wtorek, 17 grudnia 2013

Adhomukha - demoniczne korumpowanie jogi

Adhomukha - skręcenie karku i sataniczne skorumpowanie jogi? 


Współcześnie w nazewnictwie niektórych asan zaczęto używać pojęcia "adhomukha" (adho mukha), अधोमुख - tłumacząc je dosłownie jako "twarzą do dołu", jednak tradycyjna joga z powodów metafizycznych nie używa takiego pojęcia. Adhomukha - głową w dół, na złamanie karku, karkołomnie, ze skręconym karkiem, oddział w piekle gdzie ludzie są twarzami w dół i nie widzą nieba. W czarnej magii (jadu tuna, dźadu tuna) zwrot adhomukha oznacza silne życzenie złamania karku czyli śmierci osoby, a w indyjskiej mitologii i duchowości adhomukha to także sfera piekła, gdzie przebywają złe istoty, które nie widzą nieba, co jest karą za ich grzechy, przestępstwa i niegodziwości. Jest to jedna z bardziej niefortunnych nazw jakie użyto współcześnie w odniesieniu do ćwiczeń jogi. 

Hastasthita a nie jakaś adhomukha
Ciekawe, że adhomukha użyte jest w odniesieniu do współcześnie wymyślonych nazw kilku asan z twarzą w dół do ziemi, gdy tymczasem termin adhomukha używany jest najczęściej w sensie odwrócenia głowy tak, jak przy skręceniu karku do tyłu oraz w mitologii na oznaczenie istot demonicznych, które mają twarz z tyłu głowy lub mają głowę osadzoną tak, że zamiast do przodu patrzy do tyłu, co utrudnia poruszanie. Adhomukha to także osoby które zmarły zabite przez skręcenie karku szarpnięciem twarzy w tył. Adhomukha znaczy tutaj także tyle, co mieć wzrok, twarz utkwioną w tył, w przeszłość, w taki sposób, że do przodu poruszamy się zupełnie na ślepo. 

W kulturze sanskrytu związanej z duchowością, mistyką, metafizyką, jogą, takie słownictwo jest generalnie niewskazane, niewłaściwe, a dla większości ludzi dharmy ze Wschodu wręcz obrazoburczo szkodliwe. Dokładnie ze względu na skojarzenia i życzenia jakie ze sobą niesie, a sadhakowie jogi, praktykanci indyjscy raczej unikają takich zwrotów, które można kojarzyć ze skierowaniem kogoś do piekła czy życzeniem skręcenia karku, rodzajem klątwy czy przekleństwa. Tylko Hindus urodzony w USA i nieznający swojej kultury duchowej lub zwykły amerykaniec, nie mający pojęcia o sanskrycie i jodze może taką nazwę wykombinować z jakiegoś słabego słownika dla nazwania jakiegoś ćwiczenia jogicznego. Takich źle się kojarzących pojęć lepiej unikać w mianownictwie i nie przerabiać jogi na jakąś kolejną wersję amerykańskiego satanizmu czy newage'owego miksingu. 

niedziela, 8 grudnia 2013

Niechęć do nauki w chorobach psychicznych

Niechęć do nauki w zaburzeniach i chorobach psychicznych 


Choroba afektywna dwubiegunowa a niechęć do nauki - relacja pacjentki 

"Czy są wśród was osoby, które nie lubią się uczyć? Ja właśnie z tego powodu nie skończyłam studiów. Nigdy nie lubiłam się uczyć. Zawsze robiłam to na co mam ochotę. Zawsze robiłam to co mi sprawia przyjemność. Mam tak do dzisiaj również w kwestiach zawodowych. Robię to co lubię lub wtedy kiedy mam na to ochotę. Właśnie ruszyliśmy to na terapii. Nie jest wesoło. Wczoraj miałam w domu jakiś mały atak histerii i nawet utraciłam na chwilę kontakt z rzeczywistością. Kiedy po tym byłam u mojej psychiatry, mówiła, że jest ok. To tylko reakcja na "nową sytuację". 

Psychopatologia
Dlaczego ja tak nie cierpię tej nauki? Mieszkałam na wsi i chodziłam do wiejskiej szkoły. Szkołę przestałam w kącie albo za drzwiami. Byłam ośmieszana przez nauczycieli, bo gadałam na lekcjach. Miałam tysiąc pomysłów na raz. Bywało, że byłam gospodarzem klasy, choć sprawowanie miałam poprawne tylko. W domu byłam rozhisteryzowanym bachorem. Nie można mnie było o nic poprosić a już na pewno nic zakazać bo dostawałam spazmów. Zawsze się ostro buntowałam. Zawsze byłam obrzydliwie nieznośnym bachorem. Matka nie bardzo umiała sobie ze mną poradzić, więc lała mnie paskudnie czasem do krwi. Potem przepraszała. A ja sobie obiecywałam, że będą ją nienawidzić do końca życia. 

Dlaczego nie chcę się rozwijać? Iść do przodu. Uczyć się nowych rzeczy. Mam zwyczaj wyręczania się innymi. Spychania zadań na innych. Umiem zadbać jedynie o moje koty, klientów i mieszkanie, żeby było czyste i przytulne. Czasem dbam o ludzi, którzy są dobrzy i życzliwi. Bardzo sobie cenię takie osoby i uczę się takich cech. Ale reszta, reszta jest do kitu. Nie umiem być dorosła i odpowiedzialna za siebie. Dzisiaj jestem bardzo zagubiona." --- wspomina Marta, pacjentka na terapii długoterminowej.  

Typowa filozofia życiowa osób z silnie zaburzoną adżną i chorą psychiką wygląda tak: 

"Nie istnieją żadne poważne przesłanki, by własne poznanie i doświadczenie uznawać za absolutnie prawdziwe dla wszystkich. Jeszcze bardziej nonsensownym jest przyjmowanie poznania kogokolwiek innego, poza nami samymi, jako Prawdę. Choćby nie wiem jak wielką miał wiedzę, jak wielkie ziemskie uznanie, na jak doniosłe rzeczy by się powoływał, nie posiada listu uwierzytelniającego podpisanego przez samego Boga. Wszyscy inni ludzie mogą stanowić dla nas źródło inspiracji i bodziec do własnych poszukiwań, stąd ich doświadczenia mogą być cenne, lecz tylko frajer staje się naśladowcą i wyznawcą. Trafnie rzekł Wolter: "Pierwszym prorokiem był pierwszy nikczemnik, który spotkał grupę frajerów". Tylko i wyłącznie Ty sam stanowisz dla siebie Prawdę." --- wykrzyczał Marcin, pacjent na terapii długoterminowej. 

środa, 4 grudnia 2013

Medytacja Światła

Medytacja - Posyłanie Światła jako ochrona duchowa 


Medytacja - Praktyka duchowa dla ludzkości
Człowiek potrzebuje filozofii życia, odnalezienia sensu życia, a nie sztywnego dogmatu, o bezmyślnym charakterze, dlatego w dziedzinie wiedzy wewnętrznej należy wszystko wyjaśniać prowadząc ludzi do pogłębienia Zrozumienia, do Pojmowania. Medytacja oddziałuje dobroczynnie na ludzki mózg i system nerwowy neutralizując wszelką złość, strach czy obawę, a to jest podstawą efektywnego funkcjonowania człowieka we współczesnym świecie. Tysiące badań przeprowadzili uczeni nad pozytywnym wpływem medytacji na ludzkie życie i zdrowie, tak, że jak ktoś odradza komuś medytacyjne praktyki to musi być osobnikiem wyjątkowo złośliwym i szkodliwym społecznie. Najbardziej znane tytuły prasy światowej przełamały już zbrodnicze inkwizycyjne zakazy i głośno mówią o zaletach i przydatności duchowych i ezoterycznych medytacji nieomal w każdej dziedzinie ludzkiego życia. Medytacja jest całkowicie słusznie nazywana Sztuką Życia i powinna być szczególnie wprowadzona dla dzieci, młodzieży i studentów w szkołach, chociażby dlatego, że poprawia zdolność koncentracji, wzmacnia pamięć, daje odporność przeciwko uzależnieniom, podnosi inteligencję, a także oczyszcza i uwalnia ze stresów, powodując poczucie zadowolenia i szczęścia.

Ludzie medytujący, wedle wszelkich badań naukowych, tak starożytnych jak i bardzo współczesnych są o wiele bardziej spokojni i szczęśliwi w życiu od ludzi niemedytujących, a rozwinięta inteligencja stawia medytatorów pośród prawdziwej awangardy kulturalno-naukowej elity ludzkości tego świata. Cóż, Izaak Newton, Leonardo da Vinci czy Albert Einstein także z oddaniem poświęcali swój czas medytacjom, a dzięki temu dokonał się prawdziwy naukowy postęp, naukowa rewolucja we współczesnym świecie. Ludzie medytujący są mniej podatni na zdenerwowanie, wzburzenie czy szok, łatwiej więc znoszą życiowe burze, kryzysy i frustracje. Najbardziej polecane medytacyjne praktyki, to techniki liczenia pogłębionych oddechów, co dotlenia organizm, usprawnia i koncentruje pracę mózgu czy też medytacja wizualizacji blasku światła, co znów przeciwdziała i zapobiega wszelkim depresjom. Terapia depresji z pomocą medytacji światła jest o wiele bardziej skuteczna i tańsza niźli stosowanie jakichkolwiek leków, co wiadomo od tysięcy lat w ciągle powtarzanych badaniach czysto naukowych, nawet w różnych kulturach.

Medytacja wytwarza pozytywne uczucia, miłosierdzie, życzliwość, spokój, których brak ludziom zachodniej, chrześcijańskiej cywilizacji śmierci, generalnie obdartej z umiejętności medytowania, nawet zwykłej zadumy i refleksji, przez co zdegenerowanej w swym charakterze. Godzinna medytacja zmniejsza zachorowalność na wszelkie choroby o 80-90%, a nawet więcej przy głębszej wprawie, co łatwo zmniejszyłoby ogólną zachorowalność i nakłady na ochronę zdrowia na świecie. Ludzie medytujący kilka razy rzadziej ulegają wypadkom i nieszczęśliwym zdarzeniom, bo prosta samoobserwacja, czujność i rozwaga zabezpiecza życie człowieka, podobnie jak trzeźwość i zdrowa jarska dieta-cud! Każdy, kto się nauczy sztuki medytowania w fachowy sposób, najlepiej ze źródeł orientalnych, będzie z tego mieć w życiu jedynie same korzyści, choć oczywiście nikt nie jest do końca wolny od nieszczęść i cierpień. 

Optymizm wzbudzony przez ćwiczenia medytacyjne, nawet bardzo proste, jak codzienny relaks z liczeniem oddechów i autosugestią, pozwala wyleczyć najcięższe choroby, zwiększając szansę uzdrowienia, nawet w ostatnich stadiach nowotworu, a miliony uzdrowionych są tego żywym świadectwem. W dawnych czasach przynajmniej jeden dzień poświęcał w tygodniu każdy człowiek na uporządkowanie swych emocji, oczyszczenie i wyciszenie swego umysłu, rozwiązanie swych problemów, a tym bardziej jest to bardzo konieczne dla współczesnych ludzi Zachodu, przybitych stresem, frustracją, pośpiechem, alkoholem, narkotykami i chorymi, pseudoreligijnymi dogmatami.

niedziela, 1 grudnia 2013

Bhutowie - upiorne zjawy duchowe

Bhutowie - upiory i złośliwe i mściwe duchy tragicznie zmarłych osób 


Rawana - lankijski król demonów i upiorów
Bhuta, Bhoota, Bhut to w dewanagari: भूत bhūta - istota ziemska, przyziemny, upiór, duch zatrzymany przy ziemi - w mitologii i duchowości indyjskiej rodzaj upiora, zwykle ducha zmarłej osoby, który w przypadku niespełnienia rytuałów pogrzebowych czy chęci zemsty, nie zaznaje spoczynku po śmierci dręczy swoich krewnych lub dokonuje zemsty na wrogach. Bhutowie są poddani władzy Śiwa Boga w jego aspekcie groźnym, egzorcystycznym (Bhairawa). Usuwanie bhutów czy osłabianie ich szkodliwych i mściwych wpływów wymaga inwokowania wielkiej mocy ochronnej u Śiwa Boga w jego groźnych aspektach służących gromieniu demonów i złych duchów. Niezałatwione za życia ważne i dręczące sprawy, przedwczesna śmierć w skutek wypadku, samobójstwa czy zabójstwa, nieprawidłowa ceremonia pogrzebowa (np. wykonana przez pijanego lub grzesznego kapłana dewianta), powoduje, że  dusza dołącza do bhutów zamiast trafić do raju (dewaczanu) lub do piekieł (patali). 

Żołnierze po obu stronach pola bitwy często stają się bhutami, a ich ziemskie pragnienia pokonania wroga czy powrotu po wojnie do rodziny potrafią trwać i podtrzymywać ich w tym stanie przez setki lub tysiące lat. Osoby skazane na śmierć na których wykonano karę śmierci, osoby zgładzone w obozach koncentracyjnych, galerach, łagrach, zamęczone i zakatowane na torturach, w więzieniach, to bardzo często późniejsze zjawy bhuta, także w formie upiorów. Bhutah to duchy przywiązane do ziemi, niejako aktywnie uwikłane jeszcze w sprawy ziemskie, w tym władzę nad posiadanym za życia domem czy pałacem, podległymi sobie osobami jak współmałżonkowie czy inni krewni, także zasobami. Potrafią odejść dopiero wtedy, kiedy znika z ziemi wszystko to, co ich przy ziemi trzyma. Siddhi władzy nad żywiołami zwykle pomaga magom i joginom zapanować nad duchami i zjawami typu bhutów. 

Duchy te pojawiają się także często jako zjawy w postaciach zwierząt i są mylnie brane przez widzących i początkujących ezoteryków za dusze zwierząt. Bhutowie lubią opętywać nawet dobrych i zaawansowanych szamanów, aby przez nich dokonywać swoich skrytych misji w odpowiednim czasie, a przybranie formy jakiegoś totemicznego zwierzęcia bardzo ułatwia bhutom ich w sumie zwykle szkaradną lub wątpliwą moralnie działalność. Bhutowie w swojej formie bytu oraz jako pojawiające się zjawy nie dotykają ziemi, a snują się ponad powierzchnią ziemi, mogą mieć dodatkowe twarze na głowie, nawet dziesięć twarzy jak demon Rawana z Lanki, nie rzucają cienia chociaż mogą wyraziście wyglądać jak realnie żywy człowiek w czasie semimaterializacji postaci zjawy, mówią wydając głos w sposób nosowo sepleniący lub podobnie jak brzuchomówcy.