Polska to pradawne wielkie centrum magii i okultyzmu
Polska była i jest centrum magii i okultyzmu
W pierwszych latach XXI wieku kościół katolicki oraz sekty zielonoświątkowe coraz częściej mówią o rzekomym zagrożeniu, jakie dla duchowego życia katolika czy chrześcijanina ma nieść okultyzm, magia, filozofia wschodu, rodzimowierstwo i wszystko, co z tym związane. W katolickim liście sekciarskiego Episkopatu watykańskiego pt. „O zagrożeniach naszej wiary” biskupi “tej ich wiary” przestrzegają przed wróżkami, jasnowidzami, szamanami, magami i innymi formami praktyk tajemnych, mistycznych, magicznych, ezoterycznych. Jest jednak coś, o czym hierarchowie watykańskiej ludobójczej inkwizycji pamiętać nie chcą i nawet historycy wspominają o tym rzadko. Chodzi o to, iż przez jakiś czas, począwszy od XVI wieku, nasz kraj uznawany był za lokalne silne centrum nauk tajemnych, do którego tłumnie zjeżdżali najwięksi europejscy magowie, okultyści, alchemicy i nekromanci, nie musząc obawiać się prześladowań ani bandyckich ataków podłości katolickiej inkwizycji. Nie trwało to długo, ale w innych krajach katolicka inkwizycja szalała morderczo i ludobójczo i było znacznie gorzej egzystować ludziom niż w ówczesnej Polsce.
Pentagram - Obraz człowieka duchowo rozwiniętego |
Często zastanawiamy się dlaczego nie mówi się głośno, że generalnie kościół chrześcijański odebrał Polakom tożsamość i narodową, słowiańską wiarę, prawdziwą wiarę?! Zapytajcie każdego mediewisty o wiedzę na temat wierzeń Słowian czy rodzimych polskich plemion. Wedle ich mniemania nie istnieje nic, chociaż cały naród jest słowiański. Ważniejsze źródła słowiańskości ziem polskich przetrwały w zapiskach niemieckich, czeskich, węgierskich, greckich i ruskich, a mitologia słowiańska, o której formalnie uczy się czasem w szkole, to wymysł średniowiecza, a nie prawda o tym, co było. Kościół katolicki w szczególności niszczył dosłownie wszystko co słowiańskie, ale lud się nie dał i zmusił do inkorporacji do kalendarza liturgicznego pewnych tradycyjnych świąt słowiańskich, jak Zielone Świątki czy Śmigus Dyngus. Tyle że to za mało, a my zostaliśmy narodem bez historii, który nie wie, że kościoły Piotra i Pawła to dawne słowiańskie sanktuaria świętych braci Lelum i Polelum bestialsko zrabowane nam Słowianom. Ukradzione, zrabowane przez morderczo zakute tępe łby papieskie z Rzymu, którym ktoś chciał się politycznie podlizać. Czy to nie paradoks, że w szkołach zapomina się uczyć słowiańskich dziejów i wiary oraz magii naszych przodków?
Księża katoliccy w swej obłudnej żydowskiej herezji rodem z Izraela grzmią z ambon, że okultyzm i magia to rzekomo szatańskie sidła, a zapominają, że cały Stary i Nowy testament opiera się na czarach, urokach i klątwach żydowskich. Wygląda tak, jakby żydowska magia była dobra nawet jak zabija całe narody, a wszelka inna magia zła, nawet jak ratuje życie i zdrowie przywraca. Tak jest wedle zakutych rzymskich łbów zwanych teologami, kardynałami i papieżami. Mało kto wie o pewnym aspekcie polskiej historii, który nie jest kościołowi watykańskiemu i innym sektom odżydowskim na rękę. Chodzi o staropolski pociąg do wiedzy tajemnej, okultyzmu, ezoteryki i magii którą masowo parali się profesorowie Akademii Krakowskiej (Uniwersytetu Jagielońskiego), możni, a nawet królowie Polski. W całej renesansowej Europie słyszano o polskich astrologach czy słynnym alchemiku Sędziwoju. Niektórzy uznawali nawet Kraków za słowiańskie “centrum magii”, gdzie wywoływano „cienie zmarłych”. Okultyzmu i magii miał się w Krakowie nauczyć sam Doktor Faust.
Boom na czary i uroki w Polsce
Tak zwani duchowni katoliccy rzekomo od zawsze musieli walczyć z silną skłonnością Polaków do wiedzy zakazanej, do magii, okultyzmu, ezoteryki i duchowości. Demagodzy watykańscy zwani teologami byli w tym tak skuteczni, że do dziś w legendach i języku zachowały się jedynie nikłe ślady okultystycznych, ezoteryczno-magicznych pasji naszych słowiańskich przodków. Są wśród nich wyrażenia „urodzić się pod szczęśliwą gwiazdą” czy „być typem spod ciemnej gwiazdy”, upamiętniające wielką popularność astrologii, która rozkwitła na nowo w dobie renesansu. Prognozowanie przyszłości na podstawie pozycji ciał niebieskich stało się domeną wykładowców Akademii Krakowskiej (Uniwersytetu), gdzie sztuki tej uczono już od lat 20-tych XV wieku. Krakowskie kalendarze (tzw. judicia) zawierające horoskopy i porady cieszyły się dużym wzięciem w sąsiednich krajach.
Oprócz tego uprawiano inne sztuki magiczne i okultystyczne, parano się ezoteryką na bardzo poważnie, co było świadectwem polskości i słowiańskiej prawdziwej wiary naszych przodków. Legendarny Mistrz Twardowski, po którym ślady skrzętnie wymazano z kart historii Polski, istniał naprawdę i prowadził w Krakowie wielką szkołę magii, czarów i uroków. Mówiono nawet, że słynny mag, Johann Faust (około 1480-1540), który miał rzekomo zawrzeć pakt z diabłem, nauczył się sztuk magicznych właśnie w Polsce. Słowiańscy i celtyccy bogowie nie są jednak diabłami jak wmawia chora ma alkoholizm winomszalny katolicka i chrześcijańska propaganda inkwizycyjna, zawsze ludobójcza i zbrodnicza. Nad Wisłę ściągali też inni słynni okultyści, ezoterycy, magowie, w tym nekromanci John Dee (około 1527-1608) i Edward Kelley (1555-97) czy słynny lekarz-alchemik Paracelsus (1493-1541). To w Polsce urodził się słynny mag i okultysta Maharal (około 1520-1609) – twórca legendarnego „Praskiego Golema”. Wreszcie, to Polska wydała jednego z najsłynniejszych alchemików w dziejach, Michała Sędziwoja (1566-1636).
Wielu ludzi jakoś dziwnie nie wie nic o tym aspekcie naszej kultury, a to zaledwie kilka światłych przykładów duchowej aktywności magów. Ale skąd wzięło się w odrodzeniu – epoce rozkwitu wiedzy i sztuki – tak silne zainteresowanie ezoteryką, okultyzmem i magią oraz rodzimą wiarą przodków? Mówiąc krótko, wynikało to z połączenia renesansowego wolnomyślicielstwa z napływem z podbitego przez Turków Konstantynopola dzieł o tematyce magicznej, kabalistycznej i alchemicznej. Nauki tajemne dały początek wielu współczesnym dziedzinom, takim jak optyka, farmacja czy chemia. Dawna alchemia stała się bardziej profesjonalną chemią. Jednakże, jak pisze dr Roman Bugaj (1922-2009) – historyk i znawca tej tematyki, wszyscy dobrze wiedzieli, że poza murami uczelni scholarowie oddają się głębokim praktykom zakazanym przez łacińską sektę papieży i biskupów z Watykanu.
Czarni i biali magowie Narodu Polskiego
W odrodzeniu magię wyraziście podzielono na “białą” – boską, duchową, filozoficzną, połączoną z rodzimymi bóstwami Słowian czy duchową kontemplacją i “czarną” – czarnoksięską, żydowską, wyklętą, potępioną, ale i częściej praktykowaną w postaci uroków oraz klątw kościelnych. Obejmowała ona m.in. nekromancję – czyli przywoływanie zmarłych w celu zadawania im pytań o przyszłość, goecję – tj. podporządkowanie sobie duchów i demonów czy katoptromancję – wróżenie z magicznego zwierciadła. Oczywiście oprócz tego kwitła magia ludowa, bioterapia (mesmeryzm) i ziołolecznictwo. “Uczeni magowie” tworzyli jednak odrębną kastę społeczną i nie musieli obawiać się prześladowań i procesów o czary. O jednym z nich pamięta się nadal, choć już w okresie kontrreformacji sekciarski i heretycki kościół katolicki zadbał, by zatarto po nim wszelkie ślady historyczne. To właśnie magiczny i mistyczny Mistrz Twardowski.
Oficjalnie figurował jako Laurentius Dhur lub Durentius (łac. durus – twardy, stąd „Twardowski”), był Niemcem i dworzaninem Zygmunta Augusta (1520-1572). O jego przeszłości, poza epizodem studiów w Wittenberdze wiadomo niewiele. Pod koniec 1551 lub 1569 roku ten znawca sztuki nekromancji podjął się wywołania przed władcą ducha jego zmarłej żony, Barbary Radziwiłłówny: “Twardowski uprosił króla, by z krzesła, na którym siedzi, nie ruszył się, zachowując milczenie, gdyby inaczej postąpił, byłoby narażone na niebezpieczeństwo życie i dusza. Przy ukazaniu się [zjawy] było widać smutną, żałosną i jakby niesłychaną tragedię. Mało brakło, a króla nie można by zatrzymać i rzuciłby się na jej łono […], gdyby Twardowski go nie odciągnął i zatrzymał na krześle, aż mara zniknęła” – relacjonował zasłyszaną opowieść Joachim Possel, lekarz Zygmunta III Wazy.
Twardowski zaginął jednak w niejasnych okolicznościach. Przepadła też przypisywana mu księga o dobroczynnej białej magii. Równie niewiele wiadomo o okultystycznej szkole, którą miał prowadzić w Krakowie - polskiej stolicy magii i czarów. Jedyną pamiątką po nim pozostaje lustro, jakiego miał używać do ceremonii magicznych, które zrabowane przez inkwizytorów trafiło do katolickiego kościoła w Węgrowie. Mało kto wie, że ówczesna stolica Polski wydała jeszcze jednego maga, tyle że o europejskiej sławie. Był to Johann Faust – uwieczniony w dramacie Goethego wędrowny mag i szaman, skandalista i autor książki o złowieszczym tytule „Höllenzwang” („Przymuszenie piekła”), gdzie udzielał wskazówek, jak podporządkować sobie wszelakie demoniczne siły zła.
O jego “edukacji” w Polsce wspomina kilku XVI-wiecznych autorów, w tym m.in. Filip Melanchton (1497-1560) – profesor Uniwersytetu w Wittenberdze i najbliższy współpracownik Marcina Lutra, który pisał: “Znałem pewnego człowieka o imieniu Faust z Kundling, miasteczka leżącego niedaleko mych stron rodzinnych. Podczas studiów w Krakowie wyuczył się on magii, gdzie sztuka ta już przedtem była wytrwale uprawiana i gdzie prowadzono o niej publiczne wykłady”. “Faustbuch” – wydana pod koniec XVI wieku “biografia” maga wspomina, że często wracał on nad Wisłę. Mimo intelektualnych zalet, “doktor” był człowiekiem bardzo kontrowersyjnym i rozpustnym. Zginął około 1540 roku w gospodzie w Staufen, prawdopodobnie wywołując potworny wybuch podczas eksperymentu alchemicznego (stąd legenda, że porwał go diabeł).
Człowiek jeszcze jako dusza (jaźń) przed urodzeniem wybiera drogę i choć by w nią wątpił i omijał to zawsze do niej wraca bo nic innego się nie liczy. Im starsza dusza tym droga jest trudniejsza, a i dalsza od płytkiej sformalizowanej religii takiej jak katolicyzm czy zielonoświątkowstwo. Spójrzmy w swoje serca i zobaczmy, ile drzemie w nich diabelskiego zakłamania wyniesionego z katolickich i chrześcijańskich katechez. Dzisiejsi polscy pseudo gnostycy deklarujący naiwną i bezzasadną wiarę w katolicką Trójcę Świętą, o której nie ma słowa w całej Biblii to prawdziwa żenada i śmiech z katolicyzmem podszytej pseudo gnozy.
Uwierzmy słowom duchowych mistrzów i magów, odmawiajmy regularnie mantryczny różaniec, a zobaczymy w jakim błędzie żyliśmy, błędzie odrzucania słowiańskich i okultnych, ezoterycznych korzeni duchowości. Musimy uwielbić szczerze naszych prawdziwych, rodzimych dawnych bogów, Swaroga, Peruna, Jesse, Świętowita, Śiwa, Żywie i sami ich naśladować w harmonii z przyrodą. Słowiańscy Bogowie i Boginie są naszymi prawdziwymi Aniołami i Archaniolami, Strażnikami Dharmy, Bóstwami Opiekuńczymi Narodu i Plemion oraz Ziemi Polskiej. Jeśli generalnie Polacy tego nie zaakceptują, nie odrodzą się jako naród, jako wspólnota mająca tradycje, korzenie i przodków. Nasi przodkowie czcili naszych słowiańskich Bogów i Boginie, a nie jakieś żydowskie bałwany.
Zaczynając odnawiać i odsłaniać nasze duchowe i ezoteryczne korzenie zacznijmy od kontaktów z bioenergoterapeutami, szamanami, szeptunkami, powoli wejdźmy w indoeuropejską w swym duchu jogę, akupresurę, wschodnie sztuki walki, ustawienia rodzinne, w Metodę Silvy, Doskonalenie Umysłu, a w końcu w tradycyjny okultyzm i magię oraz potężne stare słowiańskie kulty o wielkiej boskiej mocy. Największe spustoszenia duchowe dokonują się w ludziach z powodu nadgorliwego wyznawania katolicyzmu, który jest czymś całkowicie obcym na polskiej ziemi, dalej mamy różne protestanckie mutacje chrześcijaństwa, protestantyzmy, baptyzmy czy ideologie zielonoświątkowego czarnoksięstwa. Najtrudniejszymi doświadczeniami z żydłackimi sektami warto się podzielić i skonsultować, chociażby z bioterapeutami czy okultystycznymi magami u których można się oczyścić z tego czarnoksięstwa watykańskiego wywodzącego się od starego , lubieżnego i morderczego demona italskiego, Watykanusa (Vaticanus).
Okazuje się, że Polacy są bardzo mocno uwikłani demonicznie, zniewoleni nie tylko przez msze i katolickie sakramenty przynależące do obrzędów łacińskiej czarnej magii, ale także przez wiele rzeczy związanych z chrześcijaństwem i mrocznymi żydowskimi sektami. Proponujmy ludziom w Polsce generalne uwolnienie od opętania żydłackimi bałwanami, medytacyjne rekolekcje okultystyczne, czytanie Pism Magicznych, studiowanie ezoterycznej astrologii i regularne uwolnienia od Jezusa i Maryi aby móc zacząć oczyszczać się wewnętrznie z demonicznych duchów i czarnoksięstwa rodem z Rzymu i Judei, tych obcych nam, a bardzo szkodliwych dla umysłu i psychiki kultur i pseudo religii. Współcześnie, w XXI wieku nie ma już żadnych powodów dla których trzeba byłoby poddawać się pokrętnemu od początku swego istnienia politycznemu egregorowi katolicyzmu czy sklonowanych z katolicyzmu sekt protestanckich pełnych żydłackiej nienawiści do wszelkiej magii i okultyzmu. Nie wolno podtrzymywać szkodliwych wzorców myślenia rodem z katolickiego średniowiecza pełnego inkwizycyjnych zbrodni grabieży, gwałtów, pedofilii, straszliwych tortur i ludobójstwa na innowiercach, wolnomyślicielach, szamanach, magach, zielarkach, szeptunkach i okultystach.
Pamiętajmy, że cała cywilizacja naukowa i techniczna Europy oraz Ameryki rozkwitła dzięki ludziom, którzy sprzeciwiali się trwaniu w chrześcijańskich zabobonach i inkwizycyjnym szaleństwie, a cierpienia wielkich uczonych jak Galileusz, Tesla czy ofiara Giordano Bruno zawsze będą o tym przypominać. Kościół katolicki zawsze był ostoją demonicznej ciemnoty i niszczenia wszelkiego postępu, garbem na zdrowym ciele ludzkości, złośliwą naroślą o demonicznej naturze której każdy rozsądny człowiek po zapoznaniu z historią katolickiej inkwizycji natychmiast się pozbędzie jak choroby. Nie tylko masowa pedofilia księży czy dominikańskie tortury rodzimych medyków świadczą o tym jak wielkim złem jest kościół katolicki i jego wszelkie chrześcijańskie klony oparte na irracjonalnej wierze w nieistniejąca w Biblii Trójcę oraz społecznym konserwatyzmie wróżącym uwstecznienie i ciemnotę. Katolicka nienawiść do szamanów, magów, okultyzmu, bioenergoterapii, ziołolecznictwa, wschodnich sztuk walki, masonów zajmujących się głównie rozwojem sztuki budowlanej i architektonicznej, iluminatów - to jest świadectwa wielkiego zła i moralnego upadku jakim jest katolicyzm z całą jego ciągle działającą inkwizycją oraz dominikańską orgią zbrodni.
Pentagram to symbol przebudzonej, rozwiniętej duszy ludzkiej |
Polscy astrolodzy, przepowiadacze, jasnowidze
Wielki Polak, Stanisław Sarnicki - historyk żyjący w XVI wieku pisał, że krakowscy uczeni słynęli z wywoływania "cieni zmarłych" czyli z wywoływania duchów, co później w USA nazwano spirytyzmem. Ówczesna stolica była jednak najbardziej znana z bardzo profesjonalnych astrologów, których większość rekrutowała się spośród kadry tamtejszej Akademii czyli dzisiejszego Uniwersytetu Jagielońskiego. Odczytywaniem losów ludzkich z gwiazd parali się znani renesansowi uczeni, w tym profesor Jan z Głogowa (1445-1507), który przepowiedział ponoć pojawienie się Marcina Lutra pisząc o "czarnym zakonniku, który na Kościół sprowadzi wielkie zamieszanie". Alchemikiem i astrologiem był też profesor Maciej z Miechowa (1457-1523) - rektor Akademii Krakowskiej i ojciec mitu o sarmackim rodowodzie polskiej szlachty.
Wśród profesorów profesjonalnej akademickiej astrologii był nawet okultystycznie zorientowany ksiądz - Andrzej Glaber z Kobylina (1500-55), choć takie wyjątki wśród księży to jak zielarz i bioterapeuta Czesław Klimuszko, rzadkość i świętość prawdziwa, generalnie niespotykana w katolicyzmie. Z kolei Kasper Goski (zm. 1576) - wykształcony we Włoszech lekarz, potem burmistrz Poznania, był według doktora Bugaja znajomym Mistrza Twardowskiego. Za trafne prognostyki władze Republiki Weneckiej ufundowały mu posąg i wyznaczyły dożywotnią rentę. Spośród władców największe zamiłowanie do okultyzmu i magii żywił wspomniany król Zygmunt August, na którego dworze gościły często zielarki, guślarki i wiedźmy, polskie prorokinie, ówczesne bioenergoterapeutki i szamanki, które sprowadzał zwykle z Litwy lub Podlasia. Niektórym astrologom i magom za wybitne "zasługi" dla dworu i rodziny królewskiej udało się zdobyć królewskie względy.
Niejaki Piotr Proboszczowic (około 1509-60) cieszył się dużym wpływem na króla, którego przekonał, by Barbarę Radziwiłłównę leczyć preparatami alchemicznymi. Był on również autorem słynnej przepowiedni, że król Zygmunt August umrze w "72 roku" (rzeczywiście zmarł w 1572). Inny astrolog i medyk, Szkot Marcin Fox (zmarły w 1588) ostrzegał ostatniego Jagiellona przed wyjazdem do Królewca w 1552 roku wieszcząc mu śmierć. Król uwierzył w jego słowa, kiedy podczas salwy honorowej zbłąkana kula zabiła stojącego przy nim księcia Zygmunta Wiśnowieckiego. W tym samym okresie na dworze księcia Konstantego Ostrogskiego działał profesjonalny astrolog Jan Latosz (1539-1608) znany z rzetelnego wyznaczenia daty końca świata na rok 3036, o czym współcześni wieszcze końcoświatowi raczą zbyt często zapominać. Dosłowne astrologiczne i okultystyczne interpretowanie biblijnych słów: "Po trzech dniach zmartwychwstanę i przyjdę ponownie", gdy dzień u Boga biblijnego trwa tysiąc lat rzeczywiście wymaga takiej interpretacji końca świata na lata po 3030-te... Słowiańscy bogowie i boginie nie wspominają jednak o końcu świata, zatem rzeczona zagłada wspominana w naukach biblijnych zapewne dotyczy wyłącznie Izraela i żydłactwa w tym chrystianizmu w różnych postaciach, wraz z jego zboczeniami, z którym jakiś czas widać jeszcze ludzkość zmagać się będzie...
.....
W końcu jednak ezoteryka, okultyzm i magia z bóstwami dawnej Starej Wiary powrócą i niepodzielnie zapanują nad ludzkim światem.
Niech ziemia polska jest oczyszczona dla wiar rodzimych, magów i okultystów. HUNG!
Niech Naród Polski jest oczyszczony i uwolniony od łacińskiej okupacji dla rozkwitu wiar rodzimych, magii i okultyzmu! HUNG!
Wspaniały artykuł! Tak mało ludzi piszę w Polsce o naszym słowiańskim pochodzeniu, a tu piękna rzetelna historia o powrocie do dawnej wiary.
OdpowiedzUsuńCiekawie opisane. Dobrze wiedzieć co kto w sobie nosi. Oświecenia życzę.
OdpowiedzUsuńZ PODLASIA :), Ziemia Haryjcow...Ziemia WELESA, ZYWII, MOKOSZY, SWAROGA...itd .,oczywiscie Leszego Borowego...
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł wskazujący nasze korzenie, pochodzenie Polaków :-)
OdpowiedzUsuń