Strony

sobota, 5 listopada 2016

Joga u dominikanów afera Rzeszów

Groźne sekty zwalczają Jogę u dominikanów w Rzeszowie 


Niebezpieczni sekciarze protestują przeciwko zajęciom jogi u dominikanów. Zajęcia jogi w auli klasztoru oo. Dominikanów w Rzeszowie odbywają się od 2013 roku. Mimo to nadal nie brakuje głosów, że rzekomo sprzyjają opętaniu przez złego ducha. Słychać je zwłaszcza w Internecie, chociaż praktykowanie jogi Iyengara w kościele popierają katoliccy księża pracujący w Indii, gdyż joga jest generalnie silnie uniwersalistyczna i można jej podstawowy trening dopasować do praktycznie każdej religii, z wyjątkiem takich, które radykalnie zakazują dbać o zdrowie wiernych. 

Joga u dominikanów - Rzeszów
"Wielebny Ojcze Przeorze, uprzejmie prosimy o odwołanie zajęć "W zdrowym ciele zdrowy duch," odbywających się w auli klasztoru dominikanów w Rzeszowie" - od takich słów rozpoczyna się internetowa petycja adresowana do o. Romualda Jędrejko, przeora rzeszowskich dominikanów, który w auli klasztornej organizuje zajęcia z jogi Lyengara, tai-chi, a także kursy tańca, gimnastykę dla seniorów. Petycję podpisało 1533 osoby, które uważają, że “aula klasztoru nie jest salą gimnastyczną", a propagowanie jogi i tai-chi budzi zamęt, bo "wiele świadectw zniewolonych osób, jak i doświadczenie wielu egzorcystów wskazuje na te techniki jako na zagrożenie duchowe". Choć zajęcia z jogi odbywają się w klasztorze dominikanów od dwóch lat, temat skrzętnie podłapało konserwatywne pismo "Fronda", które nazywa jogę filozofią "pogańsko-demoniczną" i pyta, czy dominikanie już kompletnie oszaleli. 

"Wystarczy przypomnieć wiele świadectw ludzi opętanych przez złego poprzez kontakt z New Age. Joga jest jednym z elementów tej pseudo-duchowości. Kościół ma walczyć z takimi praktykami, a nie pomagać je szerzyć w murach świątyni Pańskiej - czytamy w tekście niebezpiecznej sekty "Fronda". 

Sami dominikanie na temat tej sprawy w mediach się nie wypowiadają. Prowadząca zajęcia również odmówiła dziennikarzom komentarza twierdząc, że to sprawa ojców Dominikanów, komu salę wynajmują, a komu nie. - Joga nie jest religią - ucięła krótko pytania dziennikarzy o wpływ asanów na postawy religijne. Przed świętami wielkanocnymi w 2015, kiedy to ataki się nasiliły, niedostępny był też prowincjał dominikanów w Polsce, o. Paweł Kozacki. Udało się dziennikarzom jednak skontaktować z byłym przeorem rzeszowskiego klasztoru, który przyznał, że z podobnymi protestami spotkał się, kiedy 6 lat wcześniej, w 2009 roku, wprowadzał zajęcia tai-chi, a które to protesty wynikają jedynie z niewiedzy i małej świadomości na temat elementów tradycji innych systemów mistycznych i medytacyjnych. Ponieważ wtedy dyskusje skończyły się tak szybko jak się zaczęły, nie chciał komentować sytuacji, żeby nie rozdmuchiwać sprawy. Udało nam się jednak dowiedzieć, że zajęcia jogi w wydaniu, jakie proponują dominikanie są w całości chrześcijańskie. To znaczy prowadzą je wierzący i praktykujący chrześcijanie. Sam ksiądz Joseph Pereira, nauczyciel jogi z Indii, który gościł w dominikańskim klasztorze jest doradcą indyjskiego Episkopatu katolickiego, a proponowane przez niego zajęcia jogi mają jedynie pomóc kontrolować ciało i oddech. To przydaje się np. podczas modlitwy medytacyjnej i kontemplacyjnej. 


"Wystarczy przypomnieć wiele świadectw ludzi opętanych przez złego poprzez kontakt z New Age. Joga jest jednym z elementów tej pseudo-duchowości. Kościół ma walczyć z takimi praktykami, a nie pomagać je szerzyć w murach świątyni Pańskiej - czytamy w tekście "Frondy". Sami dominikanie na temat tej sprawy w mediach się nie wypowiadają. Prowadząca zajęcia również odmówiła nam komentarza twierdząc, że to sprawa ojców Dominikanów. - Joga nie jest religią - ucięła krótko nasze pytania o wpływ asanów na postawy religijne. Przed świętami wielkanocnymi w 2015 roku niedostępny był też prowincjał dominikanów w Polsce, o. Paweł Kozacki. Udało nam się jednak skontaktować z byłym przeorem rzeszowskiego klasztoru, który przyznał, że z podobnymi protestami spotkał się, kiedy 6 lat temu wprowadzał zajęcia tai-chi, a które wynikają jedynie z niewiedzy i małej świadomości na temat elementów tradycji innych systemów. Ponieważ wtedy dyskusje skończyły się tak szybko jak się zaczęły, nie chciał komentować sytuacji, żeby nie rozdmuchiwać sprawy. Udało nam się jednak dowiedzieć, że zajęcia jogi w wydaniu, jakie proponują dominikanie są w całości chrześcijańskie. To znaczy prowadzą je wierzący i praktykujący chrześcijanie. Sam ks. Joseph Pereira, nauczyciel jogi z Indii, który gościł w dominikańskim klasztorze jest doradcą indyjskiego Episkopatu, a proponowane przez niego zajęcia mają jedynie pomóc kontrolować ciało i oddech. To przydaje się np. podczas modlitwy medytacyjnej i kontemplacyjnej. 

Skupienie jogiczne - bardzo dobre przed Modlitwą Pańską Ojcze Nasz
Nauka katolickiego kościoła nie potępia jogi - Nauka Kościoła nie potępia jogi, wręcz przeciwnie. Cała ta histeria jest wywoływana przez świeckich, niektórych kapłanów i egzorcystów, którzy nie rozumieją, czego uczy Kościół. Zgrzeszyć można nie tylko brakiem, ale i nadmierną pobożnością - kwituje jeden z ojców dominikanów, który nie chce wypowiadać się pod imieniem i nazwiskiem. - Ale oczywiście, zagrożenia pojawiają się, jeśli trafi się na niewłaściwych ludzi uczących jogi. Szkół jogi jest 40 i nie odważyłbym się kogoś wysłać do niesprawdzonej - dodaje. O komentarz, czy joga jest jakimkolwiek zagrożeniem dla religii dziennikarze zapytali neonazistowsko sekciarskie olsztyńskie Centrum Informacji o Sektach i Kultach "Quo Vadis" robiące lokalnie za reaktywowaną inkwizycję historycznie znaną z licznych ludobójczych zbrodni. Jak usłyszeliśmy, do centrum rzekomo trafiają "pogubione duchowo" osoby, które praktykowały jogę. - Dziwię się ojcom dominikanom, że poszli w tę stronę. Joga, medytacja dalekowschodnia rozumieją Boga panteistycznie, bezosobowo, a człowiek ma się z Nim zjednoczyć poprzez medytację - twierdzi teolog inkwizytor Marek Płodowski z olsztyńskiego centrum neoinkwizycji o neonazistowskim obliczu. - Tymczasem medytacja chrześcijańska to zupełnie coś innego niż ta dalekowschodnia a różaniec, wbrew pozorom, to nie mantra. Joga to nie tylko ćwiczenie ciała. Już wielu próbowało pogodzić ją z chrześcijaństwem, ale to się nie udało, bo istotowo jest ona związana z hinduizmem - dodaje. I dodaje, że sam kiedyś praktykował jogę, regularnie chodzi na spotkania innowierców, dlatego otwartości nie można mu odmówić. - W samym Kościele katolickim jest tak wiele wspaniałych duchowości, że nie starczyłoby życia, żeby je poznać. Dlatego szukanie namiastek prawdy o Bogu poza chrześcijaństwem to wielki błąd - uważa Płodowski - członek niebezpiecznej wewnątrzkościelnej inkwizytorskiej sekty z Olsztyna. 

Praktyka jogi czy raczej podstaw hatha jogi na Zachodzie, w tym w Polsce opiera się głównie na ćwiczeniu asan, czyli pozycji jogicznych, których celem jest uelastycznienie, wzmocnienie i oczyszczenie ciała, a także uspokojenie umysłu i osiągnięcie wewnętrznej harmonii. Joga mówi, że ciało i umysł są ze sobą połączone i wzajemnie na siebie oddziałują, co jest zgodne ze współczesną naukową psychologią. Stan ciała wpływa na stan umysłu i ma w nim swoje odzwierciedlenie i odwrotnie. Poprzez praktykę asan i ćwiczenia oddechowe (pranajama) można pośrednio wpłynąć na umysł i " zatrzymać jego poruszenia". Joga pomaga także zwalczać bóle głowy i stawów, ułatwia łagodne przejście przez okres przekwitania, wspomaga leczenie depresji i pomaga zrzucić nadwagę,. Joga wspomaga leczenie i leczy wiele innych chorób i dolegliwości. Asany zwiększają siłę i wydajność mięśni, ścięgien, systemu krążenia, systemu nerwowego, mają również korzystny wpływ na umysł  i psychikę; wymagają skupienia na oddechu, co wpływa korzystnie na pracę serca, a to pomaga w dotlenieniu komórek ciała i przyspieszeniu procesów metabolicznych. 

"Czy dominikanie z Rzeszowa kompletnie oszaleli" - pyta niebezpieczna neonazistowska sekta Fronda i ocenia: "Dominikanie idą coraz dalej w kierunku niezrozumiałym dla ortodoksji, ale również sprzecznym ze zdrowym rozsądkiem. Oto w auli klasztoru dominikańskiego odbywa się joga" - czytamy w tekście pt. "Joga u dominikanów! To nie żart!" opublikowanym w 2015 roku. 

Tymczasem fakty są takie: w ramach projektu "W zdrowym ciele zdrowy duch", propagowanego od kilku lat przez rzeszowskich ojców dominikanów, w rzeszowskim klasztorze odbywają się m.in.: zajęcia z gimnastyki dla seniorów, wieczory tańca etnicznego, kursy tanga argentyńskiego, nordic walking, zajęcia w tradycji wschodniej - joga Iyengara oraz tai-chi. Zajęcia z jogi odbywają się w auli klasztoru od dwóch lat (do 2013), zajęcia tai-chi od sześciu, zaś wieczory tańca od lat jedenastu. Podobne imprezy i treningi organizowane są masowo przez klasztory i parafie katolickie w Kanadzie oraz USA, gdzie nikomu to nie przeszkadza. 

Sekta Fronda jednak podejrzewa duchownych o szaleństwo, a jej neonazistowskie pismaki udają świętszych od papieża, chociaż Jana Paweł II Karol Wojtyła o ćwiczeniu jogi wypowiadał się nader przychylnie. Barany jednak mają to do siebie, że zwykle nie raczą słuchać swoich pasterzy i zawsze robią jakiś głupi skok w bok od ich wskazówek. "Nie trzeba dużo pisać, wystarczy przypomnieć wiele świadectw ludzi opętanych przez złego poprzez kontakt z new age. Joga jest jednym z elementów tej pseudo-duchowości. Kościół ma walczyć z takimi praktykami a nie pomagać je szerzyć w murach świątyni Pańskiej. To nie skandal, to po prostu dramat" - czytamy w tekście. Sekta Fronda nie raczy zauważyć, że najwięcej opętanych przez demony jest akurat wśród wiernych katolickich, którzy chodzą do kościoła, a z jogą nie mają nic wspólnego. 

Sekty w katolickim kościele - Fronda to jedna z niebezpiecznych sekt
"Co dominikanie chcą pokazać przez to, że udostępniają swój klasztor dla New Age? Chcą ewangelizować czy raczej deprecjonować nauczanie Kościoła katolickiego? Po co i dlaczego? To jest pseudo-świadectwo. Bratanie się w imię - no właśnie czego - z filozofią jogi, prowadzi człowieka ku przepaści" - twierdzi pismo. Tutaj barany z sekty Fronda chyba nie zauważyły, że joga ma tysiące lat tradycji i nie ma nic wpólnego z New Age. Ale barany podobnież mają słaby wzrok i z głupoty lubią w coś bodnąć, widać głupota frondowych baranów padła na jogę i dominikańskich zakonników.  

Robert Mrózek, instruktor zajęć tai-chi w klasztorze, jest zaskoczony oburzeniem sekty "Fronda". - Te zajęcia były inicjatywą ojców dominikanów. Nic strasznego w nich nie widzę. Tai-chi to zwykły sport, a nie jakieś zajęcia religijne - mówi Mrózek. Na jego gimnastykę w klasztorze uczęszczają dorośli. - Tai-chi poprawia ich samopoczucie, usprawnia kręgosłup i uspokaja. Po prostu świetnie wpływa na zdrowie - dodaje instruktor. Podobne opinie słyszymy od prowadzącej zajęcia z jogi, które również odbywają się na prośbę duchownych. 

Tymczasem niebezpieczna sekta "Fronda" zachęca w 2015 roku do podpisywania petycji zaadresowanej do ojca Romualda Jędrejki, przeora klasztoru oo. Dominikanów w Rzeszowie. Jest tam prośba o odwołanie zajęć. "Budzi zamęt propagowanie Jogi i Tai-Chi, ponieważ wiele świadectw zniewolonych osób, jak i doświadczenie wielu egzorcystów wskazuje na te techniki jako na zagrożenie duchowe" - czytamy w petycji. Baranki z sekty Fronda pewnie nie czytali podręcznika dla studentów psychiatri, z którego by się dowiedzieli, że podejrzewanie lub co gorsza przeczuwanie zagrożenia tam gdzie go nie ma, to jeden z objawów kilku poważnych psychoz wymagających specjalistycznego leczenia. Dokładniej są to urojenia paranoidalne, a choroba to zwykle postać schizofreni paranoidalnej z poczuciem zagrożenia od sił nieczystych, które okresowo się nasila i wtedy szczególnie trzeba zażywać leki psychotripowe w dużych dawkach, co szczególnie pomaga na chorą głowę. I taka jest wartość wynurzeń o zagrożeniach duchowych ze strony ćwiczeń gimnastycznych tai chi lub jogi. 

Ale nieco dalej sekta Fronda grzmi: "Wierni klasztoru w Rzeszowie mieli się już okazję spotkać z Ks. Josephem Pereirą nauczycielem jogi Iyengara z Indii, a aktualne zajęcia z tego typu jogi są kontynuacją wzbudzonych zainteresowań. Nasz niepokój budzą wypowiedzi medialne tego kapłana, który straszy: «Medytacja jest jak nóż, można jej użyć w dobrym lub złym celu. Różne formy medytacji mogą otwierać człowieka na działanie złych sił. Zanurzenie się w tej atmosferze, okultyzm, kontakt z siłami nieczystymi, może prowadzić do opętania » a następnie stawia siebie jako tego jedynego, którego szkoła Jogi wyjątkowo uchroni nas przed niebezpieczeństwami". Sekta Fronda pewnie nie wie, że nawet bardzo ostrego noża można łatwo nauczyć się używać w bezpieczny sposób, acz nie daje się go dzieciom i głupkom, które na pewno się nim skaleczom. Pozostaje pytanie do której kategorii należą członkowie sekty Fronda: do dzieci czy do głupków. Bo do chorych na urojenia zagrożenia przez siły nieczyste wedle psychiatrii niewątpliwie należą. 

Między innymi "Gazeta Wyborcza" próbowała skontaktować się z ojcami dominikanami. Nie chcieli komentować sprawy. Dowiedzieliśmy się jedynie, że na maj 2015 zaplanowana jest kolejna wizyta ks. Josepha Pereiry w rzeszowskim klasztorze. Ksiądz Pereira jest nauczycielem medytacji chrześcijańskiej, wykładowcą filozofii i psychologii jogi na uczelniach świeckich i katolickich, członkiem New York Academy of Science, który od 1968 roku praktykuje jogę według szkoły B.K.S. Iyengara. Zapewne sekta Fronda musi zamowić sobie więcej konsultacji u znakomitych katolickich psychiatrów celem podleczenia się chociaż ze swoich urojeń pod adresem jogi i tai chi. 

O. Paweł Gużyński, przeor klasztoru oo. Dominikanów w Łodzi 

"Pamiętam, że kiedy byłem w rzeszowskim klasztorze, zajęcia "W zdrowym ciele zdrowy duch" dopiero się rozpoczynały. Organizowana akurat była grupa nordic walkingu. Nie wierzę, żeby dominikanom w przypadku zajęć ze wschodniej tradycji chodziło o wymiar ideologiczno-religijny, raczej o zadbanie o zdrowie i ciało. Mam duże zaufanie do ojców z Rzeszowa i nie podejrzewam ich o kontakt z wątkami obcymi chrześcijaństwu. Poza tym zauważyłem, że 90 procent zajęć z jogi uprawianych w Polsce czy Europie to zajęcia typu "light", w których chodzi jedynie o ćwiczenia relaksacyjne i rozluźniające, które z hinduską jogą nie mają nic wspólnego. To prawda, że czasami można trafić na trenerów hochsztaplerów, którzy mogą zrobić człowiekowi krzywdę psychosomatyczną, aby to wyłapać, potrzeba pewnej mądrości i dbałości. Te kwestie zawsze będą budziły napięcie, nie oznacza to jednak, że zajęcia organizowane w auli kościoła katolickiego są złe, a bracia szaleni." 

I tu jest racja, bo oszuści i hochsztaplerzy znajdują się pod nieomal każdym szyldem, podobnie jak wśród księży znajdują się zwykli pazerni na forsę dorobkiewicze oraz księża pedofile, a nic bardziej nie szkodzi kościołowi katolickiemu jak pazerny na kasiorę ksiądz lub zboczeniec pedofilski. I tym sekta Fronda niech się zajmuje, żeby swój kościół oczyścić z zagubionych duchowo księży popadłych w realne zło jakim jest brak wiary w Boga, chciwość mamony czy zboczenia seksualne typu pedofilia. Władze katolickiego kościoła powinny zadbać o likwidację niebezpiecznych sekt takich jak sekta Fronda, a wtedy katolicyzm byłby bardziej przyjazny dla ludzi i popularniejszy. 

Od jogi, także tej indyjskiej czyli duchowej i wedyjskiej - frondowe inkwizycyjne krzywe neonazistowskie mordy precz! 


1 komentarz:

  1. joga jest ponad religie i z nimi w żaden sposób nie koliduje, a wręcz przeciwnie

    OdpowiedzUsuń