niedziela, 27 października 2024

Formowanie Układu Słonecznego

Formowanie Układu Słonecznego 

Układ Słoneczny – to układ planetarny w Drodze Mlecznej, składający się ze Słońca i powiązanych z nim grawitacyjnie ciał niebieskich: ośmiu planet, co najmniej 284 ich księżyców, przynajmniej pięciu planet karłowatych (w kolejności wedle średnicy tarczy: Pluton, Eris, Haumea, Makemake, Ceres), a także nieco mniejszych planetek (Gonggong, Quaoar, Sedna i Orcus) i miliardów (a być może nawet bilionów) małych ciał, do których zalicza się planetoidy, komety i meteoroidy, a także pył międzyplanetarny. Sedna, Ceres i Orkus mają już poniżej 1000 km średnicy, a pozostałe są większe niż 1000 kilometrów średnicy. Główną cechą planetek karłowatych jest oprócz średnicy 1000 kilometrów, tak zwana kulistość, gdyż każda z nich przypomina mały kulisty glob lub obrotową elipsę jak w przypadku Haumea. 

Planety Układu Słonecznego i Pluton jako planetka karłowata

Powszechnie obecnie przyjmowany obraz powstawania Układu Słonecznego przewiduje, iż Słońce wraz z układem planetarnym uformowało się z zagęszczenia obłoku gazowego, który zapadł się grawitacyjnie. Kurczenie się obłoku powodowało wzrost gęstości oraz wytworzenie się wirującego dysku protoplanetarnego. W centrum powstała protogwiazda, która potem przekształciła się w Słońce, a w dysku uformowały planety. Planety powstały w wyniku kolizji pomiędzy ziarnami pyłu, które zaczęły tworzyć coraz większe obiekty, aż powstały kilkukilometrowe ciała nazywane planetozymalami, które dalej się zderzały. Istotną rolę w tych procesach może odgrywać tzw. linia śniegu, oddzielająca obszary, w których w dysku występowały substancje gazowe (bliżej gwiazdy) oraz obszar, gdzie woda przechodziła do stanu lodu (dalej od gwiazdy). Dowody geochemiczne i astronomiczne wskazują, że formowanie się planet zachodziło w dwóch odseparowanych strefach. Nie jest znana dokładna przyczyna tego zróżnicowania – dlaczego planety znajdujące się blisko Słońca są małe i suche (z małą zawartością wody w stosunku do swojej masy), a planety w zewnętrznych częściach Układu Słonecznego są większe i bardziej mokre pod tym względem.

Nowe dowody naukowe wskazują na konieczność znaczącej rewizji teorii dotyczących formowania się Układu Słonecznego w którym żyjemy na trzeciej planecie od Słońca. Powierzchnia Ziemi bezustannie się zmienia, w tym za sprawą meteorów i pyłu kosmicznego jaki spada na Ziemię. Procesy tektoniczne oraz wulkaniczne w połączeniu z erozją skał przez wodę i wiatr bezustannie odświeżają powierzchnię naszej planety, usuwając z niej geologiczny zapis jej wczesnej historii. Na szczęście na orbicie Ziemi znajduje się także Księżyc, czyli glob, który nie posiada żadnej atmosfery, na którym nie ma wody w stanie ciekłym, nie ma wulkanów i nie ma tektoniki płyt. W efekcie to on przechowuje w sobie informacje o wczesnej historii wewnętrznej części naszego układu planetarnego. Analizując skały księżycowe, naukowcy odkryli coś niezwykle istotnego.

Na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat (od 1970 do 2020 roku) naukowcy mieli okazję badać naprawdę szeroką paletę skał pochodzących z Księżyca. Wśród nich znalazły się skały przywiezione na Ziemię przez astronautów z misji Apollo, rosyjskie czy radzieckie Łunochody, ale także przez roboty z robotycznych misji Luna oraz chińskiego Chang’e. Oprócz tych skał, do dyspozycji badaczy były liczne meteoryty, które samoistnie dotarły na Ziemię z Księżyca. Badając wszystkie te skały w warunkach laboratoryjnych, naukowcy byli w stanie ustalić, z której części Księżyca pochodzą oraz kiedy zostały one wybite w przestrzeń kosmiczną.

Wśród tych skał księżycowych znajduje się też meteoryt Northwest Africa 2995, który został przebadany ostatnio przez naukowców z Uniwersytetu w Manchester. Naukowcy od lat starają się odtworzyć informacje o środowisku, w jakim rozwijały się młoda Ziemia i Księżyc. Dotychczas przyjmowano, że okres najbardziej intensywnego bombardowania obu globów przez planetoidy przypadał na przedział od 4,2 do 3,8 miliarda lat temu. To w tym czasie kratery na Ziemi i Księżycu powstawały najczęściej. O ile kratery na Ziemi z czasem wymazywane były z powierzchni naszej planety i nie są już dla nas dostępne, o tyle kratery na Księżycu w dużej mierze istnieją po dziś dzień.

środa, 29 listopada 2023

Gregorian Bivolaru i 40 rozbójników z MISA aresztowani

Gang jak Alibaba i 40 rozbójników z MISA Gregoriana Bivolaru


Afery na marginesie Jogi i Tantry, takie jak z Bikram czy Bhajan przeszły echem po całym świecie, czas na kolejnych szkodników i burdelowych niszczycieli duchowości wschodniej. W dniu 28 listopada 2023 roku we Francji zatrzymano 71-letniego instruktora ashtanga oraz flow jogi i 41 członków jego ruchu znanego jako MISA. Są podejrzani o handel kobietami i zmuszanie do współżycia seksualnego! Francuskie władze zatrzymały kilkadziesiąt członków międzynarodowego Ruchu Duchowej Integracji ku Absolutowi (MISA) pochodzącego z Rumunii podejrzanych o przestępstwa seksualne i handel kobietami. Wśród nich znalazł się 71-letni przywódca ruchu, podający się za instruktora flow jogi Gregorian Bivolaru znany także jako Magnus Aurolsson oraz pod imieniem Grieg, Grig. Ofiary przemocy seksualnej przebywały w fatalnych warunkach. 

Gregorian Bivolaru (1952) - aresztowany we Francji (2023)

Do zatrzymania 41 osób podejrzewanych o nadużycia seksualne pod pozorem nauczania ashtanga i flow jogi oraz podobnych wynalazków doszło we wtorek (28 listopada 2023). W nalocie uczestniczyło około 175 funkcjonariuszy policji. Wśród zatrzymanych znaleźli się kluczowi członkowie Ruchu Duchowej Integracji ku Absolutowi (MISA), w tym jego główny instruktor i prezes MISA 71-letni rumuński celebryta Gregorian Bivolaru. Zgodnie z francuskim prawem podejrzanym może grozić nawet 30 lat pozbawienia wolności. Gregorian Bivolaru i jego pomocnicy nazywają się "trenerami seksu tantrycznego", co jest modnym zajęciem w różnych formach na tak zwanym zgniłym Zachodzie, w tym we Francji, jednak nie ma umocowania w kulturze i duchowości Indii czy Tybetu. 

Zatrzymania i aresztowania są następstwem śledztwa wszczętego w lipcu 2023 roku przez paryskich prokuratorów w sprawie podejrzeń dotyczących porwań, gwałtów i handlu ludźmi, szczególnie kobietami. Jak poinformował francuski dziennik "Liberation", zatrzymania podejrzanych dokonano w regionie paryskim oraz w Alpach Nadmorskich. W trakcie akcji francuskich władz uwolniono aż 26 kobiet. Jednakże, tylko kilka z nich było przetrzymywanych wbrew ich woli, wedle ich zeznań. Znajdowały się także pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających (ponieważ tradycja Jogi zabrania picia alkoholu oraz zażywania narkotyków, może chodzić o jakąś szkodliwą grupę neotantry pochodzenia amerykańskiego, bez osadzenia w tradycji Jogi i Tantry rodem z Indii). Co więcej, kobiety miały być przetrzymywane w "opłakanych warunkach", zarówno pod względem higieny jak i pomieszczeń, w których się znajdowały. 

Kobiety, tych kilka przetrzymywanych wbrew ich woli, różnych narodowości przyznały, że były ofiarami organizacji MISA oraz jej lidera, były zachęcane do zaakceptowania stosunków seksualnych z Bivolaru, a także były nakłaniane i zmuszane  "do wyrażenia zgody na udział w płatnych praktykach pornograficznych we Francji i za granicą" - przekazało źródło "Liberation". Gregorian Bivolaru pochodzący z Rumunii wielokrotnie znajdował się na celowniku służb porządkowych. Jego grupa oskarżana jest o rozmaite nadużycia, a Ruch Duchowej Integracji ku Absolutowi (powinno chyba być Dupowej, a nie Duchowej) prowadzi kilka szkół jogi, ashtanga oraz flow, joga w chustach, joga nago i podobne wymysły amerykańskie, nie mające związku z Jogą ani Tantrą ze Wschodu. Na oficjalnej stronie internetowej grupa opisuje się jako "największa szkoła jogi w Rumunii i Europie", której "duchowym mentorem" jest Gregorian Bivolaru. Według francuskiego źródła sądowego dziennika "Le Monde" ruch liczy we Francji kilkuset członków. Organizacja MISA została wyrzucona z Międzynarodowej Federacji Jogi i European Yoga Alliance w 2008 roku, ponieważ niektóre jej praktyki zostały uznane za "nielegalne" i "szkodliwe", bez związku z jogą lub tantrą. Grupa oskarżana jest o liczne nadużycia pod przywództwem Gregorian'a Bivolaru, który w ostatnich latach wielokrotnie znajdował się na celowniku organów ścigania w Rumunii, Szwecji, Finlandii i Francji. Na roka 2023 71-letni Bivolaru jest obywatelem zarówno Rumunii, jak i Szwecji. 

czwartek, 21 kwietnia 2022

Całun Turyński - Nowe Badania Autentyczności

Całun Turyński - Historia i Nowe Badania Autentyczności 


Całun Turyński – to lniane płótno zawierające obraz dwustronnego (od przodu i od tyłu) odwzorowania postaci ludzkiej. Na materiale widoczne są liczne czerwone ślady. Przechowywany jest w Turynie, w kaplicy Świętego Całunu (la cappella della Sacra Sindone) katedry pod wezwaniem Świętego Jana Chrzciciela. Pomimo, że jest on jednym z najczęściej analizowanych naukowo przedmiotów w historii ludzkości, powstanie i charakter utrwalonego na płótnie obrazu stanowi wciąż dla współczesnej nauki sporą zagadkę. Według tradycji chrześcijańskiej w płótno to został po śmierci owinięty Jezus Chrystus, a charakter i umiejscowienie śladów odpowiada opisowi jego ran w Ewangelii, co pokrywa się z wynikami interdyscyplinarnych badań całunu. Jedną z hipotez dotyczących powstania obrazu jest jego powstanie pod wpływem silnej energii duchowej pochodzącej z ciała. Kościół katolicki ani większość innych chrześcijańskich kościołów i związków wyznaniowych nie określa, czy jest to naprawdę całun, w który owinięto Jezusa Chrystusa. Przez większość z nich zostało to zostawione osobistym osądom wierzących[a]. Według oficjalnego stanowiska kościoła katolickiego autentyczność całunu nie ma związku z prawdziwością nauczania Jezusa Chrystusa. Nauka interdyscyplinarna zajmująca się badaniem całunu to syndologia (od włoskiego określenia Santa Sindone, czyli „święty całun”). 

Całun Turyński - pozytyw i negatyw

Całun Turyński jest kawałkiem tkanego ręcznie płótna o wymiarach: długość 437 cm, szerokość od 113 do 112,5 cm (po konserwacji w 2002). Waga materiału wynosi 2,5 kg. Płótno utkane zostało z nici lnianej (ze śladową domieszką włókien bawełny indyjskiej), splotem „trzy na jeden”. Widoczne są liczne konserwacje z XVI wieku. Na całunie widnieje wizerunek nagiego mężczyzny o atletycznej budowie, ma on brodę i długie włosy zaplecione w wiele luźnych warkoczy. Jego ciało znaczą liczne rany oraz pojedyncza rana kłuta między 5. i 6. żebrem. Sylwetka przedstawiona jest dość realistycznie. Stopień zaczernienia negatywu na kliszy fotograficznej zależy od współczynnika odbicia światła, natomiast stopień zaczernienia całunu zależy od odległości płótna od odbitej na nim twarzy. Pomijając łaty, miejsca zagięć czy uszkodzenia na całunie, można dostrzec dwa rodzaje obrazu. Jeden z tych obrazów jest utworzony przez płyny, z którymi w swojej historii tkanina miała kontakt (Andrè Marion i Anne-Laure Courage w swojej książce Całun Turyński – nowe odkrycia nauki nazywają go „obrazem odciśniętym”). Drugim obrazem jest widoczna z przodu i z tyłu sylwetka człowieka, w kolorze sepii (w wyżej wymienionej książce autorzy używają określenia „obraz ciała”). Obraz odciśnięty i obraz ciała są na siebie nałożone tworząc razem podwójny obraz. Na obraz odciśnięty składają się brunatnoczerwone plamy krwi i innych płynów ustrojowych (surowica, pot) oraz inne ślady płynów (np. ślady po wodzie, którą skrapiano płótno podczas pożaru w Chambéry). Również napisy odkryte na Całunie Turyńskim są prawdopodobnie tego typu odciskami. Obraz ciała (przypominający negatyw fotograficzny) jest znacznie słabiej widoczny od odcisków. Brakuje mu wyraźnych konturów. Obraz ten zanika w miejscach śladów krwi (wygląda to tak, jakby najpierw powstały ślady krwi, a następnie na miejscach niezakrwawionych powstał obraz ciała). Obraz ciała jest jednak widoczny w miejscach ze śladami wody oraz ze znakami graficznymi. W ostatnim przypadku intensywność obrazu zmienia się wraz z intensywnością napisów. 

Badania obrazu odciśniętego wskazują, że został on utworzony przez (pomijając plamy wody i napisy) płyny ustrojowe. Na podstawie przeprowadzonych doświadczeń określono, że dla powstania takiego obrazu konieczny był czas kontaktu zwłok z tkaniną rzędu 30 godzin. Badacze zwracają tu uwagę na trudny do wyjaśnienia fakt braku na obrazie śladów odrywania (dla zachowania obrazu w formie, w jakiej został on utrwalony, płótno musiałoby być oderwane od ciała najpóźniej po 40 godzinach). Obraz odciśnięty jest utworzony przez miejscowe zaciemnienia lnu. W powiększeniu jest to widoczne jako ciemniejsze od naturalnego lnu niewielkie pałeczki widoczne na grzbietach włókien, z których złożona jest tkanina. Pałeczki te są prostopadłe do kierunku pasów tkaniny. Tworzą one formę drukową widoczną właśnie jako obraz ciała. Odległość pomiędzy pałeczkami wynosi około 0,55 mm, natomiast widoczna w skali makroskopowej zmiana zabarwienia płótna jest związana z wielkością i zaczernieniem pałeczek (w miejscach jasnych pałeczki są małe i jasne, w miejscach ciemnych – duże i ciemne). Badania wykazały, że pałeczki te nie zostały naniesione na płótno (nie są np. rodzajem jakiegoś barwnika użytego przez malarza), lecz w miejscach, w których są one widoczne nastąpiło lokalne powierzchniowe utlenienie włókien na głębokości do 40 mikronów. Również analiza fourierowska obrazu ciała wskazuje, że nie powstał on w wyniku pracy malarza – wykryto jedynie periodyczność związaną ze splotem tkaniny, nie stwierdzono natomiast jakiejkolwiek periodyczności związanej z kierunkiem ruchu pędzla. Obraz ciała pokrywa się z obrazem odciśniętym, są jednak między nimi różnice. Obraz odciśnięty wykazuje deformacje powstałe najprawdopodobniej dlatego, że płótno, na którym on powstał, było owinięte wokół ciała. Widoczne jest np. przesunięcie plam krwi na zewnątrz od miejsc, w których powinny się znajdować, gdyby płótno było umieszczone płasko nad i pod ciałem. Przesunięcie to rośnie przy zbliżaniu się do bocznych krawędzi płótna, natomiast nie widać go w osi ciała. W przeciwieństwie do obrazu odciśniętego, obraz ciała nie zawiera tych deformacji (wygląda on tak, jakby płótno stanowiło płaską kliszę fotograficzną, na której został utrwalony obraz ciała z przodu i z tyłu). Również ciężar ciała nie miał wpływu na obraz (obrazy przedniej i tylnej części ciała są jednakowo intensywne). 

Pierwsze badania nad całunem rozpoczęły się już pod koniec XIX wieku. W 1898 prawnik Secondo Pia otrzymał zgodę króla włoskiego i biskupa Turynu na zrobienie zdjęcia całunu. Po wywołaniu zdjęcia pojawiła się na nim łagodna twarz człowieka o zagadkowym i utrapionym spojrzeniu. O północy 28 maja 1898 fotograf amator, w ciemni zaimprowizowanej w turyńskiej katedrze, zanurzył szklaną kliszę w wywoływaczu, chociaż nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył, zobaczył twarz Jezusa Chrystusa. Od pierwszej publikacji zdjęcia w prasie, pojawiły się pierwsze satanistyczne zarzuty o fałszerstwo, zarówno fotografii, jak i samego całunu (media tak mają, bo mnóstwo satanistów dewiantów zatrudniają). Od tego czasu rozpoczęły się poszukiwania naukowych dowodów na autentyczność płótna, które trwają do dziś, coraz bardziej przemawiając jednak za autentycznością samego całunu i jego ikony. Problemem z naukową weryfikacją prawdziwości całunu jest jego dostępność dla badaczy, która jest bardzo ograniczona. To ze względu na jego wyjątkowy charakter i delikatność płótna. Po analizie pierwszego zdjęcia płótna, kolejna próba fotografii nastąpiła dopiero w 1931 roku. Całun Turyński został kolejny raz wystawiony na widok publiczny. Tym razem zrobiona została seria kilkanaście zdjęć. Wszystkiemu przypatrywali się świadkowie, którzy byli obecni również w trakcie procesu wywoływania fotek. Osiem lat później odbyła się pierwsza na świecie konferencja naukowa poświęcona relikwii całunu turyńskiego. Naukowcy doszli wtedy do dwóch wspólnych wniosków: na płótnie widać wizerunek człowieka, który zmarł najpewniej w męczarniach oraz wykluczyli tezę, że mogło być to dzieło średniowiecznego malarza. Co ciekawe profesor Pierre Barbet ustalił, że na całunie widać, że zmarły ma ślady po przybiciu na nadgarstkach, a nie jak to przedstawiały średniowieczne malowidła na dłoniach. Lekarze obecni na konferencji stwierdzili, że gdyby było to fałszerstwo, ślady po ukrzyżowaniu znajdowałyby się w „prawidłowym” miejscu. Ponadto Barbet stwierdził, że średniowieczna nauka nie była świadoma wszelkich cech anatomicznych i fizjologicznych umierającego człowieka, a te widoczne są na płótnie całunu. Wiele przeprowadzonych na Całunie badań wydaje się wskazywać na jego autentyczność. Poza wyjątkowością samego wizerunku (właściwość negatywu, obrazu trójwymiarowego, izotropowość) uderza szczególnie jego zbieżność z wczesnochrześcijańskimi przedstawieniami Chrystusa, w opinii niektórych badaczy Całun – a przynajmniej jego część przedstawiająca twarz – mógł pełnić rolę „matki wszystkich ikon”. Pytanie o autentyczność Całunu, to ważne pytanie, ale ostatecznie nie najważniejsze, jakie można sobie w jego obliczu zadać. Najtrudniejszym pytaniem z jakim musi się zmierzyć człowiek spoglądający na Całun jest pytanie o sens tego co Całun przedstawia. Bóg, Absolut, Eloah, JHWH o którym czytamy, że jest sprawiedliwy, wierny i prawdomówny, przez całe Pismo Święte zwane także Biblią objawia nam, że grzech prowadzi do śmierci oraz, że karą ze grzech jest właśnie śmierć. Jest to oczywiście kara dla Dusz istot upadłych czy spadłych z Niebios Nieśmiertelnych do życia śmiertelnego w tym materialnym świecie, w którym muszą przeżywać proces umierania jako zakańczający ich żywot w ciele. 

piątek, 25 lutego 2022

Ukraina i Rosja - Wojna o Donbas i Banderyzm

Relacje ze specjalnej operacji pokojowej na Ukrainie i w Donbasie 


Zamieszczamy relacje z frontu pokojowej operacji specjalnej (taka jest oficjalna nazwa) wojsk Federacji (Federaści) na Ukrainie (Ukry) w celu ochrony ludności w Donbasie, a dokładniej w Noworosji (to południe i wschód państwa Ukraińskiego). Każda informacja wymaga sprawdzenia, zweryfikowania, dlatego trudno jest uzupełniać serwis informacyjny na bieżąco, a kolejne wiadomości pojawiają się z konieczności z opóźnieniem, ale za to są maksymalnie sprawdzone, i tylko w niewielkim stopniu mogą odchylać się od stanu faktycznego. Z każdej kolejnej doby od początku działań dopiszemy relację najważniejszych faktów, zwykle już po ich zaistnieniu i po sprawdzeniu realności (to ważne dla Słowiańskich Dusz Prawdy, aby zajmować się jak najbardziej faktami, a nie mrzonkami czy propagandą wojenną z obu stron). Wiele razy USA i NATO pozwalało samo sobie wejść i zrobić totalne demolki na całkowite wyniszczenie Wietnamu, Iraku, Czeczeni, Syrii, Libii, Afganistanu, Somalii, w Jugosławii (niszcząc totalnie piękny i bogaty kraj) a teraz Federacja Rosyjska pozwoliła sobie na wejście na Ukrainę, i zaraz tyle protestów, a jak USA i NATO robiły demolki to jakoś mało kto protestował, że wymordowano miliony ludzi w Wietnamie, w Iraku, w Syrii, w Libii, w Afganistanie, w Czeczenii czy także w Jugosławi etc... 

Lista zbrodni wojennych USA-NATO w XX i XXI wieku

I. Fejsbook zwany Metą, jak narkotyk, już dzień przez rozpoczęciem specjalnej operacji pokojowej wojsk Federacji banował ludzi, którzy pisali, że za kilka/naście godzin się rozpocznie. Ludzie dawali  wieczorem 23 luty 2022 posty i komentarze, o tym, że 24 lutego 2022 wcześnie rano około 4-tej czasu lokalnego będzie wjazd wojsk operacji specjalnej zwanej misją pokojową na Ukrainę z likwidacją reżimu banderowskiech nazistów na Ukrainie, ale Fejs zwany Metą usunął i zakazał pisania na tydzień, innym nawet na miesiąc, a ludzie czytający w innych językach niż polski czy amerykański tylko napisali co rano się wydarzy, bo chociażby z serwisu Donbas Siewodnia albo na forach rosyjskich, gdzie żołnierze pisali do rodzin, że rano jadą na Ukrainę, czytali wieści. (*)Niektóre z opracowań jakie usunięto z Meta (skojarzenie z narkotykiem), to także refleksje o skutkach prawnych rozpadu ZSRR i przywrócenia de facto Imperium Rosyjskiego, które swoje terytoria opiera o wieczyste traktaty i postanowienia Kongresu Wiedeńskiego zakończonego w dniu 9 czerwca 1815 roku, zatem może być to cofnięcie się do stanu prawnego z okresu przed tak zwaną radziecką rewolucją socjalistyczną z 1917 roku i powstania ZSRR około 1922 roku.  

(*) Prawo karmana, prawo odpłaty, prawo przyczyny i skutku. Znawcy prawa karmicznego zajmujący się duchowością i mistyką oraz ezoteryzmem, hermetyzmem, gnozą i okultyzmem, doskonale wiedzą, że odpłata karmiczna za poważniejsze naruszenia Boskiego Prawa wyrażonego w Przykazaniach dotyka sprawców oraz ich potomstwo do czwartego pokolenia włącznie czyli także ich dzieci, wnuków i prawnuków. Za ukraińskie ludobójstwo, w tym rzezie na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, krwawe niedziele i wszystkie inne czystki etniczne oraz zamachy i wypędzenia ludności z Ukrainy (polskiej, żydowskiej, rosyjskiej i innej) przed drugą wojną światowej, w trakcie wojny (w tym za kolaborację banderowskiej UPA i przystawek z reżimem Hitlera) oraz za bojówkarstwo i terroryzm po drugiej wojnie światowej, akuratnio współczesnie, licząc po 20 lat na pokolenie, zbiega się i wzbiera fala odpłaty karmicznej. Znaczna część tego, co się wydarza i wydarzy, jest nieuchronnie spadającą odpłatą karmiczną wprost, za to, co Ukraińscy owładnięci ideologią banderyzmu robili swoim sąsiadom, Polakom, Żydom i Rosjanom i innym nacjom, w czasie okresu pokolenia drugiej wojny światowej w dość szerokim okresie, w sumie z nasileniem od 1937-1952, a kumulacją w latach 1941-1945. Okres odpłaty z jego przygotowaniem zaczął się już w 2013-2014 roku, zatem można liczyć też cztery dwudziestki do tyłu, wyjdzie 1933, dojście reżimu Hitlera do władzy i nasilenie nazizmu na Ukrainie. Jak zrobimy plus 8 lat aby zobaczyć za co szczególnie jest ta fala karmicznej odpłaty, i mamy falę odpłaty za 1941 i lata następne w 2022 roku). Dwudziestoletni cykl jowiszowo-saturnowy jest jednym z silniejszych cykli odpłaty karmicznej. Jak zobaczymy cykl saturniczny, 29,5 roku w przybliżeniu trzydziestoletni, to także wyjdzie zbieżność na początek 1932/33 licząc od 2022 jako źródło przyczyn karmicznych, a na początki ideologii nacjonalizmu sięgające do korzeni OUN 1923/24 (jest to też zbieg pięciu cykli Saros po 18 lat). Dobrze, aby wszyscy porządnie zgłębiający prawa karmiczne zrobili sobie intensywny ogląd jego działania na takim spektakularnym przykładzie dydaktycznym, aby zobaczyć jak działa karman społeczny, karman grupowy narodu i danego państwa - a jest to karma zbiorowego losu, nie tylko indywidualna czy osobista część karmana. 

II. W ciągu pierwszej doby operacji z 24/25 luty 2022. Zgodnie z prawem międzynarodowym, w tym z Kartą Narodów Zjednoczonych art. 51 pkt. 7 rozpoczęła się specjalna operacja pokojowa mająca na celu demilitaryzacje i denazyfikację nazistowskiego reżimu banderowców na Ukrainie zwanej potocznie Ukropią (chodzi o rządy polityczne, nie o samą ludność). Przypomnijmy, że całkowicie nielegalny reżim nazistów i banderowców powstał wskutek bandyckiego zamachu stanu obalającego legalne demokratyczne i pokojowo nastawione do sąsiadów rządy ukraińskie w początku 2014 roku. Zapewne siły pokojowe rozwalą najbardziej ludobójczą banderowską dywizję Azow i podobne doszczętnie. Federacyjne rakiety hipersoniczne sił specjalnej operacji pokojowej z rana 24 luty 2022 rozwaliły znaczącą część infrastruktury lotniczej reżimu banderowskich Ukropów (to nazwa od organizacji politycznej nazistów około banderowskich UKROP), radary, składy amunicji, zapasy paliwa, serwery wojskowe i policyjne. Tylko 74 miejsca, tak na początek. A suwerenne i niepodległe republiki Ługańsk i Donieck rozpoczęły ofensywę lądową przeciwko ukraińskim okupantom części ich terytoriów. Radary NATO nie wykryły rakiet hipersonicznych Federacji, bo za szybko latają! 

Ministerstwo Obrony Rosji poinformowało w południe, 24 lutego 2022 że w wyniku rosyjskich ataków 74 naziemne obiekty infrastruktury wojskowej banderowskiej Ukrainy zostały wyłączone z eksploatacji, w tym 11 lotnisk sił powietrznych, 3 stanowiska dowodzenia, punkt bazowy marynarki wojennej i 18 stacji radarowych kompleksów obrony powietrznej S-300 i Buk – M1. Wojska białoruskie i rosyjskie zajęły do 16-tej wszystkie lotniska pod Kijowem, a czołgi robią pierścień okrążający banderowski reżim kijowski. Nad Kijowem latają helikoptery Białoruskie i Rosyjskie. Stacje metra to schrony przeciwlotnicze. Herszt reżimu Żełeński już po południu uciekł z Kijowa do Lwowa razem zes swoją marionetkową ekipą banderowców i nazistów. Już wieczorem przestały kursować pociągi, przestały jeździć autobusy, zaczęło brakować prądu i paliwa, a jednorazowy zakup paliwa na stacjach benzynowych to zaledwie 20 litrów. Najlepsze są zniszczone pasy startowe na 11 lotniskach wojskowych sił powietrznych reżimu banderowskiego, zamiast niszczenia sprzętu lotniczego, gdyż nawet sprzęt samolotowy i transportowy NATO nie ma jak wystartować (helikoptery tylko mogą, bo nie potrzebują pasów startowych). Od obiektów wojskowych trzymać się z daleka, gdyż mogą być atakowane! Warto powiedzieć o tym swoim ukraińskim przyjaciołom, znajomym z biznesu i rodzinom ukraińskich bliskich, jak kto ma żonę czy męża z Ukrainy. 

W razie ataku NATO z Polski lub Litwy, wojsko Białoruskie ma rozkaz zająć Warszawę oraz Wilno, chociaż Łukaszenko mówi, że wojska białoruskie nie będą brać udziału w walkach (zawsze mogą dowozić paliwo i amunicję oraz odbierać rannych do szpitali - to działalność humanitarna). A jeszcze dwa dni temu prezydent Łukaszenko z Mińska dzwonił do banderowskiego prezydenta Żełeńskiego z propozycją negocjacji pokojowych i zaprzestania ludobójstwa w Donbasie na Ukrainie, gdzie od 2014 roku reżim banderowski wymordował ponad 15 tysięcy ludzi, głównie pochodzenia rosyjskiego i żydowskiego. Przypomnijmy, że ostatnim razem, w latach 1941-1945, w walce z nazizmem i banderyzmem, Ruskie w ramach ZSRR, aż do Berlina i Wiednia dojechali (szkoda tylko, że Polski wielkiej aż do Łaby nie stworzyli). W 1812 jak reżim napoleoński zaatakował Imperium Rosyjskie, Wszechruskie, Wszechrosyjskie, to była totalna katastrofa Francji i Napoleona w ciągu sześciu miesięcy. Jak dotąd wieksza agresja na Rosję zawsze kończy się katastrofą, a większość dzisiejszej Ukrainy to historycznie tereny Imperium Rosyjskiego i to od czasów Rurykowiczów... 

czwartek, 24 lutego 2022

Orędzie Prezydenta Putina o Donbasie

Przemówienie prezydenta Rosji Władimira Putina - całość z komentarzami 


Zamieszczamy pełny tekst porannego orędzia-przemówienia Władimira Putina z 24 lutego 2022 - prezydent Rosji i FR ogłosił rozpoczęcie pokojowej operacji wojskowej w Donbasie, w Ługańsku i Doniecku. Celem operacji rozpoczętej o świcie w czwartek dnia 24 luty 2022 roku, w ósmą rocznicę krwawego bestialskiego przewrotu i zamachu stanu na Ukrainie w lutym 2014, jest denazyfikacja i demilitaryzacja zbrodniczego reżimu banderowskiego na Ukrainie oraz surowego ukarania wszystkich winnych dokonania ludobójstwa w Doniecku, gdzie banderowski reżim majdaniarski wymordował od 2014 lutego ponad 15 tysięcy osób, z tego zlokalizowano ciała/zwłoki około 13,5 tysiąca ofiar potwierdzone przez misję ONZ i OBWE. 

Cele militarne - obiekty wojskowe zlikwidowane 24 luty 2022

Operacja pokojowa dla przywrócenia pokoju i powstrzymania dalszego ludobójstwa w Donbasie rozpoczęła się po elficku, nieomal magicznie, atakiem o świcie, z użyciem precyzyjnie sterowanych rakiet hipersonicznych (jak dotąd niewykrywalnych dla radarów NATO) i pocisków artylerii dalekosiężnej sterowanej laserowo, na obiekty militarne banderowskiej dyktatury kijowskiej, likwidując wstępnie 74 cele ściśle wojskowe, neutralizując 11 lotnisk wojskowych, dwa porty bazowania marynarki wojennej, trzy stanowiska bazowe dowodzenia operacjami wojskowymi i 18 stacji radarowych kompleksów obrony powietrznej S-300 i Buk – M1, które bez radarów stają się praktycznie nieużyteczne. Rakiety hipersoniczne z rana rozwaliły infrastrukturę lotnictwa wojskowego, radary, składy amunicji, zapasy paliwa lotniczego i wojskowego, serwery łączności wojskowej i policyjnej. Tylko 74 miejsca o świcie, a w ciągu dnia jeszcze kilka, łącznie 83 cele militarne. A Ługańsk i Donieck oraz Krym rozpoczęły ofensywę lądową przeciwko okupacji banderowskiej na swoich terytoriach (obwody ługański i doniecki, odpowiedniki polskich województw). Krym po kilku godzinach odzyskał dopływ wody z kanału od rzeki Dniepr blokowanego przez Ukropów* zwanych w Rosji pogardliwie majdaniarzami. Komandosi Białoruscy i Rosyjscy zajęli elektrownie, w tym Czernobyl, oraz lotniska cywilne w pobliżu Kijowa, ażeby kijowski reżim Ukropów nie miał czym odlecieć z Kijowa do swoich willi w USA (jak Jaceniuk). 

Banderowska dywizja ukraińskich neofaszystów Azow jest okrążona pod Mariupolem. Infrastruktura wojskowa baz lotniczych Ukrainy została wyłączona z eksploatacji i jest całkowicie niezdatna do użytku. Nie ma, i nie będzie ataków na ludność cywilną, jedynie na obiekty militarne reżimu banderowskiego na Ukrainie celem jego demilitaryzacji i denazyfikacji (dehitleryzacji). Jak łatwo się domyślimy, do Polski i innych krajów NATO hurtowo zaczynają uciekać banderowcy, winni zbrodni ludobójstwa od 2014 roku, i oczywiście najbliżsi członkowie ich rodzin. Ukropność! Z punktu widzenia prawa międzynarodowego, operacja wojskowa Rosji na Ukrainie (w Noworosji) jest całkowicie legalna! Rosja podejmuje działania nie przeciwko narodowi Ukrainy, ale przeciwko juncie banderowskiej, która nielegalnie przejęła władzę w Kijowie i terroryzuje społeczeństwo...  

"W tym względzie, zgodnie z art. 51 ust. 7 Karty Narodów Zjednoczonych, za zgodą Rady Federacji oraz na mocy traktatów o przyjaźni i wzajemnej pomocy z DRL i ŁRL ratyfikowanych przez Zgromadzenie Federalne, postanowiłem przeprowadzić specjalną operację wojskową." - Władimir Putin 

niedziela, 11 lipca 2021

Omeśwaram - Władający Boskim OM

Omeśvaram – Władający Boskim Om 


(1) W tradycjach dharmicznych Indii i Tybetu, w himalajskiej Jodze, jest taki zwyczaj, że ktoś kto dostaje jako duchowe Imię Omeśwar/ah, musi być już dobrze ugruntowany w praktyce Om czyli solidnie w owych trzech rodzajach Pranavah (długiej, średniej i krótkiej). Jeśli jakiś bardzo mało doświadczony Nauczyciel Jogi nadał osobie takie Imię, powinien zalecić intensywną pracę z sylabą Om, praktykę Om-Karah oraz pozostałymi formami Pranavah. Jakieś 1008 razy dziennie powtarzana oraz przez drugie tyle czasu kontemplowana Pranavah z pomocą bhavanam jako techniki skutecznej kontemplacji czy dhjany, to całkiem dobre minimum, aby skierować ucznia ku świadomości Brahmana, ku świadomości Najwyższego Boga, Wszechducha. Pamiętajmy, że dla Guruh, tak samo jak i dla Aćarja, nowicjusz podejmujący praktykę, Sadhanę, jest tym samym, co pacjent dla lekarza medycyny, tyle, że do Guruh przychodzi się bardziej po receptę dla swej Duszy czy Jaźni, a mniej dla ciała, chociaż bardzo często leczyć trzeba także umysł i ciało uczniów, szczególnie tych z obszarów USA i Kanady oraz Zachodniej Europy. Uczeń jest w dużej mierze pacjentem, i to lekarz podejmuje decyzję o tym jak leczyć pacjenta, w zależności od tego, jakie objawy zdradza uczeń-pacjent. Jak przekonuje nas jako Nauczycieli Jogi i wiedzy wedyjskiej nasze doświadczenie, najgorszymi uczniami czy pacjentami u Guruh są ci, którzy przynależą do rozmaitych sekt chrześcijańskich, takich jak sekta dominikanów, katolicka odnowa rzekomym duchem świętym, sekta opusdeistów oraz pewne klony protestanckie jak sekta zielonoświątkowców. Z ruchów i organizacji typowo wschodnich, najgorszym rodzajem pacjenta, najbardziej pomieszanym i zagubionym jest zwykle aktualny lub były wyznawca lub wyznawczyni ruchu krysznaizmu w jakiejś zwesternizowanej wersji czy odnogi krysznaizmu bengalskiego, od tegoż  Kryszny z około XV/XVI wieku, a nie tego prawdziwego Gopalah Krysznah, co żył ponad 5 tysięcy lat temu i dał ludzkości Świętą Księgę znaną nam jako Bhagawad Gitah, w której każdy rozdział jest wprowadzeniem do jednej specyficznej praktyki jogicznej, jest lekcją Królewskiej Jogi. Wspólne ze sobą wszyscy ci trudni pacjenci mają dość ciemne, brudne i brudno-szare aury, a także ściemnione umysły i wielki problem z przyjmowaniem dobrych nauk duchowych tradycji wedyjskiej mistyki dharmicznej do skażonych głów. Jako że prawdziwi Guruh i Aćarjowie nie muszą przyjmować wszystkich chętnych jako swoich uczniów, mogą takim osobom zadawać korektę błędnych myśli, korektę ich bardzo fałszywych i pomieszanych poglądów jako wstęp i wymagać najpierw oczyszczenia się ze złej i fałszywej myśli, a dopiero potem mogą ich przyjąć jako uczniów na praktyki duchowe tradycji wedyjskiej. Jeśli Guruh stwierdzą, że chociażby na podstawie jakości umysłu oraz horoskopu taka osoba nie kwalifikuje się do grupy duchowej, mogą odmówić jej przyjęcia. 

Omeśvaram - Władanie Boskim Om


(2) Niektórzy pytają, czy wedyjski Guru (Mistrz, Przewodnik Duchowy) lub Aćarya (Nauczyciel) może osądzać i oceniać uczniów, którzy przecież są boskimi duszami/jaźniami (dźiwami). Viveka to jedna z kluczowych praktyk wedyjskiej i puranicznej Jogi, a także Jogi tantrycznej. Viveka to wielki temat przewodni drugiego rozdziału Jogasutr Ryszi Patańdźali. Viveka to zdolność rozróżniania, odróżniania, oceny i osądu, a rozwinięta jogiczna Viveka Saptada to Siedmioraka Viveka czyli siedem stopni oceny, osądu, rozsądzania, rozróżnienia i odróżnienia. Jest to cała gama odcieni pomiędzy ciemnym a jasnym, złym a dobrym, śmiertelnym i wieczystym. Od ciemności prowadź nas ku Światłości nauczają wedyjscy Ryszi i zgodnie z Jogą odróżniają, oceniają, co jest ciemniejsze, a co jaśniejsze, co jest gorsze, a co lepsze, co jest bardzo złe, a co bardzo dobre. Pracuje się w Jodze wedyjskiej (vaidika yogah) nad tym, aby zdolność oceniania i osądzania była precyzyjna, skrupulatna, dokładna, wszechstronna, jak u dewów, które sądzą ludzi na sądzie pośmiertnym w Krainie YamaDewa, Władcy Śmierci. Przy okazji, kultywując nauki wedyjskie, zupełnie nie interesuje nas co na temat oceny i osądzania mówił Jezus w naukach chrześcijańskich ani czy to, co zapisano w Ewangelii Jezusa jest wypaczone złym tłumaczeniem i przekrętami kleru, gdyż jako niezgodne z naukami wedyjskiej filozofii Jogi (vaidika yoga darśanam) na pewno jest błędne, i nie godzi się takimi błędnymi naukami zajmować w praktykowaniu Jogi ani Tantry. Oświecony stan Viveka Dźñānam, Mądrości Rozróżniającej i Osądzającej, Mądrej Oceny to jest jeden z filarów i także siddhi w Jodze.  Nie ma praktyki Jogi bez kultywowania Vivekam, osądzania, oceniania, odróżniania jako że szczególnie Guruh muszą oceniać odległość i subtelne stany wzniosłe oraz upadkowe u swoich uczniów, bardzo dokładnie odróżniać i oceniać stan uczniów, tak samo jak mechanik ocenia czy samochód jest dobry czy zepsuty. Adwaita nie oznacza zatracenia zdolności odróżniania lekarstwa od trucizny ani demonów (asurów) od anielskich Dewów Światłości z Krain Niebiańskich. Ocena czy osąd wobec małych dzieci wygląda inaczej niż wobec dorosłych, a tym bardziej zajmujących poważne stanowiska w danej działalności. Dusze czy Jaźnie, Dźiwas, dzielimy generalnie na pięć grup w zależności do dojrzałości, i mamy tutaj dusze niemowlęce, które muszą jeszcze spać, których nie przyjmie się na warsztaty jogiczne ani naukę wedyjską, gdyż są zbyt młode i słabe, tak jak niemowląt nie przyjmiemy nawet do przedszkola, a co dopiero do szkoły. Joga to szkoła duchowo-mistyczna, szkoła ezoteryczna i potrzeba jest pewnej dojrzałości, zatem młode dusze i dojrzałe dusze prędzej trafia na Jogę i Wedę, chociaż młode dusze muszą być wybitnie zainteresowane, gdyż duchowość i mistyka, ezoteryzm czy hermetyzm, to takie dziedziny z najwyższej półki i dla dzieci bywają po prostu za trudne. Dojrzałej Duszy/jaźni będzie łatwiej, ale musi się sporo wysilić aby opanować materiał jaki jest wymagany. Generalnie, to Dusze/Jaźnie starsze, niejako starszyzna duchowa ludzkości szuka Jogi. 

sobota, 1 maja 2021

Pieśń Wolnych Ludzi - Danser Encore

Hymn Wolności - Pieśń Wolnych Ludzi - Danser Encore 


Hymn Wolności, Pieśń Wolnych Ludzi służy idei rozpowszechniania Wolności, śpiewany na prostą melodię płynącą z budzącego się serca, któe sprzeciwia się tyrani i zamordyzmowi. Polskie słowa w kilku już znanych wersjach piosenki różnią się nieco od francuskiego oryginału „Danser encore”, ale ich wymowa jest identyczna – chcemy być wolni, sami o sobie decydować, nie poddamy się strachowi, panice, retoryce wojny, chcemy normalnie żyć, tańczyć i śpiewać, a nie trzęść się ze strachu przed agresją sił ciemności, diskordii i chaosu. 

Francuskie Słowa Danser Encore - Hymnu Wolnych Ludzi

W sieci internetowej pojawił się nowy niezwykły przebój i to w wielu wersjach językowych, także w polskiej. Prosta, urzekająca melodia i głębokie przesłanie słów sprawia, że „Danser encore” to pierwsza od lat popularna piosenka nie tylko do tańczenia, ale i zbiorowego śpiewu. Tytuł pieśni  „Tańczmy znów (jak dawniej…)” zachęca do zerwania okowów państwowego terroru, wszelkich  nazizmów i faszyzmów, zbrodni policyjnych i wojskowych, agresji NATO na inne państwa i powrotu do naturalnego rytmu życia, zgodnego z kulturą społeczeństwa i jego zwyczajami. Wraz z postępami wiosny roku 2021 pieśń po Francuzach zaczęli gromko śpiewać Belgowie, Szwajcarzy, Hiszpanie, Włosi, Brytyjczycy, no i oczywiście Polacy. 

Pierwsza francuska wersja sugestywnego songu zaistniała w internecie już w grudniu 2020 roku, tuż przed świateczną Gwiazdką! W tej pionierskiej paryskiej odsłonie nie ma jeszcze wielkiego tłumu, śpiewa, gra i tańczy zaledwie dwudziestu kilku artystów i przechodniów, co zważywszy na zimową porę roku, czas pandemicznego „zamknięcia”, i agresywnie terrorystyczną wobec własnego społeczeństwa i imigrantów francuską policję, znaną z wyjątkowo zwyrodniałej brutalności, czyni występ uliczny swoistym aktem odwagi. Stała się szybko "protest songiem", pieśnią protestu "Żółtych Kamizelek", któremu w Polsce odpowiada w zasadzie nasz rodzimy uliczny "Ruch Wypier..lać". 

W roku 1792, gdy przeciw rewolucyjnej Francji uderzyły (w "słusznej misji" zdławienia ludowej rebelii walczącej z uciskiem i terrorem państwa) wojska reżimu Austrii, pieśń bojowa nazwana Marsylianką, którą ułożył nieomal na poczekaniu Claude Joseph Rouget de Lisle, poderwała do zwycięskiego boju cały lud francuski, który pod jej wpływem poczuł się prawdziwym gospodarzem francuskiej ziemi. Nie lekceważmy zatem trubadurów! A zbrodnicze reżimy katolicko-nazistowskie, banderowskie i NATOwskie ostrzegamy, że najpewniej nadchodzi ich rychły koniec, kres na zawsze i wymazanie z historii. Hymn Wolnych Ludzi, w Duchu Iluminatów, ogarnia świat, na pohybel, na wieczysty tym razem pohybel wszelkim zbrodniczym reżimom gestapowskim w Unii Europejskiej i Ameryce. 

Prosta, a głęboka piosnka „Danser encore” nie ma w sobie żądzy walki ani mordu, ale niesie potężnego Ducha Wolności, wielki Płomień Wolności Saint Germaina, i odwagi mówienia prawdy, wymagania konsensusu wszystkich stron przy decyzjach politycznych oraz zatwierdzania ustaw w referendach ogólnokrajowych. A prawda i tylko prawda jest warunkiem wszelkiego odrodzenia, Bramą do Wolności i wyzwolenia narodów z jarzama zbrodniczego korporacyjno-faszystowskiego kapitalizmu. W uroczej, a potężnej pieśni szczególnie przypadł nam do gustu wers „Duch w nas niepodległy zawsze, Jak ptak przeczuwa Świtu Zorze", który pachnie nową Aurorą…  

Trzymajmy zatem dystans do tych, co nam zbójecką nazistowską agresję na Rosję, Białoruś, Donieck, Ługańsk, Krym, Koreę Północną, Iran, Libię, Irak, Wietnam, Afganistan i inne wolne narody, w tym na Słowian nakazują i szkodliwą telewizyjną propagandą wmawiają zbójecko. A zatem, jak głosi francuski tekst „zatańczmy jeszcze raz, by życie znowu miało smak”. Oprócz Rewolucji zbrojnych istnieją także Rewolucje spontaniczne, społeczne, duchowe, polegające na zmianie serc milionów ludzi, jak w czasach Marsylianki, którą także ciągle warto śpiewać, z wdzięcznością dla Iluminatów, którzy przypominają nam ciągle, że Wolność Duszy, Wolność w Bogu, ludzkie Prawo do Wolności o jakim uczył Święty Mistrz Saint Germain jest jednym z najważniejszych podstawowych ideałów we wszystkich wielkich religiach jakie istnieją. 

niedziela, 1 listopada 2020

PSYCHOFANS - Lelon na Wolności - Stracił Pilną Operację

Psycho Fans: bezczelnie fałszuje się i manipuluje wpisami w kartotekach chorych! 

Marcin L. ps. Lelon nie doczekał się operacji kręgosłupa! Marcin L. w październiku 2020 roku miał przejść poważną operację kręgosłupa. Do tej nie doszło, ponieważ oskarżony w procesie Psycho Fans nie wyszedł na czas z aresztu. Jak twierdzi jego rodzina, brakowało właściwej opieki medycznej i odmawiano mu koniecznych badań. - Bezczelnie fałszuje się i manipuluje wpisami w kartotekach - pisze Marcin L. do Sądu Okręgowego w Katowicach. Dyrekcja aresztu śledczego w Gliwicach fałszuje dokumentację medyczną, oszczędza na operacjach ratujących zdrowie i życie aresztantów siedzących latami bez wyroków (formalnie niewinnych)! 

W czwartek, 22 października 2020 roku, miała się odbyć kolejna rozprawa w procesie Psycho Fans. Do tej jednak nie doszło ze względu na głosy adwokatów, którzy obawiają się o zdrowie i życie oskarżonych. Tydzień wcześniej jeden z nich skarżył się na trudności z oddychaniem, kaszel i gorączkę, a pomocy musiał udzielić mu zespół medyczny pogotowia ratunkowego. Z kolei u Macieja M. potwierdzono zakażenie wirusem SARS-CoV-2 czyli koronawirusowym przeziębieniem. Co prawda mężczyzna nie został doprowadzony do sądu, ale podczas poprzedniej rozprawy miało z nim kontakt wielu współoskarżonych. Oburzenie na działanie PiSowskiego sądu reżimowego  wywołał fakt, że informację o stanie zdrowia M. przedstawiono dopiero po kilku godzinach i za zamkniętymi drzwiami, bez udziału mediów. Obrońcy Psycho Fans zwrócili się więc do prezes Sądu Okręgowego w Katowicach z prośbą o wyjaśnienia i odroczenie rozpraw do czasu ustalenia stanu zdrowia wszystkich oskarżonych. 

Skład sędziowski pochylił się jednak 22 października 2020 roku nad wnioskami o zwolnienie z aresztów części oskarżonych i w przytłaczającej większości odpowiedział na nie pozytywnie. - Nie uwzględniono jedynie wniosku Arkadiusza Sz. W pozostałych ośmiu przypadkach sąd zdecydował o zmianie środków zapobiegawczych i zwolnieniu oskarżonych z aresztów - mówi sędzia Jacek Krawczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach. Wobec oskarżonych zastosowano poręczenia majątkowe w kwocie od 10 do 80 tysięcy złotych, zakaz zbliżania się do tzw. małych świadków koronnych, zakaz opuszczania kraju, a także dozór policyjny - bo sąd chce wyjść z twarzą z oskarżeń opartych na demagogiach i konfabulacjach jakiegoś ćpuna uwazanego za świadka koronnego, tzw. sześćdziesiątki (to od artykułu o małym świadku koronnym). W cywilizowanych krajach, świadek koronny musi dostarczyć dowodów wystarczających do skazania, a w Polsce może bełkotliwie wygadywać bez pokazania dowodów, co mu ślina na język przyniesie, a do tego na podstawie takich konfabulacji i demagogii, często absurdalnych więzi się ludzi, najczęściej niewinnych zarzucanych im czynów. Zwolnieni w dniu 22 października 2020 po długiej walce o odzyskanie wolności z aresztów zostali: 

Grzegorz K., Robert P., Mateusz L., Marcin L., Mariusz S., Konrad S., Szymon U., Adam W. 

Dla przykładu Marcin L. ps. Lelon prosił o zwolnienie ze względu na zły stan zdrowia. W 2012 roku przeszedł operację usunięcia przepukliny z kręgosłupa, a teraz wymaga kolejnej. Z kolei Mateusz L. w swoim wniosku odwoływał się do tego, że postawione mu zarzuty są oparte na sprzecznych i wątpliwych zeznaniach tzw. małych świadków koronnych. Obaj są już na wolności. - To dopiero początek naszej drogi. Kiedy sąd uniewinni osoby, które były bezprawnie przetrzymywane w aresztach, będziemy domagać się odszkodowań i zadośćuczynienia. Nasi mężowie i synowie spędzili w zamknięciu dwa lub trzy lata z dala od rodzin. Niektórzy stracili pracę. Nie zostawimy tego - zapowiadają rodziny oskarżonych w rozmowie z mediami i prasą. 

poniedziałek, 26 października 2020

Wielka Rewolucja Wolności Kobiet 2020

Wkurzone kobiety poszły pod dom Jarka Kaczyńskiego 

Policja użyła gazu, zatrzymane kobiety torturowane były na komisariatach pisowskiej policji politycznej! Kiedy Trybunał Konstytucyjny odebrał kobietom prawo do aborcji, spontaniczny protest ruszył pod dom Kaczyńskiego. Użyto gazu, zatrzymano 16 osób. Policja manipuluje relacją wolnych mediów, żeby wytłumaczyć się z brutalności, a na komisariatach zatrzymane osoby są szykanowane. W reakcji na zbójecką faszystowską decyzję tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że przepisy dotyczące aborcji w przypadku ciężkich wad płodu są niekonstytucyjne, tysiące osób wyszły na ulice, by protestować przeciwko zbrodniom katofaszyzmu kościelnego PiS w Polsce. Przed budynkiem TK zaczęli zbierać się przeciwnicy zaostrzenia talibańskich przepisów aborcyjnych w Polsce. Dnia 22 października 2020 roku po godzinie 20-tej wieczorem zaczęli marsz przez Warszawę, kierując się w stronę ochranianego przez policję polityczną czyli gestapo pisowskie domu dyktatora reżimu wojtyłowego Jarosława Kaczyńskiego. Protest skończył się około godziny 2 w nocy... 

W kolejnych dniach planowane są strajki w całej Polsce. 

W dniu 22 października 2020 roku upolityczniony pisowski Trybunał Konstytucyjny uznał, że aborcja ze względu na „duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu” jest rzekomo niezgodna z Konstytucją. Zakaz wejdzie w życie po opublikowaniu orzeczenia w „Dzienniku Ustaw”, czyli w ciągu najbliższych kilku dni, do dwóch tygodni. Po wyroku w wielu miastach w Polsce odbyły się spontaniczne protesty kobiet. W Warszawie spod siedziby Trybunału tłum ruszył na kaczą pisowską ulicę Nowogrodzką, a potem pod dom dyktatora i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Tam czekały już kordony reżimowej policji politycznej. Funkcjonariusze kaczystowskiego aparatu represji użyli gazu łzawiącego, zatrzymali przynajmniej 16 osób. Kolektyw Antyrepresyjny SZPIL(A), który monitorował ich sytuację i starał się zapewnić wszystkim opiekę prawną, poinformował media, że zatrzymani byli przewożeni na komendę katolickiej policji politycznej na ulicy Żeromskiego w Warszawie na bestialskie przesłuchania. Po kilkunastu godzinach wypuszczono tylko jedną osobę, tak brutalnym i bestialskim jest pisowski reżim katolicki w Polsce. Na komisariat policji politycznej reżimu  udało się dostać mężowi jednej z zatrzymanych. Opowiedział mediom o absurdalnych sytuacjach, których był świadkiem. Prawnik Radosław Skiba informuje o dziwnych negocjacjach, które katolicka policja polityczna reżimu prowadziła z zatrzymanymi podczas spisywania protokołu. 

Decyzją TK wydano wyrok na kobiety i dopuszczono w świetle prawa stosowanie systemowych tortur katolicko gestapowskich – bo właśnie do nich Komitet ONZ Przeciwko Torturom porównał przypadki, gdy odmowa aborcji powoduje fizyczne i psychiczne cierpienie kobiet, a nawet całych rodzin. W praktyce wyrok oznacza też zakaz aborcji, bo wady genetyczne były przyczyną ponad 90 procent i tak nielicznych legalnych aborcji dokonywanych w Polsce (a podobne ograniczenia są tylko w państwach takich jak Iran, Arabia Saudyjska i kilku podobnych, chociaż tam nawet jest łatwiej o aborcję dozwoloną prawem). Staliśmy się jako kraj czarną plamą na mapie Europy, łamiąc m.in. zasadę nieodbierania praw nabytych i wprowadzając najbardziej nieludzkie prawo antyaborcyjne w UE ( w Irlandii takie głupie katolskie prawo obaliła Rewolucja Społeczna, a pedofilski kościoł uległ głębokiemu przeobrażeniu i zapłacił za wszystkie zgłwacone i torturowane dzieci, pieniędzmi i upadkiem). Terror katolickich polityków służy głównie terroryzowaniu ofiar księży pedofilów i zakonnic pedofilek, bo pedofilia wśród duchowieństwa i w zakonach katolickich jest masowa i bardzo zbójecka! 

poniedziałek, 7 września 2020

Geny neandertalskie i denisowiańskie u homo sapiens

Zapis wiedzy naukowej aktualnej na 2020 rok początku XXI wieku na temat neandertalczyków i domieszki genów neandertalskich u współczesnych ludzi z gatunku homo sapiens (człowiek rozumny). Także o innych rasach ludzi z dawnych czasów, w tym o denisowianach. Cechy dziedziczone z genami neandertalskimi, zwyczaje i zachowania ludzi z epoki neandertalczyka. Jak genetyka zmieniła antropologię w XXI wieku... 

Homo sapiens - domieszki genów neandertalskich i denisowiańskich 

Pierwszy genom ludzki zsekwencjonowano zaledwie w 2001 roku, a otworzyło to drogę do rekonstrukcji dziejów ludzkich populacji. „Dostaliśmy narzędzie, o jakim nie mogliśmy nawet wcześniej marzyć” – pisze Reich. Człowiek współczesny nosi w swoim DNA ślady po dawnych międzygatunkowych „mezaliansach”, jakie homo sapiens popełniał z neandertalczykami, denisowianami i niezidentyfikowanym jeszcze gatunkiem określanym mianem populacji widmo. Wygraliśmy konkurencję z tymi gatunkami – lub skutecznie je wytępiliśmy – ale pozostał w nas ślad po ich istnieniu. Nasze DNA i dostarcza nam odpowiedzi na pytania, których nie mogły udzielić badania archeologiczne, a opublikowanie w 2010 roku opisu pierwszego neandertalskiego genomu rozjaśniło kilka tajemnic. Wiemy już, że geny Homo neanderthalensis mają się świetnie – można je odnaleźć w populacjach nieafrykańskich i afrykańskich. Zakwestionowano popularny przez dziesiątki lat model „wyjścia z Afryki” (mówiący, że stamtąd wywodzi się obecna ludzkość), mapa ludzkich migracji okazała się zaś o wiele bardziej skomplikowana. Przeszłości ludzkość była znacznie bardziej zróżnicowana, a jeszcze 40 tysięcy lat temu na Ziemi żyło wiele grup ludzi archaicznych, którzy różnili się od nas fizycznie, ale nie aż tak bardzo, jak nam się mogło wydawać. Mieszane populacje ludzko-neandertalskie żyły w Europie i całej Eurazji – przez tysiące lat, a wielu współczesnych domieszkę genetyczną uważa za reptiliańską (gadzią, znamię bestii). 

Wiele niespodzianek przyniosło również odczytanie – dzięki małej kosteczce z syberyjskiej jaskini – genomu denisowiańskiego. Porównując DNA współczesnych Nowogwinejczyków z DNA innych nieafrykańskich populacji, genetycy oszacowali, że od 3 do 6% swojego DNA odziedziczyli oni po denisowianach. Do tego dochodzi jeszcze u nich około 2% DNA neandertalskiego. To znaczy, że Papuasi mają dziś w swoim genomie domieszkę DNA ludzi archaicznych wynoszącą 5–8% - a cechy takie jak skłonności do ludożerstwa są tymi reptilskimi czy gadzimi, albo prościej prymitywnymi, barbarzyńskimi, bestialskimi. Najwięcej mają domieszki prehistorycznych ras wśród wszystkich współczesnych populacji! Genetycy twierdzą, że mamy obecnie dostęp do całogenomowych danych czterech bardzo różniących się od siebie populacji ludzkich. Te populacje to ludzie współcześni, neandertalczycy, syberyjscy denisowianie i australodenisowianie. „Do tej czwórki trzeba dodać jeszcze hobbitów – pisze David Reich – małych ludzi z indonezyjskiej wyspy Flores, jak wiele wskazuje odległych kuzynów wczesnego Homo erectus, którego potomkowie trafili na Flores ponad siedemset tysięcy lat temu i odizolował ich wzrost poziomu morza. Te pięć grup ludzi – a prawdopodobnie więcej, tyle że jeszcze nieodkrytych – było od siebie odseparowanych setki tysięcy lat”. 

Niechętnie widzielibyśmy go w rodzinie – krępy, grubokościsty, z szerokim nosem i wystającymi łukami brwiowymi – o nie, o takim krewnym wolelibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Mimo to musieliśmy go przyjąć, jeżeli nie do naszej ludzkiej rodziny, to na pewno do świadomości, że Neandertalczyk to nasz krewniak - wymarły przedstawiciel rodzaju Homo sapiens – człowieka rozumnego. Może nie brat, ale na pewno kuzyn. Wiadomo już było, że Neandertalczyk pojawił się około 400 tysięcy lat przed erą chrześcijańską, w środkowym Plejstocenie. „Najmłodsze” znalezione szczątki datowane są na 24.500 lat p.e.ch. Ustalono, że średni wzrost mężczyzn wynosił około 165 cm, waga – 90 kg. (Ale znaleziono też osobnika o wzroście 190 cm). Przeciętny wzrost kobiet to 155 cm. W porównaniu z czaszką ludzką, poza wspomnianymi wysuniętymi wałami oczodołowymi czaszka Neandertalczyka charakteryzowała się brakiem spiczastej brody i masywniejszą żuchwą. Ale najważniejszą różnicę stanowi rozmiar puszki mózgowej, która jest większa u Neandertalczyka o 1/3 – Neandertalczyk 1370–1900 cm3, człowiek współczesny 1490–1500 cm3. 

Neandertalskie DNA nie pochodzi od naszej, ludzkiej „mitochondrialnej Ewy” – tak nazywa się kobietę, która dała początek wszystkim wersjom mtDNA. To jakby „matka” wszystkich ludzi żyjących obecnie na Ziemi. Okazuje się natomiast, że istnieje jeszcze jedna Ewa – „Ewa pierwsza” – wspólna mitochondrialna przodkini ludzi i Neandertalczyków, czyli nasza „mitochondrialna babcia”, która żyła jakieś 500 tysięcy lat temu, i to pewnie do tej matki neandertalczyków odnosi się starożytny mit o demonicznej Lilith, która żyła wcześniej niż biblijna Ewa (Chawwa, Chawa)). Już wstępne, oparte na znajomości tylko 60% genomu badanie z lat 2007-2009 wykazało, że domieszka DNA Neandertalczyka stanowi jakieś 2–4% genomu współcześnie żyjących ludzi i to na prawie wszystkich kontynentach. „Prawie”, bo z wyjątkiem jednego – Afryki. Co dziwniejsze, domieszka neandertalskich genów okazała się równie duża w przypadku Europejczyka, Chińczyka, a nawet mieszkańca Nowej Papui! Mało tego: geny neandertalskie odnaleziono na krańcach świata – na Ziemi Ognistej (południowe Chile i Argentyna) czy na Wyspie Wielkanocnej. Wygląda na to, że tylko Murzyni z Afryki są w pełni Homo Sapiens... 

niedziela, 1 września 2019

Tęcza - Znak Przymierza z Bogiem

Tęcza - znak przymierza z Bogiem, a homoseksualizm


Qaszti” – brzmi tekst hebrajski. Przyrostek „ti” znaczy „mój”, a rdzeń „qszt” znaczy zarówno „łuk”, w sensie broni, jak też „tęcza”.

 Na obłokach czyli chmurach w sposób oczywisty mamy łuk tęczy. 

Qeszet, łuk/tęcza, jest znakiem pokoju i harmonii, ale jest też przypomnieniem, że JHWH Eloah, Bóg Jahwah ma w swym ręku oręż, który będzie narzędziem kary dla tych, którzy po czasach Proroka Noego będą łamać naturalny porządek w świecie po potopie. Siedmiokolorowa tęcza Przymierza Noego to generalnie znak potępienia stosunków homoseksualnych nazywanych sodomicznymi od zniszczonej za homoseksualizm i inne zboczenia miejscowości Sodomy oraz Gomory z pomocą ognia z niebios (rozbłysk słoneczny).

Tęcza na nieboskłonie - Łuk na obłokach - Siedem kolorów tęczowych

Tęcza jest mocnym symbolem łączności nieba, jako sfery nadprzyrodzonej, z ziemią, Boga z ludźmi, ale bywa też symbolem nieprzekraczalnej ludzkimi siłami granicy między tymi sferami. I właśnie ten ostatni element odzywa się najmocniej w biblijnym tekście. Oto dopiero co JHWH Bóg okazał swą moc surowego sędziego i ukarał grzeszną ludzkość karą potopu za wszelką nieprawość i zboczenia sodomiczne. Teraz przychodzi nowe, jak po burzy przychodzi spokój, a na niebie można oglądać tęczę. Bóg sędzia zawiera przymierze nie tylko z człowiekiem, a więc z Noem i jego rodziną, ale też z ocalałym stworzeniem. To wyjątkowe przymierze, bo JHWH Bóg (El, Eloah) nie nakłada na ludzi żadnych szczególnie nowych zobowiązań. Inaczej będzie w przypadku przymierzy z narodem czy ludem wybranym – którego członkowie, wybrańcy, będą wówczas wezwani do wierności Bogu poprzez przestrzeganie 613 wskazań (zasad, nakazów i zakazów). Tutaj, w Przymierzu z Noem,  Bóg, surowy sędzia, nakłada zobowiązania na siebie, obiecując opiekę nad stworzeniem w zamian za ogólnie wysoką moralności w społeczności.

Szerszy kontekst biblijnej opowieści pokazuje, że JHWH Bóg zostawił szereg zobowiązań dla ludzi. Nazywa się je, od imienia Proroka Noego, przymierzem noachickim. Ono bazuje na czymś, co w tamtym czasie było fundamentem prawa naturalnego, przymierzem naturalnym lub człowieczym. Żydowscy rabini zebrali je w siedem przepisów doskonale znanych w wielu nurtach religijnych. Sześć to zakazy: bałwochwalstwa, bluźnierstwa (Imieniu JHWH), kazirodztwa i cudzołóstwa oraz wszelkich niemoralnych stosunków cielesnych (w tym zdrady małżeńskiej i pedofilii), rabunku (złodziejstwa), morderstwa (zabicia niewinnego) i spożywania krwi lub ciał okaleczonych, ale jeszcze żywych zwierząt. Czwarta, wedle wykładu Szewa Micwot Bne Noach, zasada nakazuje szacunek dla prawa i porządku społecznego, nakazuje ustanowienie trójstopniowego sądownictwa i rozpatrywania sporów pomiędzy oskarżonym, a oskarżycielem w sądzie (zasada państwa prawa).

Tęcza to znak przymierza Boga z Prorokiem Noem (hebr. Noah). O tęczy czytamy na początku Biblii, zaraz po opisie potopu: Potem Bóg (El, Eloah) tak rzekł do Noego i do jego synów: Ja zawieram przymierze z wami i z waszym potomstwem, które po was będzie; z wszelką istotą żywą, która jest z wami: z ptactwem, ze zwierzętami domowymi i polnymi, jakie są przy was, ze wszystkimi, które wyszły z arki, z wszelkim zwierzęciem na ziemi. Zawieram z wami przymierze, tak iż nigdy już nie zostanie zgładzona wodami potopu żadna istota żywa i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię.

sobota, 31 sierpnia 2019

Czarne Dziury - Pożeracze Gwiazd

Czarne dziury są najbardziej niezwykłą teoretyczną przepowiednią wynikającą z równań ogólnej teorii względności Alberta Einsteina. Na początku kwietnia 2019 roku astrofizycy opublikowali pierwsze w historii zdjęcie czarnej dziury, a ściślej jej cienia, zatem rok 2019 wejdzie jako przełomowy do historii astronomii i astrofizyki. Stanowi ono wyraźniejsze dowodowo potwierdzenie, że czarne dziury w ogóle istnieją, a nie są tylko teoretycznym obiektem wyspekulowanym poprzez obliczenia (chociaż trudno przewidzieć jak wygląda ich wnętrze). Zdjęcie wykonał Teleskop Horyzontu Zdarzeń (EHT), który powstał z połączenia ośmiu radioteleskopów rozmieszczonych na czterech kontynentach. Po to, aby takie zdjęcie zrobić, trzeba było zaangażować osiem bardzo dobrej klasy teleskopów. Trzeba zrobić obserwacje, zrobić metabajty danych obserwacyjnych. Tej wielkości danych nie da się przesyłać, je się wozi ciężarówkami. To, co zobaczyliśmy, to nie jest do końca zdjęcie, to jest obrazek, który oddaje to, co rzeczywiście w tej galaktyce, którą obserwowano, widać.

Czarna Dziura - Osobliwość za Horyzontem Zdarzeń 

Pewne rozczarowanie związane było z tym, że zrobiono piękne zdjęcie odległej czarnej dziury, natomiast niestety nie udało się zrobić równie ładnego zdjęcia czarnej dziury w naszej własnej Galaktyce. Wynika to m.in. z tego, że czarna dziura w naszej galaktyce jest mniejsza. Przy niej się coś dzieje. Coś błyska, coś strzela. To też przeszkadzało w uzyskaniu ostrego obrazu. Tamta odleglejsza czarna dziura jest bardzo duża i okazała się najlepszym celem do tych obserwacji. Przez wiele lat w zrobienie tego zdjęcia zaangażowanych było 200 osób, piszących oprogramowanie, analizujących dane. Z naukowego punktu widzenia najbardziej interesujące jest to, że przewidywania tego, co powinniśmy tam zobaczyć, zgodziły się z tym, co w danych się pokazało. To, co widzimy na tym zdjęciu, to tak naprawdę nie jest czarna dziura, to jest cień czarnej dziury. A to, co widać i co przesyła światło do nas, to nie jest sama czarna dziura, tylko rozgrzana materia wokół niej.

Czarna dziura charakteryzuje się tym, że jak światło do niej wpadnie, to już nie wypadnie, gdyż czarna dziura jest ksobna i autystyczna, wszystko wchłania do wnętrza siebie - taka egoistka. Jeżeli mielibyśmy czarną dziurę, wokół której nie ma materii, to nie mielibyśmy szansy jej zauważyć. Może bylibyśmy w stanie stwierdzić jej istnienie, gdyby przeszła przed jakimś świecącym obiektem. Wtedy byśmy zauważyli, jak ona zniekształca jego światło, to się nazywa soczewkowanie. Kiedy mówimy o czarnych dziurach, to paradoksalnie mówimy o obiektach, które są superjasne, czy w ogóle najjaśniejsze we wszechświecie. Czarna dziura przeważnie nie istnieje w całkowitej próżni, tylko wokół niej jest zwykle jakaś materia, która świeci gdy jest pochłaniania przez czarną dziurę. Matematycznie rzecz biorąc, czarna dziura to jest osobliwość. Takie miejsce w przestrzeni, gdzie zgromadziło się tyle materii, że lokalnie w pewnym sensie załamały się prawa fizyki. Masa, która w niej jest, na tyle deformuje przestrzeń, że cokolwiek zbliży się do niej na odległość zwaną horyzontem zdarzeń, to już nie wyleci. Nawet najszybsza rzecz w materialnym świecie, czyli światło.

To są obiekty, które stanowią pewnego rodzaju lokalne deformacje przestrzeni, a z fizycznego punktu widzenia to jest materia, której zrobiło się na tyle gęsto, że coś się z nią stało i wytworzyła taki specyficzny twór. Mamy różne czarne dziury we wszechświecie, a najbardziej oswojony typ to są czarne dziury gwiazdowe. Najmasywniejsze gwiazdy kończą swoje życie bardzo szybko jako supernowe, wybuchają, ich jądro zapada się do czarnej dziury (zwykle o masie większej niż pięć mas naszego Słońca). Jest bardzo gęsto, zachodzą reakcje, przez które to jądro nie może być w równowadze, dochodzi do kolapsu grawitacyjnego, resztki gwiazdy lecą na wszystkie strony. Bardzo często się zdarza, że takie gwiazdy występują wspólnie z innymi gwiazdami w tzw. układach podwójnych. Ta gwiazda przyciąga swojego towarzysza, ale też wyciąga z niego materię, wtedy tworzy się wokół niej obwarzanek tej materii, ta materia szybko się kręci i jest zasysana przez powstałą czarną dziurę. Kanibalizm na wszystkich poziomach. Ta materia bardzo szybko się porusza i świeci. Między innymi w promieniach rentgenowskich, ale też w promieniach radiowych.

poniedziałek, 17 czerwca 2019

Oxytree - drzewo tlenowe paulownia

Oxytree, Kiri Tree, czyli drzewko tlenowe to szansa na uratowanie świata 


Dużo mówi się o tym, jak blisko stoimy przepaści, i jak niewiele robimy, żeby coś w tym kierunku zmienić. Chodzi oczywiście o globalne ocieplenie, którego skutki są coraz bardziej widoczne. W tym momencie nie ma szans już zatrzymać tego procesu, możemy go jedynie spowolnić. Ile potrzebujemy drzew, aby wyposażyć jednego człowieka w tlen? – To można policzyć, jednak jest to bardzo zmienne – mówi dr Tomasz Rożek w audycji dla polskiego radia. – Wszystko zależy od gatunku, wielkości, wieku i warunków zewnętrznych drzewa. Wartości się zmieniają i to nawet w ciągu jednego roku – tłumaczy ekspert. – Jedna duża sosna produkuje w ciągu doby tlen dla trzech osób, a duży buk nawet dla czternastu – dodaje.

Korona drzewa Oxytree Paulownia

Raport Organizacji Narodów Zjednoczonych nie pozostawia złudzeń co do zmian klimatu i pustynnienia Ziemi. Niekorzystne zmiany klimatyczne przyspieszają, niosąc falę ekstremalnych zjawisk pogodowych, powiększają się pustynie, nasila zjawisko stepowienia gruntów. Kataklizmy pogodowe zobaczymy nie tylko na ekranach telewizorów, ale odczujemy na własnej skórze i w stratach materialnych. Jak bardzo zmieni się nasze życie i ile stracimy na ociepleniu klimatu możemy tylko szacować, ale rachunek będzie bardzo słony. Stuletni buk pochłania rocznie nawet blisko 5 ton CO2 i produkuje 3,5 tony tlenu. To wystarcza akurat dla 10 osób rocznie, ale pamiętajmy, że lasy dostarczają tlen ogromnej ilości zwierząt, nie tylko ludziom. Mimo to, w wielu miastach wciąż bezmyzmyślnie wycina się stare drzewa. Prawdopodobnie odpowiedzialni za to urzędnicy w swej głupocie nawet nie zdają sobie sprawy ze zbrodni jakie popełniają przeciwko ludzkości.

"Sadzimy przecież nowe drzewka, to nie wystarcza" - pytają zdziwieni prezesi firm i urzędnicy. Nie, to nie wystarcza. Taki jeden stuletni buk daje nam tyle samo tlenu, co mniej więcej 1700 młodych 10-letnich drzewek bukowych. Powierzchniowo jest to blisko 265 razy więcej. Skoro drzewa wycinamy, rozumiem, że nie mamy na nie miejsca, więc raczej nie zmieścimy teraz setek tysięcy nowych drzew, a tyle trzeba nasadzić natychmiast po wycięciu jednego starego drzewa mającego sto lat życia.

Na szczęście istnieją ludzie, którzy wiedzą, iż z głupim kapitalistycznym systemem nie da się walczyć inaczej jak w trybie rewolucji robotniczo-chłopskiej (to jedyna jak dotąd skuteczna metoda) i trzeba szukać nowych własnych rozwiązań, w tym drzew o wysokiej wydajności w produkcji tlenu. Tak można powiedzieć o naukowcach z hiszpańskiego Uniwersytetu Castilla La Mancha. Wyhodowali oni nową odmianę drzewa, które pochłania blisko 10 razy więcej CO2 od średniej dla typowych drzew.

czwartek, 30 maja 2019

CO2 - Dwutlenek węgla szkodzi zdrowiu

CO2 - Dwutlenek węgla w pomieszczeniach i atmosferze 


Ludzie podczas pogoni za obniżaniem energochłonności budynków, mającym wpłynąć na zmniejszenie emisji do atmosfery dwutlenku węgla, niestety często zapominają o konieczności zachowania właściwej jakości powietrza wewnątrz pomieszczeń. Nierozważne hermetyzowanie budynków, szczególnie starych, o wentylacji niedostosowanej do wprowadzanych zmian termomodernizacyjnych, jest przyczyną pogarszania się stanu higienicznego powietrza wewnętrznego w budynkach i mieszkaniach. Dnia 12 maja 2019 roku naukowcy w stacji pomiarowej Mauna Loa na Hawajach odnotowali rekordowy w historii ludzkości poziom stężenia CO2 w atmosferze – 415 ppm (1). Zdaniem klimatologów ostatni raz tyle dwutlenku węgla znajdowało się w ziemskiej atmosferze 3 miliony lat temu. Wówczas na Antarktydzie rosły drzewa, a poziom mórz i oceanów był o kilka metrów wyższy. A teraz po prostu coraz trudniej skutecznie wywietrzyć swoje mieszkanie czy biuro...


Niepokój, duszności, nadmierna potliwość, a w skrajnych przypadkach nawet obrzęk mózgu, to objawy, które nie muszą wynikać z poważnej choroby. Bardzo często przyczyna jest prozaiczna - dwutlenek węgla. Tlen jest niezbędny w życiu zwierząt i ludzi, jednak ten życiodajny pierwiastek nie bierze się znikąd, powstaje właśnie z dwutlenku węgla. Rośliny w wytwarzają tlen w procesie fotosyntezy, z pomocą światła słonecznego, a jego dostateczna ilośc w powietrzu jest do wysokości około 2 do 3 kilometrów nad poziom morza (16 procent tlenu na wysokościokoło 2 km, a potem coraz bardziej spada) . W obszarach miejskich, gdzie drzewa występują w małych ilościach, a samochody wydzielają ogromne ilości spalin, poziom tlenu może niebezpiecznie spadać, a poziom dwutlenku węgla rosnąć, co wpływa również na nasze pogarszające się samopoczucie.

W pomieszczeniu zamkniętym niewentylowanym lub wentylowanym niedostatecznie, w którym przebywają ludzie, wzrasta zawartość dwutlenku węgla. Należy pamiętać, że w takiej sytuacji zwiększają się również stężenia innych niepożądanych związków chemicznych, np. formaldehydu, a także akumuluje się wilgoć sprzyjająca rozwojowi zanieczyszczeń mikrobiologicznych. Ze względu na niekorzystny wpływ na zdrowie człowieka emitowanych i gromadzących się w budynkach związków chemicznych należy zadbać o czystość i właściwy, zbliżony do naturalnego, skład chemiczny powietrza. Nawet lekki wzrost poziomu dwutlenku węgla może powodować bóle głowy, przekrwienie spojówek i nadmierną potliwość czy uczucie niepokoju. W skrajnych przypadkach może dojść do zaburzenia postrzegania (omamy, halucynacje), tachykardii i obrzęku mózgu. Dlatego przede wszystkim należy zadbać o skuteczną i wydajną wentylację, szczególnie przy takich objawach (także u pacjentów z tzw. urojeniami etc). Częste wietrzenie pomieszczeń oraz wprowadzenie wymuszonego obiegu świeżego powietrza pozwala zredukować poziom dwutlenku węgla. Szpitale psychiatryczne także należy dokładnie wietrzyć zanim rozpozna się urojenia.

piątek, 17 maja 2019

Prokurator pedofil skazany na 10 lat więzienia

Prokurator skazany za pedofilię na 10 lat więzienia. Wyrok wydał sąd w Piotrkowie. 


To sprawa bez precedensu w walce z pedofilią w prokuraturze zwanej pedofilską mafią togową. Prokurator został skazany za pedofilię na 10 lat więzienia. Wyrok, po wyjątkowo żmudnym procesie, wydał 2 kwietnia 2019 roku Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim. Sąd uznał, że prokurator pedofil Andrzej W., z wyznania katolik maryjny, jest winny wykorzystywania seksualnego oraz gwałtu wobec dwójki dzieci - 12-letniej dziewczynki i chłopca, którego wykorzystywał od 13-tego do przekroczenia przez niego 15-tego roku życia. Wyrok na kwiecień 2019 jest jeszcze nieprawomocny.



Proces o seksualne wykorzystywanie dzieci przez czynnego prokuratora z Końskich Andrzeja W. w okręgu kieleckim toczył się przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie Trybunalskim za zamkniętymi drzwiami przez niemal równo rok (od 25 kwietnia 2017 do 2 kwietnia 2018). Jednak kilka lat upłynęło zanim sprawa w ogóle trafiła na wokandę, bo długo trwała sama procedura pozbawienia go prokuratorskiego immunitetu. Pod koniec 2015 roku został złożony wniosek o jego uchylenie, a decyzja uprawomocniła się 25 kwietnia 2017 roku i tego samego dnia gorliwy katolik i prokurator pedofil Andrzej W. został aresztowany przez Centralne Biuro Śledcze Policji.

Prokurator pedofil z woj. świętokrzyskiego usłyszał zarzuty za popełnienie przynajmnij pięciu poważnie zabronionych czynów. Sprawa dotyczy kontaktów seksualnych z osobami, które nie miały przekroczone 15 lat, a także rozpijaniu małoletnich. Najcięższe oskarżenia są związane z "przestępstwami przeciwko wolności seksualnej i obyczajowej popełnionymi na szkodę dwójki dzieci" - informuje portal echodnia.eu.

Prokurator Andrzej W., żarliwie związany z katolicką ideologią religijno-polityczną i kultem maryjnym, był zangażowany także w nasyłanie katolickiej policji politycznej na Antypedofilskie Bractwo Himawanti w lipcu i sierpniu 2002 roku, gdyż nikt przy zdrowych zmysłach nie chciał sekciarskiej kościelnej machiny zbrodniczo-pedofilskiej wspierać. Jak widać dopiero aktywny prokurator pedofil delegowany z prokuratury rejonowej w Końskiem do okręgowej w Kielcach podjął się aktywności zbrodniczej na rzecz mafii peofilskiej w której interesie jedynie jest tępienie zwalczających pedofilię aktywistów Antypedofilskiego Bractwa. Na zlecenie prokuratora pedofila propedofilskie CBŚ nękało wówczas, zastraszało i zatrzymywało ponad 30 osób z czałej Polski, w tym Mohana Ryszarda Matuszewskiego. Tak to maryjny pedofil katolicki na wniosek swojego skażonego od wieków pedofilią kleru kościelnego rozpętał nagonkę przeciwko Antypedofilskiemu Bractwu, w której aktywnie uczestniczył także m.in. jego pedofilski kolega z pedofilskiej mafii na Dworcu Centralnym w Warszawie, prokurator pedofil Piotr Woźniak, jak dotąd jeszcze chodzący na wolności. Prawo karmana nie jest rychliwe ale dojeżdża jak widać pedofilskich zbrodniarzy, którzy działali na szkodę Antypedofilskiego Bractwa Himawanti swoimi fałszywymi i kłamliwymi oskarżeniami redagowanymi przez pedofilski kler.

Już w 2013 roku Prokuratura Apelacyjna w Krakowie prowadziła postępowanie tyczące wykorzystywania małoletnich, a podejrzenia padały na prokuratora pedofila z powiatu koneckiego Andrzeja W. Po reformie sprawa trafiła pod lupę śledczych z małopolskiego wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Krakowie. Jego naczelnik prokurator Piotr Krupiński pod koniec kwietnia 2017 roku poinformował, że sprawa nabrała tempa.

niedziela, 12 maja 2019

Analfabetyzm - Niemcy Finlandia GB USA

Analfabetyzm coraz silniej powraca do wielu krajów zachodnich w tym do Niemiec, Wielkiej Brytanii, USA, Kanady, Szwecji i Finlandii. Analfabetyzm rośnie w siłę w Unii Europejskiej jak i w USA, pokazując słabość unijnego i zachodniego systemu spoełczno-politycznego opartego na dzikim kapitalizmie rodem z XIX wieku, który był krytykowany i zwalczany przez awangardę najlepszych uczonych już w XIX, a także w XX wieku. Choroba czy może zaraza analfabetyzmu jednak powraca wraz z błędami społeczno-politycznymi rządów Unii, a co gorsza choroba wtórnego i funkcjonalnego analfabetyzmu nasila się niczym zaraza dżumy, odry i czarnej ospy XXI wieku. 

W Niemczech doliczono się milionów analfabetów 


W Niemczech, na rok 2018 naliczono przynajmniej 6,2 miliona ludzi, którzy mają trudności ze zrozumieniem tekstu w języku niemieckim - informuje gazeta „Die Zeit”. Według badań przeprowadzonych w 2018 roku ogółem 7,3 procent niemieckojęzycznych dorosłych ma słabo rozwinięte umiejętności czytania i pisania. Potrafią czytać i pisać poszczególne zdania, ale nie są w stanie odczytać całego tekstu. Niemcy to najludniejszy kraj Unii Europejskiej, liczy ponad 83 miliony ludności (na 2018).

Analfabetyzm funkcjonalny krajów Dzikiego Zachodu

Więcej niż co piąty z tych Niemców nie ma wykształcenia, a ponad 40% Niemców ma tylko podstawowe wykształcenie. Mimo to zatrudnionych jest 62,3% z nich. Prawie połowa osób ze zidentyfikowanymi trudnościami - 2,9 mln - ma korzenie imigranckie. Wśród nich 78 procent jest w stanie pisać, czytać i rozumieć spójny tekst w jakimś innym języku. Połowa z tych wszystkich analfabetów jednakże, to rodowici Niemcy!

Poinformowano, że ogólnie liczba dorosłych o niskich umiejętnościach czytania i pisania spadła - w 2011 roku było ich 7,5 miliona. Z 13,4 do 10,6 miliona osób zmniejszyła się liczba tych, którzy są w stanie zrozumieć tekst, ale słabo czytają i piszą z dużą liczbą błędów. Po części jest to skutek zastosowania testu o zmniejszonych wymaganiach językowych, do bardziej podstawowych niż w badaniach na lata 2010-2011, a po części badanie samych Niemców w większej puli niźli imigrantów czyli manipulacji badaniem testowym, żeby uzyskać lepsze wyniki.

Według minister edukacji Republiki Federalnej Niemiec Anji Karlitschek społeczeństwo i państwo powinny wspierać takich ludzi, wprowadzić programy obowiązkowej nauki języka niemieckiego ze zrozumieniem, szczególnie dla rodowitych Niemców. Zauważyła, że dorośli pokonują takie problemy z większymi trudnościami niż dzieci.

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Jerzy Zięba i mafijny napad policji politycznej

Jerzy Zięba alarmuje o bandyckim nalocie policji na jego magazyn 


Na miejscu od rana w dniu 29 kwietnia 2019 roku są bezzprawnie prokuratura i policja - w ramach policyjnego napadu rabunkowego. Prokuratura katolicka w dniu 29 kwietnia 2019 prowadzi nielegalne postępowanie przeciwko Jerzemu Ziębie. Na teren jego magazynu z towarami handlowymi nielegalnie wkroczyła katolicka policja polityczna (inkwizycyjne gestapo). Funkcjonariusze katolickiego reżimu zabezpieczają towar, który jest sprzedawany w sklepie z alternatywnymi produktami terapeutycznymi. "Chcą zamknąć naszą działalność" - stwierdził w sieci handlowiec.



Jerzy Zięba twierdzi, że katolicka policja i prokuratura chcą okraść jego klientów - bo to towar za który klienci już zapłacili - po prostu chcą go dla siebie kupować i zamówili. Bandyckiego napadu na zlecenie prokuratury w Warszawie dokonała policja polityczna z Rzeszowa - skupiska największego ciemnogrodu katolickiego. Jerzy Zięba, sprzedający na co dzień specyfiki na bazie soku z kiszonej kapusty za 54 zł za pudełko, ocenił, że akcja prokuratury i policji to "kradzież" i "bandycki napad rabunkowy'.

Przeciwko handlowcowi Jerzemu Ziębie toczy się nielegalne katolicko-inkwizycyjne dochodzenie - potwierdził w oświadczeniu przesłanym prasie Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Handlowiec, razem z członkami zarządu swojej spółki, jest rzekomo podejrzany o sprzedawanie produktów leczniczych bez wymaganego zezwolenia (tymczasem suplementy diety nie są na liście produktów leczniczych ani wymagających sprzedaży na receptę lekarską). Jerzy Zięba twierdzi, że żaden z jego produktów nie ma takiego statusu medykamentu.

Ale katolicka prokuratura inkwizycyjna twierdzi inaczej i rzekomo ma do tego powody (zapewne spreparowane pomówienia). "W toku dochodzenia uzyskano opinię biegłych z Narodowego Instytutu Leków, z której wynika, że opis produktów wskazanych w zarzutach, jako jedne spośród wielu oferowanych do sprzedaży za pośrednictwem stron internetowych, należą do kategorii produktu leczniczego" - czytamy w oświadczeniu. Niestety, produktów owych nie ma w spisie leków III RP.

Policja polityczna katolickiego reżimu nielegalnie i przestępczo przeszukuje magazynu Jerzego Zięby i bezprawnie zabezpiecza czyli w praktyce zbrodniczo rabuje sprzedawany przez Jerzego Ziębę i jego firmę towar. "Produkty te zostaną rzekomo poddane ekspertyzie celem ustalenia ich rzeczywistego składu i charakterystyki" - poinformowała prokuratura katolicka z Warszawy znana z bandyckich rozbojów gestapowskich na mniejszościach światopoglądowych i wyznaniowym w tym z nielegalnego przetrzymywania w areszcie wydobywczym chociażby pana Mateusza Piskorskiego (także pod fikcyjnymi zarzutami).

środa, 9 stycznia 2019

Psychotropy - spustoszenie mózgu

Psychotropy powodują spustoszenie i wyniszczenie mózgu 


Jakie działanie mają środki psychotropowe, przepisywane na ADHD, depresję, czy schizofrenię? Badania budzą coraz większy niepokój rzetelnych naukowców. Istnieją lekarstwa na każdą chorobę psychiczną czy umysłową: od schizofrenii, przez depresję i stany lękowe, aż po hiperaktywność. Problem w tym, że choć sprzedaje się ich coraz więcej, leki te nie działają. Co 10 lat liczba recept wydawanych na leki psychotropowe zwiększa się dwukrotnie. Lekarze przepisują środki mające leczyć choroby duszy na prawo i lewo, co idzie w parze z rzekomo postępującą epidemią depresji, stanów lękowych, ADHD, schizofrenii, stresu oraz psychozy. Tendencję tę da się zaobserwować na całym świecie. Dla przykładu w 2014 roku. w samej Wielkiej Brytanii pacjentom wręczono ponad 57 mln recept na antydepresanty, co stanowiło skok o 7% względem poprzedniego roku. W Stanach Zjednoczonych między 1996 a 2005 roku wystawiono ich 2 razy więcej, a zarówno w zachodniej Europie, jak i w Nowej Zelandii, obserwuje się takie same trendy. 



Jednak mamy tu do czynienia z niezwykłym paradoksem: nie odnotowano bowiem analogicznego skoku występowania chorób psychicznych. W ostatniej dekadzie częstotliwość przypadków depresji utrzymuje się na stałym poziomie, mimo iż przepisuje się 2 razy więcej recept na antydepresanty. Sugeruje to, że albo leki nie są skuteczne i ci sami pacjenci przyjmują je przez całe życie, albo pogarszają jeszcze stan chorych, albo też, że medycyna nie rozumie po prostu procesu powstawania chorób umysłowych ani ich przyczyn. W rzeczywistości wszystkie 3 potencjalne rozwiązania można podsumować często powtarzanymi przez pacjentów słowami: leki psychotropowe nie działają, a jeśli nawet, to nie na długo. Jürgen Margraf i Silvia Schneider, dwoje profesorów z Ruhr-University w niemieckim Bochum, twierdzą, że leki te wywierają tylko krótkotrwały efekt i nie eliminują problemu. Gdy pacjent odstawia je, objawy powracają, ale jeśli nadal je przyjmuje, symptomy mogą się jeszcze pogorszyć. Z całą pewnością dotyczy to leków przepisywanych na zaburzenia lękowe, depresję bądź ADHD, a wspomniani eksperci podejrzewają, że podobnie jest ze środkami na schizofrenię. 

Mała pacjentka Rebecca Riley z okolic Bostonu miała dwa pół roku, kiedy zapisano jej tabletki na rzekome zaburzenia psychiczne w tak młodym wieku. Półtora roku później dziewczynka spod Bostonu leżała na ziemi - martwa. Jej rodzice stopniowo otruli ją psychotropami. Śmierć tego małego dziecka w grudniu 2012 roku nie daje spokoju lekarzom krytycznym wobec stosowania środków psychotropowych. „Jak jakiś psychiatra u dziecka, które dopiero co wyszło z pieluch, mógł postawić rozpoznanie zaburzeń afektywnych dwubiegunowych i ADHD?” – zastanawiał się na przykład amerykański psychiatra Daniel Carlat: „Jaki był powód tego, by takiemu maluchowi zapisać koktajl z tak silnych medykamentów?” 

niedziela, 2 grudnia 2018

Hipersoniczna broń rakietowa

Hipersoniczna broń rakietowa zmienia oblicze tej ziemi... 


Rakietowa broń o dużej prdkości naddźwiękowej i wysokiej swobodzie manewrowania. Pracują nad nią Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, pracują też Chiny i nabardziej skutecznie Rosja, a ściślej Federacja Rosyjska, największe Imperium Słowian. Systemy hipersonicznego uzbrojenia tego rodzaju mogą pozwolić na atak na obiekty lub osoby, których lokalizacja jest znana tylko chwilowo, w dowolnym punkcie globu, w czasie nie dłuższym niż godzina. Prędkość hipersoniczna to w aerodynamice określenie stosowane w przypadku obiektów poruszających się z prędkością przekraczającą 5 Macha (ponad 6 tysięcy km/h). 

Hipersoniczny Kindżał

Broń hipersoniczna ma swoją fachową terminologię. Określa się ją jako systemy klasy HGV ( Hypersonic Glide Vehicle). Niemniej jest to sfera mgłą spowita - par excellence z wielu powodów, z których najważniejsze są wojskowe tajemnice. Trochę o testach i pracach nad nową bronią wiemy, trochę domyślamy się, a zapewne trochę też jesteśmy celowo dezinformowani przez odpowiednie służby największych mocarstw, bo tylko one mogą sobie pozwolić na prace nad bronią kilka razy szybszą niż dźwięk. 

Mówiąc o broni hipersonicznej, najczęściej ma się na myśli manewrujące pociski szybujące, czyli tzw. glidery, które poruszają się z prędkością wielokrotnie większą niż dotychczasowe rakiety i są praktycznie niewykrywalne dla radarów właśnie z powodu dużej prędkości poruszania, wielokrotnie większej niź prędkość dźwięku. W tej sytuacji większość istniejących arsenałów nuklearnych światowych mocarstw może okazać się bezużyteczna, gdyż już w pierwszej fazie wojny silosy rakietowe zostałyby zniszczone przez glidery. Wytropienie takiego pocisku przez radary jest praktycznie niemożliwe, leci on bowiem na znacznie mniejszej wysokości niż tradycyjne pociski balistyczne, a następnie trafia w cel z dokładnością do kilku metrów.