2014 - Rosyjscy wojskowi otrzymują tablety z ojczystym systemem operacyjnym
Rosyjscy wojskowi jeszcze w 2014 roku otrzymają najnowocześniejszy tablet z ojczystym systemem operacyjnym - ogłoszono w Rosji w lipcu 2014 roku. Urządzenie może pracować pod wodą, jest odporne na pył i może funkcjonować przy temperaturze do 55 °C. „Rupad”, jak go nazywają twórcy, został opracowany przez specjalistów Naukowo-Badawczego Instytutu Gospodarki Informatyki i Systemów Sterowania. Tablet istnieje w dwóch wersjach: standardowej i specjalnej, stworzonej wyłącznie dla Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. Obecnie na rynku ponad 90 % produkcji przypada na sprzęt zagranicznych firm. Odnosi się to zarówno do produktów końcowych, jak i części zamiennych. W związku z tym tablet stworzony w instytucie jest przykładem tego, jak można rozwiązać problem, związany z importem, mówi oficjalny przedstawiciel Połączonej Korporacji Budowy Sprzętu Leonid Hozin: - Ten nowy produkt jest w pełni rosyjski. Zarówno wewnętrzna część urządzenia, jak i jego forma, czyli całe oprogramowanie i sprzęt zostały opracowane instytut, który jest częścią połączonej korporacji.
Rosyjski wojskowy superkomputer |
Dwa lata wcześniej, w 2012 roku została podjęta próba zaprezentowania krajowego systemu operacyjnego. Obecny tablet został stworzony na podstawie tych opracowań, ale uzupełniono i poprawiono OS czyli system operacyjny. Dodatkowo zewnętrzną powłoką dla tego systemu jest tablet. Pierwsza opcja - cywilna, druga - w obudowie odpornej na uderzenia, przeznaczona jest dla rosyjskich sił zbrojnych i innych resortów siłowych. Na obu tabletach zainstalowano zabezpieczające oprogramowanie, tak aby wykluczyć możliwość jakiegokolwiek wycieku informacji, czy zakładek ustawień. Nowy tablet wyposażony jest nie tylko w krajowy system operacyjny, ale również w specjalny przycisk, który pozwala w każdej chwili fizycznie odłączyć moduły, zdolne do przekazywania informacji - głośnik, mikrofon, kamerę, GPS. Urządzenie wyposażone jest w dwurdzeniowy procesor, posiada również nawigację i nowoczesne systemy łączności, takie jak 3G, Bluetooth, Wi-Fi, GSM.
Wszystkie resorty siłowe, które pracują z tajnymi i poufnymi informacjami, są zainteresowane tabletami, zaznacza Leonid Hozin: - Są to wojskowi, przedstawiciele struktur korporacyjnych, urzędnicy państwowi. Czyli ci, którzy pracują z informacjami niejawnymi, którzy po służbie powinni wynieść te informacje poza swoje biuro i mieć możliwość pracy z nimi w podróży służbowej lub w warunkach polowych. Jest bezpieczny internet, w pełni chronione kanały łączności, system kryptografii. Wszystkie wychodzące z tabletu informacje są szyfrowane, a w odbierającym urządzeniu są rozszyfrowywane. Jeśli mówimy o nowoczesnej armii, to bez komputera typu tablet wyobrażenie współczesnego żołnierza jest trudne. Zwłaszcza, jeśli chodzi o pracę z danymi kartograficznymi, ponieważ zwykłe środki łączności nie rozwiążą tego problemu. Tak więc opracowanie specjalistów instytutu ma dobre perspektywy. Szczególnie biorąc pod uwagę brak na rosyjskim rynku podobnych krajowych urządzeń. Na początek, z końcem czerwca 2014 roku wypuszczono próbną partię tabletów - około 100 sztuk. Zostały one już przekazane do testów przez wiele resortów, w tym MSW, FSB, Ministerstwo Obrony.
Holograficzny wyświetlacz z wody
Holograficzna łączność wideo – efekt specjalny, często wykorzystywany w hollywoodzkich filmach fantastycznych – staje się dziś coraz bardziej realny. Młodzi rosyjscy inżynierowie z Astrachania stworzyli wyświetlacz z wody z bardzo dokładnym obrazem, a nawet zapachami, co wywołuje całkowitą iluzję obecności. Kiedy ten niezwykły wyświetlacz jest włączany, to obraz pojawia się bezpośrednio w powietrzu. Jeśli się jednak przyjrzymy, to widać, że obraz składa się z maleńkich cząstek wody. A konkretnie – z aerozolu. Można dotykać ekran ręką, a dłoń pozostanie sucha. Nie ma wody na podłodze. Wszystko dzięki rozmiarowi kropel. Są mikroskopijne. Dokładnie z takich cząsteczek składa się mgła i chmury. Jednak o ile w przyrodzie powstają one z powodu spadków temperatur, to tutaj konkretne rozmiary nadawane są w rezultacie oddziaływania fal ultradźwiękowych, podkreśla konstruktor projektu „Mgielny wyświetlacz” Maksim Kamanin: - Cząsteczki niezbędnych rozmiarów mieszają się z cienkim strumieniem powietrza, które ma określoną aerodynamikę. To bardzo ważne. Otrzymujemy równomiernie rozłożoną ścianę z drobnych cząstek.
Właśnie szczegóły urządzenia aerodynamicznego rosyjskiego projektu wyróżniają go spośród zagranicznych. „Mgielny” wyświetlacz astrachańskich wynalazców demonstruje jedność i stabilność obrazu przy jego zetknięciu się z przedmiotami postronnymi. Innymi słowy, obraz można przekłuwać przedmiotami, wodzić po nim dłonią, a on mimo to nie traci swojego efektu. Zasada działania „mgielnego” wyświetlacza jest dość prosta. Na aerozolowe płótno projektor wideo transmituje obraz. Kierować obrazem można tak samo, jak i zwykłym tabletem z ekranem sensorycznym – palcem. Specjalna kamera z czytnikiem na podczerwień, wmontowana w podstawę urządzenia tworzącego aerozolowy ekran, śledzi ruch rąk. Komputer jest zdolny opracować jednocześnie do 1500 dotknięć z opóźnieniem poniżej 0,2 sekundy, wyjaśnia dyrektor techniczny projektu „Mglisty wyświetlacz” Aleksandr Krasnocwietow: - Wykorzystujemy kamerę na podczerwień. Przy dotknięciu palca na strumień kamera widzi prześwietlone podczerwienią palce i rozpoznaje je jako część kierującą z pomocą specjalnego programu.
Targi, stoiska reklamowe i prezentacje. Na razie to jedyne miejsca, gdzie można spotkać efektowny rosyjski projekt. Z pewnością liczba użytkowników wzrośnie, jeśli do obrazu doda się objętość. Uczynić to można z pomocą kilku „mgielnych” wyświetlaczy i specjalnej aplikacji. Jeszcze jedna cecha wyróżniająca rosyjską technologię to jej przydatność. Interaktywny „mgielny” wyświetlacz, przygotowany z ekologicznie czystych materiałów, może także być wykorzystany w postaci domowego nawilżacza powietrza.
Rosyjscy naukowcy tworzą komputer przyszłości
Rosyjscy naukowcy dokonali przełomu w technologiach informacyjnych. W laboratorium Uniwersytetu MISIS (były Moskiewski Instytut Stali i Stopów) zbadali i zmierzyli nadprzewodzący kwantowy bit lub, jak go nazywają specjaliści, kubit - podstawową jednostkę przechowywania kwantowej informacji. Eksperci mówią, że są już blisko stworzenia w Rosji komputerów kwantowych. Kwantowy bit, czy kubit, jest nie tylko najmniejszą jednostką przechowywania danych w komputerze kwantowym, a sercem tej maszyny przyszłości. Na pojawienie się komputera kwantowego naukowcy na całym świecie czekają jak na cud. Będzie on zdolny do przeprowadzania obliczeń setki, a nawet tysiące razy szybciej niż zwykły komputer. A to daje ogromne możliwości w przeróżnych dziedzinach. Na przykład nawet pogodę można będzie prognozować na kilka miesięcy do przodu ze 100% dokładnością. Ale to w przyszłości, a na razie rosyjscy naukowcy z Aleksiejem Ustinowem na czele, członkiem Rady Naukowej Rosyjskiego Centrum Kwantowego i kierownikiem Laboratorium Nadprzewodzących Metamateriałów MISIS wykonali ważny krok w kierunku stworzenia komputera przyszłości - zbadali nadprzewodzący kubit. Aby zrozumieć, co to jest kwantowy bit i do czego jest on podobny, zwróciliśmy się do samego profesora Aleksieja Ustinowa: - Kubit składa się z wąskiej pętli wykonanej z metalu, który w niskich temperaturach staje się nadprzewodnikiem. Ta pętla jest rozerwana w dwóch miejscach przez szczelinę i ma rozmiar rzędu 10-20 mikronów.
Aby kubit został prawdziwym geniuszem matematycznym trzeba go wprowadzić w roboczy stan kwantowy. Można to osiągnąć tylko poprzez ochłodzenie go do temperatury bliskiej zeru absolutnemu, a to prawie minus 273°C, i umieścić w słabym polu magnetycznym. Kubity znajdują się w stanie kwantowym tylko milionowe części sekundy, ale przez ten moment zdążą wykonać setki operacji. Projekt, którym kieruje Aleksiej Ustinow, zdobył grant wysokości pięciu milionów dolarów w konkursie ogłoszonym przez Ministerstwo Edukacji i Nauki. Stworzone w ramach projektu w Narodowym Uniwersytecie Badań Technologicznych MISIS nowe laboratorium wyposażone jest teraz w najnowocześniejszy sprzęt, co także pozwoliło na prowadzenie unikalnych doświadczeń. O prowadzonych pracach naukowiec mówi bardzo skromnie: - Pokazaliśmy, że możemy przeprowadzić takie badania i robić eksperymenty z kubitami w Rosji. To dopiero pierwszy krok, ale świadczy to o tym, że posiadamy narzędzia do zajmowania się tego rodzaju fizyką.
To osiągnięcie wprowadza Rosję do grona światowych liderów, którzy prowadzą badania nad komputerami kwantowymi. Według kierownika Laboratorium Nadprzewodnictwa Instytutu Fizyki Ciał Stałych RAN Walerija Riazanowa, niewiele państw może prowadzić podobne badania:
Koledzy, którzy w wielu miejscach na świecie próbują stworzyć podstawy do pracy z komputerami kwantowymi na pewno zazdroszczą, ponieważ aby to dało efekty potrzeba posiadać bardzo dużo składników. Teraz rosyjscy naukowcy planują przeprowadzenie eksperymentów nad manipulowaniem stanem kwantowym jednego, a następnie także kilku kubitów. A to zbliży ich do stworzenia komputera przyszłości jeszcze o jeden krok.
„Żywy komputer" to niemal rzeczywistość
Stworzony przez Rosjanina program, udający prawdziwego chłopca, przekonał ponad 30% rozmówców, że komunikują się z człowiekiem, a nie komputerem. Tym samym po raz pierwszy na świecie zostały spełnione warunki tzw. testu Turinga, co uważane jest za ważny krok na drodze stworzenia sztucznej inteligencji. Zawody superkomputerów odbyły się w Wielkiej Brytanii. Wzięło w nim udział 5 komputerów oraz ludzie. Wszyscy odpowiadali na napływające pytania, a odpowiedzi oceniało liczne jury. Każdy członek jury rozmawiał jednocześnie z kilkoma ukrytymi rozmówcami i zadawał im najbardziej nieoczekiwane pytania, pisząc je na klawiaturze. Odpowiedzi wyświetlały się na ekranie i trzeba było określić, kto odpowiada w danej chwili: komputer czy człowiek. Komputery odpowiadały na pytania samodzielnie, bez jakiegokolwiek udziału ich twórców.
Zwycięzca zawodów Władimir Wiesiełow nazwał swój wirtualny twór „Żenia Gustman". To jakoby 13-letni chłopiec z portu Odessa nad Morzem Czarnym. Dla zwiększenia prawdopodobieństwa, trzeba było wymyślić szczegóły: że chłopiec trzyma w domu morską świnkę, a jego tata jest lekarzem. Starania programisty nie poszły na marne: w to, że Żenia jest realny, uwierzyło 33% składu zespołu sędziowskiego. A żeby przejść test Turinga wystarczyło 30%. Test nosi imię Alana Turinga, brytyjskiego pioniera komputerowego, który złamał legendarną „Enigmę", maszynę szyfrującą Trzeciej Rzeszy. W swoim artykule z 1950 roku Turing wysunął przypuszczenie, że wraz z rozwojem komputerów „elektronowy mózg" stanie się na tyle doskonały, że co najmniej 30% rozmówców nie będzie mogło odróżnić go od człowieka. Tę cyfrę wzięto jako warunek zdania testu, który stworzyli już następcy Turinga. Sam badacz miał nadzieję, że ta granica zostanie przekroczona w 2000 roku, jednak stało się to dopiero teraz.
Oczywiście, „człowiekopodobne" programy nie umieją wszystkiego. „Żenia Gustman" jest sprytny: zmienia temat rozmowy, kiedy nie wie, jak odpowiedzieć. Ale przecież właśnie tak postępują ludzie! Do takich programów należy przyszłość, przekonany jest komentator technologii informacyjnych „Nowej Gaziety" Jurij Rewicz: - Jeśli w odpowiedni sposób wyszkolić program, to można otrzymać, na przykład, lekarza-diagnostyka. Albo zbliżyć się do problemu tłumaczenia komputerowego, który nie został do końca rozwiązany.
Władimir Wiesiełow ze swoim „Żenią" należy do rosyjskiej teoretycznej szkoły sztucznej inteligencji. Tam narodził się światowej sławy program „FineReader”, rozpoznający zeskanowany tekst. W tej chwili rosyjscy naukowcy pracują nad stworzeniem wirtualnego kierowcy, który będzie kierował samochodem bez udziału człowieka, oraz wirtualnego analityka giełdowego, który dawałby prognozy rozwoju sytuacji na giełdzie. Potencjalnych zastosowań „inteligentnych programów" jest bardzo wiele. Jednak „inteligentnymi" w pełnym znaczeniu tego słowa nazwać ich nie można, wyjaśnia Jurij Rewicz: - Sztuczna inteligencja wyróżnia się dwiema rzeczami: w sensie czysto praktycznym to zdolność orientowania się w niestandardowej sytuacji, a w filozoficzno-naukowym sensie to zdolność tworzenia nowej wiedzy. Do stworzenia nowej wiedzy komputerowi jeszcze daleko, możliwe, że to nierozwiązywalny problem w ramach dzisiejszych platform komputerowych.
Pełnowartościowa sztuczna inteligencja pojawi się dopiero po stworzeniu nowej generacji komputerów. Wówczas spełnią się marzenia pisarzy fantastyki naukowej, których bohaterowie w czasie międzygwiezdnych podróży stale naradzają się z komputerowym „mózgiem" swojego statku kosmicznego. Gigantyczna droga, którą mają do pokonania naukowcy, stała się dziś nieco krótsza, dzięki krokowi, którego dokonał sprytny „Żenia Gustman".
Czy rosyjski Yotaphone pokona iPhone
Nowoczesny Rosyjski YotaPhone odniósł w styczniu 2013 roku sukces na amerykańskiej wystawie elektroniki konsumpcyjnej. Wysoko oceniono tam zalety modelu, który łączy w sobie funkcje komórki i czytnika. Zresztą, eksperci ostrzegają, że YotaPhone będzie musiał stoczyć walkę o miejsce na rynku z takimi gigantami, jak Apple, Samsung i HTC. Nie są to łatwi konkurenci. YotaPhone został zwycięzcą w kategorii „Urządzenia mobilne” podczas Międzynarodowej Wystawy Elektroniki Konsumpcyjnej, która odbyła się w Las Vegas. Chociaż za faworyta uważano smartfona Xperia Z firmy Sony, większość ekspertów zagłosowało na jego rosyjskiego rywala, o czym w Polsce się zupełnie nie wspomina. Specjalistów urzekło to, że pracujący na platformie Android dwuekranowy YotaPhone łączy w sobie funkcje smartfona i czytnika. Wyświetlacz w tylnej części gadżetu jest wykonany na bazie technologii „elektronicznego atramentu”. Dzięki temu, nawet będąc ciągle włączonym, praktycznie nie zużywa energii. Na atramentowym ekranie jest widoczny nie tylko tekst lecz również obrazki, które nie znikną nawet w przypadku rozładowania się baterii.
YotaPhone - Smartfon |
Sytuację komentował redaktor naczelny czasopisma „Mobilne komunikacje” Leontij Bukstein w styczniu 2013 roku. „Furora, jaką zrobił YotaPhone na wystawie w Stanach Zjednoczonych była dla wielu niespodzianką, ponieważ nic jej nie zapowiadało. Nie było żadnych przesłanek, że będzie to takie zaskoczenie na tle walki gigantów – Apple i Samsung. Można powiedzieć, że zebraliśmy siły i zaskoczyliśmy znawców tym, że mogą jeszcze pojawić się nowe brandy, zdolne do konkurencji z już znanymi markami i które być może już się trochę znudziły. Ponieważ konsument potrzebuje czegoś nowego. Ponieważ wszyscy mają mniej więcej podobne podstawowe parametry”. Zresztą bycie nowinką działa raczej na niekorzyść YotaPhonu. Rosja nie jest ojczyzną słynnych modeli komórek. Aczkolwiek niektóre rosyjskie firmy produkują własne smartfony, należą one jednak do najtańszej klasy. Natomiast detaliczna cena YotaPhonu wyniesie około 500 dolarów. Innymi słowy będzie kosztował mniej, niż ostatni model iPhona. Jednak dla ludzi, kupujących gadżety takiej klasy, koszty nie zawsze decydują o wyborze smartfonu – twierdzi analityk spółki inwestycyjnej „Odkrycie” Aleksander Wengranowicz.
„Nabywca będzie porównywał zestaw funkcjonalnych parametrów tego smartfona z innymi, znanymi już modelami. Oczywiście, ponieważ jest to nowa marka, na początku będzie go dość trudno wypromować, żeby nabywca przyzwyczaił się do niego. Urządzenie jest dość funkcjonalne oraz ma wysokie walory konsumpcyjne. W związku z tym cena też będzie dość wysoka, a konkurentami będą najlepsze urządzenia słynnych producentów – Apple, Samsung i HTC. Z tego powodu trudno będzie wywalczyć własny segment na rynku, ponieważ w tej dziedzinie dla konsumentów najważniejsza jest marka”. Oficjalnie szerokiej publiczności YotaPhone został zaprezentowany w lutym 2013 roku na wystawie w Barcelonie, W rosyjskich sklepach pojawił się on jesienią 2013 roku, a w niektórych europejskich – na początki 2014 roku. Dopiero będzie wiadomo, czy udało się twórcom smartfona rozwiązać ważny problem – zapewnić wysoką jakość produkowanym seryjnie YotaPhonów, które dorównałyby zajmującym pierwsze miejsce na rynku modelom.
Rosyjski smartfon wyprzedza uznanych gigantów
W grudniu 2013 roku w Rosji startowała sprzedaż smartfona YotaPhone. To unikalne rosyjskie opracowanie będące poważną konkurencją dla uznanych gigantów tej branży. Jego główną cechą są dwa ekrany. Eksperci już nazwali YotaPhone rosyjskim przełomem na światowym rynku elektroniki. YotaPhone zmienia pogląd ludzi na mobilne środki łączności. Ma on dwa ekrany. Z przodu – zwykły kolorowy sensoryczny ciekłokrystaliczny. Przekątna 4,3 cala. Drugi, z tyłu, w takim samym rozmiarze. Ale jest on czarno-biały, oparty na papierze elektronicznym, nadzwyczaj ekonomiczny gdyż papier elektroniczny to przeźroczysty płynny żel zawierający mikrokapsułki wypełnione białymi mikrocząsteczkami i niebieskim atramentem. Kapsułki tworzą zawiesinę podobną do oleju roślinnego. Białe cząsteczki mają ładunek ujemny, dlatego reagują na impulsy elektryczne. Dlatego aparat może być zawsze włączony, co pozwala użytkownikowi monitorować informacje nie włączając głównego urządzenia, powiedział „Głosowi Rosji” Wład Martynow, dyrektor generalny firmy Yota Devices, która zaprojektowała smartfon.
Kiedy zwykły smartfon jest w stanie czuwania, to ekran jest wyłączony i trzeba za każdym razem go włączać, ściągać aplikacje. Statystycznie człowiek robi to 150 razy na dzień, często zupełnie bez potrzeby. A kiedy wyświetlacz jest włączony cały czas, nie trzeba włączać telefonu, żeby sprawdzić informacje. Można po prostu ustawić, jakie dane mają być wyświetlane na tylnym panelu – Twitter, Facebook czy kursy akcji albo jakieś wiadomości. On nigdy nie zgaśnie, jest zawsze włączony. I w czasie rzeczywistym widać wszystkie uaktualnienia i wiadomości. Na tym polega jego unikalność. Oprócz tego tylny panel można wygodnie wykorzystywać jako elektroniczną książkę – czytanie na takim ekranie jest o wiele lepsze dla oczu, niż z ciekłokrystalicznego, a jednocześnie praktycznie nie zużywa się akumulatora. Producenci oświadczają, że bez doładowywania urządzenie może pracować w trybie czytania 50 godzin, w trybie rozmowy w sieci 3G 15 godzin.
Grubość urządzenia to 10 milimetrów, waga 146 gram. Działa w oparciu o platformę Android. Wyposażony jest w dwurdzeniowy procesor Snapdragon, dwa gigabajty pamięci operacyjnej i 32 gigabajty pamięci wewnętrznej oraz dwie kamery – o rozdzielczości 1,3 megapikseli. Montaż smartfona odbywa się w Singapurze w firmie Hi-P, kolorowe ekrany do niego produkuje Japan display, czarno-białe – tajwańska e-Ink. Oprócz tego, że YotaPhone jest stuprocentowo rosyjskim wynalazkiem, przy jego produkcji wykorzystywanych jest pięć opatentowanych rosyjskich innowacji. Urządzenie już zainteresowało licznych ekspertów i użytkowników w Rosji i za granicą, zaznacza ekspert w dziedzinie elektroniki Andriej Michailuk.
Ten smartfon jest dość atrakcyjny. Jakość montażu jest nienajgorsza i porównywalna z zagranicznymi odpowiednikami. Przyjemne jest, że taki projekt tworzy się w Rosji i wychodzi na arenę międzynarodową. Ogólnie, to ciekawy gadżet, który mogą zacząć kupować ludzie na Zachodzie.
Cena tej nowości dla Rosjan wynosi 19990 rubli (około 2000 złotych). Za granicą ustalono cenę 499 euro. Obecnie, na końcu 2013 roku YotaPhone można kupić w Rosji, a także w Austrii, Niemczech, Hiszpanii i Francji. Ale już w 2014 roku smartfon będzie dostępny dla użytkowników w pozostałych krajach Europy i na Bliskim Wschodzie.
„Bitwa o Krym”: klęska służb specjalnych USA
Wywiad Stanów Zjednoczonych przegapił „zagarnięcie” Krymu przez Rosję w 2014 roku – mimo aktywnego podsłuchu „komunikacji elektronicznych i cyfrowych” Rosji, Ukrainy, Polski i krajów bałtyckich. Jak pisze „The Wall Street Journal”, w Waszyngtonie wybuchł skandal: miejscowe czynniki dotychczas nie potrafią zrozumieć, dlaczego tak się stało. Na skargi ze strony ekspertów amerykańskich zareagował szef rosyjskiego Ministerstwa Łączności i Masowych Komunikacji Nikołaj Nikiforow. Na swej stronie na Instagramie minister zaznaczył, że amerykańskie resorty siłowe same przekreśliły możliwości dalszego wykorzystania „Softu i żelaza” ze Stanów Zjednoczonych w sektorze państwowym Rosji. Teraz plany Moskwy są niezawodnie ukryte przed Waszyngtonem. Fiasko wywiadowców spowodowało burzliwe dyskusje na wysokich szczeblach władzy amerykańskiej. Część urzędników jest przekonana, że Rosjanom pomogły demaskujące poczynania Edwarda Snowdena na temat metod gromadzenia informacji przez służby specjalne Stanów Zjednoczonych. Inni wyrażają pewność co do tego, że przeciek informacji nie ma z tym nic wspólnego: po prostu w Moskwie zamiast środków elektronicznych zastosowano przestarzałe, czyli wysyłano pakiety przewożone przez kurierów.
Jak się okazało, „prawda jest gdzieś tu, obok”. Kurierzy w Moskwie także są wykorzystywani, zresztą, w Waszyngtonie też. Jednak pod względem technicznym Rosja okazała się wcale nie tak zacofana, jak to zazwyczaj zakłada się głupio na Zachodzie. Z danych specjalistów wynika, że w biurach służb specjalnych i innych organizacji, mających związek z tajemnicami państwowymi, już od 2012 roku instalowano komputery pod nazwą „Obrucz” produkcji rosyjskiej spółki RNT. Według ekspertów, nie można ich w pełni uznać za rosyjskie, gdyż części kompletujące mimo wszystko pochodzą z Chin Ludowych. Jednakże części są poddawane surowej kontroli w celu wykrycia w nich urządzeń podsłuchujących i innych sprytnych zawartości, za których pomocą da się ukraść informację, w celu przekazania klientowi – szpiegowi. Każdy komputer posiada certyfikat bezpieczeństwa, aby można było za jego pomocą poddawać obróbce tajne dane wagi państwowej. Maszyny wyposażone są w system operacyjny produkcji krajowej, którego trzon stanowi Linux, jednakże poważnie przerobiony z uwzględnieniem wymagań ze strony Krajowej Służby Bezpieczeństwa. Stosowany jest także system sterowania pocztą Clear Mail: nie tylko kontroluje on bezpieczeństwo korespondencji, lecz również jej treści. Przesyłanie tajnych materiałów pocztą, i to skrycie, nie uda się.
Najnowsze wydarzenia na Ukrainie w 2014 roku, scalenie Krymu z Rosją napotkały na nadającą się do przewidzenia reakcję ze strony władz krajów zachodnich, reakcję która wywołała wściekłość i furię. Między innymi, są to próby „wyizolowania Moskwy” od „wspólnoty światowej”. Sprzyjać temu mają nie tylko kroki natury politycznej, lecz również sankcje gospodarcze. Jednakże wspólnota biznesowa, zwłaszcza w Europie, nie wyraża gotowości do akceptowania podobnych kroków. Ponadto wspólnota światowa – to nie tylko Zachód - podkreśla prezydent konsorcjum „Inforus” Andriej Masałowicz: - Możemy zrezygnować z żelaza i softu ze Stanów Zjednoczonych w ciągu jednego dnia. Oprócz USA istnieje jeszcze Azja Południowo-Wschodnia, która od dwudziestu lat realizuje kurs na samodzielność. Można tam znaleźć odpowiedniki wszystkich wyrobów amerykańskich. Można tam również znaleźć partnerów gospodarczych i wojskowych. Istnieje doświadczenie sprzed 30 laty, gdy w Stanach Zjednoczonych działał komitet do spaw kontroli nad dostawami technologii o przeznaczeniu strategicznym dla krajów z bloku wschodniego. Mimo, że dość skutecznie usiłował on utrudniać te dostawy, nie mniej skutecznie potrafiliśmy je pokonywać. Podobne zakazy zaszkodzą raczej samym Stanom Zjednoczonym, niż Rosji.
W sumie wskutek podejmowanych aktualnie przez Zachód prób stosowania bezmyślnych sankcji Moskwa ciągnie więcej korzyści, niż odczuwa szkód - skłaniają one Rosję do poważnego rozwijania własnych produktów. Najbardziej przekonującym przykładem jest jednodniowe bojkotowanie banków rosyjskich przez systemy Visa i MasterCard. Decyzja w sprawie wdrażania krajowego systemu płatniczego została podjęta przez prezydenta Federacji Rosyjskiej dosłownie następnego dnia - przypomina członek zarządu Stowarzyszenia szefów służb bezpieczeństwa informacyjnego Aleksander Tokarienko. Ujawniono informację WikiLeaks: przed drugim czytaniem rosyjskiej ustawy w sprawie krajowego systemu płatniczego Amerykanie potrafili przeforsować naszą rezygnację w tamtej chwili z własnych systemów kliringowych i płatniczych. Własny system płatniczy już mieliśmy: „Sberkart”, który nazywa się obecnie „Pro100”. Prezydent mówił o tym podczas ostatnich posiedzeń w marcu 2014 roku. Czyli system płatniczy już mamy, trzeba go tylko wdrożyć szerzej i koniec z monopolem amerykańskich firm.
Oczywiście, banki rosyjskie będą potrzebowały czasu na przestawienie się na nowy system płatniczy, i na edycję wystarczającej liczby kart. Jednakże według obliczeń ekspertów chodzi najwyżej o dwa lata. Co dotyczy wywiadu amerykańskiego, to teraz zachowuje się on ostrożnie. Służby specjalne Stanów Zjednoczonych uznają ten fakt, że trudno im ocenić zamiary Władimira Putina. Liczba danych wywiadu radio- elektronicznego jest znikomo mała, natomiast wychwalane amerykańskie drony nad terytorium rosyjskim nie nadają się do zastosowania. Nie są to przecież pustynie Pakistanu. Specjaliści ze Stanów Zjednoczonych będą musieli przystosowywać się do nowych warunków. Czy też wysyłać oficjalne interpelacje w sprawie zamiarów kierownictwa rosyjskiego pod adresem Kremla – odpowiedź stąd napłynie na pewno.
Tizen: najpierw Rosja, potem cały świat
Co wspólnego ze sobą mają Samsung, Rosja i Tizen? Pewnie odpowiedź nie nastręczałaby zbyt wielkich kłopotów, gdyby tylko wiadomo było co to jest Tizen. Otóż, Tizen to nazwa nowego systemu operacyjnego zbudowanego od podstaw przez koreańskiego potentata‒firmę Samsung. A jaka jest rola Rosji w tym wszystkim? Właśnie w Rosji na przełomie lipca i sierpnia po raz pierwszy do publicznej sprzedaży trafi Samsung Z, czyli pierwszy smartfon działający w oparciu o system operacyjny Tizen. Jak wiadomo, na rynku smartfonów Samsung od kilku lat toczy bardzo wyrównaną walkę ze swoimi konkurentami takimi jak HTC, Huawei, Sony czy LG i co ważniejsze wychodzi z niej zwycięsko. Jak dotąd, wszystkie wymienione firmy produkowały swoje urządzenia w oparciu o system operacyjny Android, którego właścicielem jest Google. Ostatnie kilka lat przyniosły jednak głośny spór pomiędzy Google a Samsungiem na tle rzekomego łamania praw patentowych Google przez koreańską firmę. Nic dziwnego więc, że Koreańczycy doszli do wniosku, że czas najwyższy uniezależnić się od Androida i zbudować własny system. Udało się to we współpracy z firmą Intel, a końcowym efektem pracy jest właśnie Tizen, a rosyjski rząd oraz rynek chce się uniezależnić od amerykańskich produktów, które można zdalnie wyłączyć z USA w wypadku wojny lub sankcji gospodarczych.
Informacje z Wall Street Journal raczej nie zachwycą nikogo w Google. Według anonimowych, ale zaufanych źródeł tego prestiżowego dziennika, już na początku czerwca 2014 Samsung wprowadził na rynek Rosji nowe smartfony, działające pod kontrolą Tizena – linuksowego systemu operacyjnego, z którego Google nie odnosi żadnych korzyści. Niewykluczone, że premiera ta będzie sprzężona w czasie z tegoroczną konferencją deweloperską Tizena, która odbędzie się w San Francisco między 2 a 4 czerwca. Bliska ma być także premiera smartfonów projektowanych z myślą o rynku Indii, a także telewizorów działających pod kontrolą tego systemu. Decyzja o wprowadzeniu Tizena na kluczowe rynki jest wyraźnym znakiem, że obecne relacje Samsung-Google nie są zadowalające dla żadnej ze stron. Mountain View zaniepokojone jest skalą, na jaką linia Galaxy zawłaszczyła rynek Androida i tym, że coraz bardziej w deklarowanych planach budowy ekosystemu usług i oprogramowania Samsunga nie ma mowy ani o Androidzie, ani o Google. Gigant z Seulu zazdrosnym okiem spogląda na przychody amerykańskiej firmy płynące z usług i aplikacji uruchamianych bądź co bądź na jego urządzeniach – z których nie ma ani centa.
Premiera nowego smartfonu, i w praktyce nowego systemu operacyjnego (do tej pory Tizen znalazł dość ograniczone zastosowanie jedynie w kompaktowych aparatach fotograficznych i inteligentnych zegarkach) ma być dla Samsunga sprawą traktowaną bardzo prestiżowo. Źródła WSJ informują, że impreza przygotowywana w Moskwie planowana jest z rozmachem porównywalnym z tym, jaki koreańska firma rezerwowała dotąd dla swoich flagowych urządzeń z Androidem. A są to imprezy spektakularne, czebol potrafił np. wynająć cały gmach opery w Sydnej na premierę Galaxy S4. Wybór Moskwy zapewne też jest nieprzypadkowy: warto przypomnieć, że w marcu 2014 roku rząd Federacji Rosyjskiej nakazał urzędnikom pozbycie się wszystkich tabletów amerykańskiego Apple'a i zastąpienie ich certyfikowanym przez Rosję sprzętem Samsunga, zaś sama Korea Południowa jest krajem wyjątkowo wstrzemięźliwym w kwestii wprowadzenia wobec Rosji sankcji gospodarczych, do których przymierzają się kraje Zachodu z USA na czele. Cen zapowiadanego sprzętu nie znamy, ale można się spodziewać, że telefon z Tizenem będzie urządzeniem z górnej półki, adresowanym do coraz liczniejszej grupy zamożnych mieszkańców Rosji. To właśnie takie urządzenia, jak pokazało Apple, potrafią skutecznie napędzić rozwój ekosystemu oprogramowania i usług, których nowy system operacyjny najbardziej potrzebuje.
Warto przypomnieć, że o próbach wprowadzenia systemu operacyjnego Tizena na rynek smartfonów słychać już było w 2011 roku, a potem przynajmniej dwukrotnie – za każdym razem z tego rezygnowano, ze względu na problemy z partnerami, głównie z branży telekomunikacyjnej. Koreańczycy jednak nie rezygnowali, tym bardziej, że nie są w tym biznesie sami. Spore wsparcie w pracach nad Tizenem zapewnia Intel, który widzi w systemie tym platformę dla całej gamy połączonych ze sobą urządzeń – nie tylko zegarków i telefonów, ale też np. samochodów (nad tym Intel pracuje w partnerstwie z inżynierami Jaguara). Jeśli linuksowemu Tizenowi się powiedzie, może to być w niezaplanowany sposób bardzo dobra wiadomość dla użytkowników desktopowego GNU/Linuksa. System ten jest bowiem w praktyce bardzo zbliżony do tego, co możemy znaleźć np. w Fedorze. Oprócz linuksowego jądra wykorzystuje menedżer pakietów RPM i serwer grafiki X i pozwala na uruchamianie aplikacji Qt, Gtk+ i Enlightement. Pozyskanie przez Samsunga programistów do prac nad aplikacjami dla jego systemu będzie musiało też oznaczać wzrost zainteresowania programowaniem pod otwarte biblioteki.
Jak mówią fachowcy z branży np. Andrew Millory‒viceprezydent firmy konsultingowej Frost&Sullivan cyt. „posiadanie własnego systemu operacyjnego pozwoli Samsungowi na pełniejsze wykorzystanie możliwości swoich urządzeń”. Niemniej jednak, zdaniem Millory’a cyt. „jest mało prawdopodobne, aby Tizen w dającej się przewidzieć perspektywie zagroził Androidowi”. Z kolei zdaniem Iana Fogg’a z firmy konsultingowej IHC cyt. "Tizen ze względu na to, że jest system operacyjnym o tzw. otwartym kodzie źródłowym idealnie nadaje się do elastycznych zastosowań, a Samsung wyraźnie dąży do integracji pod nowym systemem wszystkich swoich urządzeń od smartfonów po telewizory". Zamiarem Samsunga jest także stworzenie własnego sklepu internetowego Tizen Store (na wzór Apple Store), z którego będzie można pobierać aplikacje. Problemem jest to, że jak na razie takich aplikacji, delikatnie mówiąc, nie ma zbyt wiele. Dlatego też, aby zachęcić twórców aplikacji Samsung zaoferował wszystkim twórcom tego rodzaju programów, specjalne zniżki na zakupy w powstającym Tizen Store. Jak powszechnie się uważa, uruchamiając swój internetowy sklep, Samsung nie tylko planuje rozpowszechnić Tizena jako system operacyjny, ale także zwiększyć swoje dochody z tytułu sprzedaży aplikacji. Do tej pory bowiem, kupowane za pomocą smartfonów Samsunga programy, przynosiły zyski wyłącznie dla Google.
Smatfon z Taizenem wyposażony jest w czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 800 z zegarem 2,3 GHz, ekranem Super AMOLED o przekątnej 4,8" (i prawdopodobnie rozdzielczości 1280x768) i baterią o pojemności 2600 mAh. Główny aparat robi zdjęcia w rozdzielczości 8 MP, a frontalny 2,1 MP. Dodatkowo Samsung Z wyposażony będzie w czytnik linii papilarnych. Do dyspozycji dostaniemy 16 GB na nasze dane, z możliwością rozszerzenia kartami microSD. Dodatkowo ten smartfon otrzyma LTE, GPS, GLONASS, Bluetooth 4.0, nadajnik podczerwieni oraz NFC. Co jednak lepszego niż Android ma nam zaoferować Tizen? Według firmy szybsze i bardziej płynne przeglądanie stron internetowych, krótki czas ładowania systemu podczas startu, czy lepsze zarządzanie pamięcią podczas korzystania z kilku aplikacji jednocześnie. Co więcej, Tizen nie powinien mieć problemu z niedoborem aplikacji, gdyż ma ten sam linuksowy mobilny kernel, co Android i wszystkie aplikacje z systemu Google będą na nim działały od razu, lub po niewielkich modyfikacjach. Warto zaznaczyć, że w konsorcjum zajmującym się promowaniem Tizena, oprócz Samsunga i Intela, znajdują się także operatorzy sieci komórkowych oraz tacy producenci sprzętu jak Huawei, NEC Casio, czy Panasonic.
Nowa wersja TRACE MODE 6 RTM dla Linuxa
Firma AdAstra (Rosja) wydała w połowie lipca 2014 roku nowy moduł RTM pracujący na systemie operacyjnym Linux - LinRTM. Real Time Monitor jest modułem uruchomieniowym zintegrowanego systemu SCADA/HMI TRACE MODE 6, przeznaczonym do uruchamiania stacji roboczych w systemach nadzoru. Możliwości nowego modułu LinRTM:
- zbieranie danych z urządzeń IO przez wbudowane drivery komunikacyjne, także przez Ethernet
- podstawowe przetwarzanie danych - filtrowanie, skalowanie, kontrola zakresu itp
- sterowanie procesem przy użyciu algorytmów utworzonych w językach programowania standardu IEC 61131-3
- wizualizacja informacji na trendach i ekranach HMI
- alarmy
- klienci HMI
LinRTM jest programowany w standardowym środowisku projektowym TRACE MODE dla Windows i może być uruchomiony w czasie rzeczywistym w systemie operacyjnym Linux. Głównym systemem operacyjnym dla LinRTM jest Linux openSUSE 12.1 + (http://www.opensuse.org/). LinRTM nie został przetestowany w pełni na pozostałych wersjach Linuxa, aczkolwiek wstępne próby wskazują na możliwość uruchomienia go także na wersjach Ubuntu i Fedora. LinRTM może być częścią rozproszonego systemu sterowania opartego o oprogramowanie TRACE MODE 6 lub pojedynczą stacją roboczą. LinRTM jest dostępny tylko w profesjonalnej wersji TRACE MODE.
Funkcjonalność LinRTM w porównaniu do standardowych modułów runtime pracujących w systemie Windows jest nieco ograniczona. LinRTM może być ciekawym rozwiązaniem dla użytkowników tworzących systemy sterowania dla przedsiębiorstw pracujących na oprogramowaniu Linux. Niewątpliwie jest to kolejna cegiełka rosyjskiej inżynierii pozwalającej na uniezależnienie Rosji od amerykańskich technologii komputerowych Microsoft'u i Apple'a...
Rosyjskie superkomputery o ogromnej mocy
Rosyjska Akademia Nauk, czyli rozbudowana sieć instytucji naukowych działających w tym kraju, od jesieni 2011 roku modernizuje główny ośrodek obliczeń wielkoskalowych poprzez wdrożenie nowych procesorów graficznych Nvidia Tesla. Uzupełniając swoje systemy o 128 procesorów graficznych Tesla M2090 zainstalowanych w serwerach HP ProLiant SL390 G7, Rosyjska Akademia Nauk zwiększy dostępną moc przetwarzania obliczeń równoległych. Sieć Rosyjskiej Akademii Nauk zrzesza szereg instytucji koncentrujących się na dużej liczbie naukowych projektów badawczych. Ponad 30 z tych instytutów wykorzystuje obecnie procesory graficzne w szerokiej liczbie pól naukowych, w tym w hydrodynamice, modelowaniu geologicznym, analizie genomicznej, dynamice gazów, matematyce obliczeniowej, dynamice molekularnej, przetwarzaniu obrazu, tomografii komputerowej, elektromagnetyce i innych obszarach.
Unowocześniony Superkomputer Łomonosow - 1,7 PetaFLOPS |
Wśród instytutów członkowskich wykorzystujących procesory graficzne znajdują się m.in.: Instytut Matematyki Stosowanej Rosyjskiej Akademii Nauk im. Kiełdysza (www.keldysh.ru), Instytut Matematyki i Mechaniki (www.imm.uran.ru), Instytut Cytologii i Genetyki (www.bionet.nsc.ru), Syberyjskie Centrum Obliczeń Superkomputerowych przy Instytucie Matematyki Obliczeniowej i Geofizyki Matematycznej (www2.sscc.ru), Instytut Systemów Przetwarzania Obrazu (www.ipsi.smr.ru) i wiele innych ośrodków. W momencie wdrożenia procesorów graficznych Tesla, Rosyjska Akademia Nauk stała się częścią szybko rosnącej listy znanych światowych organizacji wykorzystujących obliczenia równoległe do przyśpieszenia badań naukowych. Procesory Tesla zasilają trzy z pięciu najszybszych superkomputerów na świecie, a także są sercem najpotężniejszego superkomputera w Rosji – Łomonosowa – usytuowanego w Uniwersytecie Moskiewskim. Procesory graficzne przyśpieszają również siedem z 50 najszybszych rosyjskich superkomputerów. Łączna wydajność tej siódemki jest równoważna wydajności pozostałych 43 komputerów.
Rosyjski Łomonosow dziarsko wkroczył do światowej czołówki superkomputerów
Rosyjski superkomputer Łomonosow wszedł w 2011 roku do światowej czołówki superkomputerów, wykorzystując łącznie aż 1554 procesory graficzne Nvidia Tesla X2070 oraz tyle samo 4-rdzeniowych procesorów centralnych. Dzieki temu Łomonosow, zainstalowany w Uniwersytecie Moskiewskim, osiągnął wydajność nawet 1,3 PetaFLOPS stając się najszybszym komputerem w Rosji i wszedł do ścisłej światowej czołówki superkomputerów zajmując trzynastą, po Cray XT5 Jaguar i dwukrotnie szybszym Tianhe-1A oraz kilku innych maszynach, miejsce w rankingu Top500 (według wyników z roku 2010). Wiktor Sadowniczy, Rektor Uniwersytetu Moskiewskiego powiedział: - Badania, które prowadzimy, wymagają ogromnej mocy obliczeniowej, którą dodatkowo musimy wykorzystywać jak najbardziej efektywnie. Jedynym sposobem na osiągnięcie obu tych celów jest wykorzystanie hybrydowego systemu, opartego zarówno na procesorach centralnych (CPU), jak i graficznych (GPU).
Komputer wykorzystywany jest do obliczeń związanych ze zmianami klimatycznymi, modelowaniem pływów oceanicznych, badaniami genetycznymi oraz astrofizycznymi. Łomonosow to jednak nie koniec superkomputerów w Rosji. Nieco mniej wydajne maszyny znajduja się także w Instytucie Matematyki Stosowanej w Keldysz i Uniwersytecie Państwowym im. Łobaczewskiego w Dolnym Nowogrodzie, gdzie w 2012 roku uruchomiono kolejną jednostkę o mocy około 500 TeraFLOPS. Dalsze modernizacje dają na 2014 rok pułap 1,7 PetaFLOPSów i w rankinu TOP500 pozycję 43 jeśli chodzi o najpotężniejsze maszyny obliczeniowe zwane superkomputerami.
Rosjanie budują superkomputery
Rosyjscy naukowcy, informatycy i inżynierowie, pracujący dla firmy T-Platforms, od końca 2012 roku budują jeden najsilniejszych obecnie superkomputerów na świecie. Będzie to jednostka naukowa, o mocy obliczeniowej 10 PetaFLOPS – informował magazyn Computerworld.
Superkomputer znajdzie się w Centrum Obliczeniowym Uniwersytetu Moskiewskiego im. M.Łomonosowa i będzie służył głównie „do rozwiązywania istotnych problemów w dziedziny matematyki i fizyki” – podały Uniwersytet oraz T-Platforms we wspólnym oświadczeniu.
Komputer ten oparty będzie na architekturze Intela i Nvidii. Termin jego uruchomienia to IV kwartał 2013 roku z możliwością przesunięcia na rok 2014, chociażby z powodu zmiany procesorów na rodzimy rosyjski Bajkal. Specjaliści z T-Platforms zbudowali już jeden superkomputer dla Uniwersytetu im. Łomonosowa. Miał on moc 1,3 PFLOPS, a po unowocześnieniu ma 1,7 PTFLOP-ów. Budowa superkomputera, według Computerworld, świadczy o tym iż Rosja także zamierza rozwijać techniki przetwarzania przy pomocy superkomputerów wysokiej mocy obliczeniowej.
W 2014 roku Rosja oddała kilka lokalnych superkomputerów, w tym nowy podmoskiewski o mocy 1,2 PetaFLOPS-ów czy w Niżnym Gorodzie, o mocy wstępnej około 0,7 PetaFLOPSów z możliwością rozbudowy. Rosyjskie superkomputery potrafią w większych obliczeniach ze sobą współpracować. Działalność ta wygląda na dyskretną rozbudowę optymalnych maszyn obliczeniowych z branży superkomputerów.
Według ITAR-TASS, Rosja rozpoczęła prace rozruchowe superkomputera 1,2 petaflopów. Cechą projektu jest fakt, że wszystkie intelektualne składniki bazowe zostają w pełni wyprodukowane w Rosji. Rosyjski gigant superkomputerowy został zaprojektowany, aby zapewnić wszystkie potrzeby związane z kompleksu wojskowo-przemysłowego. Petaflop - to jednostka stosowana do pomiaru prędkości, z jaką komputer wykonuje obliczenia, tj. jego osiągi. Tak więc, 1 petaflop - milion miliardów operacji zmiennoprzecinkowych na sekundę! Trudno sobie wyobrazić podobną prędkość obliczeniową, jednak jest to prawda.
Rosja prowadzi także zaawansowane rozmowy z Indiami na temat wspólnego projektu budowy superkomputerów nowej generacji, które mogą znacznie przewyższyć dotychczasowe osiągi liderów w tej dziedzinie.
wow robi wrażenie
OdpowiedzUsuń