piątek, 29 lipca 2016

Zasiedlanie Syberii w Rosji Putina

Osiedlanie na Syberii w XXI wieku - Pionierzy Dalekiego Wschodu za Putina 


Rosjanie pytani o to, gdzie znajduje się środek ich kraju, automatycznie odpowiadają: w Moskwie. Jednak z perspektywy geograficznej ich wielka i wspaniała stolica leży na zachodnich obrzeżach Rosji, historycznie niebezpiecznie blisko agresywnych dyktatorów takich jak Napoleon czy Hitler. Dystans z miasta do granicy białoruskiej to zaledwie 334 km, a do Krasnojarska, który leży mniej więcej właśnie w środku słowiańskiego kraju zwanego Rosją lub Matką Słowian, jest z Moskwy 4130 km. Za "Kamieniem", jak Rosjanie nazywają dzielące Europę od Azji góry Uralu, znajduje się 70 procent obszaru Federacji Rosyjskiej. Tu wydobywa się 100 procent rosyjskiego niklu i platyny, 98 procent diamentów, 85 procent złota, 90 procent gazu i 70 procent ropy, a więc prawie wszystko to, z czego ten wielki słowiański kraj się utrzymuje. Jednakże, od końca XX wieku, ta nie tyle wyspa, ile cały ogromny kontynent skarbów się wyludnia. Sytuacja demograficzna bezpośrednio za Uralem i na Syberii Zachodniej jest mniej więcej stabilna. Jednak dalej na wschodzie wielkie połacie kraju pustoszeją. 

Rosja - Krajobrazy Syberii - Daleki Wschód
Władza na Kremlu planuje, że wiek XXI ma być dla Rosji czasem intensywnego zasiedlania Syberii i pogranicza z Chinami. Pomysł niewątpliwie działa na wyobraźnię, lecz jego wykonanie zdaje się karkołomne. Rosyjski rząd chciałby udowodnić, że jest inaczej, wprowadzając w czyn zalecenie prezydenta Władimira Putina z 2013 roku, zgodnie z którym rozwój Syberii i Dalekiego Wschodu winien stać się "naszym narodowym priorytetem na cały XXI wiek". Od upadku ZSRR do dziś liczba mieszkańców okręgów federalnych syberyjskiego i dalekowschodniego - terytorium 36 razy większego od Polski - zmniejszyła się z 21 do niespełna 18,5 mln. Uciekają stamtąd przede wszystkim młodzi, w efekcie ludność się bardzo postarzała. Bogaty w zasoby naturalne wschód, u którego bram stoją przeludnione Chiny - w samych tylko przygranicznych prowincjach chińskich mieszka 110 mln ludzi - trzeba na nowo kolonizować. W Moskwie intensywnie myślą, jak tego dokonać i kim można zaludnić opustoszały kontynent syberyjski. 

Federacja Rosyjska musi się uporać z około 1,5-2 milionami uchodźców ze Wschodniej Ukrainy, którzy w latach 2014-2016 musieli uciekać ze swojej Ojczyzny z powodu gestapowskich represji ludności Noworosji czy Donbasu dokonywanych przez żądny etnicznych czystek neobanderowski reżim Poroszenki i Jaceniuka. Z radykalnym pomysłem wystąpił bliski Władimirowi Putinowi magnat aluminiowy - miliarder Deripaska. Według niego czas najwyższy, by nad Jenisej, Lenę i Kołymę przesiedlić moskwian. Deripaska uważa, że w 15-milionowej Moskwie "zebrała się kolosalna liczba ludzi, którzy nie wiadomo czym się zajmują". Biznesmen twierdzi, że Moskwa "tyła, bogaciła się i przyciągała ludzi" w czasach boomu surowcowego, który jego zdaniem już się skończył. Teraz, w czasach kryzysu, tak wielu ludzi nie będzie miało się z czego utrzymać. Jednak miliarder nie ma pomysłu, jak skłonić moskwian, by porzucili ulubione miasto. A to nie będzie proste. Według oficjalnej statystyki średnia płaca w stolicy to 61 tysięcy rubli (3,3 tys. zł), czyli ponad trzy razy więcej niż w syberyjskim kraju ałtajskim. Wbrew słowom Deripaski w Moskwie wciąż można znaleźć nieźle płatną pracę.

Stojąc po kostki w błocie na zabagnionej łące ponad 4000 mil od rodzinnego domu Jurij Bugajew lustrował wzrokiem rojące się od komarów pustkowie, które rosyjski rząd postanowił sprezentować pionierom na podstawie współczesnej wersji amerykańskiego Homestead Act (z 1862 roku, ustawa o gospodarstwach rolnych przekazująca ziemię Indian Amerykanom na bardzo korzystnych warunkach – przyp. Onet). – To nie do końca to, czego się spodziewałem – przyznaje mężczyzna, który by przyjechać tutaj z Sankt Petersburga przebył siedem stref czasowych. Bugajewa zainteresowały możliwości stwarzane osadnikom na rosyjskim Dalekim Wschodzie, terytorium o rozmiarach 2/3 Stanów Zjednoczonych. Dziewięć regionów rosyjskiego Dalekiego Wschodu objętych programem rozdawnictwa ziemi zapoczątkowanym 1 czerwca 2016 roku, zajmuje ponad trzecią część Rosji, lecz w tej chwili zasiedla je tylko 6,1 mln ludzi. To ledwie 4 procent populacji kraju, niewiele w porównaniu z 110 milionami Chińczyków zamieszkujących prowincje składające się na Mandżurię. 

Bugajew należy do Kozaków, starego bractwa słowiańskich wojowników, rabusiów i kochających wolność buntowników. Kiedyś Kozacy strzegli granic rosyjskiego imperium, teraz mieliby jechać na wschód chronić przed Chinami wyludnione rubieże Federacji Rosyjskiej. Od lat Bugajew marzył o tym, że pewnego dnia Rosja nabierze bądź raczej odzyska ducha pionierów, dlatego z radością przyjął program zgodny z koncepcją "boskiego przeznaczenia" – dotyczącego poszerzania wpływów na kontynencie. Z drugiej strony Kozak zdaje sobie sprawę z tego, że niewielu Rosjan z europejskiej części kraju, marzących raczej o domu w Paryżu czy Londynie niż o chacie na zabagnionych terenach przy chińskiej granicy, podziela jego zapał do nowego życia w dzikich wschodnich regionach kojarzących się z zesłańcami i obozami pracy. – Obecnie większość ludzi wcale nie tęskni za przygodą – ubolewa. 

piątek, 1 lipca 2016

Odkrycie nowej Ziemi w Kosmosie

Nowe planety: Odkrycie nowej Ziemi w Kosmosie


Na przełomie listopada i grudnia 2011 astronomowie odkryli planetę bardzo podobną do Ziemi. Panują na niej warunki sprzyjające życiu. Planeta nosi oficjalną nazwę Kepler 22-b, ma już jednak nieoficjalny przydomek: Ziemia 2.0 lub Namek. Oddalona jest od nas o około 600 lat świetlnych, jest 2,4 razy większa od Ziemi. Jej rok, czyli czas potrzebny na okrążenie macierzystej gwiazdy, to 290 dni. Temperatura wynosi 22 stopnie Celsjusza, co oznacza, że może znajdować się na niej płynna woda. Na razie nie wiadomo jednak, czy planeta składa się w większości ze skał, cieczy czy gazów. Jej istnienie potwierdzono podczas konferencji NASA w Moffett Field w Kalifornii. Zdaniem amerykańskich astronomów, już zaobserwowano wstępnie ponad dwieście podobnych do Ziemi planet. Ich istnienie muszą potwierdzić jednak szczegółowe obserwacje. 

Kepler 22b - Namek
Poszukiwania drugiej Ziemi weszły w najbardziej dynamiczny etap w historii ludzkości. Od ich wyniku będzie zależała przyszłość rasy ludzkiej. Czy uda się nam znaleźć następcę Niebieskiej Planety, drugą ziemię? Z końcem roku 2011 proces znajdowania Nowej Planety Ziemia znacząco przyśpieszył. Naukowcy z amerykańskiej agencji kosmicznej NASA potwierdzili odkrycie planety w "strefie warunków sprzyjających powstaniu życia". Planetę odkryto dzięki teleskopowi Keplera - poinformowała agencja na swojej stronie internetowej. 

Czy dane będzie nam osiedlenie się na planecie lub nadającym się do zamieszkania księżycu, posiadającym warunki środowiskowe, podobne do tych z Pandory - egzotycznego świata przedstawionego w filmie Jamesa Camerona "Avatar"? Za kilkaset lat powinniśmy dysponować technologią, tak zaawansowaną, że transformacja egzoplanet podobnych do Marsa w kopie Ziemi nie powinna być specjalnie trudnym zadaniem. W ciągu najbliższych 30-100 lat powinniśmy rozpocząć już zabiegi, które wpłyną znacząco na zmianę klimatu "Czerwonej Planety". Zadanie to, pod względem inżynieryjnym wydaje się jak najbardziej możliwe do zrealizowania i w przypadku Marsa jest niemal pewne, że prędzej czy później nastąpi. Założenie podziemnych baz na naszym Księżycu jak i na Marsie są w zasięgu możliwości, jednak ludzkość musi się zjednoczyć w jedno duże multinarodowe superpaństwo z budżetem na poważniejszą eksplorację najbliższego Kosmosu.