Całun Turyński - Historia i Nowe Badania Autentyczności
Całun Turyński – to lniane płótno zawierające obraz dwustronnego (od przodu i od tyłu) odwzorowania postaci ludzkiej. Na materiale widoczne są liczne czerwone ślady. Przechowywany jest w Turynie, w kaplicy Świętego Całunu (la cappella della Sacra Sindone) katedry pod wezwaniem Świętego Jana Chrzciciela. Pomimo, że jest on jednym z najczęściej analizowanych naukowo przedmiotów w historii ludzkości, powstanie i charakter utrwalonego na płótnie obrazu stanowi wciąż dla współczesnej nauki sporą zagadkę. Według tradycji chrześcijańskiej w płótno to został po śmierci owinięty Jezus Chrystus, a charakter i umiejscowienie śladów odpowiada opisowi jego ran w Ewangelii, co pokrywa się z wynikami interdyscyplinarnych badań całunu. Jedną z hipotez dotyczących powstania obrazu jest jego powstanie pod wpływem silnej energii duchowej pochodzącej z ciała. Kościół katolicki ani większość innych chrześcijańskich kościołów i związków wyznaniowych nie określa, czy jest to naprawdę całun, w który owinięto Jezusa Chrystusa. Przez większość z nich zostało to zostawione osobistym osądom wierzących[a]. Według oficjalnego stanowiska kościoła katolickiego autentyczność całunu nie ma związku z prawdziwością nauczania Jezusa Chrystusa. Nauka interdyscyplinarna zajmująca się badaniem całunu to syndologia (od włoskiego określenia Santa Sindone, czyli „święty całun”).
Całun Turyński - pozytyw i negatyw |
Całun Turyński jest kawałkiem tkanego ręcznie płótna o wymiarach: długość 437 cm, szerokość od 113 do 112,5 cm (po konserwacji w 2002). Waga materiału wynosi 2,5 kg. Płótno utkane zostało z nici lnianej (ze śladową domieszką włókien bawełny indyjskiej), splotem „trzy na jeden”. Widoczne są liczne konserwacje z XVI wieku. Na całunie widnieje wizerunek nagiego mężczyzny o atletycznej budowie, ma on brodę i długie włosy zaplecione w wiele luźnych warkoczy. Jego ciało znaczą liczne rany oraz pojedyncza rana kłuta między 5. i 6. żebrem. Sylwetka przedstawiona jest dość realistycznie. Stopień zaczernienia negatywu na kliszy fotograficznej zależy od współczynnika odbicia światła, natomiast stopień zaczernienia całunu zależy od odległości płótna od odbitej na nim twarzy. Pomijając łaty, miejsca zagięć czy uszkodzenia na całunie, można dostrzec dwa rodzaje obrazu. Jeden z tych obrazów jest utworzony przez płyny, z którymi w swojej historii tkanina miała kontakt (Andrè Marion i Anne-Laure Courage w swojej książce Całun Turyński – nowe odkrycia nauki nazywają go „obrazem odciśniętym”). Drugim obrazem jest widoczna z przodu i z tyłu sylwetka człowieka, w kolorze sepii (w wyżej wymienionej książce autorzy używają określenia „obraz ciała”). Obraz odciśnięty i obraz ciała są na siebie nałożone tworząc razem podwójny obraz. Na obraz odciśnięty składają się brunatnoczerwone plamy krwi i innych płynów ustrojowych (surowica, pot) oraz inne ślady płynów (np. ślady po wodzie, którą skrapiano płótno podczas pożaru w Chambéry). Również napisy odkryte na Całunie Turyńskim są prawdopodobnie tego typu odciskami. Obraz ciała (przypominający negatyw fotograficzny) jest znacznie słabiej widoczny od odcisków. Brakuje mu wyraźnych konturów. Obraz ten zanika w miejscach śladów krwi (wygląda to tak, jakby najpierw powstały ślady krwi, a następnie na miejscach niezakrwawionych powstał obraz ciała). Obraz ciała jest jednak widoczny w miejscach ze śladami wody oraz ze znakami graficznymi. W ostatnim przypadku intensywność obrazu zmienia się wraz z intensywnością napisów.
Badania obrazu odciśniętego wskazują, że został on utworzony przez (pomijając plamy wody i napisy) płyny ustrojowe. Na podstawie przeprowadzonych doświadczeń określono, że dla powstania takiego obrazu konieczny był czas kontaktu zwłok z tkaniną rzędu 30 godzin. Badacze zwracają tu uwagę na trudny do wyjaśnienia fakt braku na obrazie śladów odrywania (dla zachowania obrazu w formie, w jakiej został on utrwalony, płótno musiałoby być oderwane od ciała najpóźniej po 40 godzinach). Obraz odciśnięty jest utworzony przez miejscowe zaciemnienia lnu. W powiększeniu jest to widoczne jako ciemniejsze od naturalnego lnu niewielkie pałeczki widoczne na grzbietach włókien, z których złożona jest tkanina. Pałeczki te są prostopadłe do kierunku pasów tkaniny. Tworzą one formę drukową widoczną właśnie jako obraz ciała. Odległość pomiędzy pałeczkami wynosi około 0,55 mm, natomiast widoczna w skali makroskopowej zmiana zabarwienia płótna jest związana z wielkością i zaczernieniem pałeczek (w miejscach jasnych pałeczki są małe i jasne, w miejscach ciemnych – duże i ciemne). Badania wykazały, że pałeczki te nie zostały naniesione na płótno (nie są np. rodzajem jakiegoś barwnika użytego przez malarza), lecz w miejscach, w których są one widoczne nastąpiło lokalne powierzchniowe utlenienie włókien na głębokości do 40 mikronów. Również analiza fourierowska obrazu ciała wskazuje, że nie powstał on w wyniku pracy malarza – wykryto jedynie periodyczność związaną ze splotem tkaniny, nie stwierdzono natomiast jakiejkolwiek periodyczności związanej z kierunkiem ruchu pędzla. Obraz ciała pokrywa się z obrazem odciśniętym, są jednak między nimi różnice. Obraz odciśnięty wykazuje deformacje powstałe najprawdopodobniej dlatego, że płótno, na którym on powstał, było owinięte wokół ciała. Widoczne jest np. przesunięcie plam krwi na zewnątrz od miejsc, w których powinny się znajdować, gdyby płótno było umieszczone płasko nad i pod ciałem. Przesunięcie to rośnie przy zbliżaniu się do bocznych krawędzi płótna, natomiast nie widać go w osi ciała. W przeciwieństwie do obrazu odciśniętego, obraz ciała nie zawiera tych deformacji (wygląda on tak, jakby płótno stanowiło płaską kliszę fotograficzną, na której został utrwalony obraz ciała z przodu i z tyłu). Również ciężar ciała nie miał wpływu na obraz (obrazy przedniej i tylnej części ciała są jednakowo intensywne).
Pierwsze badania nad całunem rozpoczęły się już pod koniec XIX wieku. W 1898 prawnik Secondo Pia otrzymał zgodę króla włoskiego i biskupa Turynu na zrobienie zdjęcia całunu. Po wywołaniu zdjęcia pojawiła się na nim łagodna twarz człowieka o zagadkowym i utrapionym spojrzeniu. O północy 28 maja 1898 fotograf amator, w ciemni zaimprowizowanej w turyńskiej katedrze, zanurzył szklaną kliszę w wywoływaczu, chociaż nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył, zobaczył twarz Jezusa Chrystusa. Od pierwszej publikacji zdjęcia w prasie, pojawiły się pierwsze satanistyczne zarzuty o fałszerstwo, zarówno fotografii, jak i samego całunu (media tak mają, bo mnóstwo satanistów dewiantów zatrudniają). Od tego czasu rozpoczęły się poszukiwania naukowych dowodów na autentyczność płótna, które trwają do dziś, coraz bardziej przemawiając jednak za autentycznością samego całunu i jego ikony. Problemem z naukową weryfikacją prawdziwości całunu jest jego dostępność dla badaczy, która jest bardzo ograniczona. To ze względu na jego wyjątkowy charakter i delikatność płótna. Po analizie pierwszego zdjęcia płótna, kolejna próba fotografii nastąpiła dopiero w 1931 roku. Całun Turyński został kolejny raz wystawiony na widok publiczny. Tym razem zrobiona została seria kilkanaście zdjęć. Wszystkiemu przypatrywali się świadkowie, którzy byli obecni również w trakcie procesu wywoływania fotek. Osiem lat później odbyła się pierwsza na świecie konferencja naukowa poświęcona relikwii całunu turyńskiego. Naukowcy doszli wtedy do dwóch wspólnych wniosków: na płótnie widać wizerunek człowieka, który zmarł najpewniej w męczarniach oraz wykluczyli tezę, że mogło być to dzieło średniowiecznego malarza. Co ciekawe profesor Pierre Barbet ustalił, że na całunie widać, że zmarły ma ślady po przybiciu na nadgarstkach, a nie jak to przedstawiały średniowieczne malowidła na dłoniach. Lekarze obecni na konferencji stwierdzili, że gdyby było to fałszerstwo, ślady po ukrzyżowaniu znajdowałyby się w „prawidłowym” miejscu. Ponadto Barbet stwierdził, że średniowieczna nauka nie była świadoma wszelkich cech anatomicznych i fizjologicznych umierającego człowieka, a te widoczne są na płótnie całunu. Wiele przeprowadzonych na Całunie badań wydaje się wskazywać na jego autentyczność. Poza wyjątkowością samego wizerunku (właściwość negatywu, obrazu trójwymiarowego, izotropowość) uderza szczególnie jego zbieżność z wczesnochrześcijańskimi przedstawieniami Chrystusa, w opinii niektórych badaczy Całun – a przynajmniej jego część przedstawiająca twarz – mógł pełnić rolę „matki wszystkich ikon”. Pytanie o autentyczność Całunu, to ważne pytanie, ale ostatecznie nie najważniejsze, jakie można sobie w jego obliczu zadać. Najtrudniejszym pytaniem z jakim musi się zmierzyć człowiek spoglądający na Całun jest pytanie o sens tego co Całun przedstawia. Bóg, Absolut, Eloah, JHWH o którym czytamy, że jest sprawiedliwy, wierny i prawdomówny, przez całe Pismo Święte zwane także Biblią objawia nam, że grzech prowadzi do śmierci oraz, że karą ze grzech jest właśnie śmierć. Jest to oczywiście kara dla Dusz istot upadłych czy spadłych z Niebios Nieśmiertelnych do życia śmiertelnego w tym materialnym świecie, w którym muszą przeżywać proces umierania jako zakańczający ich żywot w ciele.