sobota, 14 września 2013

Sądowy terror obrażalstwa, znieważania i pomawiania

Kodeks Karny służy popełnianiu tysięcy zbrodni rocznie. Tysięcy zbrodni w imieniu prawa i Rzeczpospolitej Polskiej - tysięcy sądowych zbrodni łamania praw człowieka, wolności słowa, prawa do prawdy i godnego życia, prawa do twórczości artystycznej oraz zbrodni łamania Konstytucji.  

Polacy to generalnie chora część społeczeństwa w którym panuje paranoiczne obrażalstwo. Paranoikom chorym na obrażalstwo i wszelkie odmiany pieniactwa Kodeks Karny gwarantuje wszelkie możliwe sposoby znęcania się nad upatrzonymi ofiarami, zwykle innowiercami i mniejszościami albo zwyczajnymi ofiarami przestępstw. Wygląda to od strony prawnej tak, jakby Polska była państwem w którym każdy paranoik i bandyta katolicki ma prawo paragrafami terroryzować swoje ofiary, a te mają milczeć i cierpieć terroryzowane przez sługusów reżimu i zwykłych bandytów dokonujących zbrodni penalizacji. Nic dziwnego, że ilość zabójstw w afekcie jest w Polsce duża, bo czasami Ofiara musi, inaczej się udusi. Odreagować się na paranoikach ją dręczących Kodeksem Karnym musi...



Apele o usunięcie z Kodeksu Karnego kilkunastu artykułów karnych będących polem do tysięcy zbrodni rocznie, w tym szczególnie osławionego, inkwizycyjnego artykułu 196 jakoś nic nie dają. Sejm RP jest tak samo ślepy i bezrozumny jak prokuratury, policja oraz sądownictwo. 

Prawnej ochronie paranoicznego obrażalstwa i uraźliwości służy artykuł 133 Kodeksu Karnego, gdzie prawnej ochronie podlega abstrakcyjny twór o nazwie Naród lub Rzeczpospolita Polska. Zabrakło tylko informacji, że potrzebne jest REFERENDUM celem ustalenia czy ów Naród lub Rzeczpospolita Polska czują się obrażeni. Za Naród i Rzeczpospolitą Polską decyduje pojedynczy prokurator, który może być nieleczonym paranoikiem pieniaczym i nie można go ani zbadać psychiatrycznie ani leczyć bo ma immunitet. Tymczasem bez stosownych wyników Referendum nie ma możliwości ustalenia czy Naród czuje się obrażony z powodu swoich zaburzeń paranoicznych, których obrażalstwo jest objawem.

Kolejny absurdalny artykuł 135 dotyczy rzekomego znieważania publicznego Prezydenta RP, który wyręcza się prokuratorem paranoicznym z urzędu, celem represjonowania obywateli którym władza, w tym działalność owego Prezydenta RP się nie podoba. Wychodzi na to, że jak ktoś z Prezydentem chodził do technikum elektrycznego i pamięta jak tam Prezydent dziewczynki dupczył i kable z pracowni szkolnej  podpierdalał to nie ma prawa o tym publicznie mówić, bo się może jakiś karierowicz z lokalnej prokuratury obrazić. O pożyciu intymnym Prezydenta z Kotami, Chłopcami, Prostytutkami lub Kozami też nie wolno wspominać, nawet jak się widziało na własne oczy, bo się Prezydenta publicznie znieważa. Taki artykuł jest absurdalnie sprzeczny z ogólnoludzkimi prawami do krytykowania osób publicznych sprawujących urzędy państwowe. O ochronie obywateli słusznie krytykujących urzędnika państwowego jakim jest Prezydent RP za korupcję lub szkodliwe ustawy jakoś nie ma w Kodeksie Karnym mowy. 

Artykuł 136 chroni przed urojonym znieważaniem publicznym na terytorium RP głowy obcego państwa oraz urzędnika dyplomatycznego lub konsularnego obcego państwa. Nie ważne czy jest to Putin, Merkel, Obama, Sarkozy, Pol Pot, Hitler, Pinochet czy jakiś kolejny papież Watykanu, nie ważne czy dyma dzieci jako ksiądz czy napada na Afganistan, Libię, Syrię i morduje miliony ludzi. Nie wolno kreatury znieważać, nawet jak jest dyktatorem Korei Północnej albo komunistą od Czerwonych Khmerów. Pol Pot to przecież także głowa obcego państwa i z terytorium RP nie wolno jej znieważać. Dziwne, że zakaz znieważania głowy jakimś dziwnym trafem tyczy także chorych decyzji politycznych albo zboczonych ciulików, które zdażają się są na wyposażeniu głów obcych państw, takich jak zboczony Idi Amin. Ale pisząc o tym głowę obrażamy a nie zboczonego ciulika, wedle polskiej prokuratury chorej umysłowo na wykonywanie wszelkich absurdów prawnego bezprawia. 

Kodeks Karny i jego paranoiczni interpretatorzy nie raczą nawet zapytać głowy takiego obcego państwa, co bzyka nieletnie panienki w burdelach jak premier Włoch Berlusconi, czy może czuje się znieważony. Kutasgate amerykańskiego Prezydenta Clintona, głowy supermocarstwa też może być przedmiotem wykonywania absurdalnej kary więzienia. Jak doniesiesz na konsula czy ambasadora obcego państwa, że rucha kutasem 12-to latki w pedofilskim burdelu zostaniesz osobą ukaraną za znieważenie publiczne członka rządzącej kliki obcego państwa, a pedofil ma immunitet, zresztą podobnie jak policjant, prokurator czy sędzia pedofil, co często się w Polsce zdarza. 

Kolejny absurdalny artykuł pokazuje, że Polska katolicka to kraj chory nie tylko na obrażalstwo ale oficjalnie jako religię wyznający fetyszym. Artykuł 137 to rzekome przestępstwo znieważania publicznego godła, sztandaru, chorągwi, bandery, flagi lub innego znaku państwowego. To samo stosuje się w odniesieniu do symboli czyli fetyszów innych państw wystawionych publicznie, przy czym samo znieważanie publiczne być nie musi. Znaczy jak się obywatelu wysrasz pod amerykańską czy rosyjską albo chińską flagą po pijaku, nieświadom nawet, że gdzieś wysoko wisi za twoją dupą w potrzebie, to niestety, ale prokurator paranoik pieniaczy musi ciebie ścigać i zamknąć w kryminale. A co dopiero jak przez pomyłkę szmatą jakiejś flagi się podetrzesz po wysraniu. W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, aby za obrażanie fetyszy takich jak krzyż katolicki (godło państwa Watykan) czy symboli ZSRR oraz hitlerowskiego Hakenkreutza wsadzać do pierdla wszystkich tych, którym się nie podobają i którzy brzydko o nich piszą lub mówią. O tym, że obywatele mają prawo mieć w dupie symbole tak zwanej 'Ojczyzny', która nie zamierza im zaoferować ani pracy ani godziwego wynagrodzenia za pracę jakoś nie ma ani słowa w Kodeksie Karnym RP. 

Potężne pole do nadużyć i nękania obywateli przez chorych psychicznie na rozmaite fobie lękowe oraz gangsterów to artykuły 190 oraz 190a Kodeksu Karnego. Nie wiadomo dokładnie czym jest subiektywne poczucie zagrożenia oraz obawianie się, za to wiadomo, że osoby z silnym poczuciem zagrożenia oraz pełne obaw to zwykle pacjenci szpitala psychiatrycznego lub nieleczone psychozy lękowe na wolności. Możesz groźnie wyglądać, odezwać się podniesionym tonem głosu, a psychotyczny fobik poda cię do sądu za straszenie i grożenie. Tysiące absurdalnych spraw w sądach, tysiące uwięzionych rocznie - tylko dlatego, że ktoś jest psychicznie chory, a prokuratura zamiast badać i leczyć tych, co czują się silnie zagrożeni, kara więzieniem ich ofiary jako rzekomych sprawców straszenia i grożenia oraz złego samopoczucia nieleczących się psychotycznych czubków. Jak ktoś się czuje uporczywie nękany przypomnieniami listem zwykłym czy poleconym, emailem, smsem, plakatem, żeby dług oddał albo odpieprzył się od czyjejś żony, też może zrobić ze swej ofiary kryminalistę i za rzekome nękanie zamknąć człowieka pokrzywdzonego na 3 lata więzienia. 

Artykuł 190a to horrorystyczny pomysł jak dać wszystkim przestępcom i kryminalistom broń do nękania swoich ofiar więzieniem. Oszust finansowy wyłudzi od ciebie pożyczkę, a ty nie możesz się dopominać zwrotu pożyczonych pieniędzy, bo zbrodniczy oszust oskarży cię o uporczywe nękanie, z amerykańska zwane stalkingiem. Debilny Kodeks Karny zapomniał sobie zapisać, że owo nękanie to jest tylko wtedy, gdy tak zwany nękany w niczym nie zawinił swojemu nękaczowi. W Polsce niestety wszystko co amerykańskie jest jak w krzywym zwierciadle debilnego horroru sądowniczego, a tym horrorem jest praca polskiej policji, prokuratury oraz sądownictwa, które funkcjonują jak pijane winem mszalnym alkoholiki i debile z objawami zespołu urojeniowego. Kiedy ktoś od dziennikarza oszczercy domaga się przeprosin i odszkodowania, to nie jest nękanie dziennikarza, tylko słuszne roszczenie wobec ciula prasowego, a ofiara takiego zbrodniarza z legitymacją dziennikarską musi mieć prawo nawet zabić uporczywego oszczercę, a nie tylko go nękać, aż usunie z internetu swoje paranoidalne urojenia zwane publikacjami prasowymi, co niestety w Polsce jest nagminne, a rocznie ofiar różnych gangów sądowniczych i prasowych jest dużo ponad 100 tysięcy czyli milion przez 10 lat. Tysiące zbrodniarzy których zabicie w Polsce powinno być nagradzane orderem Virtuti Militari, to biegli sądowi z ich kłamstwami, urojeniami, absurdalnymi wymysłami i wypocinami pełnymi głupot oraz błędów ortograficznych, bo nawet pisać nie umieją, nie tylko że nie rozumieją zjawisk i zdarzeń o których wypracowania wypisują. 

Do najgłupszych biegłych sądowych należy mafia biegłych psychologicznych i psychiatrycznych oraz związanych z poradniami rodzinnymi zbrodniczo rabującymi dzieci ojcom na rzecz w większości zwyrodniałych matek oraz patologicznie biznesowych znajomków z tak zwanych rodzin zastępczych, gdzie dzieci są przedmiotem zbójeckiego zarobkowania a nie troski i wychowania. Kiedy jednak ofiara takiego biegłego bandyty sądowniczego lub rodzina ofiary zaczyna przychodzić do domu takiego zbója domagając się sprostowania zbrodniczej opinii czy wycofania kłamliwych pomówień, to bandyta taki oskarża cię o nękanie i zamyka na 3 lata w więzieniu, bo bandytów się w Polsce ochrania, a ich ofiary już nie. Podobnie jest z ochroną dominikańskich bandytów z katolickiego gestapo zwanego 'ośrodkami informacji o sektach'. Mniejszości wyznaniowe są karane za domaganie się usunięcia oszczerstw i pomówień preparowanych przez iście faszystowskie gangi zawsze zbrodniczej i ludobójczej dominikańskiej inkwizycji, zawsze morderczej oraz ich tercjonistyczne klony jak brutalny i bestialski gang Dariusza Pietrka z Chorzowa, leczonego psychiatrycznie Ryszarda Nowaka ze Szklarskiej Poręby czy gang Pawła Królaka z Lublina. Bandyci z owych ośrodków i centrów psychomanipulacyjnych wypisują kłamliwe oszczercza i przez znajomych łapówkarzy dziennikarskich pokroju Marcina Pietraszewskiego czy jakiegoś Cezarego Gmyza publikują oszczerstwa w kłamliwych mediach o około 350 mniejszościach wyznaniowych, ale jak ktoś z takiej mniejszości zaczyna zwalczać taką mafijną bandę katolickich gestapowców, to zaraz jest oskarżany z kilku artykułów Kodeksu Karnego zabezpieczających interesy tej bestialskiej mafii inkwizycyjnej w Polsce. Jak widać w Polsce można kłamać i oszukiwać, okradać, gwałcić i molestować oraz dzieci ruchać ale domagać się sprostowania kłamstw i oszczerstw oraz oddania długów czy ostrzegać przed pedofilami już nie można, bo nie wolno nękać bandytów, gangsterów i mafiosów, nie wolno ostrzegać przed pedofilami, bo to przecież zboczeńców obraża! 

Artykuł 196 Kodeksu Karnego chroni obrażalskich katolickich i protestanckich fanatyków religijnych czyli paranoików religijnych, którzy dowolnie mogą się obrażać i mieć obrażone uczucia religijne, byle po dwie sztuki zgłaszały się do prokuratora. Tutaj dowolna para religijnych fanatyków paranoicznych może się obrazić, para hetero, homo oraz bi, nie ma to znaczenia. I może dowolnie gnębić każdego krytyka paranoicznych dogmatów będących bełkotem i obrazą rozumu oraz zdrowego rozsądku. Za obrażanie dogmatami chrześcijańskimi zdrowego rozsądu i rozumu jakoś zapomniano dodać paragrafu do Kodeksu Karnego, a o wiele bardziej byłby potrzebny, żeby zlikwidować absurdalny, paranoiczny bełkot katechetyczno kazalniczy i ciemnotę religianckich zabobonów z Bliskiego Wschodu. O tym, że artykuł ten jest zbrodnią katolickiej i chrześcijańskiej inkwizycji na Narodzie Polskim, a w innych częściach Europy zlikwidowała go Wielka Rewolucja Francuska ze 200 lat temu z okładem, Kodeks Karny chroniący fanatyków i paranoików religijnych jakoś już nie wspomina dając pole do działania chorym psychicznie fanatykom o umysłowości paranoików pieniaczych, którzy w szale swojego bezrozumia używają prawa do represjonowania i niszczenia polskich artystów (Doda, Peja, Nergal, Nieznalska i wielu innych) czy także innowierców, czego doświadczają wyzywane chamsko od sekt niechrześcijańskie, a szczególnie wschodnie wspólnoty religijne, wschodnie sztuki walki, jogini. Niestety, kiedy jakaś mniejszość wyznaniowa czuje się obrażona przez katolickich zbrodniarzy, jakoś prokuratury w Polsce od razu umarzają złożone zawiadomienia o przestępstwie obrażania uczuć religijnych. Artykuł zatem chroni wyłącznie interesy z natury paranoicznych dużych kościołów chrześcijańskich i służy zbrodniom oraz zbrodniarzom katolickiej inkwizycji. 

Artykuł 212 to zniesławienie osoby, które polaga na tym, że każdy szkodnik którego się słusznie krytykuje może cię zamknąć do więzienia, jeśli słusznie jego szkodliwe działania krytykujesz. Pedofil co zgwałcił twoje dziecko może się poczuć zniesławiony, jeśli sąsiadów przed nim ostrzeżesz, żeby chronili swoje dzieci. Podobnie morderca, gwałciciel czy oszust matrymonialny. Nikt w tym chorym psychicznie państewku jakim jest Polska nie zamierza dbać o dobro ofiar, za to bandytów i zboczeńców artykuły takie jak paragraf 212 chronią doskonale, wręcz drastycznie. Diller szkolny też może się poczuć zniesławiony jak ostrzeżesz przed nim kolegów Twojego dziecka i ich rodziców, nawet jak przez dillera trafiło na odwyk bo rzeczywiście ćpało i od bandyty narkotyki kupowało! 

Artykuł 216 to rzekoma zniewaga, gdy ponoć kogoś wyzywasz, tylko autorzy owego bubla prawnego zapomnieli dodać listę słów znieważających czy obelżywych, zatem wszystko polega na widzimisię  dowolnie chorej osoby oraz absurdalnej interpretacji artykułu, który generalnie służy bezprawiu i demagogicznemu zamykaniu ludzi niewinnych w katolickich kryminałach reżimu. 

Artykuł 226 Kodeksu Karnego chroni coś takiego jak "funkcjonariusz publiczny" przed rzekomym znieważeniem. Chroni także konstytucyjne organy RP przed publicznym znieważeniem lub poniżeniem. Okazuje się, że owym nadobywatelem szczególnie chronionym jest nie tylko poseł, senator, sędzia, prokurator czy policjant, strażak, stażnik miejski, lekarz czy pielęgniarka, ale także nauczyciel w szkole czyli także katecheta wykładający mitologię chrześcijańską pełną durnoctw i absurdów sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem. Nie wolno powiedzieć publicznie, że belferka jest alkoholiczka, nawet jak się ją widziało na tym samym oddziale odwykowym na którym się samemu było, bo się zniesławia rzekomo czyli obraża funkcjonariusza publicznego. A od kiedy to prawda jest obelgą tego jakoś Kodeks Karny nie raczy wykładać. Szczyt bezczelności prokuratur to jest wtedy, jak rodzic nie godzi się na to aby była prostytutka uczyła jego dzieci w szkole jako powszechnie szanowana pani profesor. Nawet jak ów rodzic nauczycielkę kurwę pamięta dobrze, bo sam korzystał z jej usług seksualnych gdy była studentką i za dawanie dupy zrobiła magistra z wykładanego aktualnie przedmiotu. Kodeks Karny nie precyzuje czy konstytucyjny organ rozważany jest w całości czy jego część też może się poczuć poniżona, wytknięciem przykładowo łowienia młodych chłopców na Placu Trzech Krzyży w Warszawie na konstytucyjny organ, którym jest sam penis posła, sędziego, księdza kapelana lub policjanta z generalnie przestępczego CBŚ. 

Zwodniczy artykuł 255 Kodeksu Karnego to mafijny reżimowy bat na tych, którym nie podoba się system podatkowy lub niektóre przepisy prawne. Artykuł domaga się karania ludzi, którzy nawołują do omijania systemu podatkowego, zmniejszania ciężarów fiskalnych lub wprowadzenia dobrowolności podatków i prawa do obywatelskiej odmowy płacenia podatków, haraczy na państwo i jego organa na które samo państwo ze swojego sektora państwowego powinno sobie zarobić. Unikanie zwyrodniałego komornika, alimentów zasądzonych na jakąś puszczalską panienkę która dzieci zrobiła sobie na boku, za to wszystko może być atak z prokuratury, atak reżimu, który nie pozwala na jawną walkę z patologicznymi przepisami systemu władzy. Nie można mieć w Polsce własnego zdania na temat zdarzeń, pochwalać przykładowo zabicie kurwy co się puszczała przez zajebiście rogatego czyli pokrzywdzonego męża, albo odwrotnie, nie wolno pochwalać zabicia alfonsa, kurwiarza, co zdradzał żonę ze wszystkimi dziwkami w okolicy, chociaż oczywistym jest, że zdrada jest zbrodnią, a kurewstwo i dziwkarstwo niemoralnością. Nie można zatem być w Polsce uczciwym i dobrym człowiekiem, bo nie można pochwalać tych, co sami walczyli o swoją godność likwidując patologię niemoralności, w tym, nie można pochwalać w Polsce kogoś co słusznie zabił napastników lub włamywaczy w obronie własnej, bo sędziowie i prokuratorzy na usługach mafii raczą gnębić tych co się bronili i rzekomo przekroczyli granice obrony koniecznej. Wszystko dlatego, że jakiś zboczek niemoralny wprowadził taki durny artykuł żeby bezkarne kurewstwo i zbrodnie zapewnić wszystkim zwyrodnialcom. 

W trybie idiotycznego artykułu 255 pochwalanie talibów za to, że zabili polskiego czy amerykańskiego okupanta w Afganistanie także jest zabronione i zbrodniczo penalizowane. Obywatel nie może zatem głośno myśleć i pisać, że to dobrze, że talibowie wysadzili na minach kilku polskich okupantów, którzy ich Ojczyznę, Afganistan, okupują w ramach oczywistej wojny najeźdźczej, napastniczej, z której taki przykładowo sierżant Jacek Żebryk powinien być rozliczony wedle artykułu 117 Kodeksu Karnego i zamknięty na karę dożywotniego pozbawienia wolności razem z polskimi prezydentami i premierami oraz wszystkimi wspólnikami zbrodniczego najazdu na Afganistan czy inne kraje. Tymczasem to wojskowy zbrodniarz w Polsce skatoliczałej inkwizycją i zbrodniczymi wyprawami krzyżowymi na państwa muzułmańskie gnębi i terroryzuje internautów, którym racjonalnie i słusznie nie podoba się bandycki napad Polski na Afganistan. 

Konstytucja RP zapewnia wolności słowa i prawo do własnych poglądów oraz prawo do ich rozpowszechnia, niestety bandyci w mundurach wojskowych reżimu oraz przestępcy z prokuratur posługują się Kodeksem Karnym w sposób sprzeczny z najwyższym prawem jakim jest Konstytucja i jeszcze o prawach człowieka oraz prawach konstytucyjnych nie chcą słyszeć niczym ciołki bez wykształcenia prawniczego. Sierżant Jacek Żebryk i jemu podobni bandyci afgańscy, okupanci, zdaniem prawie połowy społeczeństwa powinni za udział w wojnie napastniczej, jako zwyrodniali kryminaliści i ludobójcy odsiadywać w więzieniach dożywocie, także sędziowie, którzy bezprawnie karali internautów sprzeciwiających się udziałowi Polski w wojnie napastniczej o charakterze inkwizycyjnej zbrodni krzyżackiej czy krucjaty krzyżowej, jak zawsze katolicyzmem i chrześcijaństwem zbrodniczym śmierdzącej. Karanie za odmienny punkt widzenia jest karaniem za słowo w Polsce, chociaż działalność wojska opłacanego przez podatników ma prawo być poddawana publicznej surowej krytyce przez tych, którzy za zbrodnie polskiego żołdactwa płacą własnymi podatkami, a przecież mają prawo się nie zgadzać na zabijanie Afgańczyków za ich pieniądze, chociażby, gdy jest to niezgodne z ich sumieniem i poczuciem sprawiedliwości. 

W trybie idiotycznego artykułu 255 jako rodzic własnych dzieci możesz siedzieć trzy lata w więzieniu razem z oponentami zwyrodniałych żółnierzyków 'żebrykopodobnych' zarabiających 3 tysiące dolarów miesięcznie za mordowanie Narodu Afgańskiego i wsadzaniu przeciwników wojny napastniczej do więzień katolickiego reżimu. Wystarczy, że na twoim osiedlu zamieszka pedofil gwałciciel dzieci po odbyciu kary więzienia, a ty się na to w obawie o Twoje dzieci nie zgadzasz na to i namawiasz sąsiadów do wypędzenia pedofila z Twojego osiedla czy nawet miasta. Działasz na szkodę bestialskiego pedofila, popełniasz czyn bezprawny namawiając do popełnienia przestępstwa wypędzenia pedofila, zatem podlegasz karze pozbawienia wolności na okres do 3 lat. O bezpieczeństwo Twoich dzieci i ochronę przed katolickimi zwykle w Polsce z wyznania pedofilami jakoś polski Kodeks Karny się zupełnie nie troszczy. Prokuratorzy i sędziowie pospołu to ciągle zwyrodniała mafia na usługach przestępców. Jeszcze gorzej mieć będziesz, jak pedofilem którego chcesz wypędzić z okolicy jest ksiądz proboszcz, gdyż nie tylko ty, ale cała twoja rodzina i znajomi będą napastowani przez organa prokuratorskie i policyjne. 

Artykuł 257 Kodeksu Karnego miał chronić przed publicznym znieważaniem grupy ludności lub osoby z powodu ich przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości. Tymczasem bezkarni jak dotąd posłowie w Sejmie robią kółka znieważające i agresywnie zwalczające ateistów i jakoś nikt ich nie zamierza aresztować i trzymać 3 lata w kryminale, gdzie jest miejsce tych sejmowych bandytów. Wyznawcy Stalina jako bóstwa, wyznawcy faszyzmu, komunizmu, stalinizmu, okultyzmu, religii wschodnich, sztuk walki czy grupa ludności określająca się jako ofiary molestowania seksualnego w kościele katolickim jakoś chronione nie są, a jedynie publicznie znieważane, wyzywane i poniżane oraz pomiatane przez ciągle zbrodniczy  inkwizycyjny reżim katolików III RP. Murzynów w Białymstoku przed rasistami także prokuratorzy prawicowi bronić nie chcieli myląc tendencyjnie indyjską Swastykę z hitlerowskim Hakenkreutzem. Gołym okiem widać, że artykuł stosowany jest jak i pozostałe wybiórczo tylko wtedy gdy szkodliwa dla Narodu władza upatrzy sobie kogoś celem jego złośliwego represjonowania z pomocą penalizacji i kryminalizacji. 

Artykuł 261 penalizuje działania związane z odmową uprawiania nabożnego fetyszyzmu. Chroni przed znieważaniem pomniki lub inne miejsca publiczne urządzone w celu upamiętnienia historycznego wydarzenia lub uczczenia osoby. Prokuratorzy i sędziowie zapominają zwykle przesłuchać owe pomniki oraz miejsca czy rzeczywiście poczuły się jakoś znieważone. Czym może być znieważenie pomnika albo miejsca pamięci czegoś lub 'kogośtam', kodeks nie raczy sprecyzować, zatem każde działanie może być przez prokuratorską kreaturę uznane za znieważające, nawet atak czkawki lub pierdnięcie w pobliżu, przy czym nie wiadomo w jakiej odległości od miejsca kultu fetyszystycznego owo prawo obowiązuje. Jeśli w nocy przechodzisz obywatelu obok jakiegoś fetysza i dostaniesz ataku sraczki albo silnych torsji z wymiotami, a będzie to akurat pomnik jakiegoś wadowickiego fetyszystycznego bożka Karola Wojtyły albo przywódcy jakiejś smoleńskiej sekty, to jesteś skończonym kryminalistą, nawet jak ci trochę sraczki wycieknie po nogawce i bucie zanim zdążysz się oddalić... 

Artykuł 262 chroni wyznawców chrześcijańskich kultów nekromantycznych, gdyż zabrania znieważania zwłok, prochów ludzkich i miejsca spoczynku zmarłego czyli trupiego truchła. Oczywiście zwłok nikt nie raczy zapytać czy czują się znieważone ani co mogłoby je znieważać. O tym arbitralnie decydują żyjący krewni z prokuratorami i nie przeszkadza im to, że większość czcicieli zwłok sama odlewa cichcem swój mocz w okolice grobu cmentarnego sąsiada swojego zakopanego krewnego. Szczytem głupoty prokuratur jest ściganie internautów narzekających że trupi jad z cmentarza powoduje skażenie wód gruntowych, co niestety rzeczywiście ma miejsce i jest bardzo szkodliwym problemem społecznym. 

Artykuły 347 i 350 w części wojskowej Kodeksu Karnego pozwalają trzymać przez 2 lata każdego żołnierza, który znieważa innego żołnierza. Oczywiście, nie wiadomo czym jest owo znieważanie, bo nie wiadomo czym może się ktoś poczuć znieważony. Może to być wspomnienie, że sika do łóżka, śmierdzi z niedomycia czy ma małego fiutka, co widać w łaźni. Tylko czy 2 lata zniszczonego życia drugiego człowieka jest adekwatną karą za subiektywne 'znieważenie', które nie wiadomo czym dokładnie jest, a często jest po prostu urażonym ego jakiegoś paranoika czy innego czubka. 

Kodeks Wykroczeń Represjonuje 

Kodeks Wykroczeń zawiera podobne dziwaczne durnoctwa jak Kodeks Karny. Mamy artykuł 49 Kodeksu Wykroczeń, którym ścigani są obywatele za publiczne i demonstracyjne okazywanie lekceważenia "Narodowi Polskiemu", RP i jej konstytucyjnym organom represyjnej i totalitarnej jak widać władzy. Każdy zbójecki reżim obawia się chorobliwie o swoją reputację, a po karnych represjach widać jak bardzo dany kraj jest totalitarnym reżimem, faszyzmem i nazizmem. To, że część znaczna owego Narodu Polskiego to także kryminaliści, zboczeńcy, pijacy, narkomani, alkoholicy, oszuści matrymonialni, pedofile, sutenerzy, prostytutki - nie ma znaczenia. Nie wolno wspominać publicznie narodowych patologii Narodu Polskiego bo Naród Polski jest prawnie chroniony przed lekceważeniem, nawet przed lekceważeniem za masowe pijaństwo i narkomanie, pedofilię czy smoleńską głupotę. 

Artykuł 51 Kodeksu Wykroczeń penalizuje wywoływanie zgorszenia, przy czym nie bardzo wiadomo czym jest owo zgorszenie, podobne do poczucia obrażenia, ale wiadomo, że owo poczucie zgorszenia występuje także na liście objawów zaburzeń psychicznych takich jak paranoja pieniacza. Jeśli mnie dotyka poczucie zgorszenia z powodu widoku krzyża z trupem to wedle kodeksu za wystawianie na widok  publiczny krzyża z trupem jakiegoś Jezusa powinno się karać wszystkich co taki krzyż którego widok jest dla mnie gorszący zostać ukarani grzywną lub ograniczeniem wolności zgodnie z Kodeksem Wykroczeń. A jeśli czuję się zgorszony widokiem cmentarzy, konduktów pogrzebowych oraz polityków plotących bzdury w Sejmie to trzeba to wszystko ukarać i zamknąć za murem aby nie gorszyło moich oczu. Widok skazanego na karę śmierci kryminalisty na krzyżu także jest obiektem zgorszenia, tym na razem na łamanie prawa i popieranie kultu owego słusznie straconego za zbrodnie kryminalisty z Izraela zwanego Jezusem. Jak można czcić osobę niegodziwą, winną wielu morderstw i grabieży, rozbójnika i ludobójcę sprzed dwóch tysiącleci? To jest obrzydliwy powód do zgorszenia! 

Artykuł 140 Kodeksu Wykroczeń penalizuje publiczny wybryk nieobyczajny, przy czym z artykułu nie ma możliwości wywnioskować o co chodzi ustawodawcy. Czy może o ściągnięcie spodni i pokazanie dupy skorumpowanemu urzędnikowi na żądanie łapówki albo durnemu strażnikowi miejskiemu czepiającemu się do kół zaparkowanego na chwilkę samochodu? Może chodzi o podlanie drzewka moczem, bo jakiś urząd miejski zapomniał odpowiednią ilość szaletów publicznych do szczania i srania zbudować? 

Artykuł 141 Kodeksu Wykroczeń penalizuje publiczne używanie nieprzyzwoitych słów oraz umieszczanie takich ogłoszeń, napisów lub rysunków. Tu może chodzić o napisy robione przez dzieci na ławkach szkolnych: "nasza katechetka była dziś na lekcji bez majtek" albo o wyrazy poparcia dla rządu "jebać Wolskę", których pełno jest na murach, a które pokazują prawdziwy stosunek niewolników do rządzącego totalitarnego reżimu, który za wszelką cenę chciałby sobie wszystkich podporządkować frazesami o demokracji której nie ma, bo w demokracji proszę organów i narządów konstytucyjnych rządzą ludzie, a nie mafie politycznych partii będących w istocie zbójeckimi gangami rozkradającymi Polskę pod  szczytnymi hasłami prywatyzacji będącej od 1990 roku mafijnym rabunkiem majątku narodowego na 800 miliardów złotych, których Skarbowi Państwa brakuje, do czego sam się przyznaje, że tyle owe organy państwa nakradły. 

Do absurdalnych przepisów Kodeksu Karnego oraz Kodeksu Wykroczeń dochodzą rozmaite sankcje administracyjne jak artykuł 18 reżimowej ustawy o radiofonii i telewizji w Polsce - III RP, która jest prawem chrześcijańskiego szariatu i talibanu w tym kraju niesłusznie zwanym jeszcze czasem Ojczyzną. Szariat katolicki reżimu Rzeczpospolitej Polskiej, reżimu faszystowsko-chadeckiego, zakazuje nadawcom radiowym i telewizyjnym propagowania działań sprzecznych z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym oraz nakazuje respektowanie przekonań religijnych odbiorców, zwłaszcza chrześcijańskiego systemu wartości. Oznacza to, że nadawca programu radiowego oraz telewizyjnego w Polsce nie może wyemitować audycji o zbrodniach księży pedofilów, nie może puścić relacji ofiary zgwałconej przez księdza pedofila ani relacji byłego ministranta Karola Wojtyły, który chciałby publicznie powiedzieć jak upokarzało go codzienne molestowanie seksualne na zakrystii. Bo to narusza wartości chrześcijańskie, zawsze pedofilskie, takie jak papieski nakaz ukrywania księży i biskupów zboczonych seksualnie z powodu uprawiania chrześcijańskiego pedofilstwa. 

Nie można też w radio ani telewizji reżimu katolickiego III RP propagować wschodnich sztuk walki, bioterapii czy jogi, bo jest to wbrew szariatowi katolickiego, papieskiego talibanu i jego władz okupujących Rzeczpospolitą Polską, która od 1989 roku nie jest już ojczyzną dla mniejszości światopoglądowych i wyznaniowych, które są niekatolickie czyli niereżimowe! W Dniu 4 czerwca 1989 roku straciliśmy naszą Ojczyznę, którą zagrabił papieski reżim, watykański okupant. Czekamy aż Polska znowu będzie wolnym krajem, aż odrodzi się jako nasza Ojczyzna, wolna od katolickiej okupacji i bestialskiego prześladowania za przekonania i poglądy niekatolickie. 

Raz po raz wraca w dyskusjach drażliwy temat, z którym ani prawo, ani opinia publiczna od wielu lat nie mogą sobie poradzić. Czym są uczucia religijne, szczególnie uczucia skrajnych fanatyków i paranoików religijnych takich jak Ryszard Nowak, Michał Karnowski, Marcin Pietraszewski czy Dariusz Pietrek? Czy i kiedy można je obrazić i czy ich obraza powinna być penalizowana czy raczej urażeni powinni się leczyć z obłędu w zakładach psychiatrycznych? Gdzie kończy się wolność słowa i prawo do krytyki, a zaczyna rzekome bluźnierstwo? Czy popkultura może bezkarnie korzystać z religijnych ikon, będących nieodłączną częścią lokalnej tradycji? Czy świeckie sądy powinny rozstrzygać tego typu dylematy moralne i uczuciowe, skoro nawet zapis dotyczący uczuć religijnych w polskim kodeksie karnym naznaczony jest wieloznacznością i możliwościami wielu zbrodniczych nadużyć? Na ile może pozwolić sobie artysta któremu Konstytucja gwarantuje wolność twórczości, ale nikt tej Konstytucji nie raczy przestrzegać w prokuraturach i sądach? Jak daleko mogą się posunąć obrońcy paranoicznych i fanatycznych wartości katolickich czy luterańskich? Dlaczego nie są chronione uczucia mniejszości religijnych bezkarnie przez katolików i protestantów wyzywanych od groźnych sekt czy kociowierców? 

Wolny świat, kraje wolne od obłędu religijności katolickiej, mają już za sobą podobną debatę i zapewne będzie się przyglądał, jak radzi sobie z tym problemem świeżo upieczony członek Unii Europejskiej, a nie raz zapewne się negatywnie zdziwi. Zwłaszcza że dysponuje mocnymi argumentami, na przykład orzeczeniem Europejskiej Komisji Praw Człowieka w Strasburgu z 1997 roku, które jednoznacznie stwierdza, że członkowie wspólnoty religijnej muszą tolerować negowanie przez inne osoby ich przekonań, nawet jeśli wiąże się to z głoszeniem poglądów wrogich ich wierze. W prawie wszystkich  państwach europejskich przepisy dotyczące obrazy uczuć religijnych są martwe (nie są stosowane) bądź zostały zniesione, wyraźna jest tendencja do abolicji w takich sprawach. Inna kwestia, czy w kraju fanatycznie i paranoicznie katolickim, takim jak Polska, w którym emocje społeczne są wyjątkowo wybuchowe, a poziom racjonalizmu nie sięga zbyt wysokich rejestrów świadomości, tego typu trend ku wolności i tolerancji może się spotkać z akceptacją. 

W historii III Rzeczypospolitej nie są to sprawy nowe i na ogół przebiegają według takiego samego schematu, który zakrawa o paranoję pieniaczą. Politycy skrajnej prawicy chrześcijańskiej lub różnego rodzaju stowarzyszenia katolickie znajdują w przestrzeni publicznej - kinie, teatrze, galerii, na ulicznym plakacie, w reklamie - obraz czy tekst godzący ich zdaniem w uczucia religijne i uruchamiają łańcuch paranoicznej reakcji: od protestu poprzez samowolne usuwanie lub niszczenie "obrazoburczego" przedmiotu do złożenia skargi w prokuraturze lub sądzie, aż do długotrwałego nękania sprawami sądowymi artystów jak robi to chory psychicznie Ryszard Nowak ze Szklarskiej Poręby i kilkunastu innych świrów katolickich w swoich kolejnych amokach. 

Niektórzy paranoicy czy fanatycy katoliccy, jak Dariusz Pietrek z Chorzowa zajmują się uporczywym nękaniem i oczernianiem mniejszości wyznaniowych i terapeutycznych, ze szczególnym sadystycznym upodobaniem do ruchów takich jak Antypedofilskie Bractwo Himawanti przez które przewija się 40 tysięcy ofiar molestowanych seksualnie w dzieciństwie przez biskupów, kardynałów, księży, wikarych, katechetów, zakonników i zakonnice, głównie katolickie. Dręczyciel używa pomówień z pomocą powolnych mu dziennikarzy Gazety Wyborczej, Newsweeka, Rzeczpospolitej, Niedzieli i kilku innych brukowców szerzących paranoiczne wartości chrześcijańskie czy raczej inkwizycyjny obłęd chrześcijański. 

Zwyrodniały dręczyciel taki jak Dariusz Pietrek używa znajomych policjantów i prokuratorów do dręczenia władz antypedofilskiego Bractwa i z uporem paranoika szkaluje wszelką działalność terapeutyczną i pomoc dla tysięcy ofiar gwałconych przez katolickich duchownych w Polsce. Zwyrodnialcowi ofiary nie mają prawa powiedzieć słowa sprzeciwu, bo zaraz są napadane przez policyjnych bandytów wyznających ów obłęd katolickości podobnie jak dręczyciel. Zwyrodniały dręczyciel Dariusz Pietrek posuwa się nawet do tego, że w maju 2005 roku z trzema kumplami usiłował zamordować jednego z liderów Bractwa, oraz zamieszcza w internecie filmy z fałszywymi informacjami o śmierci przywódców Antypedofilskiego Bractwa Himawanti, a usłużna dla takiego katolickiego bandziora policja nie raczy tych oszczerstw usuwać z sieci! Takich gestapowskich metod używają zwyrodniali w swej paranoi działacze reżimu katolickiego, okupanci naszej Ojczyzny - Rzeczpospolitej Polskiej. 

Represje spotykają wielu polskich artystów: między innymi Katarzynę Kozyrę za plakaty "Więzy krwi" i Dorotę Nieznalską za instalację "Pasja". W warszawskiej Zachęcie faszystowski poseł LPR, Witold Tomczak, w ataku paranoicznego szału katolickiego zniszczył rzeźbę Maurizia Cattelana przedstawiającą papieża przygniecionego meteorytem. Zakaz występowania miał swego czasu rockowy zespół Piersi, który w jednej z piosenek obśmiał nazistowsko-chadeckie Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe. Kłopoty miała grupa Big Cyc, której piosenka "Moherowe berety" bojkotowana jest przez większość reżimowych rozgłośni i stacji TV. Nie tylko Nergal Adam Darski czy Dorota Rabczewska Doda boryka się z paranoikiem i fanatykiem katolickim. Jeden paranoik religijny Ryszard Nowak potrafi zaindukować swoją paranoję pieniaczą nawet kilku posłom, którym nie przeszkadza to, że uczestniczą w cudzej chorobie i niszczą życie wielu artystom wysokiej klasy. 

Katalog podobnych obłąkanych zdarzeń jest doprawdy imponujący. Mają one jednak wspólny mianownik, a mianowicie bezsensowny, inkwizycyjny artykuł 196 Kodeksu Karnego, który głosi, że karze podlega ten, "kto umyślnie obraża uczucia religijne innych osób poprzez publiczne znieważenie miejsca przeznaczonego do wykonywania obrzędów religijnych lub znajdującego się w tym miejscu przedmiotu czci religijnej". Tu zaczynają się schody, bo jak stwierdzić ową "umyślność", jak zbadać natężenie "obrazy", jak zdefiniować owe "uczucia religijne", tym bardziej, że poczucie obrażenia i obrażalskość, uraźliwość jest też objawem paranoi pieniaczej wymagającej leczenia psychiatrycznego? Kto ma o tym zdecydować w tej materii i czy biegli psychiatrzy nie powinni badać w szpitalach tych obrażonych uczuć religijnych pod kątem paranoi? 

Według prof. Tadeusza Gadacza, filozofa, wicedyrektora Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, nie da się jednoznacznie rozstrzygnąć konfliktu między uprawnionym zakresem wolności a etyczną odpowiedzialnością i dojrzałością za pomocą prawa i sankcji karnych. "To jest sfera namysłu etycznego, filozoficznego oraz oddziaływania pedagogicznego", stwierdził w lutym 2010 roku w wywiadzie dla "Newsweeka". Nawet wśród duchownych katolickich dominuje podobny pogląd, a abp Józef Życiński wprost powiedział, że do końca nie da się stwierdzić, czym jest obrażanie uczuć religijnych. Sprawa jest tym bardziej trudna - uważa biskup - że oscyluje między nadwrażliwością niektórych osób wierzących a tendencją do nieuzasadnionego szokowania w celu zdobycia na przykład medialnego rozgłosu. 

W tej szalonej i absurdalnej mgle niejednoznaczności pojawia się kolejna niejednoznaczność: czym jest uczuciowa nadwrażliwość i skąd wiadomo, że ktoś nie ma talentu, a ów brak nadrabia skłonnością do prowokowania? Co dla jednego jest nadwrażliwością, dla drugiego oznacza normalny stan duszy, i odwrotnie. Dla miłośników malarstwa tradycyjnego miarą talentu artysty będzie co innego niż dla zwolenników sztuki nowoczesnej, dla których liczyć się będzie przede wszystkim symboliczny komentarz i jego siła. Jak przyznał w jednym z wywiadów o. Tadeusz Bartoś, religia nie powinna być domeną obrażalskich, ale zarazem brak szacunku dla odczuć innych ludzi, choćby nawet były niezrozumiałe, jest mało szlachetny. 

Tymczasem według prof. Barbary Stanosz, filozofa, współzałożycielki kwartalnika "Bez dogmatu", nie ma żadnych podstaw, by w nowoczesnym i demokratycznym społeczeństwie uczucia religijne podlegały ochronie prawnej. Według niej, nie ma racjonalnego kryterium pozwalającego bezstronnie odróżnić zachowania, które urażają uczucia religijne, od takich, które ich nie urażają. Prof. Stanosz mówi wprost, że funkcjonowanie w polskim prawie przepisu o obrażaniu uczuć religijnych jest reminiscencją epoki, w której czołobitność wobec religii wymuszano ogniem, mieczem i torturami morderczej katolickiej inkwizycji. Terapeuci pracujący w Antypedofilskim Bractwie Himawanti znają teksty ofiar zgwałconych przez księży od których uszy puchną, ale są zdania, że to ofiary mają prawo pisać i mówić o swoich oprawcach co im ślina na język przyniesie, a sprawcy mają milczeć i pokornie słuchać co ofiary myślą i mówią o ich chuciach i zboczeniach. Rodzina Adama C., który po wyborze Karola Wojtyły na papieża popełnił samobójstwo, także ma prawo mówić głośno, że Adam C. popełnił samobójstwo, bo ksiądz biskup który go molestował seksualnie został papieżem i się obawiał nasilenia okrutnych kościelnych represji, których po jego śmierci doświadcza zresztą jego rodzina i krewni aż po dzień dzisiejszy. Prawda nie jest obelgą ani obrazą niczyich uczuć religijnych, ale kodeksy i ich bezduszni czy bezrozumni interpretatorzy w urzędach nie raczą tego rozumieć, zapewne z powodu niedorozwoju uczuciowego właśnie. Prawda o najbliższych przyjaciołach i ulubieńcach Karola Wojtyły takich jak pedofil Maciel Degolado czy pedofil Józef Wesołowski także jest prawdą, a nie obrazą uczuć. 

Współcześnie, w cywilizowanych krajach, zasada krytyki i używania symboli religijnych do opisania własnych poglądów z jednej strony i chęci "wykastrowania" tych zjawisk z przestrzeni publicznej z drugiej - legła u podstaw orzeczenia Międzynarodowego Trybunału Praw Człowieka z lat 80-tych XX wieku, który był odpowiedzią na skazujący wyrok szwajcarskiego Sądu Najwyższego za znieważenie krzyża przez malarza: "Swoboda wypowiedzi artystycznych ma podstawowe znaczenie w demokratycznym społeczeństwie. Typowe dla niedemokratycznych społeczeństw są poważne ograniczenia wolności artystycznej oraz swobody obiegu dzieł sztuki. Artysta przedstawia w swojej twórczości nie tylko osobistą wizję świata, ale również poglądy na świat, w którym żyje. W ten sposób sztuka nie tylko pomaga w kształtowaniu opinii publicznej, ale także ją wyraża i ułatwia stawianie czoła najważniejszym problemem codzienności". Stanowisko to zostało dekadę później uzupełnione przez stwierdzenie, że dotyczy to także wszystkich tych idei, "które obrażają, szokują lub niepokoją państwo lub jakąś część ludności". A uczucia religijne fanatyków? Cóż, może najlepiej byłoby zostawić je psychologom, psychoterapeutom oraz w razie ataków szału różnych nowaków, królaków czy pietrków także psychiatrom w szpitalach zamkniętych! Polska jest reżimem katolickim, który musi usunąć ze swojego Kodeksu Karnego wszelkie artykuły ordynarnie śmierdzące zbrodniczą katolicką inkwizycją! 

Bluźnierstwo i obraza uczuć religijnych w Europie

- W Szkocji prawo o bluźnierstwie zastosowano po raz ostatni w 1843 r.
- W Hiszpanii przestępstwo bluźnierstwa uchylono w 1988 r.
- We Francji nie istnieje przestępstwo obrazy uczuć religijnych, ścigane jest jedynie wzniecanie nienawiści.
- W Norwegii przepis obrazy religii nie był stosowany przez sądy od 1936 r., a w Danii od 1938 r..
- W Holandii przestępstwo bluźnierstwa odnosi się tylko i wyłącznie do Boga.
- W katolickiej Belgii prawo przewiduje ściganie znieważenia obiektów religijnych w miejscach praktykowaniu kultu lub w czasie publicznych obrzędów religijnych.
- W większości innych krajów gdzie cywilizacja już dotarła, nie ma takich artykułów karnych. 

Przepis artykułu 196 KK jest wykorzystywany jako narzędzie do zbójeckiego cenzurowania wszystkiego, co jest krytyczne wobec religii katolickiej lub innych postaw czy osób powołujących się na religię znaną z inkwizycyjnego ludobójstwa, w tym spalenia żywcem 10 milionów kobiet na stosach. W Polsce pochodzi z czasów katolickiej inkwizycji, stworzono go przeciwko prowokacjom, aby zapewnić spokój różnym imprezom i uroczystościom religijnym, otoczyć je większą opieką i powagą. W III i IV Rzeczypospolitej stosuje się do oceny publikacji i wszystkiego, co się politycznemu klerowi nie podoba, co już wkrótce będzie penalizowane jako obrażające fanatyczne uczucia religijne. Motywem oskarżeń są listy organizowane przez fanatycznych i paranoicznych dewotów lub pisma powielane przez organizacje przykościelne, zwykle jednakowej treści. 

Spotykamy się ze stosami takich listów w prokuraturze, gdzie przesłuchuje się terroryzowanych ludzi, w tym pisarzy i artystów, nie tylko innowierców wyzywanych od sekciarzy i kociowierców, w związku z oskarżeniami o obrazę papieża, krzyża, pomnika czy religii katolickiej lub jej dogmatów, które składa kilku pachołków z jakiejś oazowej młodzieżówki typu PiS czy ONR. Oni czują się urażeni w imieniu papieża, krzyża lub pomnika którego nawet o zdanie nie pytali. Tak nakręca się fanatyczny, zbrodniczy terror religijny, terror katolicyzmu i paranoi, terror który eliminuje z życia wszystko, co nie pasuje decydentom, dyktatorom reżimu katolickiego, zwyrodniałym katolickim kapelanom czy oficerom reżimu watykańskiej okupacji w Polsce. To dowodzi, że Polska wypisuje się z Unii Europejskiej, jako kraj zbliżony do rządzonych przez skrajnych fundamentalistów muzułmańskich. Różnica jest taka, że tam zapadają wyroki śmierci na tych, którzy wyrażają inne poglądy, a u nas stosuje się kary więzienia lub psychuszki, a prócz tego zastrasza się artystów czy autorów niezbyt pobożnych. Także eliminuje się pisarzy i artystów z dostępu do mediów publicznych! 

Taki przepis jak i jemu podobne to bardzo łatwe w użyciu i niebezpieczne narzędzie, bo uczucia religijne są niewymierne a zwykle bardzo fanatyczne i paranoiczne. Wystarczy, że dowolna osoba złoży jakiś absurdalny wniosek i doprowadzi do procesu, aby autor dzieła czy ofiara pedofilii księży ponosiła tragiczne konsekwencje w postaci złośliwej i zbrodniczej penalizacji. Jest to wręcz sposób pokazujący najkrótszą drogę z galerii sztuki za katolickie kratki reżimu. Nawet to, co z definicji inkwizycyjnego i faszystowskiego, totalitarnego Kościoła katolickiego nie jest poświęcone, nie jest obiektem kultu, może zostać uznane jako element symboliczny i podciągnięte do przedmiotu obrazy uczuć religijnych. To czysty absurd i prawnicza paranoja katolickości. 

Przepis artykułu 196 KK jest niedobry, gdyż jest interpretowany zbyt dowolnie, a bardzo często złośliwie naciągany i wykorzystywany do zbrodniczego nękania wolnych ludzi. Paragraf w prawie karnym stoi w sprzeczności z konstytucyjną wolnością wypowiedzi i twórczości artystycznej do której nie powinien być stosowany. Przepis o obrazie uczuć religijnych powstał w innym celu, aby chronić obiekty kultu i ceremonie religijne, także kościoły i cmentarze, przed zniszczeniem. Gdy stosuje się go do dzieł sztuki, do przedstawień artystycznych czy poglądów konkurencyjnych wyznań, mamy do czynienia z prokuraturami kreaturami rodem z powieści Franza Kafki i Georga Orwella. Zauważmy też, że przepis działa tylko w jedną stronę, nie mówi o obrazie uczuć osób niewierzących, bezwyznaniowych. Tutaj też można się odwołać do Konstytucji i Praw Człowieka, która daje nam wolność niewyznawania żadnej religii i prawo do poszanowania takich poglądów, czego kościoły nie raczą szanować, a ateizm szkalują i obrażają ze szczególną, paranoidalną i zaciekłą nienawiścią nazistowską. W Polsce dzieją się rzeczy niebezpieczne dla wolności, czego przykładem jest postępująca katolicyzacja polskiej szkoły, tak że szkolnictwo przestaje służyć oświacie i nauce oraz zdobywaniu wiedzy, a służy jedynie indoktrynacji katolickiej, wtłaczaniu dzieciom do głowy mitów i dogmatów o absurdalnym charakterze. 


Współczesna polska poezja niestety nie trafia do reżimowych szkół naznaczonych krzyżem katolickim w sposób jaki dzikie zwierzęta w buszu moczem znakują swój teren. 

Polsko, Polsko, cóżeś Ty za pani
Że jesteśmy przez ciebie prześladowani; 
Kutasami Nowaków i Pietrków dręczeni
Przez kundle papieskie męczeni! 

W katowniach maryjnych torturowani
Przez paranoików szkalowani; 
Kościelnymi fiuty w odbyty gwałceni
Przez księży zboczonych więzieni! 

Polsko, Polsko, przestań nas dręczyć
Kodeksem Karnym bestialsko męczyć; 
Przestań znieważać nasze wyznanie
Za fiutów biskupich molestowanie! 

Dość mamy terroru czerni i purpury
Księży zboczeńców i braku kultury; 
Dość krzyży, katechez i mszy zwodniczych
Terroru sądowych mafii prawniczych! 

(Fragment z Hymnu Ofiar Gwałconych przez Księży) 

STOP ZBRODNIOM SĄDOWNICTWA!
STOP ZBRODNIOM PROKURATURY!
STOP ZBRODNIOM POLICJI PAŃSTWOWEJ!
STOP ZBRODNIOM KATOLICKIEJ  INKWIZYCJI! 

1 komentarz:

  1. Dużo w Polsce jest pieniaczy, szczególnie tych na tle religijnym...pranie mózgów robi swoje i zbiera żniwo.

    OdpowiedzUsuń