środa, 14 grudnia 2016

Komitet Obrony Demokracji - KOD

Walka o wolności i demokrację w Polsce - Komitet Obrony Demokracji - KOD


Komitet Obrony Demokracji (KOD) – polski ruch społeczny i stowarzyszenie, którego powstanie zostało zainspirowane artykułem Krzysztofa Łozińskiego ogłoszonym 18 listopada 2015 na portalu internetowym „Studio Opinii”. 

Krzysztof Łoziński w swoim artykule, nawiązując do terminu siła bezsilnych, ukutego przez Václava Havla oraz tradycji Komitetu Obrony Robotników, którego był współpracownikiem, postawił tezę, że w jego ocenie wobec zjawisk występujących w życiu publicznym po wyborach parlamentarnych i przejęciu władzy w państwie przez skrajnie prawicowe Prawo i Sprawiedliwość w listopadzie 2015, należy powołać Komitet Obrony Demokracji. Inicjatywa spotkała się z odzewem działacza społecznego Mateusza Kijowskiego, który dzień po publikacji artykułu z 18 listopada 2015 założył na portalu społecznościowym Facebook grupę o nazwie Komitet Obrony Demokracji. Po trzech dniach w grupie znajdowało się trzydzieści tysięcy uczestników. 

Mateusz Kijowski
W dniu 23 listopada 2015 grupa założycielska, znająca się do tej pory jedynie wirtualnie, spotkała się w Warszawie i podjęła rozmowy na temat przyszłości ruchu KOD. Równocześnie powstał serwis internetowy KOD. Na jednej z jego stron został opublikowany manifest, w którym KOD zaprosił do współdziałania wszystkich, dla których ważne są wartości demokratyczne, bez względu na poglądy i wyznanie. Powstanie KOD spotkało się z odzewem w Internecie oraz mediach (nie tylko polskich). Reakcje były skrajne – od przyjaznych, po ostrą krytykę i nienawistne ataki na czołowe postacie tego prodemokratycznego ruchu społecznego. Zainteresowanie KOD w Internecie spowodowało, że w grudniu 2015 #KOD okazał się najpopularniejszym hasztagiem na polskim Twitterze. 

Działania KOD poprzez udział w demonstracjach bądź w inny sposób poparli artyści, intelektualiści, społecznicy i inne osoby publiczne, m.in. Agnieszka Holland, Andrzej Wajda, Marek Kondrat, Krystyna Janda, Daniel Olbrychski, Maja Ostaszewska, Robert Więckiewicz, Andrzej Blikle, Maja Komorowska, Krystyna Kofta, Dorota Warakomska, Tomasz Lis, Aleksander Gleichgewicht, Aleksander Labuda, Bronisław Maj, Ewa Lipska, Jan Woleński, Karol Modzelewski, Jerzy Zdrada, Jerzy Vetulani, Jan Hartman, Roman Kotliński, Ryszard Matuszewski "Mohan'. Do niektórych manifestacji zapraszani byli również politycy wszystkich partii, łącznie z rządzącą, jednak wzięli w nich udział wyłącznie liderzy partii opozycyjnych. 

Na pierwsze publiczne spotkanie sympatyków KOD, które odbyło się w Warszawie 26 listopada 2015 w sali Sceny Przodownik Teatru Dramatycznego, przyszło ponad dwieście osób. Podczas spotkania podjęto decyzje o powołaniu stowarzyszenia oraz utworzono robocze sekcje m.in. akcji, mediów, prawa, edukacji, programu, promocji i zagranicy. 

Dnia 2 grudnia 2015 w Warszawie odbyło się spotkanie założycielskie Stowarzyszenia Komitet Obrony Demokracji. Uchwalony został statut i powołano tymczasowy zarząd Stowarzyszenia KOD. Wśród dwudziestu jeden założycieli znaleźli się między innymi Krzysztof Łoziński, Walter Chełstowski, Andrzej Miszk oraz Paweł Wimmer. Wybrano Zarząd Stowarzyszenia w składzie: Piotr Cykowski, Dorota Guenter, Mateusz Kijowski, Jarosław Marciniak, Jacek Parol, Joanna Roqueblave, Radomir Szumełda. Dnia 5 grudnia 2015 ukonstytuowały się nieformalne struktury regionalne, między innymi w Olsztynie, Katowicach, Poznaniu i Wrocławiu. Autoryzowana z początkiem grudnia przez tymczasowe władze stowarzyszenia, podjęta przez społeczny „Komitet Obrony Demokracji” zbiórka funduszy na działalność bieżącą KOD w organizacji osiągnęła założony cel dwudziestu tysięcy złotych w ciągu doby od jej ogłoszenia. 


Kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce


Kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce – to poważny kryzys ustrojowy, który rozpoczął się w 2015 podwójnym wyborem pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego (TK) przez posłów Sejmu VII i VIII kadencji. Kryzys doprowadził do trzech bezsensownych zmian ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, których zgodność z Konstytucją RP została zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny (TK). Kwestia legalności wyroków TK i ich publikacji stała się przedmiotem sporu i doprowadziła do zaognienia konfliktu w 2016. W trakcie trwania kryzysu doszło do licznych manifestacji zwolenników i przeciwników zmian w TK. Kryzys był też jednym z powodów powstania Komitetu Obrony Demokracji w końcu 2015 roku. Wydarzenia w Polsce były szeroko komentowane przez przedstawicieli innych państw i organizacji międzynarodowych (w szczególności Unii Europejskiej i Rady Europy). Okazało się, że rządząca Polską od jesieni 2015 roku prawicowo-religijna partia Prawo i Sprawiedliwość, z premedytacją nie znosi demokratycznego i niezależnego organu kontroli zgodności ustaw i przepisów z Kosntytucją, a także kierującego Trybunalem profesora prawa Andrzeja Rzeplińskiego - wybitnego działacza na rzecz praw człowieka i obywatela. 

Dnia 19 listopada 2015 Sejm VIII kadencji uchwalił bezsensowną i sprzeczną z prawem nowelizację ustawy o TK, która przewidywała m.in. powtórny wybór sędziów oraz wprowadzenie kadencyjności funkcji prezesa i wiceprezesa TK, a także wygaśnięcie kadencji pełniących w tym czasie te funkcje Andrzeja Rzeplińskiego i Stanisława Biernata. Ustawa została uchwalona przez parlament i następnie podpisana przez prezydenta w ciągu tygodnia od wpłynięcia projektu do Sejmu. Tempo prac legislacyjnych zostało skrytykowane m.in. przez Krajową Radę Sądownictwa. Niezwłocznie po podpisaniu ustawy przez prezydenta, ogłoszono ją w Dzienniku Ustaw z 20 listopada 2015. Ustawa została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego przez posłów PO, Rzecznika Praw Obywatelskich, Krajową Radę Sądownictwa i Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Dnia 9 grudnia 2015 Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie K 35/15 dotyczącej zaskarżonej ustawy z 19 listopada 2015. TK uznał m.in., że niekonstytucyjne są przepisy o ponownym wyborze sędziów, a także o pozbawieniu funkcji obecnego prezesa i wiceprezesa TK. Rozpoczęła się wojna ciemnych sił prawicowego PiS z ostoją demokracji, wolności i praworządności jako w Polsce jest Trybunał Konstytucyjny. 

Uchwały z apelem m.in. o zaniechanie działań prowadzących do osłabienia roli Trybunału Konstytucyjnego przyjęły Rady uczelni i wydziałów naukowych: Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego, Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, Komitet Nauk Prawnych PAN i Senat Uniwersytetu Warszawskiego. Swój sprzeciw „wobec aktów bezprecedensowego łamania podstawowych zasad Konstytucji RP przez większość parlamentarną oraz Prezydenta Rzeczypospolitej, w szczególności wobec nieuprawnionego wpływania na skład i niezależność Trybunału Konstytucyjnego” wyrazili pracownicy naukowi Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego. Zaniepokojenie sytuacją wokół TK wyraziło również Polskie Towarzystwo Socjologiczne. 

W tej samej uchwale Rada Wydziału Prawa i Administracji UJ zwróciła się do prezydenta Andrzeja Dudy, swego absolwenta i wykładowcy, o uszanowanie prawa i wolności obywatelskich, uznając, że podpisana przez niego ustawa z 19 listopada 2015 o zmianie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym nie daje się pogodzić z zasadą demokratycznego państwa prawnego, naruszając wymogi nieusuwalności sędziów, legalizmu i niedziałania prawa wstecz. Uchwała Rady Wydziału Prawa i Administracji UJ została podjęta większością głosów (55 głosów za, 21 głosów przeciwnych i 6 wstrzymujących), a sześciu członków Rady wydało oświadczenie wyrażające sprzeciw wobec praktyki rozstrzygania o słuszności ocen, poglądów i interpretacji prawnych związanych z aktualnymi wydarzeniami politycznymi w drodze głosowania, w oparciu o zasadę większości, a także wykorzystywaniu uchwał Rady Wydziału w celu – jak praktyka pokazała – podniesienia rangi i mocy przegłosowanych poglądów, ocen i interpretacji prawnych. Uchwały wzywające Prezesa Rady Ministrów do opublikowania wyroku TK z 9 marca 2016 przyjęły: Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego oraz Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. 

Przeciwko zbrodniczym działaniom prawicowego PiS-u na Trybunale Konstytucyjnym wypowiedziało się większość apelacji i okregów sądowych w całym kraju. Dnia 26 kwietnia 2016 Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego przyjęło uchwałę, w której stwierdziło, że: „Zgodnie z art. 190 ust. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego podlegają niezwłocznemu opublikowaniu. Nieopublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego, stwierdzający niezgodność z Konstytucją określonego przepisu uchyla domniemanie jego zgodności z Konstytucją z chwilą ogłoszenia wyroku przez Trybunał Konstytucyjny w toku postępowania”. Dnia 27 kwietnia 2016 Kolegium Naczelnego Sądu Administracyjnego w wydanej uchwale podkreśliło, że w judykaturze sądów administracyjnych nie budził wątpliwości charakter orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, które zgodnie z art. 190 ust. 1 Konstytucji mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne. Kolegium NSA uznało także za niedopuszczalne i oburzające wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości określające sędziów Sądu Najwyższego obradujących poprzedniego dnia na Zgromadzeniu Ogólnym jako „zespół kolesi”. Albowiem to PiS jest zespołem kolesi rujnującym osiągnięcia polskiej demokracji, zepsołem PiS-kolesi niszczących w Polsce zarówno prawo jaki i sprawiedliwość. Działalność PiS potępiły w swoich uchwałach nie tylko organizacje prawnicze i społeczne, ale także wiele samorządów, rad miejskich oraz organizacji międzynarodowych w tym Unii Europejskiej. 

Na początku marca 2016 nawet ambasador USA w Polsce Paul W. Jones nieoficjalnie spotkał się z Jarosławem Kaczyńskim i w trakcie rozmowy z nim „stanowczo domagał się odblokowania Trybunału Konstytucyjnego” oraz zaprzestania wprowadzania terrorru faszystowsko-katolickiego - co miało być powodem poważnego spięcia dyplomatycznego pomiędzy USA a Polską. Dnia 8 lipca 2016 uczestniczący w szczycie NATO w Warszawie prezydent USA Barack Obama podczas bezpośredniej rozmowy z prezydentem RP Andrzejem Dudą poruszył sprawę sporu wokół TK. Następnie w publicznym wystąpieniu stwierdził m.in.: „Wyraziłem w rozmowie z prezydentem Dudą naszą troskę w związku z pewnymi działaniami oraz impasem wokół Trybunału Konstytucyjnego. Podkreśliłem przy tym, że odnosimy się z pełnym poszanowaniem do suwerenności Polski, odnotowałem też, że parlament pracuje nad ważnymi rozwiązaniami ustawodawczymi w tym zakresie, choć wymagać to będzie jeszcze więcej pracy. Jako przyjaciel i sojusznik zaapelowaliśmy do wszystkich stron o wspólne działania dla dobra polskich instytucji demokratycznych”. Po uchwaleniu 22 lipca 2016 nowej ustawy o TK rzecznik Departamentu Stanu USA Elizabeth Trudeau skrytykowała ten akt prawny oraz stwierdziła także: „Stany Zjednoczone zachęcają polskie władze, aby rozwiązały kwestie sporne, tak aby polskie instytucje demokratyczne oraz system mechanizmów kontrolnych państwa były poszanowane i aby mogły sprawnie funkcjonować”.  Niestety skrajnie prawicowe rządy kościelnych nazistów nie raczą odblokować Trybunału Konstytucyjnego, nie raczą dostosować się do demokratycznych norm i reguł cywilizowanego funkcjonowania państwa, a mnożą coraz bardziej restrykcyjne ustawy, które służą budowaniu kościelnego państwa policyjnego na wzór nazistowskiej Trzeciej Rzeszy. 

W dniu 4 listopada 2016 Komitet Praw Człowieka ONZ wśród zaleceń dla Polski wymienił m.in. promulgację i wykonanie wszystkich orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, co oznacza, że zbrodnicza działalność PiS przeciwko Trybunałowi Konstytucyjnemu zaniepokoiła praktycznie cały cywilizowany świat. Stąd słuszne działania społeczne takie jak KOD - w obronie demokracji i wolności. 

Zorganizowane demonstracje i inne działania KOD 


Dnia 26 listopada 2015 KOD ogłosił list otwarty do prezydenta RP, wzywający go do podporządkowania się decyzji Sejmu, podjętej bezpośrednio na podstawie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, według której zaprzysiężenie trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego było obowiązkiem prezydenta Andrzeja Dudy.  

Dnia 3 grudnia 2015 KOD zorganizował pikietę popierającą rolę Trybunału Konstytucyjnego jako organu kontrolującego zgodność norm prawnych niższego rzędu (np. ustaw) z normami prawnymi wyższego rzędu, przede wszystkim z Konstytucją i niektórymi umowami międzynarodowymi. Mniejsza pikieta miała miejsce również 9 grudnia w tym samym miejscu. 



Kolejna manifestacja w Warszawie została zorganizowana 12 grudnia 2015. Według Stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego wzięło w niej udział około 50 tysięcy osób, natomiast według Komendy Stołecznej Policji uczestniczyło w niej od 17 do 20 tysięcy osób, co by oznaczało, że reszta do 50 tysięcy to byli inwigiujący KOD policjanci w cywilu. Zebrały się one przed Trybunałem Konstytucyjnym w Alei Szucha, a następnie przeszły pod Sejm i Pałac Prezydencki. Równolegle odbyły się demonstracje w kilku innych miastach, w tym w Poznaniu, gdzie w wiecu wzięło udział około 2 tysiące osób, we Wrocławiu – ponad 2 tysiące osób i w Szczecinie – ponad dwa tysiące osób. Niewielka demonstracja odbyła się także w Brukseli przed polską ambasadą. Na manifestację zorganizowaną 13 grudnia w Gdańsku przybyło około 3 tysiące osób. O manifestacjach informowały światowe media. 

Dnia 19 grudnia odbyły się demonstracje w 23 miastach Polski (m.in. w Warszawie przed Sejmem, w Krakowie, Tarnowie, Katowicach, Poznaniu, Lublinie, Gdańsku i Częstochowie) oraz pod polskimi placówkami dyplomatycznymi za granicą. 

Dnia 28 grudnia 2015 w Teatrze Roma w Warszawie KOD zorganizował koncert Artyści dla demokracji w reżyserii Marka Majewskiego, dla uczczenia dwudziestej piątej rocznicy objęcia przez Lecha Wałęsę urzędu prezydenckiego. 

Dnia 9 stycznia 2016 w 20 miastach Polski (m.in. w Warszawie, Krakowie, Łodzi, Gdańsku, Lublinie, Katowicach, Częstochowie[46], Kielcach, Wrocławiu, Poznaniu, Bydgoszczy, Rzeszowie, Gorzowie Wlkp.) oraz w Pradze, Londynie i Sztokholmie odbyły się manifestacje pod hasłem „Wolne Media”. Uczestnicy protestowali przeciwko zmianom dokonanym w ustawie o radiofonii i telewizji, a w konsekwencji tego w zarządach TVP i Polskiego Radia. 

KOD działalność: styczeń - czerwiec 2016 


Dnia 12 stycznia KOD 2016 złożył u marszałka Sejmu obywatelski projekt inicjatywy ustawodawczej o Trybunale Konstytucyjnym.

Dnia 18 stycznia KOD demonstrował przed budynkiem Komisji Europejskiej w Brukseli, gdzie odbyło się spotkanie Donalda Tuska, szefa Rady Europejskiej, z prezydentem Andrzejem Dudą, popierając hasła wyborcze prezydenta. Odbyła się też równolegle w tym samym miejscu kontrmanifestacja zwolenników skrajnie prawicowego rządu Beaty Szydło.

Dnia 23 stycznia 2016 KOD zorganizował w ponad czterdziestu miastach w Polsce, a także za granicą, manifestacje pod hasłem „W obronie Twojej wolności”. W warszawskiej manifestacji brali udział działacze dawnego Komitetu Obrony Robotników oraz węgierskiej opozycji, między innymi Balázs Gulyás – węgierski socjolog, organizator manifestacji w 2014 roku przeciwko ograniczaniu dostępności Internetu. Uczestnicy przeszli sprzed Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pod Pałac Prezydencki. 

Dnia 27 lutego w Warszawie odbyła się demonstracja pod hasłem My Naród. Jednym z głównych tematów manifestacji była obrona dobrego imienia Lecha Wałęsy zainspirowana działaniami IPN, który opublikował część zawartości teczek z domu generała Czesława Kiszczaka bez uprzedniej weryfikacji. W dniu 28 luty 2016 w Gdańsku KOD demonstrował pod hasłem Polska murem za Wałęsą w obronie czci Lecha Wałęsy. Tego samego dnia manifestowano również w Łomży w związku ze zbliżającymi się wyborami uzupełniającymi do Senatu. 

Po ogłoszeniu 11 marca 2016 przez Europejską Komisję na rzecz Demokracji przez Prawo (tzw. Komisja Wenecka) opinii w sprawie zagrożeń dla porządku konstytucyjnego w Polsce, 12 marca 2016 KOD współorganizował manifestację w Warszawie pod hasłem Obrońmy ład konstytucyjny. W ocenie warszawskiego ratusza zgromadziła ona 50 tysięcy, a według policji 15 tysięcy osób. MSWiA oraz podległa jej policja wyraziście zaniża ilość osób uczestniczących w manifestacjach KOD. 

W dniu 17 marca KOD uruchomił pikietę pod Kancelarią Premiera Rady Ministrów, ustawiając tablicę odliczającą dni mijające od orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nowelizacji ustawy o Trybunale. 

Dnia 2 i 3 kwietnia 2016 w kilkunastu miastach w Polsce odbyły się obchody 19-tej rocznicy uchwalenia konstytucji III RP. Głównym wydarzeniem obchodów był niedzielny marsz we Wrocławiu. Od kwietnia 2016 patronem Komitetu Obrony Demokracji został Władysław Bartoszewski. 

Dnia 3 maja w Gdańsku, Białymstoku i Katowicach odbyły się demonstracje sprzeciwu wobec działań skrajnie prawicowego rządu, zorganizowane przez KOD. Dwie główne to „Marsz Wkurzonych” w Gdańsku i „Czerwona kartka dla rządu” w Katowicach. W demonstracjach wzięli również udział przedstawiciele partii opozycyjnych wobec rządu skrajnej prawicy PiS. 

Dnia 4 maja 2016 KOD złożył w Sejmie projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, pod którym podpisało się ponad sto tysięcy obywateli. 

Dnia 7 maja w Warszawie KOD manifestował wraz z PO, PSL, Nowoczesną i ugrupowaniami pozaparlamentarnymi, w marszu „Jesteśmy i będziemy w Europie”, spod siedziby Kancelarii Premiera na Plac Piłsudskiego. Przed tym marszem pod patronatem KOD powstała koalicja Wolność Równość Demokracja, skupiająca liczne opozycyjne podmioty polityczne (koalicja została potem kontynuowana). Przedmiotem dyskusji była liczba osób, która wzięła udział w manifestacji: według policji tylko na Placu Piłsudskiego w szczytowym momencie było około 45 tysięcy osób, według dziennikarzy TVP w manifestacji wzięło udział 45.200, według dziennikarzy Gazeta.pl 55 600, zaś według przedstawicieli miasta stołecznego marsz zgromadził 240 tysięcy osób. 

W dniach 24–25 maja delegacja KOD z Mateuszem Kijowskim omawiała sytuację polityczną w Polsce w Brukseli spotykając się z szefem Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem, przewodniczącą Zielonych Rebeccą Harms, szefem frakcji Europejskiej Partii Ludowej Manfredem Weberem, liderem liberałów Guy Verhofstadtem, liderem socjalistów Giannim Pittellą oraz przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem. 

Dnia 2 czerwca 2016 Parlament Europejski ogłosił listę zdobywców Nagrody Obywatelskiej Parlamentu Europejskiego(ang.) (Citizens' Prize). Wśród pięćdziesięciu osób i instytucji z całej Europy znalazł się na niej również KOD. Stowarzyszenie KOD zostało zgłoszone do nagrody przez Różę Thun, która uzasadniła nominację tym, że KOD skupia rzesze obywateli wokół wspólnych wartości europejskich (...) przez swoje nieustępliwe dążenie do kształtowania postaw demokratycznych. 

Dnia 4 czerwca, w 27-ą rocznicę wyborów parlamentarnych z 1989, Komitet zorganizował w wielu miastach kraju manifestacje uliczne. W Warszawie manifestacja według obliczeń ratusza zgromadziła 50 tysięcy uczestników, a według danych policyjnych 10 tysięcy osób. 

"Od śniadania do kolacji, trzeba bronić demokracji" 


"Antoni do koni, a nie do broni", "Stop PiS-owskiej dyktaturze" czy "Od śniadania do kolacji, trzeba bronić demokracji" – to niektóre z haseł na transparentach w czasie marszu KOD w Warszawie w dniu 13 grudnia 2016. Na jego trasie stanęła kontrmanifestacja zwolenników rydzykowo-moherowego reżimu PiS. Było nerwowo, ale obyło się bez incydentów. Uczestnicy marszu, organizowanego przez Komitet Obrony Demokracji pod hasłem "Stop dewastacji Polski", zebrali się przy gmachu dawnego KC PZPR przy rondzie de Gaulle’a. Przynieśli transparenty, trąbki i bębny, powiewały masowo biało-czerwone flagi. Tysiące zebranych ruszyło Alejami Jerozolimskimi w kierunku siedziby prawicowo-kościelnej politcyznej sekty PiS przy ulicy Nowogrodzkiej. Na ich trasie, u zbiegu Kruczej i Alei Jerozolimskich, ustawiła się kontrmanifestacja prorządowa działaczy PiS. W stronę marszu poleciały obelgi i kurze jajka. "Targowica! Złodzieje! Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę!" – krzyczeli moherowi sympatycy PiS. "Misiewicze! Piotrowicze! Podła zmiana, podła zmiana!" – odpowiadali im KOD-ziarze. Nieliczni zwolennicy rządzącej partii PiS przywitali manifestację KOD okrzykami: „Cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje”, „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, „Byłeś w ZOMO, jesteś w KODzie, zawsze będziesz siedział w smrodzie”, „Targowica”. Demonstracja KOD odpowiedziała biciem w bębny i dźwiękami trąbek. Uczestnicy marszu KOD skandowali: „Misiewicze, Piotrowicze”, „Wolność, równość, demokracja”, „Precz z komuną”, "Raz sierpem, raz młotem w brunatną hołotę". 

Doszło do przepychanek, na szczęście tylko słownych. – Won z naszej Polski, bolszewicy! – krzyczał skatoliczały jegomość z wąsami. – To też nasza Polska. Nie damy jej zawłaszczyć czarnemu reżimowi moherów! - odpowiadał mu młody człowiek w czapce. – Wracajcie tam, gdzie stało ZOMO! – wymachiwała rękami kobieta w płaszczu. – Nie oddamy wolności ani demokracji! – przekonywały skandowaniem uczestniczki marszu. Było nerwowo, ale nie doszło do poważniejszych incydentów. Duża w tym zasługa policji, która obie grupy oddzieliła mocnym kordonem, a że PiSowców było mniej, wyglądali jak moherowo-smoleńscy bojówkarze otoczeni przez policję. Kiedy uczestnicy marszu dotarli pod siedzibę PiS, połączyli się z trwającym tam "Strajkiem Obywatelskim". 

Uczestnicy manifestacji Komitetu Obrony Demokracji zebrali się przy rondzie De Gaulle'a. Mieli ze sobą biało-czerwone i unijne flagi, a także transparenty z hasłami: „Naszych praw nie oddamy, zabrane odbierzemy”, „Obywatele solidarni w akcji”, „Idę, żeby nie siedzieć”, „Polscy bohaterowie nie ginęli za Polskę dla Polaków, walczyli za wolność naszą i waszą”. Do protestu dołączyli Obywatele RP, członkowie Protestu Kobiet i Inicjatywy Feministycznej, a także dużo mniejszych organizacji społecznych. Według organizatorów w demonstracji wzięło udział 30 tysięcy osób. Manifestacja zajęła jedną jezdnię i torowisko tramwajowe w Al. Jerozolimskich. Gdy czoło pochodu było na wysokości ronda przy Dworcu Centralnym, koniec znajdował się przy skrzyżowaniu z ul. Kruczą.

Władysław Frasyniuk mówił na wiecu KOD, że w miejscu skąd rusza marsz KOD, gdzie była siedziba KC PZPR, uczestnicy manifestacji „oddają hołd ofiarom stanu wojennego”. - Chcemy z tego miejsca powiedzieć wszystkim tym, którzy byli represjonowani: pamiętamy - powiedział i wezwał zebranych do pokazania gestu zwycięstwa. „Pamiętamy” – skandowali zebrani. - Dzisiejsza nasza demonstracja jest specyficzna, bo historia zatoczyła koło. Nie ma Komitetu Centralnego – jest Giełda Papierów Wartościowych. Dzięki tym ludziom z „Solidarności”. (…) Ten marsz zaczyna się od Komitetu Centralnego PZPR do centralnego komitetu PiS. Tam wykrzyczymy Kaczyńskiemu nasze prawa - zawołał Władysław Frasyniuk. – Przyszliśmy tutaj, żeby razem sprzeciwić się zawłaszczeniu państwa, odbieraniu nam wolności, atakom na naszą godność – powiedział Kijowski pod siedzibą PiS. 

Obie strony zdają się zapominać podstawowych faktów historycznych, że stan wojenny dla Polski był jedynym wyjściem w obliczu ówczesnego zagrożenia istnienia Polski przez wyniszczające gospodarkę strajki opłacanej przez obce agentury CIA i Watykanu tak zwanej Solidarności oraz stojącą u granic Polski interwencyjną Armię Czerwoną. Zarówno PiS jak i KOD muszą się nauczyć, że generał Wojciech Jaruzelski wprowadzając stan wojenny 13 grudnia 1981 roku uratował życie większości dzisiejszych polityków przez niechybną zagładą od kul Armii Czerwonej gotowej wówczas do interwencji wojskowej w Polsce. Solidarność swoimi absurdalnymi strajkami z lat 1980/81 doprowadziła Polskę na skraj gospodarczego bankructwa, braków żywności i niebotycznych kolejek nieomal po wszystko, a także Solidarność masowymi strajkami doprowadziła do wzrostu zadłużenia i konieczności płacenia karnych odsetek od kredytów zaciągniętych przez państwo. Działania Solidarności były nastawione na bezmyślne wyniszczenie polskiej gospodarki. Zapewne dlatego Solidarność, powszechnie nazywa Solidurnością, nic jak dotąd w Polsce nie zbudowała, a jedynie rozkradła majątek narodowy i spowodowała absurdalną wyprzedaż mienia społecznego niszcząc Polskę gospodarczo kolejnymi bezmyślnymi rządami solidarnościowców po 1989 roku. Sama Polska Ludowa w latach 1944-1945 powstała jako radykalny sprzeciw Narodu Polskiego przeciwko bestialskiej prawicowej okupacji Polski i działań eksterminacyjnych Narodu Polskiego jakich dokonywał na Polsce katolicki reżim faszystowskich nazistów katolika Adolfa Hitlera z pomocą ówczesnego papieża Watykanu w pełni popierającego hitlerowsko-katolicką okupację i likwidację Polski z zamiarem eksterminacji całego Narodu Polskiego w niemieckich komorach gazowych do 1948 roku. Pamiętać o tym powinno każde młode szkolne pokolenie i czcić powstanie Wolnej Polski Ludowej w dniu 22 lipca 1944 roku (Manifest PKWN). 

Obalamy dyktaturę, gdyż uważamy, że zmiany które rząd uchwalił w zaledwie 12 miesięcy, są zmianami, które dają mu narzędzia do tego, aby obalić demokratyczne państwo prawa w Polsce” — powiedziała współorganizatorka demonstracji w Katowicach Ramona Matuszczak. 

„Wszyscy przyszliśmy tutaj razem w jednym celu - pokazać, że w Polsce nie będzie miejsca na dyktaturę” — powiedział jeden z organizatorów katowickiej demonstracji Jarosław Marciniak. 

"W naszej opinii i przekonaniu to, o się obecnie dzieje w kraju, jest bardzo podobne do stanu wojennego. Krok po kroku zawłaszczane są kolejne prawa obywateli i ich wolność z naruszeniem konstytucji” — powiedział koordynator pikiety w Łodzi Mirosław Michalski. 

„Chcemy mieć Wolną Polskę i żeby nam nikt nie zmieniał ustroju państwa” — mówił organizator strajku w zakładach PZL Świdnik w grudniu 1981 roku Andrzej Sokołowski na wiecu w Lublinie. 

„Jesteśmy niezadowoleni i mamy dość obecnej władzy. Zjednoczyliśmy się przeciwko wspólnemu wrogowi; ten wróg nazywa się Prawo i Sprawiedliwość” - powiedział do zebranych lider krośnieńskiego KOD Adrian Krzanowski. 

"Dziś nasza władza, tak jak 35 lat temu atakuje nas. Odbiera nam nasze wolności. Chce odebrać godność pracowników." - stwierdził przywódca KOD Mateusz KIjowski. 

"Wszyscy musimy być razem. Solidarni. Bo solidarność nas łączy wtedy i łączyła nas dziś. Za chwilę usłyszcie wiele o różnych zagrożeniach z różnych stron. O tym, jak musimy się bronić. Ale pamiętajmy, wszystkimi tymi sprawami musimy zająć się razem. Musimy zająć się tymi, którzy uczą nasze dzieci, którzy nas uczyli. I tymi, którzy bronili nas i chronili, a dziś chce się ich pozbawić emerytur. Ze wszystkimi musimy być razem. Musimy głośno krzyczeć solidarność!" - mówił Kijowski w przemówieniu przed siedzibą PiS na ulicy Nowogródzkiej w Warszawie. 

"Władza chce nas podzielić. Będzie próbowała wskazywać: ci są złodziejami, ci są komunistami, ci są ubekami. Na każdego coś się znajdzie. Nie wierzcie w to." - dodał Mateusz Kijowski. 


Najpopularniejsze hasła na demonstracjach KOD z różnych miast Polski  


„Wolność, równość demokracja”, 
„Stan wojenny pamiętamy, demokracji nie oddamy”, 
„13 grudnia spałeś do południa”,
„Historia was oceni”, 
„Stop dewastacji Polski”, 
„Nowe ZOMO”, 
"Misiewicze! Piotrowicze! Nowa zmiana, podła zmiana!"
"Raz sierpem, raz młotem w katolska hołotę", 
„Naszych praw nie oddamy, zabrane odbierzemy”, 
„Obywatele solidarni w akcji”, 
„Idę, żeby nie siedzieć”, 
„Polscy bohaterowie nie ginęli za Polskę dla Polaków, walczyli za wolność naszą i waszą”, 
"Stop dewastacji Polski", 
"Antoni do koni, a nie do broni", 
"Stop PiS-owskiej dyktaturze"'  
"Od śniadania do kolacji, trzeba bronić demokracji",
"Kto nie jest przy KODzie, ten żyje w smrodzie", 
"Cała Polska z was się śmieje moherowi złodzieje", 
"Byłeś w ZOMO jesteś w PiSie, nie pomoże ci przebranie lisie", 
„Precz z kaczorem dyktatorem”, 
„Dlaczego milczysz, gdy PiS niszczy państwo prawa?”, 
„Religię do kościołów racz nam wrócić Panie!” 
„Lepszy Lis niż PiS”, 
„Posłowie PiS – władza przeminie – wstyd pozostanie”, 
„Pod osłoną nocy PiS kraj na dno toczy”, 
„Ciemny lud niegłupi, TVPiS nie kupi”, 
„Media bez pisiorów (i Kaczora paskudnego)”,
"wolna Polska europejska", 
"wolna Polska w wolnym świecie", 
"Raz sierpem, raz młotem w brunatną hołotę" 
nekrolog z napisem „Wolność”.

Dość prawicowej przemocy i nienawiści 


Żył onegdaj duchowny, Martin Niemöller, który wsławił się następującym przesłaniem: „Najpierw przyszli po komunistów, ale się nie odezwałem, bo nie byłem komunistą. Potem przyszli po socjaldemokratów i nie odezwałem się, bo nie byłem socjaldemokratą. Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych. Potem przyszła kolej na Żydów, i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem. Wreszcie przyszli po mnie, i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną.” 

Wiele spraw można załatwić rękami obywateli. Wystarczy ich zachęcić, tak jak zachęca PiSowska władza. Sekwencja manipulowania społecznymi nastrojami, począwszy od kampanii wyborczej w 2015, była następująca: najpierw wzbudzano lęk, potem dzielono Naród na swoich i obcych, by ów lęk skanalizować przeciwko obcym. W charakterze marchewki pojawiła się zachęta do zwalczania tych obcych: to przecież obcy winni są wspólnotowym i indywidualnym niepowodzeniom. Obcych zaczęto stygmatyzować: to ci, którzy są odmienni, ale także ci, którzy im sprzyjają, którzy tę odmienność akceptują. Żydzi, muzułmanie, innowiercy, komuniści i socjaliści, Rosjanie, Ukraińcy, Litwini, niekatolicy, ateiści – oto katalog wykluczonych, zawsze niepełny. Można doń zaliczyć każdego, kto w jakikolwiek sposób nie podporządkuje się władzy reżimu PiS i jej nie poprze. Lustratorzy szperają, mogą wyciągać genealogiczne mezalianse do siódmego pokolenia. Pamiętamy dziadka Tuska. W ostateczności, gdy nic się nie znajdzie, można insynuować lub po prostu pryncypialnie klasyfikować politycznego adwersarza do wygodnej kategorii. Na przykład „gorszego sortu” albo "innowierca".

Pamiętamy z historii, że faszystowscy naziści katolickiego reżimu Adolfa Hitlera dzielili ludzi na kategorie i ustalili hierarchię, zgodnie z którą na Ziemi miała zapanować rasa panów-nadludzi. Podludzie mieli być niewolnikami, albo zostać eksterminowani, w uważany za podludzi Naród Polski miał wedle planu katolika Adolfa Hitlera i papieża Piusa zostać całkowicie zlikwidowany do 1948 roku, co się nie udało dzięki Stalinowi i komunistycznemu ZSRR. Na dnie owej faszystowsko-nazistowskiej obłąkańczej drabiny znajdowali się Żydzi, komuniści, innowiercy i ateiści oraz Polacy. Każdy Untermensch czyli "Podludź" był uznawany za szkodnika przeznaczonego do likwidacji, w tym Naród Polski w całości. Wszelako w owej doktrynie propagandowej nazistów zasady klasyfikowania do kategorii podludzi były, w zależności od potrzeb, dynamicznie modyfikowane, a Żydzi i komuniści trafili na pierwszy rzut do pieców krematoryjnych. Poza bezwzględną przynależnością żydowską zaliczono do niej bolszewików i wszelkich komunistów, Polaków, Cyganów, ateistów, innowierców i innych. Alfred Rosenberg wyjaśniał, że „Podczłowiek, to Człowiek, którego zdolność do nauki i przyjmowania wzorców narzuconych przez porządek społeczny nie mieści się w normach przyjętych dla tej społeczności.” Przyjmowano zatem określone w ustawach norymberskich kryterium rasowe, ale też rozszerzano je na cywilizacyjno-kulturowe, bardziej pakowne i pozwalające uzasadnić wrogie działania wobec rozmaitych społeczeństw i społeczności lokalnych. 

Współczesnie, pod rządami skrajnie prawicowego PiS powiązanego mocno z moherową sektą Tadeusza Rydzyka, również władza pisowska chętnie dzieli społeczeństwo na lepszy i gorszy sort. Lepszy to ten propisowski, fanatycznie katolicki, antyaborcyjny i chorobliwie antyrosyjski; gorszym jest ten, który się buntuje, ma inne wartości i wyznania. Trzeba jednak zaznaczyć, że na razie jest to jest zaledwie zaczyn, wcielanie w życie pewnej nazizmem cuchnącej doktryny jedynie w sferze werbalnej. Daleko temu do brutalności historycznych odniesień, ale przecież i one miały swoje łagodne początki, a potem nagły amok reżimu w postaci ludobójstwa. Do rasistowskich ataków na 2016 rok, w samej tylko Warszawie, dochodzi już niemal codziennie. Winę za ten stan rzeczy ponosi osobiście Jarosław Kaczyński, który już podczas kampanii wyborczej ostro szczuł na uchodźców, którzy jakoby mieli roznosić zarazki chorób. To pisowska dyktatura Jarosława Kaczyńskiego ponosi odpowiedzialność za eskalację nastrojów ksenofobicznych. Władza posługuje się językiem nienawiści i pogardy, zachęcając obywateli do działania, nie reagując nawet na rasistowskie i nazistowskei wpisy na Facebooku. Prawicowi Polacy (Wolacy, PiSiarze) czynią to w imieniu władzy, która na to przyzwala, która temu pobłaża, która to pochwala, która po cichu zaleca ów terror przeciwko obcokrajowcom. 

W kwietniu 2016 premier Beata Szydło w amoku PiSizmu rozwiązała radę ds. walki z rasizmem i ksenofobią i od tego czasu lawinowo rośnie liczba bandyckich ataków katolickich na tym tle. Zdaniem ekspertów to katoliccy politycy z PiS tworzą atmosferę przyzwolenia na zbrodnie rasistowskie. Także wśród Polaków dominuje przekonanie, że władze w niewystarczającym stopniu zwalczają bandyckie ataki na tle rasistowskim – pokazał sondaż SW Research dla wolnej prasy. Gdy pójdziemy w marszu „Jedna Polska – Dość podziałów!”, pamiętajmy, że robimy to nie tylko w akcie solidarności z atakowanymi przez bandyckie kościelne bojówki PiS i jego przybudówek jak Młodzież Wszechpolska, Ruch Narodowy czy Obóz Narodowo-Radykalny. Robimy to także w swoim własnym interesie, bo rychło może się okazać, że jeśli w porę nie powstrzymamy tego neofaszystowskiego obłędu PiSowców, sami staniemy się celem bandyckich napadów. 

Niektórzy jednakże zastanawiają się, czy wczesniej bardziej centrowy acz stosunkowo słaby politycznie PiS oraz Jarosław Kaczyński nie popadł w zbytnie uzależnienie od kościelnych radykalnych bojówkarzy związanych z Ruchem Narodowym, Obozem Narodowo-Radykalnym oraz Młodzieżą Wszechpolską, a także wielu innych takich środowisk pseudopatriotycznych i pseudonarodowych, bo przecież w żaden sposób nie można być narodowcem ani patriotą jeśli jest się katolikiem i całą duszę sprzedało się obcemu państwu jakim jakim jest Watykan. Prawdziwi Polacy, narodowcy i patrioci, nie hańbią się jakąś nową Targowicą w postaci kolaboracji z autorytarnym nazistowskim reżimem watykańskim ani z jego ideologią katolicką służącą jedynie jako parawan dla omotania naiwnych ludzi polityczną grą podporządkowywania sobie świata i robienia z ludzi niewolników rzyskiego systemu wyzysku kolonialnego. Wszelka kolaboracja z Watykanem czy księdzem katolickim jako jego przedstawicielem powinna być w Polsce surowo zakazana i karana więzieniem - z artykułu o zdradę Ojczyzny i szpiegostwo na rzecz obcego reżimu jakim jest Państwo Watykan. 

KOD protestuje przeciwko nielegalnemu podsłuchiwaniu w ogóle oraz inwigilacji dziennikarzy. KOD nie podoba się również nowa ustawa o zasadach tzw. kontroli operacyjnej, która według opozycji pozwala na masową inwigilację obywateli przez podsłuchy. KOD jest przeciwny wszelkim ustawom czyniącym z Polski państwo policyjne o profilu neofaszystowskim czy nazistowskim. Komitet Obrony Demokracji jest analogią dawnego KOR - Komitetu Obrony Robotników. KOR był czymś dużo ważniejszym – był opozycją demokratyczną. KOR nie tylko sprzeciwiał się działaniom władzy wymierzonym w społeczeństwo i zasadom ustrojowym narzuconym społeczeństwu przez niesuwerenną i totalitarną władzę, KOR już samym swym istnieniem, ale także sposobem działania, uruchamiał proces przezwyciężania systemu totalitarnego, gdyż znosił monopole władzy, tworząc niezależne od niej społeczne instytucje, a poprzez strukturę ruchu, który tworzył, uruchamiał proces budowy ładu demokratycznego. Komitet Obrony Robotników łączył wyzwanie rzucone władzy z obroną, promocją i materializacją głoszonych przez siebie wartości. Idea istnienia i działania sprawnej służby społecznej na rzecz powstrzymania aktualnej władzy przed zapędami do stworzenia totalitarnej apodyktycznej dyktatury w każdym okresie istnienie Polski musi żywa i aktualna - pamiętamy przecież historyczne zbrodnie faszystowskiej dyktatury Józefa Piłsuckiego i jego obozów koncentracyjnych, w tym najsłynniejszych w Kartuskiej Berezie czy w Chojnicach. 


Koalicja Wolność Równość Demokracja 


Przed planowaną na 7 maja 2016 demonstracją KOD powołano, pod patronatem tej organizacji, koalicję "Wolność Równość Demokracja" (KRD), zrzeszającą szereg centrowych i lewicowych podmiotów politycznych, których deklarowanymi celami stały się „przywiązanie do europejskich wartości”, „poszanowanie dla porządku konstytucyjnego” oraz „niezgoda na niszczenie państwa”. Koalicja sprzeciwiła się także mowie nienawiści szerzonej również – jej zdaniem – przez urzędników państwowych oraz niektóre media. Po demonstracji z 7 maja 2016 koalicja została kontynuowana. W jej skład wchodzą: 

* partie polityczne – Nowoczesna, Polskie Stronnictwo Ludowe, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Unia Europejskich Demokratów, Unia Pracy, Stronnictwo Demokratyczne, Biało-Czerwoni, Socjaldemokracja Polska, Wolność i Równość oraz Partia Zieloni (która zawiesiła współpracę); 
* centrolewicowe stowarzyszenia – Inicjatywa Polska (kierowana przez Barbarę Nowacką z partii Twój Ruch) i Dom Wszystkich Polska (kierowany przez Ryszarda Kalisza); 
* znajdujące się w fazie rejestracji stowarzyszenie Europejscy Demokraci; 
* indywidualni członkowie ALDE; 
Do koalicji nie przystąpiła m.in. partia opozycyjna Platforma Obywatelska, biorąca jednak udział w demonstracjach KOD.

Przewodniczącą komitetu koordynacyjnego WRD została Elżbieta Bińczycka (PD, a po jej przekształceniu UED), a wiceprzewodniczącym Andrzej Potocki (SD).


Krzysztof Łoziński - Inspirator powstania KOD 


Krzysztof Łoziński - ur. 16 lipca 1948 w Warszawie – polski pisarz, publicysta, alpinista, mistrz i instruktor wschodnich sztuk walki, działacz tak zwanej opozycji antykomunistycznej w okresie chwalebnym Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej (PRL). Jego ojciec także Jerzy Łoziński był architektem, matka Danuta lekarką. Ukończył w roku 1967 Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Czackiego w Warszawie. W latach 1967–1968 studiował na Wydziale Fizyki, a od 1970 Wydziale Matematyki i Mechaniki, w 1976 absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. W marcu 1968 za zbieranie podpisów przeciw zakazowi wystawiania Dziadów w Teatrze Narodowym został relegowany ze studiów i powołany do zasadniczej służby wojskowej (1968-1971). W wojsku był radiotelegrafistą w zwiadzie wojsk powietrzno-desantowych. Przed wydarzeniami „marca 1968” był związany z grupą, którą czerwoni w PRL nazwali „Komandosami”. W latach 1976–1977 był nauczycielem fizyki w Liceum Zawodowym im. Emiliana Konopczyńskiego w Warszawie. W latach 1980–1982 pracował w jednej z pracowni Teatru Wielkiego w Warszawie.

Krzysztof Łoziński w środku
Rodzina Krzysztofa Łozińskiego pochodzi z Tatarów Polskich, ale to dla niego raczej teoria (nie mylić Tatarów z Mongołami, to inny naród). Przodkami Krzysztofa byli biskup Łoziński, historyk Władysław Łoziński, ten który napisał „Życie polskie w dawnych wiekach”, a także Maria Konopnicka - sławne nazwisko. Krzysztof Łoziński szczyci się, że ani on, ani nikt z jego rodziny, nie należał nigdy do KPP, PZPR, PiS-u, „Samoobrony”, partii Kukiza, ani do żadnej innej organizacji, do której przynależności można by się wstydzić. Alpinizm zaczął uprawiać i się wspinać w 1960 roku, gdy miał 12 lat. Uprawiał głównie alpinizm solowy. Interesowały go przejścia nowych dróg, solowe i zimowe, raczej duże trudne ściany niż sama wysokość.

W 1964 roku, mając 16 lat zaczął trenować ezoteryczny japoński styl kung fu wu-shu z dodatkiem ju-jutsu znany jako Shorinji Kempo założony w 1947 przez Mistrza Doshin So (Michiomi Nakano) jako odpowiednik chińskiego Szaolin Kung Fu. Zajęcia prowadził Japończyk, dyplomata, który w 1973 roku wyjechał na stałe z Polski. Wcześniej zdążył jednak dojść do pierwszego stopnia mistrzowskiego, stopnia 1 Dan, który otrzymał w 1972 roku. Przez trzy lata ćwiczył prywatnie z grupą kolegów, która stopniowo się wykruszała. W końcu został sam. Wówczas, w 1976 roku założył własną szkołę walki kung fu, pierwszą w Warszawie, a drugą w Polsce. Był pierwszym Polakiem, który miał stopień mistrzowski w owym japońskim kung-fu zwanym Shōrinji-Kempō. Formalnie, Shorinji Kempo jest japońską sztuką walki czyli budo, ale silnie opartą na chińskim systemie treningowym z Szaolin. Styl ten ćwiczyli od początku głównie japońscy komandosi i agenci sił specjalnych, zatem niewykluczone, że pracownik od którego uczył się Krzysztof Łoziński był jednocześnie szpiegiem pracującym dla japońskiej agencji wywiadowczej lub CIA, a grupa którą uczył służyła także jako źródło do zbierania informacji wywiadowczych dla szkodzenia Polsce, co często wówczas miało miejsce. Shorinji Kempo ma mocne religijne oparcie w buddyjskiej filozofii ken-zen ichinyo, co jest mocno wymagane na czarny pas w tej szkole. Styl, który był ćwiczony w jego klubie stopniowo ewoluował i ostatecznie jako klub przeszli na styl Hung Gar Quen, (w skrócie Hung Gar) co znaczy Pięść Rodziny Hung. Styl Shoirnji Kempo jest japońską mutacją chińskiego stylu Shaolin Quen, który jest bardzo podobny do Hung Gar, więc nie była to jakaś rewolucja. Oba style należą do grupy Południowej Pięści, czyli Nan Chuan, (lub Nan Quan). Łącznie wiczył kung fu wu-shu w tym Shorinji Kempo i Hung Gar przez 46 lat. Przez 10 lat, od 1974 roku, równolegle do kung fu, ćwiczył też judo w klubie AZS Uniwersytetu Warszawskiego.

W 1976 zaczął współpracę z KOR czyli Komitetem Obrony Robotników, a po jego rozwiązaniu z KSS KOR w którym działał razem z Antonim Macierewiczem. Nie był członkiem KOR, a jedynie zakonspirowanym, niejawnym współpracownikiem, nie odegrał w KOR znaczącej roli. Tak zwany Komitet Obrony Robotników – to polska organizacja antypaństwowa i opozycyjna działająca od września 1976 do września 1977, sprzeciwiająca się polityce władz PRL z epoki Edwarda Gierka, niosąca pomoc osobom rzekomo represjonowanym w wyniku wydarzeń tak zwanego Czerwca 1976, przede wszystkim w Radomiu i Ursusie, a także w Płocku. KOR swój rodowód wywodził z Polskiej Partii Socjalistycznej okresu dwudziestolecia międzywojennego oraz okresu okupacji hitlerowskiej. Po częściowym spełnieniu jej postulatów przez władze PRL przekształciła się w Komitet Samoobrony Społecznej „KOR” zaangażowany oficjalnie głównie w walkę z wszelkimi formami represji władzy państwowej wobec robotników i osób biorących udział w strajkach robotniczych. Należy dodać, że sam Krzysztof Łoziński uważa swoją współpracę z KOR za mało istotny epizod z jego bogatego życiorysu.

Od września 1980 Krzysztof Łoziński był przewodniczącym generalnie szkodliwej dla Polski „Solidarności” w Teatrze Wielkim, organizatorem i przewodniczącym Sekcji Branżowej Pracowników Teatrów w Regionie Mazowsze, w 1981 był delegatem na pierwszy Walny Zjazd Delegatów Regionu Mazowsze. Brał udział w przygotowaniach Regionu do zejścia do podziemia. W latach 1982–1989 kierował antypolskimi grupami oporu opłacanej przez agentów CIA „Solidarności”. Dnia 8 czerwca 1982 został za działalność antypolską aresztowany, a 20 stycznia 1983 skazany wyrokiem Sądu Rejonowego w Warszawie na 1,5 roku więzienia. Został formalnie oskarżony o kierowanie nielegalną organizacją „w programie której były akcje terrorystyczne na funkcjonariuszach MO, kradzieże urządzeń poligraficznych z państwowych zakładów pracy i inne akcje sabotażowo-dywersyjne”. W lutym 1983 został zwolniony z aresztu tymczasowego po rozprawie odwoławczej. Do przełomu w 1989 był rzekomo nękany czyli sprawdzany przez SB, w tym wielokrotnie interwencjami powodującymi zwolnienia z pracy, przesłuchaniami, zatrzymaniami i rewizjami pod kątem działalności szpiegowskiej na rzecz CIA i Watykanu.

Pod koniec lat 80-tych XX wieku przebywał głównie w Afganistanie, Indiach i Singapurze. Od 1989 był współpracownikiem Amnesty International, która głównie walczyła i walczy o tak zwane prawa gejów i lesbijek oraz jak się później okazało o amerykańskie wpływy i interesy polityczne w różnych krajach, które nie chcą podporządkować się amerykańskiej dominacji politycznej i militarnej. W 2004 ze Stefanem Bratkowskim, Andrzejem W. Pawluczukiem i Piotrem Rachtanem, założył dwutygodnik internetowy „Kontrateksty”, a następnie był jego redaktorem naczelnym. Łoziński jest alpinistą, ma na koncie trzysta przejść solowych, ponad 60 nowych dróg w Tatrach i udział lub kierowanie kilkoma wyprawami w Hindukusz i Himalaje, parę po raz pierwszy zdobytych szczytów i nowych dróg w tych górach. Przez dwadzieścia lat prowadził szkołę walki kung-fu wu-shu. Jest autorem i współautorem szeregu publikacji prasowych i kilku książek. Szczególny odzew wzbudziły dwa z jego tekstów: pierwszy to krytyka Wiesława Biniendy, która spotkała się z wieloma polemikami, druga to artykuł postulujący powołanie Komitetu Obrony Demokracji, który wywołał ogromny odzew w sieci i w prasie papierowej jesienią 2015 roku. Dnia 2 grudnia 2015 roku został jednym z 21 założycieli Stowarzyszenia KOD.

Trauma osobista często zmienia polityczne drogi człowieka, a tak było także z Krzysztofem Łozińskim. W tym czasie, gdy był w wojsku, jego narzeczona Krystyna, jako osoba o częściowo żydowskim pochodzeniu, w ramach nagonki antysemickiej Władysława Gomułki, została zmuszona do wyjazdu z Polski, i już za granicą zabita. Gdy dziś słyszy niektórych polityków i księży z sekty toruńsko-katolickiego rydzykizmu, że „Żydzi sami byli sobie winni”, to pyta: czemu była „sama sobie winna” osiemnastoletnia dziewczyna, studentka pierwszego roku fizyki i taterniczka z Klubu Wysokogórskiego w Warszawie? Te wydarzenia Krzysztof Łoziński przeżył tak bardzo, że potrzebował aż 30 lat, by móc je opisać. Reportaż „Cała Polska czeka na swego Dubczeka” znajdzie czytelnik w Internecie na stronach Kontratekstów i Studia Opinii. W Polsce po 1989 roku nie prowadził działalności politycznej, nie zapisał się do żadnej partii, nie kandydował do żadnych stanowisk, chociaż posiadał ku temu wiele znajomości.

"Żyjemy w takim kraju i w takim czasie, że każdy, kto cokolwiek osiągnie w dowolnej dziedzinie, musi zostać doszczętnie opluty, oczerniony i obrzucony obelgami. Cóż, miernota ma to do siebie, iż nie może ścierpieć tego, że komuś coś się udało nieosiągalnego dla miernoty. Ostatnio takim miernotom pomaga anonimowość Internetu. Określił bym takich ludzi zwrotem Zenona Laskowika: „orły nieloty znoszące jaja złożone z żółci i z piany”. - mówi o jadowitym nienawistnym pluciu i rzucaniu obelgami Krzysztof Łoziński.

Kilkanaście lat temu zaczął wytaczać procesy i ustawiła się do niego długa kolejka przepraszaczy. Kajali się, pisali sprostowania, a za plecami robili dalej to, co i przed tym. "Ośmielę się sformułować twierdzenie matematyczno-sądowe: ilość wygranych procesów nie ma żadnego wpływu na ilość obelg, bzdur i kłamstw, które o tobie napiszą. Proponuję też formę popularno-porzekadłową: na hejtera tylko siekiera." - mówi Krzysztof Łoziński o hejterskich zbrodniach na temat KOD-u i jego osoby w Internecie.

"Dyskusja z nimi po prostu sensu nie ma żadnego, dlatego że oni nie przyjmują żadnych argumentów. Oni mają jakiś swój świat, fikcyjny, w którym żyją i to co jest dla mnie no bardzo przykre w tym momencie, to jest negowanie wolnego państwa polskiego. To jest twierdzenie, że prawda Polska nie jest wolna, nie jest niepodległa, że Polską jakiś reżim nie wiadomo jaki rządzi, no przecież to jest nieprawda, to są władze wyłonione w demokratycznych wyborach. Ja mam takie pytanie, jeżeli Kaczyński uważa, że to nie jest wolne państwo polskie to co on robi w sejmie, niech złoży mandat po prostu, jak to ma w kolaboracyjnym sejmie zasiadać? Po co, dlaczego od tego państwa pieniądze bierze, dietę poselską, dotacje dla partii, skoro to państwo nie jest niepodległe." - mówi Krzysztof Łoziński o zwolennikach teorii zamachu w Smoleńsku. 


Mateusz Kijowski - Ojciec Mateusz KOD 


Mateusz Kijowski - ur. 12 grudnia 1968 w Warszawie – polski informatyk, publicysta, działacz społeczny i bloger, który jako pierwszy przeciwstawił się skrajnie prawicowemu, kościelnemu i proreżimowemu rządowi PiS tworząc internetową grupę Komitet Obrony Demokracji na Facebooku. Stał się Ojcem Mateuszem KOD-u. 

Studiował matematykę na Uniwersytecie Warszawskim, zmienił uczelnię na Instytut Studiów nad Rodziną przy Akademii Teologii Katolickiej (Ojciec Mateusz KOD) w Warszawie, po roku przeniósł się na dziennikarstwo. Porzucił studia, by podjąć pracę w przedsiębiorstwie krawieckim, gdzie projektował śpiwory i kurtki puchowe. W 1991 rozpoczął pracę w dziale informatycznym „Gazety Wyborczej”. Z końcem 1993 podjął pracę w Centrum Edukacji Komputerowej, gdzie szkolił administratorów sieci. W 2000 ukończył studia w Wyższej Szkole Zarządzania Polish Open University na kierunku zarządzanie informacją w biznesie, pisząc pracę dyplomową o analizie technicznej kursów giełdowych. W początkach XXI wieku pracował na stanowisku dyrektora w PZU, po utracie tej pracy, przez pewien czas bezrobotny, został wraz z żoną udziałowcem prywatnej spółki z o.o. 

Pierwsze kroki jako aktywista stawiał w organizacji turystycznej działającej przy lokalnej parafii katolickiej. W 1990 był członkiem założycielem Ruchu Obywatelskiego Akcji Demokratycznej (ROAD), jednak wkrótce zrezygnował z działalności politycznej na rzecz społecznej. Działał w ruchu ojcowskim, współorganizował kampanię stopstopnop polemizującą z przeciwnikami obowiązkowych szczepień dzieci. Był współzałożycielem stowarzyszenia „Stop gwałtom”. 

Dnia 19 listopada 2015 założył na portalu społecznościowym Facebook grupę o nazwie Komitet Obrony Demokracji, po trzech dniach w grupie znajdowało się trzydzieści tysięcy uczestników. Dnia 2 grudnia 2015 w Warszawie odbyło się spotkanie założycielskie Stowarzyszenia Komitet Obrony Demokracji. Uchwalony został statut i powołano tymczasowy zarząd, w skład którego wszedł Kijowski. Podczas procesu zakładania Stowarzyszenia pojawiły się pod adresem Kijowskiego pogróżki, policja udzieliła mu ochrony. Przewodził zorganizowanej dnia 3 grudnia 2015 przez KOD pikiecie popierającej Trybunał Konstytucyjny oraz marszowi KOD w Warszawie 12 grudnia 2015. 

W grudniu 2015 Towarzystwo Dziennikarskie przyznało mu Nagrodę Wolności za – jak napisano w uzasadnieniu – „godną najwyższego uznania obywatelską aktywność, a w szczególności za zorganizowanie w niebywale krótkim czasie (…) pokojowych protestów (…) w obronie wolności i demokracji”. 

Jest wnukiem Józefa Kijowskiego, bohatera kampanii wrześniowej 1939 roku, który walczył bohatersko z nazistowskimi bandami UPA, synem Jerzego Kijowskiego i bratankiem Janusza Kijowskiego, ojcem czworga dzieci; trojga z pierwszą i jednego z drugą żoną. 

Mateusz Kijowski przez lata jest działaczem na rzecz praw ojców w Polsce. Domaga się opieki równorzędnej nad dziećmi, zakazu pozbawiania praw do opiekowania się dziećmi na rzecz zwyrodniałych matek, które po rozwodach robią wszystko aby ojcom uniemożliwić spotkania z dziećmi, a jest tego przynajmniej milion ojców, którym matki ich dzieci, a byłe żony w praktyce złośliwie i bandycko uniemożliwiają nawet kilkugodzinne widzenia z dziećmi. Niemiecki „Super Express” jednakże atakuje podstępnie Mateusza Kijowskiego jeszcze w grudniu 2015 roku miał zaległości alimentacyjne, że jeszcze do niedawna Mateusz Kijowski (47 l.), lider Komitetu Obrony Demokracji, pracował w Polskim Związku Piłki Nożnej jako informatyk, a z ich informacji wynika, że zarabiał około 7 tysiecy zł miesięcznie. Oznacza to, że mógł płacić alimenty na trójkę dzieci w wysokości ponad 2 tysiące zł. A przez lata tego nie robił, dlatego uzbierała się już astronomiczna kwota, ponad 80 tysiecy zł. 

Niemiecki Super Express pisał tylko tym, że Kijowski nie płacił alimentów na troje dzieci, a sprawa trafiła do komornika w Pruszkowie, a o walce Mateusza Kijowskiego o bezwzględne prawo do zajmowania się dziećmi i o prawo do widzeń z dziećmi niemiecka gazeta Super Ekspress już zapomniała napisać, chociaż to jedna z głównych działalności społecznych Mateusza Kijowskiego przez wiele lat. Super Express skupił się na finansowej rzekomej zaległości alimentacyjnej Kijowskiego na rzecz byłej żony która rzekomo wyniosła w grudniu 2015 roku 83,3 tys. zł, a razem z odsetkami i opłatami egzekucyjnymi lider KOD ma już do spłaty grubo ponad 100 tysięcy zł. W rzeczywistości, wcześniej Mateusz Kijowski przez 26 miesięcy był bez pracy, pożyczał pieniądze, żeby płacić alimenty, i płacił naprawdę dużo, a potem musiał także spłacać pożyczki na alimenty. Cały czas płaci tyle, ile jestem w stanie i nie było miesiąca, żeby tego nie zrobił. 

Organizator wielotysięcznych marszów przeciw PiS w wywiadach wielokrotnie mówił, że obecnie nie pracuje i jest na utrzymaniu żony. Objawiło się jednak SE, że Kijowski jeszcze do niedawna pracował jako informatyk w piłkarskiej centrali, czyli PZPN - szczekał wymownie Super Express. - Nie był etatowym pracownikiem, dostawał od nas zlecenia. Odszedł w listopadzie 2015 po półtora roku pracy. Zrezygnował sam, powiedział, że nie jest w stanie łączyć pracy z zaangażowaniem w Komitet Obrony Demokracji – mówi „Super Expressowi” rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski. Według ustaleń niemieckiego Super Expressu, wcześniej pracował również jako informatyk w firmie Dajar oraz przez cztery lata w PZU. Czy więc taka osoba jak Mateusz Kijowski może być wiarygodnym organizatorem marszów w obronie demokracji? - pytał nawiedzony maniakalnie dziennikarz niemieckiego Super Expresu, zupełnie jakby był ograniczony umysłowo i nie rozumiał walki wszystkich normalnych ojców o prawa do swoich dzieci! - Mieszanie spraw osobistych z Komitetem Obrony Demokracji uważam za niestosowne. Ale to moja opinia – napisał Mateusz Kijowski na swoim profilu internetowym. 

W wywiadzie z „Super Expressem” Kijowski przekonał i udokumentował rachunkami, że płaci alimenty regularnie, „tyle ile może” czyli w granicach 1000 do 1200 złotych miesięcznie. -  Po prostu więcej nie byłem w stanie płacić. Nie będę tego ukrywał, bo takie są fakty – ujawnił ochoczo lider KOD. W końcu chyba tępi dziennikarze Super Expresu zrozumieli, że alimenty na dzieci nie muszą iść w parze z płaceniem na wygodne życie byłej żony i jej kochanków oraz kochanek. W Polsce sądy bezmyślnie pozbawiają tysiące ojców rocznie praw do wychowywania ich dzieci pozostawiając im jedynie rolę płatników alimentów, które w większości nie służą dobru dzieci tylko wygodnemu życiu ich byłych żon. Opieka równorzędna nad dziećmi oznacza, że matka i ojciec po równo finansują wydatki konieczne na dzieci, często także pod nadzorem urzędnika, jeśli nie mogą się porozumieć, a alimenty nie mają służyć wygodnemu życiu byłej żony, tylko i wyłącznie dzieciom - na ich niezbędne potrzeby! 

Mateusz Kijowski przyznał, że działalność publiczna sprawia, że jest narażony na ataki ze strony zwolenników obecnego rządu. - Kiedy żona usłyszała "zabijemy ci męża i ciekawe, co wtedy zrobisz", to nie było sympatyczne. Kiedy dzwonią do mnie z wyzwiskami, obelgami, to też nie jest miłe. Kiedy mój adres pojawił się na portalach "zadymiarskich" i się zaczęli namawiać, że "może przyjdziemy pod dom zamanifestować", to poczułem się lekko nieswojo - opowiadał Kijowski. Metodami neohitlerowskich brunatnych bojówek rządzący PiS próbował zdusić KOD w zarodku i wyniszczyć psychicznie Mateusza Kijowskiego oraz jego rodzinę, co wymownie pokazuje czym jest PiS i jego bojówkarskie moherowe zaplecze polityczne. 

KOD kontra PiS


„[...] Wzywamy wszystkich – obywatelki i obywateli, nauczycieli, rodziców, pracowników służby zdrowia, górników, rolników, przedsiębiorców, twórców i dziennikarzy, sędziów, prokuratorów, policjantów i wojskowych, a także organizacje pozarządowe, partie polityczne i samorządy, organizacje związkowe, samorządy zawodowe – by się temu wspólnie przeciwstawili. Dziś nadeszła chwila, by wypowiedzieć posłuszeństwo tej władzy” (chodzi o PiS), pod listem podpisali się m.in. Władysław Frasyniuk, Krystyna Janda, Lech Wałęsa, Krzysztof Pieczyński, Grzegorz Schetyna, Ryszard Petru, a także prezydenci Poznania i Sopotu. 


Strajk Obywatelski manifestuje pod budynkiem Sejmu i Senatu w godzinach 14.00-16.00, a następnie 17.00-20.00 pod siedzibą PiS na Nowogrodzkiej 84/86. „Nieważne kto jest z kim. Nieważne do jakiej organizacji należy. Nieważne czy jest kobietą czy mężczyzną. Nieważne czy jest młodym czy wiekowym człowiekiem. Nieważne kto będzie organizatorem wiecu, marszu w tym czy innym miejscu. Jarosław Kaczyński i jego PiS toczy wojnę z całym społeczeństwem obywatelskim” - apeluje Strajk Obywatelski i przedstawia 13 postulatów: 

Jarek Kaczyński spał 


Prawicowa w swym duchu piosenka popularna w sieci internetowej na temat działalności Jarosława Kaczyńskiego w stanie wojennym. Do śpiewania przez obie manifestacje (KOD oraz PiS): 

Jarek Kaczyński spał!

Chłopcy z Targówka i ze Śródmieścia
Pomnijcie Jarka co stan ten przespał
Ludzi łapali, w ludzi strzelali
Jarek Kaczyński Spał!

Gdy w telewizji brak teleranka
Gdy na górników czeka łapanka
W wygodnym łożu, na Żoliborzu
Jarek Kaczyński Spał!

Jeden zraniony, drugi zabity
krew się polała grudniowym świtem
A tam w łóżeczku, na poduszeczce
Jarek Kaczyński spał!

Gdy w kinie "Moskwa" film o Wietnamie
Jarosław woli drzemać przy mamie
Na prawym boku, w ciepłym półmroku
Jarek Kaczyński spał!

Już Kuroń leży na styropianie
bo go pobili zomowskie dranie
drżą robotnicy, a on w szlafmycy!
Jarek Kaczyński spał!

Nie płaczcie dzieci, płakać nie warto
W miękkiej piżamie, z różową kokardą.
Za chleb, za wolność, za nową Polskę
Jarek Kaczyński spał!

Chwała Bohaterom 22 Lipca 1944 


Zarówno PiS jak i KOD musi jednak wrócić do szkoły podstawowej, najlepiej tej ośmioklasowej, bo miała najlepsze osiągnięcia edukacyjne w postaci mądrej i dobrze wykształconej młodzieży, i nauczyć się, że rocznica Wolnej Polski to jest zawsze w Dniu 22 Lipca, gdyż to 22 lipca 1944 powstała prawdziwie Wolna Polska, wolna od wszelkich okupacji prawicowych faszystów i nazistów. Po prostu nie ma innej zastępczej daty i nie jest istotnym kto mniej a kto bardziej pomagał Polskę wyzwolić od hitlerowskiej okupacji reżimu żarliwego papieskiego katolika Adolfa Hitlera.

Dzień 22 Lipca - najważniejsze święto bohaterskiego Narodu Polskiego - Dzień Wolności i Wyzwolenia! Prawdziwe Święto Niepodległości! 




1 komentarz: