją retorykę i symbolikę. Postawa faszystów redukowała spontaniczną rewolucję do mrocznego buntu dwóch ultranacjonalistycznych sił - Swobody i Prawego Sektora. 


Ukraiński faszyzm 


Informacja o tym, że skrajnie nacjonalistyczna partia Swoboda na Ukrainie wezwała do niszczenia tablic upamiętniających polskie ofiary band UPA nie jest zaskoczeniem historyków. Od lat piszą, przestrzegają  i wołają, że na Ukrainie odradzają się zbrodnicze, ludobójcze idee faszystowskie z czasów hitlerowskich. Faszystowska partia Swoboda staje się żywą emanacją doktryny Dmytra Doncowa, zawartej w jego książce "Nacjonalizm", wydanej w 1926 roku i nawołującej do nienawiści oraz rasizmu i antysemityzmu. Z doktryny tej, opartej na myślach Mussoliniego i ideologii nazistowskiej katolika Adolfa Hitlera, wyrosła Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów i faszystowska Ukraińska Powstańcza Armia (UPA). Faszystowską barwę tych organizacji zauważył już w 1943 roku jeden z przywódców ukraińskiej myśli nacjonalistycznej, wcale nie kochający Polaków, jednakże niesprzymierzony formalnymi więzami ze zbrodniarzami takimi jak Stepanem Banderą, ataman Taras Bulba  Borowec, który w liście otwartym do kierownictwa OUN pisał: "Wy wyznajecie faszystowską zasadę bezwzględnej dyktatury? Czy prawdziwy rewolucjonista państwowiec może podporządkować się partii, która budowę państwa zaczyna od wyrzynania mniejszości narodowych oraz bezmyślnego palenia osiedli"? 

Nie tylko teoria głoszona przez faszyzujący OUN, ale i jej praktyka, czyli wymordowanie około 200 tysięcy Polaków oraz wielu Czechów, Ormian, Rosjan, Żydów i Cyganów, a także  samych Ukraińców, nie poddających się nazistowskiej indoktrynacji, jednoznacznie wskazuje na faszystowskie korzenie tej ideologii. I właśnie do tej ideologii wprost nawiązuje program faszystowskiej partii Swoboda z nazi Majdanu w Kijowie. Jej przywódcy, a szczególnie Ołeh Tiahnybok, hucznie czcił rocznicę urodzin zbrodniarza, kata i oprawcy Narodu Polskiego - Stepana Bandery, a w trakcie pochwalnego rytuału w miejscowości, w której urodził się zbrodniarz Stepan Bandera, w Uhrynowie Starym, nawoływał do rewolucji: "Tylko narodowa rewolucja jest w stanie zbudować na Ukrainie ustrój społeczny, który będzie odpowiadał większości obywateli kraju".  Nie zabrakło też w jego przemówieniu krwi i wrogów, bowiem głosił, że ta rewolucja musi być  "krwawa i bezlitosna w stosunku do wrogów Ukrainy". Na przedwyborczym zebraniu mówił wprost, że będzie walczył o poszerzenie granic państwa, ponieważ aktualne są rzekomo "niesprawiedliwe". 

Nic dziwnego, że jeden z lokalnych działaczy tej partii, radny Byk, nawołuje do likwidacji polskich tablic upamiętniających ofiary UPA, bo tablice te przypominają o zbrodniach, jakich dokonał jego ukochany wódz, nazistowski zbrodniarz Stepan Bandera i jego ludobójcze nazi gangi. Przypomnijmy też, iż za zgodą władz centralnych, powstają jak grzyby po deszczu pomniki zbrodniarza ludobójcy Stepana Bandery, Szuchewycza i innych faszystowskich przywódców, a były prezydent Ukrainy W. Juszczenko, wyniósł do godności bohaterów narodowych największych morderców Polaków, właśnie Stepana Banderę i Szuchewycza, i ich imionami nazywa się place, ulice i szkoły zniewolonej Ukrainy. A jeśli do tego dodamy coraz częstsze marsze zidioconej przez hitlerowskich faszystów młodzieży ukraińskiej we Lwowie, Tarnopolu, Stanisławowie i na Wołyniu z faszystowski hasłami typu "Rizaty Lachiw", zrozumiemy, ku czemu zmierza nazistowska partia Swoboda. Ukraińskie media pełne są faszystowskich haseł i pomysłów, niegodnych człowieka w XXI wieku. 

Polskie władze nie reagują na to, gdyż są ślepe i lekceważą znaki nazizmu, lekceważą historię Polski z lekcji której chyba politycy strasznie wagarowali. Mało tego, dają do zrozumienia, że zwyrodniały faszyzm im nie przeszkadza. Może czekają, aż ukraińscy faszyści znowu zaczną nas mordować i kolejnych 200 tysięcy Polaków zostanie wyrżniętych w okrutny sposób? Polska nie ma żadnej rozsądnej polityki wschodniej, miota się od sasa do lasa, a politycy jedynie chorują na mniej lub bardziej ciężkie odmiany rusofobii złośliwej. Rząd i Prezydent wykazuje się ignorancją i nieudolnością, nieuctwem w zakresie historii Ojczyzny Polski. Jak dotąd, dziesiątki tysięcy ofiar ukraińskiego ludobójstwa nie ma godnych grobów ani symboli religijnych na miejscach kaźni. Prawda o zbrodniach ukraińskich bandytów faszystowskich z okresu II wojny światowej zarówno na Ukrainie jak i w Polsce jest ukrywana, manipulowana i pomniejszana w przestępczy sposób. Polski parlament nie potępił ludobójstwa ukraińskich bandytów banderowskich z UPA, nie potępił mordu na 200 tysiącach własnych rodaków. W Warszawie nie możemy się doczekać ani pomnika pomordowanych ani Muzeum Kresowego. Oto skandaliczna polska rzeczywistość ze skorumpowanymi antypolskimi politykami w Sejmie i Senacie od 1989 roku. 

Natomiast najnowsze uroczystości związane z odsłonięciem pomnika poświęconego polskim profesorom pomordowanym we Lwowie w lipcu 1941 roku przez Niemców przy współudziale czynnika ukraińskiego, też wykazały, jak bardzo nie jesteśmy przygotowani do zaznaczania polskich racji stanu i wskazywania oczywistych krzywd historycznych. Otóż na pomniku nie ma tablicy, która by informowała, co się tam stało, kto dokonał morderstwa i kto dokładnie zginął, czyli faszystowska i ludobójcza Swoboda znowu zadziałała, nie tylko mordując obywateli Noworosji we Wschodniej Ukrainie. W trakcie owej pseudo uroczystości jeden z duchowych przywódców tej faszystowskiej partii, O. Pankiewicz, domagał się "demontażu pomnika ofiar pomordowanych przez bandy UPA we Wrocławiu". Nikt z polskiej strony na to nie zareagował, chociaż powinno się takiego zbója ukraińskiego przed pluton egzekucyjny postawić za brak szacunku i czci dla polskich ofiar ukraińskiego zbójectwa. Nie pozwolono  przemówić przedstawicielowi rodzin ofiar zbrodni banderowskich oprawców i ludobójców. No i nie powiewały polskie flagi nad grobem pomordowanych w faszystowskim ataku szału UPA. Oto jak się traktuje pamięć narodową. My, Polacy, dziennikarze, media, rząd, parlament, 68 rocznica ludobójstwa na samym tylko Wołyniu, gdzie Ukraińcy wymordowali 60 tysięcy Polaków, obchodzona jest głównie dzięki ogromnemu wysiłkowi Kresowian. Państwo polskie umywa ręce i chowa głowę w piasek, jakby się nic nie stało. Oto jaką mamy sprzedajną i usłużną dla zbrodniarzy faszystowskich władzę. 


Faszyści w ukraińskim rządzie 


Prawdą jest, że Andrij Parubij, komendant Majdanu i późniejszy ukraiński sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego, jest założycielem Narodowo-Socjalistycznej Partii Ukrainy (odpowiednik NSDAP). Zakładał ją w 1991 roku razem z Ołehem Tiahnybokiem, także deputowanym i liderem faszystowskiej partii "Swoboda" - przypomina specjalny wysłannik RMF FM na Krym Przemysław Marzec. "Prawy Sektor", czyli połączone siły nacjonalistów z "Tryzuba", czy "UNA-UNSO", też można śmiało oskarżać o "faszystowskie ukąszenie", chociaż zmienia retorykę, a jego przedstawiciele nawet spotykali się z ambasadorem Izraela w Kijowie. Polska władza katolicka związana z sektą Opus Dei ma z tym niewątpliwie problem, bo ludzie ukraińskiej prawicy odrzucają i nie przyjmują do wiadomości, że faszystowska UPA odpowiada za rzeź Polaków na Wołyniu w czasie II wojny światowej, walczyło z polskimi symbolami na Kresach. 

Słowa byłego komisarz UE ds. rozszerzenia, Guntera Verheugena, potwierdzają tezę, iż polskie elity polityczne są ślepe i nie widzą tego, co zachód dostrzegł już dawno. Mianowicie to, iż w ukraińskim rządzie zasiada najwięcej polityków faszystów, niż w jakimkolwiek innym rządzie w Europie. Faszystowska partia banderowców Swoboda, to jedna z tych, która aktywnie uczestniczyła w tak zwanych protestach na Majdanie. Partia ta ma charakter nazistowski, a cała działalność Majdanu to wielka nazistowska zbrodnia mająca na celu destabilizację i samozniszczenie Ukrainy.  Ugrupowanie to od momentu powstania w latach 90-tych XX wieku nosiło nazwę Socjal-Narodowa Partia Ukrainy, a także wydawało gazetę „Socjal-Nacjonalista”. Symbolem partii był znany i popularny wśród nazistów znak 2-ej Pancernej Dywizji SS „Das Reich”, przypominający „wilczy hak” (Wolfsangel). Niezmiennie od momentu powstania partii Swoboda w swojej ideologii odwołuje się do nacjonalistycznej tradycji Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) zbrodniarza Stepana Bandery, formacji znanych z tysięcy antypolskich działań, zwłaszcza tych krwawych na Wołyniu, kiedy to ukraińscy nacjonaliści wymordowali w bestialski sposób dziesiątki tysięcy Polaków. Lider tej partii, Ołeh Tiahnybok, to jawny antysemita i rewizjonista, który chce zaatakować Polskę. Znamienne bowiem jest, że Centrum Szymona Wiesenthala umieściło lidera przestępczej ukraińskiej „Swobody” na liście dziesięciu najbardziej zaciekłych antysemitów świata. Wspólny marsz faszystowskiego lidera Swobody z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, rzekomego obrońcy polskości, był dość wymowny i żałosny zarazem, gdyż obnażył albo skrajne nieuctwo polityczne Kaczyńskiego albo jego prawdziwe oblicze małego nazisty. 

Nowym ministrem obrony został Andrij Parubij z Batkwiszczyny, jest założycielem Narodowo-Socjalistycznej Partii Ukrainy. Zakładał ją w 1991 roku razem z Ołehem Tiahnybokiem, jego zastępcą jest lider dużo bardziej skrajnego prawego sektora, Dmytro Jarosz. Faszyści i spadkobiercy UPA, mają teki wicepremiera, ministrów rolnictwa i ekologii oraz prokuratora generalnego - chyba po to, aby lepiej móc niszczyć i mordować wszystkich przeciwników faszyzmu i nazizmu. Czy w kolejną rocznicę rzezi na Wołyniu, nowi ministrowie, po raz kolejny zakwestionują zbrodnie ukraińskich faszystów na Polakach? Co wtedy mówić będą polskie media oraz politycy, którym wspólne zdjęcia z liderem faszystowskiej Swobody, nie przeszkadzały? Dlaczego media nie podnoszą larum? Będzie już wówczas po prostu za późno. Polska rusofobia nie powinna zamykać oczu na fakty, które przypomniał niemiecki polityk. Nazistowska partia Swoboda powinna być w Polsce uznana jako persona non grata. Tymczasem jest odwrotnie, gdyż próbuje się ją doraźnie przedstawiać jako proeuropejską. Ta krótkowzroczna logika może wkrótce okazać się bardzo zgubna. Czy wyobraża ktoś sobie, że oto w Rosji powstaje nacjonalistyczna partia, która na sztandarach ma negacje zbrodni katyńskiej i jest w Polsce uznawana, traktowana poważnie? Przypomnimy tylko, że na Ukrainie w ramach antypolskiej orgii zbrodni wymordowano kilka razy więcej naszych rodaków, niż w Katyniu. Ukraińcom rząd i skorumpowani politycy Polscy wybaczyliśmy szybko, Rosjanom jakoś nie mogą czy raczej nie chcą - tak jakby pozostawali w chorobliwym jakimś amoku. Zwykli obywatele, potomkowie tych, którzy zostali zamordowani przez ukraińskich bandytów, banderowców z UPA - jakoś nie mają sympatii ani do ukraińskich neobanderowców ani do głupich polskich polityków popierających kolejne zbrodnie faszystowskich majdaniarzy na ludności Donbasu czy Noworosji. 


Ks. Isakowicz-Zaleski: ukraińscy naziści coraz bardziej bezczelni


Gazeta "Rzeczpospolita" opublikowała na początku stycznia 2014 roku wywiad z Andrijem Tarasenką, rzecznikiem radykalnej, ukraińskiej organizacji "Prawy Sektor". "Sprawiedliwość nakazywałaby, aby ziemie, na których Ukraińcy żyli od tysięcy lat, wróciły do Ukrainy" - przekonywał Trasenko. - Takie wypowiedzi mnie nie zaskakują dlatego, że ja od dłuższego czasu przestrzegałem: nazizm na Ukrainie jest bardzo silny. Oni mówią wprost o oderwaniu 19 powiatów od Polski, chodzi o tereny wschodniego Podkarpacia. To nie są nowe hasła, ale teraz one z coraz silniej wracają. - ocenił znawca sytuacji na Ukrainie ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. 

- To, co dzie­je się na Ukra­inie przy­po­mi­na za­stę­po­wa­nie jed­ne­go dia­bła dru­gim dia­błem. W miej­sce ko­mu­ni­stów z Ja­nu­ko­wy­czem bę­dzie­my mieli na­zi­stów, ban­de­row­ców, któ­rzy od dawna ne­gu­ją zbrod­nie, glo­ry­fi­ku­ją zbrod­nia­rzy i mówią nawet wprost o ode­rwa­niu 19 po­wia­tów od Pol­ski - po­wie­dział ks. Ta­de­usz Isa­ko­wicz-Za­le­ski po­pro­szo­ny przez media o ko­men­tarz do sy­tu­acji na Maj­da­nie na przełomie lat 2013 i 2014. Zda­niem ka­pła­na "ukra­iń­scy na­zi­ści są coraz bar­dziej bez­czel­ni", o czym mają świad­czyć licz­ne ataki na Po­la­ków i inne mniej­szo­ści. 

Kapłan Tadeusz Isakowicz-Zalewski przestrzega przed politycznymi "umizgami do nacjonalistów, Swobody, czy Prawego Sektora", którzy głoszą podobne hasła. - W tej chwili niektórzy politycy fotografują się pod czerwono-czarnymi flagami. Ci politycy tylko powodują wzrost bezczelności nazistów, którzy uważają, że jest to świetna okazja, żeby o sobie przypomnieć. Wsparcie dla Majdanu jest wspieraniem rozwoju takich tendencji - mówił. - Na czym polega siła tego nazizmu? Oni wiedzą, że część grup w Polsce ich poprze. Polacy nie zdają sobie sprawy, że to już jest przejęte w dużym stopniu przez nacjonalistów - ocenił ks. Isakowicz-Zaleski.

Z drugiej strony kapłan podkreślił, że nie wszystkich protestujących na Ukrainie można "wrzucić do jednego worka". - Jest tam wielu ludzi uczciwych, prawych i jest wielu ludzi, którzy mają serdecznie dość Prezydenta Janukowycza. Ale kto zbija na tych protestach kapitał? Najbardziej zbijają nacjonaliści, którzy są dobrze zorganizowani i mają proste hasła. Oni krzyczą, że "trzeba walczyć", także z mniejszościami narodowymi, i są bardzo agresywni. To jest bardzo niebezpieczne - mówił. Ks. Isakowicz-Zaleski przypomniał też, że ukraińscy nacjonaliści działają od dawna i w parlamencie mają już 10 procent poparcia. - To oni torpedowali upamiętnienie pomordowanych Polaków przez UPA. Wielokrotnie już manifestowali swoje hasła - mówił. Jego zdaniem działalność ukraińskich nacjonalistów przybiera coraz niebezpieczniejsze formy. - Wczoraj (29 stycznia 2014 roku) zatrzymano autobus z Polakami i kazano im krzyczeć banderowskie "herojam sława". To idzie po równi pochyłej - stwierdził. 

Na koniec ks. Tadeusz Isakowicz Zaleski przestrzegł przed bagatelizowaniem problemu. - Nie można zmieniać w tej sprawie podejścia. Zero tolerancji dla nazistów. Inaczej oni uderzą w mniejszości, m.in. w Żydów, którzy już mocno protestują i żyją w strachu. Mam kontakt z Polakami z Ukrainy i oni cały czas domagają się prawdy. Twierdzą, że w Polsce panuje cynizm: popierajmy Majdan, a nie rozumiemy, że to naziści mogą dojść tam do władzy. Polacy mają się czego obawiać i są tego liczne przykłady - podsumował ks. Isakowicz-Zaleski w komentarzu dla mediów. 


Ukrainą rządzą faszyści  


"Foreign Policy": w ukraińskim rządzie zasiadają źli chłopcy! "Tak, w ukra­iń­skim rzą­dzie są źli chłop­cy" - pisze rzeczowo w marcu 2014 roku ame­ry­kań­ski ma­ga­zyn "Fo­re­ign Po­li­cy". I prze­ko­nu­je, że nad­szedł czas na "szcze­rą roz­mo­wę o pew­nych nie­smacz­nych spra­wach" zwią­za­nych z nowym ukra­iń­skim rzą­dem banderowców. Ma na myśli li­de­rów ugru­po­wa­nia Swo­bo­da, któ­rzy prze­wo­dzą obec­nie Ukra­inie. "Czy Ukra­ina jest goto­wa na na­zi­stow­ski pucz?" - py­ta­ją au­to­rzy. An­drew Fo­xall i Oren Kes­sler przy­po­mi­na­ją w "Fo­re­ign Po­li­cy", że Wła­di­mir Putin uspra­wie­dli­wiał  braterską pomoc dla ludności Krymu głównie koniecznością ochro­ny Ro­sjan przed neo­na­zi­sta­mi, na­zi­sta­mi i an­ty­se­mi­ta­mi. "Łatwo jest od­rzu­cić tę re­to­ry­kę, zwłasz­cza że, co by nie mówić, Putin nie jest lubiany na Zachodzie, w USA. Ale pod­czas gdy za­gra­nicz­ne rządy mają racje w oce­nie wejście wojsk Rosji i Kremla na Ukra­inę, to mylą się, za­kła­da­jąc, że jego ukra­iń­scy opo­nen­ci są bez skazy". 

W ar­ty­ku­le ame­ry­kań­scy na­ukow­cy sta­wia­ją tezę: "nie­wy­god­na praw­da jest taka, że znacz­na część obec­nych władz Ukra­iny to rze­czy­wi­ście faszyści". Jak do­da­ją, pań­stwa za­chod­nie chcąc kon­tro­lo­wać sy­tu­ację po­li­tycz­ną, będą mu­sia­ły pro­wa­dzić ofen­syw­ną po­li­ty­kę dy­plo­ma­tycz­ną zarów­no wobec pro­pa­gan­dy Kremla,  i od­ra­dza­ją­cej się skraj­nej faszystowskiej pra­wi­cy ukra­iń­skiej". "Ukra­ina jest domem dla nazistowskiej Swobo­dy" - przypomi­na­ją. Par­tię do­wo­dzo­ną przez Ołeha Tiah­ny­bo­ka okre­śla­ją jako praw­do­po­dob­nie naj­bar­dziej wpły­wo­wy obec­nie ruch faszystowski. Przy­wo­łu­ją kom­pro­mi­tu­ją­ce fakty z życia li­de­rów Swo­bo­dy. Tiah­ny­bok znany jest z wy­po­wie­dzi, ja­ko­by Ukra­ina była kon­tro­lo­wa­na przez "mo­skal­sko-ży­dow­ską mafię". Z kolei Igor Mi­rosz­ni­czen­ko, czo­ło­wy po­li­tyk Swo­bo­dy, za­sły­nął, okre­śla­jąc znaną hol­ly­wodz­ką ak­tor­kę Milę Kunis, mia­nem "brud­nej Ży­dów­ki". "W oczach Swo­bo­dy, żydzi to zbo­czeń­cy, a czar­ni nie na­da­ją się do re­pre­zen­to­wa­nia na­ro­du na Eu­ro­wi­zji" - wy­li­cza­ją delikatnie ko­lej­ne ciem­ne stro­ny na­cjo­na­li­stycz­nej par­tii au­to­rzy. 

Faszystowska partia Swo­bo­da po­sia­da obec­nie więk­szą licz­bę mi­ni­sterstw w swoim pań­stwie niż ja­ka­kol­wiek inna skraj­nie pra­wi­co­wa par­tia na kon­ty­nen­cie. Pu­bli­cy­ści "Fo­re­ign Po­li­cy" przy­po­mi­na­ją rów­nież, że w sze­re­gach faszystowskiej Swo­bo­dy jest m.in. za­ło­ży­ciel "Cen­trum Badań Poli­tycz­nych im. Jo­se­pha Go­eb­bel­sa", który okre­ślił Ho­lo­kaust jako "jasny okres w hi­sto­rii ludz­ko­ści". W cza­sie de­mon­stra­cji na Maj­da­nie Niepodle­gło­ści w Ki­jo­wie na jed­nej sce­nie z Tiah­ny­bo­kiem sta­nął John McCa­in. "Ame­ry­kań­ski se­na­tor krzy­czał: »Wolny świat jest z Wami, Amery­ka jest z Wami!«. Z kolei w lutym 2014 roku, Fran­cja i Niem­cy - "Fo­re­ign Po­li­cy" po­mi­ja udział w tym zda­rze­niu pol­skie­go mi­ni­stra spraw za­gra­nicz­nych, Ra­do­sła­wa Si­kor­skie­go - nad­zo­ro­wa­ły po­ro­zu­mie­nie mię­dzy Tiah­ny­bo­kiem i in­ny­mi li­de­ra­mi opo­zy­cji a Ja­nu­ko­wy­czem. Na po­cząt­ku marca 2014 roku za to De­par­ta­ment Stanu USA opu­bli­ko­wał kłamliwą listę rzekomo fał­szy­wych oświad­czeń Pu­ti­na nt. Ukra­iny, że "skrajne pra­wi­co­we po­glą­dy nie są re­pre­zen­to­wa­ne w tam­tej­szym par­la­men­cie". 

We­dług "Fo­re­ign Po­li­cy", to nikczemna nie­miec­ko-fran­cu­ska umowa uła­twi­ła nazistowskim na­cjo­na­li­stom doj­ście do wła­dzy na Ukrainie. "Za­chod­nie rządy są winne wzro­sto­wi zna­cze­nia faszystowskiej Swo­bo­dy. Wkrót­ce będą one mu­sia­ły być bar­dziej wy­ma­ga­ją­ce i czuj­ne; będą mu­sia­ły szyb­ko do­strzec, kto w rzą­dzie Ukra­iny chce na sztan­da­rach nosić hasła praw czło­wie­ka, a kto wyż­szo­ści et­nicz­nej". Niemcy jako spadkobiercy reżymu katolika Adolfa Hitlera wspierający odrodzenie ruchów faszystowskich na Ukrainie to zaprawdę czarny scenariusz dla Europy. Ukraińscy faszyści przechwalają się w lipcu 2014 roku, że tysiącami zabijają Rosjan na Ukrainie. Rosja na pewno zrozumie ich rzekomo pokojowe intencje. 


Adwokat Julii Tymoszenko handluje organami ukraińskich żołnierzy - za wiedzą rządu 


Czym jest okrucieństwo ukraińskiego faszymu obrazuje ujawniony w lipcu 2014 roku fakt handlu organami pomordowanych. Na Ukrainie, dzięki konfliktowi zbrojnemu, kwitnie makabryczny biznes - handel organami zabitych i ciężko rannych żołnierzy ukraińskich. W procederze tym ma brać udział Serhij Własenko – adwokat, powiernik i kochanek Julii Tymoszenko, niemiecka lekarka Olga Wieber oraz Siemon Semczenko, dowódca karnego batalionu „Donabass” Gwardii Narodowej. Kompromitujące dowody opublikowali w internecie członkowie ukraińskiej grupy hakerskiej „CyberBerkut”. Hakerzy włamali się do kont założonych na Facebooku przez wspomniane osoby i ujawnili korespondencję pomiędzy nimi. Wynika z niej, że osobą zamawiającą jest Wieber, Własenko przekazuje zamówienia Semczence, a ten zajmuje się realizacją dostaw przy pomocy zespołu medycznego, który na miejscu wycina organy. 

Uzyskane w ten sposób pieniądze miały iść na „wsparcie wojskowe i techniczne” dla Gwardii Narodowej. Z korespondencji obejmującej okres od lutego do maja 2014 roku, wynika nie tylko, to, że handel organami ma rzeczywiście miejsce, lecz również i to, że wiedzą o tym przedstawiciele najwyższych władz, w tym premier Arsen Jaceniuk, oraz Walentin Naliwajczenko - szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Komórki społecznej milicji, które powstały na terenach objętych walkami, wielokrotnie informowały o znalezieniu ciał ukraińskich żołnierzy, kompletnie wypatroszonych z wnętrzności. Ze zdziwieniem stwierdzali, że władze Ukrainy nie wykorzystały tego propagandowo, przypisując to separatystom, jako dowód bestialskiego traktowania zwłok. W korespondencji wspomnianej trójki, pozyskiwane organy nazywane są ogólnie: „towarem”, lub „materiałem”, ale gdy zamówienie było precyzowane wówczas stosowano szyfr, nb. bardzo łatwy do złamania, ponieważ używano skrótów łacińskich nazw poszczególnych organów. I tak np. serce miało skrót COR, wątroba – HEP, trzustka – PAN, nerki – NEP, płuca PUL itd.  

Z innych fragmentów korespondencji wynika, że o sprawie wiedzieli zarówno premier Aresen Jaceniuk, jak i szef SBU Walentyn Naliwajczenko, ten ostatni miał nawet zakazać kontynuowania dostaw, obawiając się, że wszystko się wyda. Są pewne drobne nieścisłości, a właściwie nieścisłość – otóż Olga Wieber nie jest chirurgiem i nigdy w tym zawodzie nie pracowała. Sądząc po zawartości jej profilu na Facebooku, Wieber, choć nie ma wykształcenia medycznego, lecz marketingowe, oraz z zakresu doradztwa personalnego, to ma pewien, daleki związek ze środowiskiem medycznym pracowała (pracuje?) w IKA Werke produkującym sprzęt laboratoryjny. Jednak na tym samym profilu Wieber pozuje do fotografii na sali operacyjnej w pełnym, medycznym rynsztunku. Wieber (panieńskie nazwisko Fiszkin), pochodzi z Zaporoża na Ukrainie, później wyjechała do Niemiec, nazwisko Wieber ma po mężu. Jenak fakt, że Olga Wieber nie jest lekarzem, nie oznacza, że jest poza wszelkim podejrzeniem – może być nim, ktoś z jej niemieckiej rodziny, tym bardziej, że w internecie można odnaleźć lekarzy o takim nazwisku, może też być ktoś z kręgu znajomych, faktem jest natomiast, że taki proceder jest bardzo dochodowy, a Ukraina w nielegalnym eksporcie organów do przeszczepów, ma długie tradycje. 

Najciekawszy z punktu widzenia WCT w Hadze jest fragment w którym Olga skarży się na słabą jakość towaru sugerując pobieranie organów z ciężko rannych, ale jeszcze żywych. Własenko wyjaśnia że tej "technologii" zabronił mu szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, bo to zwraca uwagę. Jeśli ktoś nie wiedział czym jest ukraiński faszyzm i ci, co go popierają, niechaj się zastanowi czy chce aby pobierano jego organy na żywca... 


Ukraiński pilot Su-25 twierdzi, że strącił malezyjskiego Boeinga  


Ukraiński pilot, sterujący samolotem szturmowym Su-25, w wywiadzie dla niemieckiej gazety Wahrheit fuer Deutschland przyznał się pod koniec lipca 2014 roku do zniszczenia samolotu pasażerskiego Malaysia Airlines 17 lipca na wschodzie Ukrainy. Pilot powiedział, że ostrzeliwał Boeing 777 z 30 mm dwulufowej armaty przeciwlotniczej samolotu szturmowego Su-25, który rzekomo jest przedstawiony na zdjęciach satelitarnych, udostępnionych przez Ministerstwo Obrony Rosji. Gazeta ze zrozumiałych względów nie podaje nazwiska pilota. Su-25 w pobliżu malezyjskiego samolotu odnotowały rosyjskie środki obiektywnej kontroli lotów. 


W Rosji status uchodźcy przyznano 233 tys. obywateli Ukrainy 


Uchodźców z Ukrainy przyjmuje 66 rosyjskich regionów, a do końca lipca 2014 roku ten status oficjalnie nadano 233 tysięcy osób - poinformował rzecznik praw dziecka przy prezydencie FR Paweł Astachow. Zgodnie z jego słowami, „wśród nich znalazło się 34.503 dzieci i 751 kobiet w ciąży, z których 90 urodziło w Rosji”. Napływ uchodźców z południowego wschodu Ukrainy do Rosji znacznie wzrósł od czerwca 2014 roku w związku z nieustającymi działaniami zbrojnymi między zwolennikami niepodległości Donbasu i kijowskimi siłami zbrojnymi faszystowskiej junty z Majdanu. Do przygranicznego obwodu rostowskiego codziennie przybywa od 500 do 2 tysięcy osób, które uciekają przed etnicznymi czystkami uprawianymi na cywilnej ludności Noworosji przez faszystowską juntę Jaceniuka i Poroszenko z Kijowa. 


ONZ: ponad 700 tysięcy Ukraińców uciekło z powodu walk do Rosji 


Do końca lipca 2014 roku około 730 tysięcy osób uciekło w tym roku z Ukrainy z powodu walk na wschodzie tego kraju i znalazło się w Rosji - poinformował przedstawiciel Urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR), Vincent Cochetel. Dane podawane przez ONZ opierają się najprawdopodobniej na rosyjskich doniesieniach, a te z kolei mogą służyć jako pretekst do wrowadzenia przez Rosjan "sił pokojowych". Liczba ta nie obejmuje tych, którzy zwykle przekraczają granicę w celach handlowych czy turystycznych. - To nie są turyści, tylko uchodźcy i osoby wypędzone przez ukraińskich banderowskich gestapowców z Kijowa, przez zbrodniarzy z Majdanu - zaznaczył podczas na briefingu Cochetel, który jest dyrektorem europejskiego biura UNHCR. - Widzimy ich przy granicy jak w każdym innym konflikcie. Idą, czasem po prostu przechodzą przez granicę, z plastikowymi workami. Wielu z nich naprawdę bez środków do życia - powiedział. Dalsze 117 tysięcy to wewnętrzni uchodźcy na Ukrainie, a ich liczba zwiększa się o około 1,2 tys. dziennie - dodał Cochetel. 

Exodus Ukraińców do Rosji to fakt - uciekają przed zbrodniczym faszystowskim reżymem Jaceniuka i Poroszenko! ONZ, przedstawiając swoje dane na koniec lipca 2014 roku, opierała się na rosyjskich, ukraińskich i amerykańskich doniesieniach dotyczących sytuacji wojennej w południowo-wschodniej części Ukrainy. Szef rosyjskich służb imigracyjnych (FMS) Konstantin Romodanowski 23 lipca poinformował, że "od 1 kwietnia do 4 czerwca" tego roku do Federacji Rosyjskiej  "przybyło ponad 515 tysięcy osób", a liczba ta w czerwcu i lipcu 2014 roku zwiększała się "o około dwa tysiące dziennie". Ponad 80 procent uciekinierów, według urzędnika, miało się wtedy znajdować "w regionach przygranicznych, w których stworzono 400 ośrodków czasowego pobytu dla uchodźców". Federacja Rosyjska posiada ogromne możliwości pomocy humanitarnej dla setek tysięcy ofiar zbrodniczego reżymu z Kijowa. 

Romodanowski poinformował też, że 168 tysięcy Ukraińców, którzy znaleźli się w Rosji zgłosiło się do rosyjskich służb imigracyjnych z wnioskami o udzielenie azylu politycznego z uwagi na drastyczne i ludobójcze prześladowanie na terenie faszystowskiej Ukrainy. ONZ swój jedyny zbiorczy raport dotyczący sytuacji uchodźców na Ukrainie przedstawiła 25 lipca 2014 roku. Podsumowywał on okres walk na Ukrainie od marca do 18 lipca 2014 roku. W tamtym czasie z domów samego obszaru Doniecka i Ługańska uciekło według danych ONZ 230 tysięcy osób, w tym 130 tysięcy do Rosji, a 100 tysięcy w inne miejsca na Ukrainie. ONZ zaznaczyła wtedy, że z końcem czerwca liczba uchodźców z Doniecka i Ługańska, w których według danych administracyjnych mieszkało przed konfliktem ponad 1,5 mln ludzi, dramatycznie się zwiększyła. Organizacja przewidywała na podstawie amerykańskich i polskich kłamliwie zaniżonych danych, że w ciągu lipca 2014 roku liczba uchodźców wewnętrznych na Ukrainie zwiększy się jeszcze do zaledwie około 150 tysięcy. Między końcem czerwca a 18 lipca 2014 roku do Rosji miało uciekać tymczasem według raportu ONZ z 25 lipca tylko 20 tysięcy osób. Porównanie raportów z 5 sierpnia i 25 lipca wskazuje na to, że wcześniejsze dane ONZ były niedoszacowane, oszukane przez amerykański i polski wywiad wspierający reżym banderowskich gestapowców lub też, że w lipcu 2014 roku doszło do prawdziwego exodusu mieszkańców ze wschodniej Ukrainy, z obwodów donieckiego i ługańskiego, ale także z innych części terytorium Ukrainy, gdyż setki tysięcy ludzi obawia się przymusowego wicelania do faszystowskiej armii Ukrainy dokonującej masowych czystek etnicznych na całym terytorium tego zbrodniczego państwa znanego z masowego mordowania Polaków w czasie II wojny światowej.

Taki scenariusz jest możliwy i byłby z pewnością wynikiem coraz cięższych walk pomiędzy ukraińską armią i powstańcami walczącymi o wolność przeciwko ukraińskim faszystom i okupantom. W ciągu pierwszego tygodnia sierpnia 2014 roku tygodnia faszystowski rząd w Kijowie ma nadzieję rozpocząć oblężenie obu miast celem wymordowania lub wypędzenia ludności cywilnej chronionej dotąd przez legalne władze powstałe w wyniku referendum niepodległościowego, a sytuacja humanitarna w obu tych ośrodkach pogarsza się z dnia na dzień. Są problemy z dostawami jedzenia, wody, prądu i zapewnieniem opieki medycznej, są problemy z rzeziami ludności cywilnej dokonywanymi przez faszystowskie bojówki kijowskiej junty. 


Na Zakarpaciu rozpoczęło się powstanie przeciwko reżimowi Poroszenko 


Coraz więcej ludzi buntuje się na Ukrainie przeciwko zbrodniczemu reżymowi Poroszenko i Jaceniuka! Na Zakarpaciu z początkiem sierpnia 2014 roku rozpoczął się węgiersko – rusiński bunt przeciwko mobilizacji do armii faszystowskiej junty majdaniarzy. Na razie junta kijowska przeżywa wydarzenia pod Szachtiorskiem, gdzie powstańcy rozbili znaczne siły banderowskich oddziałów karnych – na drugim końcu terytorium Ukrainy, na Zakarpaciu, rozpoczęły się masowe bunty przeciwko faszystowskiej mobilizacji ogłoszonej przez junte. Jak wyjaśnił «Однако» (pol. „Jednakże”) w krajowym rządzie Rusi Podkarpackiej, jest mowa o rzeczywistym buncie Rusinów i Węgrów, blokujących w swoich miejscowościach komisariaty wojskowe i żądających całkowitego przerwania powszechnej mobilizacji w stosunku do wspomnianych wspólnot narodowościowych, które nie mają żadnego interesu w mordowaniu innej mniejszości narodowej na Ukrainie. Protestujący zablokowali szereg tras, w tym międzynarodową. Na razie bunt antyreżymowy nie ma broni – jednak w przypadku, jeśli junta kijowska nie spełni żądań protestujących, sytuacja może się diametralnie zmienić.  

Ex-burmistrz Użgorodu proponuje mieszkańcom Zakarpacia, aby walczyli o uznanie przez Kijów wyników referendum niepodległościowego z 1991 roku. Siergiej Ratuszniak uważa mobilizację na Zakarpaciu za bezprawną, żąda od Poroszenko uznania wyników wojewódzkiego referendum z 1991 roku o ustanowieniu regionalnej autonomii i zlustrowania lokalnego oligarchy Bałoga. W cytowanych przez lokalne media wystąpieniach były burmistrz stolicy zakarpackiej nawołuje, aby zwrócić uwagę na szczególną sytuację w regionie, przez który przechodzą wszystkie siedem rurociągów, przesyłających gaz z Rosji do Europy. Przy tym środkami komunikacji Zakarpacia z „lądową” Ukrainą jest jedno lotnisko i cztery górskie drogi, które można łatwo zablokować kilkoma jeepami z karabinami maszynowymi. 

W takich okolicznościach, autonomiczne Zakarpacie, według słów Ratuszniaka, może zapewnić sobie niezależność poprzez pobieranie opłat za tranzyt gazu i nikogo się nie obawiać. O tym, jak osiągnąć taka „niezależność” Ratuszniak wyraźnie daje do zrozumienia na swojej stronie na Facebooku, że region, z jednej strony, służy do przechowywania skradzionej przez kierownictwo Ministerstwa Obrony broni, z drugiej strony – tutaj nie ma praktycznie żadnych poważnych sił prorządowych z wyjątkiem „bandytów” oligarchy Bałoga, postawionego przez Janukowycza, a teraz popieranego przez faszystę Poroszenko. Według opinii znanego polityka, mieszkańcy Zakarpacia nie powinni iść do armii ukraińskiej aż do momentu, dopóki nie zostaną uznane wyniki referendum o ich autonomii, dopóki nie zostanie ogłoszony stan wojenny i dopóki bataliony zmobilizowanych nie będą w pierwszej kolejności tworzone z urzędników, posłów i ich synów. Trasa Kijów – Czop w Zakarpackim Województwie na Ukrainie przez dwa dni była zablokowana przez mieszkańców, protestujących przeciwko faszystowskiej mobilizacji. Ludzie z wioski Rakoszyno powiatu Mukaczewskiego zablokowali międzynarodową autostradę, domagając się, aby nie wysyłać zakarpackich żołnierzy do strefy operacji wojskowej na Wschodzie Ukrainy. 

Blokady różnych odcinków dróg z żądaniami, dotyczącymi spraw wojskowych, a w szczególności, przeciwko mobilizacji na Zakarpaciu, występują nie po raz pierwszy. Podobne akcje protestów odbyły się kilka dni wcześniej we wioskach Domboki, Czerwieniowo, Strabiczewo powiatu Mukaczewskiego, w czterech miejscowościach powiatu Chustkiego, we wioskach Mużijewo i Gać powiatu Bieriegowskiego.


Straty kijowskiej junty majdaniarzy coraz większe 


Zastępca komendanta Striełkowa: kijowska junta codziennie zwykle traci od 30 do 40 pojazdów pancernych, na dobę, a w kilka dni straciła od 700 do 1000 zabitych bojówkarzy. Komentarz Fiodora Bieriezina, zastępcy Igoria Striełkowa: „Sądząc po reakcji na ostatnią zamieszczoną wiadomość (o stratach w broni pancernej pod Szachtiorskiem w ilości 125 pojazdów pancernych) nikt w nic nie wierzy. Nic dziwnego. Ja sam bym nie uwierzył. W księgach zawsze starałem się określić straty fifty-fifty. Ale teraz to inny przypadek. To tylko w celach informacyjnych. Średnio, w zwykłe dni, kijowska junta traci od 30 do 40 pojazdów pancernych na dobę. Główny rejon strat to Szachtiorsk i Snieżnoje. Obecnie doszła jeszcze Marinka i jeszcze jeden kierunek doniecki. Średnio, przez 2-3 dni, armia kijowskich zamachowców poniosła bardzo poważne straty, to znaczy do 100 pojazdów pancernych i od 700 do 1000 zabitych. I to nie bajki. Nie wiem ile broni pancernej zostało w rękach armii zamachowców. Nie ma czasu na analizy. Przypuszczam, a są pewne dane potwierdzające domysły, że w istocie są już używane stare rezerwy czołgowe Układu Warszawskiego. Co do polskich to mamy dowody. Trafiają się najemnicy. Co więcej, z bardzo oddalonych miejsc świata. Na razie nie można wszystkiego ujawniać. I jak zawsze apel do matek z zachodnich obwodów. Zabierzcie z Donbassu swoje dzieci. Przecież spłoną w „pudełeczkach” albo obok, wszyscy co do jednego”. 


Jankesi do domu, Ameryka won z naszych serc 


Rosyjskie zespoły muzyczne śpiewają: Ameryka Won! Rosjanie masowo nie chcą amerykańskiej okupacji, nie chcą amerykańskiego dzikiego i krwiożerczego kapitalizmu, nie chcą amerykańskiego neoliberalizmu kapitalistycznego, nie chcą amerykańskiej tak zwanej kultury opartej na satanizmie i lucyferyzmie, Rosjanie nie chcą amerykańskiej promocji homoseksualizmu, czemu dają wyraz w oddolnych masowych śpiewach i koncertach. 

„Ameryka won!” (Yankee go home) 

Zwrotka1:

Łatwo ci szło z wrogiem w Somalii
I oto butnie zrobiłaś się pępkiem świata
O losach narodów zaczęłaś decydować
Ich miasta podpalać i bombardować
Nie naderwij się Ameryko!

Herosów produkuje ci twój Hollywood
I oni na ekranach dobru śpiewają ody
Ale w rzeczywistości jesteś fałszem
Śmierć i rozpustę niesiesz narodom
Taka właśnie jesteś! 

Refren:

Ameryko, won z naszych serc
Z naszych myśli zgiń ostatecznie
Ameryko, won z rosyjskiej duszy
I już więcej nie szukaj tu drogi! 

Zwrotka2:

Ty światu ruskiemu grozisz nową wojną
Ale zawsze i wszędzie pamiętaj o jednym
Kto do nas do Rosji przyjdzie z mieczem
Ten znajdzie mogiłę w rosyjskiej ziemi
Pilnuj się Ameryko!

Stoi jak niewzruszona skała nasz Trzeci Rzym
On z Krzyżem mieczem niezwyciężony
Wiedz, że potężny rosyjski niedźwiedź
Długo jest gotów wybaczać i znosić
Lecz w końcu nadejdzie pogrom!

«Америка вон!»

Куплет 1:
Легко совладала с врагом ты в Сомали
И вот возомнила себя пупом Земли
Судьбы народов стала вершить
Их города сжигать и бомбить
Не надорвись Америка!

Героев штампует тебе твой Голливуд
Они на экранах Добру оды поют
Ну, а в реальной жизни ты ложь
Смерть и разврат народам несёшь
Это твоё Америка

Припев:

Америка вон из наших сердец
Из наших мозгов ты сгинь, наконец
Америка вон из русской души
И больше путей сюда не ищи

2 куплет:

Ты Русскому миру грозишь новой войной
Но помни всегда и везде ты об одном
Кто к нам с мечом в Россию придёт
В русской земле могилу найдёт
Остерегись Америка!

Стоит неприступной скалой наш Третий Рим
Он вместе с Крестом и мечом не сокрушим
Знай, что могучий русский медведь
Долго готов прощать и терпеть
Только потом — будет разгром! 

Припев: 

http://www.youtube.com/watch?v=qa2_CGh6hjA 

^^^^^^^^^^^^

1 komentarz:

  1. Szkoda że nasi politycy są rusofobami i nie chcą się dogadać z Rosją, naszym bratem słowiańskim.

    OdpowiedzUsuń